Jak wszystko poszło nie tak dla Cristiano Ronaldo – Al Nassr sensacyjnie odpada z Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
To nie mogło się wydarzyć. A jednak się wydarzyło.

Zdjęcie: Dom Le Roy/Pexels
Mimo że byli zdecydowanymi faworytami do awansu do finału Ligi Mistrzów AFC Elite, Al Nassr zakończył swoją drogę do pierwszego w historii tytułu mistrza Azji w środę – po szokującej porażce 2:3 w półfinale z japońskim zespołem Kawasaki Frontale.
Oznacza to również, że Cristiano Ronaldo będzie musiał poczekać co najmniej kolejny rok, jeśli chce dodać azjatycki tytuł do pięciu medali zwycięzcy Ligi Mistrzów UEFA, które zdobył przed przeprowadzką do Arabii Saudyjskiej.
W wieku 40 lat nie wiadomo, ile lat jeszcze zostało mu w nogach – czas ucieka, a Ronaldo wciąż nie spełnił głównego celu, dla którego Al Nassr zainwestował ogromne pieniądze – poprowadzić klub do dużego trofeum po raz pierwszy od 2019 roku.
Jednak mimo że byłoby to lekceważeniem dla Kawasaki, prawie wszyscy spodziewali się, że to właśnie Al Nassr awansuje do sobotniego finału i stworzy saudyjski finałowy pojedynek z Al Ahli.
Tymczasem, mimo bogatego składu, Al Nassr był wyraźnie gorszy od Japończyków – którzy w wyjściowej jedenastce mieli tylko jednego zagranicznego zawodnika.
Z kolei Ronaldo był największym nazwiskiem w składzie Al Nassr, ale nie jedynym znanym graczem.
Sadio Mané, Jhon Durán, Marcelo Brozović, a także pięciokrotny mistrz Premier League Aymeric Laporte – który początkowo usiadł na ławce, ale został zmieniony jeszcze przed przerwą z powodu słabej gry drużyny.
Jak więc wieczór, który miał być świętem futbolu, zakończył się tak wielkim rozczarowaniem?
Na początek – ogromne uznanie dla Kawasaki i ich trenera Shigetoshiego Hasebe, który zaprezentował jeden z najlepszych taktycznych pokazów, jakie widziała ta edycja turnieju.
W najważniejszym meczu sezonu Hasebe zdecydował się zostawić na ławce czterech podstawowych graczy – doświadczonych zawodników, którzy mogliby się przydać przeciwko tak naszpikowanemu gwiazdami zespołowi jak Al Nassr.
Pięciu, jeśli doliczyć Shina Yamadę – najlepszego strzelca drużyny w 2024 roku (21 goli), który w tym sezonie regularnie rotował z Erisonem na pozycji napastnika.
Żaden z nich nie rozpoczął meczu, ponieważ Hasebe odważnie dał szansę 19-letniemu Somie Kandzie – jego pierwszy występ w podstawowym składzie i dopiero czwarty mecz w seniorskiej drużynie.
Podobną szansę otrzymał Yuto Ozeki, również urodzony w 2005 roku. Mimo braku doświadczenia, ich młodzieńcza energia w pressingu od samego początku zaskoczyła Al Nassr.
Marcelo Brozović, zazwyczaj dyrygent środka pola, ledwo miał sekundę spokoju przy piłce.
Skrzydłowi Tatsuya Itō i Marcinho często schodzili do środka, co sprawiło, że Al Nassr nie był w stanie rozgrywać akcji przez środek pola.
Ronaldo coraz częściej cofał się głęboko, ale był otaczany przez rywali. Mané również był skutecznie neutralizowany przy próbach zejścia do środka z lewej strony.
W jednej z nielicznych akcji Mané zdołał wygospodarować sobie trochę miejsca i strzelił wyrównującą bramkę – piłka odbiła się od rywala po jego strzale, neutralizując wcześniejszy wspaniały wolej Itō.
Ale mimo remisu, Kawasaki nadal grało odważnie, a Al Nassr był spóźniony o krok.
Bierność w obronie pozwoliła Kawasaki odzyskać prowadzenie w 41. minucie – po odbiciu piłki, Ozeki wykończył akcję skutecznym strzałem.
Trzy minuty później trener Al Nassr, Stefano Pioli, zdecydował się na dwie zmiany – jedną z nich był Laporte.
Na początku drugiej połowy, zgodnie z wcześniejszym planem, Kanda i Ozeki zostali zmienieni przez bardziej doświadczonych kolegów – Erisona i Yasuto Wakizakę.
W 64. minucie na boisko wszedł też 38-letni weteran Akihiro Ienaga – prawdopodobnie nie byłby w stanie rozegrać całego meczu od początku.
W przeciwieństwie do desperackich ruchów Piolego przed przerwą, zmiany Hasebe były przemyślane i okazały się mistrzowskie.
W 76. minucie dwaj zmiennicy – Erison i Ienaga – przeprowadzili akcję, która zakończyła się trzecią bramką. Erison oszukał obrońcę, ruszył z piłką i dograł do Ienagi, który pewnie wykończył akcję.
Al Nassr dopiero wtedy zaczął grać z większą determinacją.
Ale było już za późno. Głównym problemem była nieskuteczność – mimo że Ayman Yahya zdobył pięknego gola z dystansu na trzy minuty przed końcem.
Durán wcześniej zmarnował stuprocentową okazję – zupełnie nie trafił w piłkę w polu karnym, choć zagranie Mané sprawiło, że nie był na spalonym. Gdyby tylko dobrze trafił w piłkę, VAR przyznałby gola.
Ronaldo też miał swoje okazje – choć trudniejsze.
Dwukrotnie uderzał z rzutów wolnych swoją charakterystyczną techniką „knuckleball”, ale piłka trafiała w mur.
Za trzecim razem zrezygnował z tej techniki i oddał mocny, niski strzał – ale bramkarz Kawasaki, Louis Yamaguchi, był na posterunku.
Chwilę później Ronaldo miał jeszcze jedną szansę – Laporte, grający już jako awaryjny napastnik, zgrał piłkę głową, Ronaldo minął bramkarza… i miał przed sobą pustą bramkę.
Ale wtedy Asahi Sasaki w ostatniej chwili wykonał perfekcyjny wślizg, blokując strzał – zapewniając Kawasaki awans do finału.
Choć w końcówce Kawasaki miało trochę szczęścia, ich wcześniejsza gra pokazała, że zasłużyli na nie.
Tego samego nie można powiedzieć o Al Nassr – brak odwagi i zdecydowania sprawił, że ich sen o zwycięstwie w ACL Elite runął.
Dział: Nożna
Autor:
Gabriel Tan | Tłumaczenie: Maksym Chmielak — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/