Ostatnia drużyna w tabeli pokonała lidera! Najciekawsze mecze 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy
W ostatnich dniach polskie drużyny piłkarskie rozegrały mecze w ramach 15. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Nie brakowało emocji i sensacji, o czym świadczy, chociażby porażka lidera z… ostatnią drużyną w tabeli. W jakiej dyspozycji są Legia i Jagiellonia przed kolejnymi potyczkami w Lidze Konferencji? Oto podsumowanie najciekawszych spotkań tej kolejki.
Autor: Cyfrasport
Zwycięstwo ostatniej drużyny w tabeli z liderem
Na miano największej sensacji tej kolejki zasługuje starcie Puszczy Niepołomice, która przed tym meczem zajmowała ostatnie, 18. miejsce w tabeli Ekstraklasy, z liderem, czyli Lechem Poznań. Mecz odbywał się na Stadionie im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie, na którym dwie kolejki wcześniej Lech pokonał tamtejszą Cracovię. Tym razem jednak ten obiekt nie przyniósł im szczęścia. Już w 18. minucie czerwoną kartkę obejrzał obrońca Lecha Michał Gurgul za faul na Dawidzie Abramowiczu, przez co Lech przez pozostałe 72 minuty musiał radzić sobie w dziesiątkę. W 33. minucie obrońca Puszczy Dawid Szymonowicz po dośrodkowaniu z rzutu rożnego od Jakuba Serafina oddał strzał głową, zdobywając bramkę na 1:0 i dając swoim kibicom ogromne nadzieje na długo wyczekiwane zwycięstwo. Wszystko zaczęło zmierzać właśnie w tym kierunku, bo w 44. minucie napastnik Puszczy Michalis Kosidis trafił w lewy dolny róg bramki Lecha, powiększając prowadzenie swojego zespołu na 2:0. W drugiej połowie, mimo że nie padła żadna bramka, większość akcji nadal toczyła się pod bramką Kolejorza. Gdyby nie kilka świetnych interwencji bramkarza Lecha Bartosza Mrozka, Poznańczycy mogliby ponieść dużo bardziej dotkliwą porażkę. Zwycięstwo nad liderem dało Puszczy Niepołomice awans z 18. na 16. miejsce w tabeli. Lech utrzymał pozycję lidera Ekstraklasy, jednak jego przewaga została zniwelowana przez Raków i Jagiellonię, która dzięki zwycięstwu z Lechią Gdańsk zrównała się z Lechem pod względem liczby punktów.
Ligowy klasyk, czyli Legia vs Widzew
Emocji nie brakowało też w ligowym klasyku, czyli spotkaniu pomiędzy Legią Warszawa a Widzewem Łódź. W 37. minucie pomocnik Legii Bartosz Kapustka oddał zza pola karnego w stronę bramki Widzewa dwa strzały, spośród których pierwszy został zablokowany przez Frana Alvareza, a drugi poszybował przy lewym słupku od wewnętrznej strony, co dało prowadzenie Stołecznym. Widzew odpowiedział bardzo szybko, bo już w 41. minucie Kamil Cybulski oddał strzał zza pola karnego, który został obroniony przez bramkarza Legii Kacpra Tobiasza. Przytomnie zachował się jednak Fran Alvarez, który po tej interwencji od razu doszedł do piłki, aby podać ją do Sebastiana Kerka, który trafił do pustej bramki Legionistów. Widzew był o włos od objęcia prowadzenia w drugiej połowie, kiedy to w 56. minucie po faulu Steve’a Kapuadiego z rzutu wolnego w słupek trafił Fran Alvarez. W 79. minucie efektowną interwencją popisał się Kacper Tobiasz, który obronił strzał z dystansu Saida Hamulicia w okolice lewego górnego rogu bramki. Legia nie pozwoliła ostatecznie wywieźć Widzewowi z Warszawy nawet jednego punktu, bo w 86. minucie po nieudanym strzale Jurgena Çelhaki, który leciał powoli w światło bramki, prędkości piłce nadał znajdujący się blisko bramki Paweł Wszołek, który nie dał najmniejszych szans bramkarzowi łodzian Rafałowi Gikiewiczowi i strzałem z woleja przypieczętował wynik meczu. Mimo zwycięstwa, Legia nadal zajmuje 5. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, tracąc do czwartej Cracovii 4 punkty. W najbliższy czwartek (7.11.) w Lidze Konferencji Legia na własnym stadionie rozegra mecz z Dynamem Mińsk. Po zwycięstwach z Realem Betis oraz TSC Bačka Topola Legioniści zajmują 3. miejsce w fazie ligowej rozgrywek, a wyprzedzają ich tylko Chelsea Londyn i ACF Fiorentina.
