Nie warto kopać skopanych!
Zgodnie z przewidywaniami, piłkarska reprezentacja Polski nie sprostała wyzwaniu i zaledwie zremisowała z, również przeżywającymi kryzys, Czechami. Żenujący styl gry, co rusz wywoływał salwy śmiechu mniej litościwych kibiców, zasiadających na Stadionie Narodowym. Żenada w postaci chaotycznego, bojaźliwego momentami obrazu kadry, nawet najwierniejszych fanów mogła irytować. Spotkanie z południowymi sąsiadami było jedynie szansą na ocalenie honoru, lecz mecz dowiódł, że ta cecha nie jest wysoko ceniona przez reprezentantów Polski, dla których dumny orzełek na piersi stanowi jedynie przeszkodę w umieszczeniu w tym miejscu kolejnej reklamy, hojnie płacącej firmy.
Fotografia: Sport.se.pl
Haniebne miejsce w grupie z Albanią, Mołdawią, Czechami oraz Wyspami Owczymi – to efekt pychy i materializmu grajków, dla których ważniejsza od dumy reprezentanta, jest troska o cenne nogi, których nie warto im narażać na urazy, w obliczu kolejnych potyczek klubowych, przynoszących krocie. Panowie: Lewandowski, Zieliński, Bednarek i spółka, potrafią grać w piłkę niezgorzej, ale mamona zrobiła swoje. Ci dżentelmeni skoncentrowani są wyraźnie na rozwijaniu własnych biznesów, a zaszczytna dla ich poprzedników rola reprezentanta Polski – to co najwyżej pańszczyzna, o tyle im potrzebna, ile przybędzie na koncie. W zestawieniu z apanażami klubowymi, gra dla Polski kroci nie przynosi, toteż na boisku aż nadto widoczny był brak cech wolicjonalnych, czy choćby świadomość wspólnego celu. Zlepek „gwiazdeczek” nie wypełni piłkarskiego nieba efektownym błyskiem, a spoza listopadowych chmur nie zaświeci za ich sprawą piłkarskie słońce.
Nie warto jednak pastwić się nad leżącymi. Wypada raczej życzyć im udanego wypoczynku w ciepłych krajach i co najwyżej zalecić obejrzenie archiwalnych nagrań boiskowych poczynań ich poprzedników, którzy nawet przy mniejszych umiejętnościach czysto futbolowych, potrafili determinacją nadrobić deficyty i unikać kompromitacji w starciach z europejskimi przeciętniakami. Tacy piłkarze, jak choćby: Marek Jóźwiak oraz Radosław Michalski, nie dostąpili uznania w oczach piłkarskiego świata, danego obecnym reprezentantom, lecz w chwilach próby, byli w stanie zatrzymać takich wirtuozów jak: Alan Shearer czy Ryan Giggs. Nie odstawiali nogi, rozumiejąc, że walczą nie tylko o pieniądze. A Tomasz Hajto? Przykład firmowy, że talent – to nie wszystko. Ambicja, żelazne płuca i wola walki do upadłego sprawiły, iż przy współczesnych kadrowiczach, może uchodzić za piłkarski ideał w formacji obronnej.
Klęska w kończących się eliminacjach do Euro 2024 nasuwa pytanie: co dalej? Kolejna roszada na posadzie selekcjonera? Gruba kreska i pożegnanie z pokoleniem 30+? A może warto zacząć od podstaw? Był onegdaj program „Piłkarska kadra czeka”. Może warto wrócić do korzeni? Z jednym wszak zastrzeżeniem: naukę futbolowego rzemiosła koniecznie należy uzupełnić o lekcje narodowego morale i uświadomić młodym adeptom, przyszłym kadrowiczom, dla kogo grają i czym jest honor przywdziewania trykotu z dumnym godłem...
Dział: Nożna
Autor:
Jacek Zyguła
Źródło:
Sport.se.pl