2024-09-11 12:00:03 JPM redakcja1 K

Nowa liga mistrzów – czy im więcej, tym lepiej

Jedną z kluczowych zalet jest to, że nie będzie już grup śmierci. Koniec z szalonymi wynikami jednej z czołowych drużyn, która jakiś czas później musi przejść do Ligi Europy. Jednym z przykładów jest sezon 2023-2024, w którym w grupie występowali PSG, Milan, Borussia Dortmund i Newcastle.

Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license

Koniec z nudnymi i przewidywalnymi dwumeczami. Tak, będzie więcej meczy, gdy topowa drużyna zagra z wyraźnie słabszym przeciwnikiem, ale będzie tylko jeden mecz z każdą z nich, i oczywiście te mecze nabiorą znacznie większego znaczenia, gdy tylko topowe kluby będą musiały zmierzyć się z innymi wielkimi drużynami więcej razy, niż kiedykolwiek. W przypadku utraty punktów mecze z mniejszymi klubami automatycznie wzniosą się na wyższy poziom.

Świetne mecze są gwarantowane od samego początku. Poprzedni format mógł obejmować kilka najważniejszych meczów jesienią, ale w tym sezonie liczba tych rozgrywanych od września do października podwoi się lub potroi.

Zobaczymy kluby, które prawie nigdy się nie spotkają. Widzowie otrzymają możliwość obejrzenia niemal ekskluzywnego meczu, gdyż rozegrany zostanie on tylko raz i być może nie powtórzy się w najbliższej przyszłości (i prawdopodobnie nigdy nie miał miejsca w przeszłości).

Czy jednak więcej meczy oznacza większe emocje? Każdy klub rozegra osiem, ale po niektórych z nich, aby dostać się do głównej fazy Ligi Mistrzów, konieczne będzie rozegranie dodatkowych play-offów kwalifikacyjnych. Czy może to być męczące zarówno dla graczy, jak i dla fanów?

Większa liczba meczy na najwyższym poziomie będzie wiązać się z większą liczbą starć z drużynami, które są dość słabsze od swoich przeciwników, co raczej nie przyciągnie  uwagi widzów, poza oczywiście kibicami mniejszych klubów.

Co więcej, istnieje inny problem, który zamiast zostać rozwiązany, tylko się pogłębia – harmonogram. Zawodnicy i trenerzy już od dłuższego czasu narzekają na napięty grafik. To, co jest szansą dla klubów, które mają mniej uwagi, władzy i ostatecznie tytułów, okazuje się absurdalnym wysiłkiem dla kluczowych zawodników topowych klubów. Można by pomyśleć, że mają sławę i pieniądze i muszą na nie zapracować, ale nie w momencie, kiedy w połowie sezonu doznają kontuzji. Fanów również niepokoi harmonogram.

Dlaczego?

Jest jeszcze jeden powód, który wiąże się z dodatkową odpowiedzialnością graczy – Liga Narodów. Ponieważ UEFA zdecydowała się na zmniejszenie liczby meczy towarzyskich na rzecz bardziej konkurencyjnego turnieju. Dodatkowa presja na piłkarzy wydaje się pogarszać sytuację. Tak, miało to nie tylko zwiększyć wartość ekonomiczną, ale także pomóc niektórym krajom europejskim w zakwalifikowaniu się do Euro. Tak czy inaczej, czy można to porównać do wpływu, jaki ma na psychologię i fizykę graczy? Trenerzy reprezentacji narodowych podchodzą do tych meczy zupełnie inaczej, to już nie są mecze towarzyskie, to są inne rozgrywki. Luis de la Fuente lekko się rozzłościł, słysząc o niezadowoleniu Barcelony z czasu gry Yamala. Yamal jest ważny dla Barcelony, Barcelona ma kilka ważnych rzeczy do zrobienia przez cały rok i nikt nie chce, aby doznał kontuzji. Fuente chce, aby Lamine grał w reprezentacji narodowej tyle minut, ile będzie potrzebował. Kto ma rację, a kto się myli? A może to stały problem pomiędzy trenerami klubów i reprezentacji narodowych? Z pewnością tak, ale Liga Narodów jeszcze bardziej zaostrza tę kwestię.

Głównym problemem pozostają kontuzje. Kluby raczej nie uważają Ligi Narodów za coś ważniejszego, niż na przykład krajowe mistrzostwa czy Ligę Mistrzów. Tchouameni, Mendy, Militão, Arda Güler, Calafiori, Elliott, Vitinha, Fernandes, Coleman – wszyscy odnieśli kontuzje w czasie przerwy. Szczęśliwi są ci, którzy odnieśli kontuzję przed przerwą na mecze reprezentacyjne – poważnie, o tym mogą myśleć kibice, którzy boją się teraz o swoje kluby. Czy to jest powód, dla którego Foden, Watkins i Palmer tym razem nie grają dla Anglii? Tak, mają lekkie kontuzje, ale czy inni mogliby być mądrzejsi i uratować swoich zawodników przed rywalizacją, która wydaje się nieco przesadzona w swej konieczności?

Piłkarze ciągle narzekają na harmonogram, a UEFA zarabia. Fani, to jest dla was, nie dla większości graczy, ale czy nadal jesteście szczęśliwi?

Dlaczego zamiast tego nie miałoby odbywać się więcej meczy pomiędzy drużynami z całego świata? Te towarzyskie rozegrane w marcu ubiegłego roku dały nam naprawdę szalone emocje. Zespoły spoza Europy mają coraz mniej meczy z drużynami europejskimi. Ostatni raz widzieliśmy, na przykład, Brazylię grającą z Anglią przed 2024 rokiem w 2017 roku, a ostatni oficjalny mecz, jaki rozegrali, miał miejsce w 2002 roku! Ostatni raz Argentyna grała z Hiszpanią w 2018 r., a ostatni oficjalny mecz miał miejsce w 1966 r.! Francja - Kolumbia – ostatni oficjalny mecz w 2003 r., Włochy - Kamerun – 1998 r., Maroko - Niemcy – 1986 r.

Jedyne, w czym Liga Narodów odniosła sukces, to prawdopodobnie zwiększenie wartości komercyjnej, co tylko dowodzi, że ten turniej może wydawać się wielką sztuczną pustką dla piłki nożnej.

Dział: Piłka

Autor:
Volha Kalachyk - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
Tekst autorski

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się