Dwa niedopuszczalne błędy i dwa szybkie ciosy
W meczu autsajdera z drużyną z czołówki także nie brakowało emocji. Już w 3. minucie spotkania został podyktowany pierwszy rzut karny po zagraniu ręką pomocnika Lechii Tomasza Neugebauera. Zawodnik Cracovii Benjamin Källman wykorzystał jedenastkę i otworzył wynik niemalże na samym początku starcia. W 25. minucie bliski wyrównania był Maksym Chłań, który posłał piłkę w okolice lewego dolnego rogu boiska, jednak świetną interwencją wykazał się bramkarz Lechii Bohdan Sarnawski. Gra Lechii posypała się w 35. minucie po tym, jak obrońca Lechii Conrado obejrzał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Cracovia szybko wykorzystała przewagę liczebną. W 44. minucie Benjamin Källman ponownie wpisał się na listę strzelców po dalekim podaniu Ajdina Hasicia. W 60. minucie wydawało się, że liczebność zawodników obu drużyn się wyrówna, gdy pomocnik Cracovii Patryk Sokołowski otrzymał czerwoną kartkę za faul na Bohdanie Wjunnyku, jednak po konsultacjach głównego arbitra z sędziami VAR kartka została anulowana. W 77. minucie po dośrodkowaniu Rifeta Kapicia z rzutu rożnego obrońca gdańszczan Bujar Pllana posłał piłkę do siatki strzałem z główki, zdobywając bramkę kontaktową. To nie dało jednak gospodarzom niczego więcej niż nadziei, bo mecz zakończył się po tych trzech trafieniach wynikiem 1:2.
Mistrz Polski i jego ostatni sprawdzian przed meczem z Molde FK w Lidze Konferencji
Mistrza Polski – Jagiellonię Białystok, zajmującą drugie miejsce w tabeli Ekstraklasy – w 14. Kolejce czekał wyjazdowy mecz z drużyną ze środka tabeli – Górnikiem Zabrze. W 17. minucie mistrzowie Polski byli bliscy straty gola po podaniu Erika Janžy z lewego skrzydła do swojego rodaka Luki Zahovicia, który skierował piłkę w okolice lewego słupka. Na szczęście dla białostoczan, piłka minęła bramkę. W 20. minucie napastnik Jagiellonii Afimico Pululu znalazł się sam na sam z bramkarzem po podaniu do Jesúsa Imaza, który odegrał do niego na jeden kontakt, dzięki czemu Angolczyk znalazł się tuż przed bramką Górnika, jednak strzał okazał się zbyt łatwy dla bramkarza zabrzan Michała Szromnika. Pierwszy raz piłka do bramki trafiła w 31. minucie, gdy Darko Czurlinow oddał strzał z dystansu, który został obroniony przez golkipera Górnika, a piłka znalazła się pod nogami Jesúsa Imaza, który posłał piłkę do siatki, jednak jego radość trwała mniej niż kilka sekund, bo sędzia liniowy zasygnalizował od razu, że Hiszpan znajdował się na pozycji spalonej. W drugiej połowie Górnik został pogrążony dwoma szybkimi trafieniami po stratach na własnej połowie. Pierwszym golem w 65. minucie popisał się Jesús Imaz, który po celnym podaniu od Nené trafił do bramki z ostrego kąta, pokonując Michała Szromnika. Drugą bramkę dołożył Darko Czurlinow, który zdobył bramkę dzięki niedokładnemu podaniu zawodnika Górnika Josemy, co wykorzystali zawodnicy Jagiellonii, przejmując piłkę i nie dając żadnych szans obrońcom gospodarzy. Te dwie bramki zadecydowały o końcowym wyniku meczu – Jagiellonia wygrała na wyjeździe 2:0 z Górnikiem. Już w najbliższy czwartek (7.11.) mistrzowie Polski rozegrają u siebie mecz 3. kolejki Ligi Konferencji, w której na tę chwilę są niepokonani i zajmują 7. miejsce w fazie ligowej. Kolejnymi ich rywalami będzie norweskie Molde FK, które w ubiegłym sezonie wyeliminowało z tych rozgrywek Legię Warszawa na etapie 1/16 finału. Czy mistrz Polski pomści Legię? Przekonamy się w czwartek.
Dział: Nożna
Autor:
Maciej Śliwiński – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
Tekst autorski