On chce, by to była opowieść o mistrzostwie, ale golfista Robert MacIntyre nie chce być „opowieścią”
Gdy Robert MacIntyre przegrał finał British Amateur Championship w 2016 roku, sądził, że jego marzenia legły w gruzach. Miał wtedy zaledwie 19 lat i był kompletnie załamany.
Źródło zdjęcia: Pexels
„Pamiętam, że przepłakałem prawie całą drogę do domu” – wspominał w rozmowie
z CNN Sports – „bo myślałem, że nigdy nie zagram w The Masters, nigdy nie zagram w US Open ani w The Open w całym swoim życiu.”
Dziś, mając 28 lat, MacIntyre przygotowuje się do trzeciego występu w turnieju The Masters w Auguście. Przyznaje, że jego ówczesna reakcja była „krótkowzroczna” –
w końcu chodziło tylko o rundę golfa. Ale dodaje, że jego duch rywalizacji był zbyt silny, by zareagować inaczej. „Jak przegrywałem coś jako dziecko, to płakałem. Nie uwierzyłbyś, jak bardzo ambitny jestem” – powiedział z uśmiechem. – „Jeśli gram w bilard albo rzutki, to nie dla zabawy. To nie w moim stylu. Gram po to, żeby wygrać.”
Cichy i powściągliwy MacIntyre jest jedną z bardziej niedocenianych gwiazd PGA Tour. Dorastając w malutkim szkockim miasteczku Oban (liczącym 8 140 mieszkańców), musiał się nieco przestawić, wchodząc w świat jaskrawych świateł amerykańskiego sportu. „Jestem nieśmiały” – wyjaśnił. – „Jestem zupełnym przeciwieństwem Amerykanów.”
W 2024 roku przyznał, że miał trudności z zaaklimatyzowaniem się w USA – tęsknił za domem i wrócił na jakiś czas do Szkocji, żeby choć na chwilę wyrwać się z tego całego zamętu. W rodzinnym mieście nikt nie robi z niego sensacji: „Tam jestem po prostu Bobem, chłopakiem, który wychował się w Oban. Nie traktują mnie jak Roberta MacIntyre’a, golfisty z PGA Tour.” Jego przerwa na regenerację okazała się przełomowa; w ciągu kilku miesięcy dwukrotnie wygrał w cyklu turniejów.
Tak jak żyje na styku dwóch światów, tak i sam mówi, że nosi w sobie dwie różne wersje siebie. „Wydaje mi się, że mam dwie osobowości” – wyjaśnia CNN. – „Na polu golfowym jestem bardzo poważny. Poza nim – zupełnie wyluzowany, spokojny, uwielbiam się śmiać.”
Scena golfowa w Stanach Zjednoczonych to coś, czego nauczył się doświadczać
w małych dawkach, „wchodząc i wychodząc” z cyklu turniejów. „Jak tu przyjeżdżam, to wszędzie tylko ‘światła, kamera, akcja’, ludzie krzyczą różne głupoty. Akceptuję to, będąc tu” – mówi. – „Myślę, że po prostu zrozumiałem, że rzeczy, które mnie irytują, będą mnie irytować przez całe moje życie w Ameryce, a rzeczy, które mi się podobają, będą mnie cieszyć przez całe życie w Ameryce.”
MacIntyre musiał się też pogodzić z tym, że to, co kiedyś było jego pasją, stało się teraz jego zawodem. Dlatego świadomie szuka sposobów, by ponownie zakochać się w grze. Jednocześnie nauczył się, że musi mieć się na baczności – bo nie tylko rywale mogą stanowić zagrożenie. „Wszystkie oczy są zawsze na tobie” – przestrzega. – „Zawsze ktoś ma kamerę, by na czymś cię przyłapać. Oni po prostu szukają kolejnej historii. A dla mnie chodzi o to, żeby nie stać się tą kolejną historią.”
Na Canadian Open w czerwcu jego przełomowe zwycięstwo było tak dobrą historią, że wszyscy chcieli ją opowiedzieć. Na krótko przed turniejem potrzebował caddiego, więc zadzwonił po swojego ojca, Dougiego, ogrodnika ze Szkocji. Kilka dni później świętowali razem największe zwycięstwo jego kariery. „Płakałem ze szczęścia, ale też śmiałem się, bo nie mogłem uwierzyć, że to się stało” – mówił wtedy MacIntyre. – „To człowiek, który nauczył mnie grać w golfa, i nie mogłem sobie wyobrazić, że to właśnie z nim na torbie to osiągnę.”
Sześć tygodni później wrócił na bardziej znane tereny, wygrywając Scottish Open na Loch Lomond i stając się pierwszym szkockim golfistą, który wygrał dwa turnieje PGA Tour w tym samym sezonie od czasów Sandy’ego Lyle’a w 1988 roku. W tym samym roku Lyle zdobył tytuł mistrza Masters, a MacIntyre ma nadzieję, że w jego przyszłości także pojawi się zielona marynarka. „To mój plan” – uśmiechnął się szeroko. „To jedno z moich marzeń. Poznałem (Sandy’ego) po raz pierwszy w 2021 roku, to wspaniały facet. Często rozmawiamy przez wiadomości, a on dał mi kilka wskazówek na temat Augusta. Moim marzeniem jest zdobyć zieloną marynarkę i myślę, że pole jest dla mnie dość dobrze ustawione.”
Jak wielu golfistów, MacIntyre od dawna ulegał urokowi Augusta National. „To nie jest tylko jedna rzecz, to wszystko, co się z tym wiąże” – wyjaśnił. „Kiedy oglądasz to
w telewizji, widzisz te piękne kwiaty, to po prostu najbardziej idealne miejsce na polu golfowym na świecie.” MacIntyre nie ukrywa, że chce zostać najlepszym golfistą świata i wie, że musi być zawsze gotów wykorzystać swoją szansę: „Wystarczy jedna okazja, tylko jedna szansa na wygranie wielkiego turnieju. I wtedy, miejmy nadzieję, wszystko potoczy się po mojej myśli.” Chłopak z małego miasteczka stawia swoje kroki na największej scenie w tym sporcie, co jest odpowiednią metaforą tego, jak uważa, że odniesie sukces. „Golf to proces, dopóki realizuję moje małe procesy, na koniec tygodnia zdobędę wielki puchar.”
Dział: Więcej sportów
Autor:
Don Riddell | Tłumaczenie Magdalena Michalik — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://edition.cnn.com/2025/04/08/sport/roberty-macintyre-masters-scotland-spt/index.html