Real rozbity, Lewandowski z dubletem, Szczęsny z czystym kontem. Pierwsze mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów
W tym tygodniu odbyły się pierwsze mecze ćwierćfinałowe bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Nie brakowało sensacji, takich jak chociażby dotkliwa porażka Realu Madryt. Nie najgorzej poradzili sobie w tych meczach niektórzy reprezentanci Polski, chociażby występujący w barwach Barcelony Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Co można powiedzieć przed meczami rewanżowymi? Oto relacje z przebiegu pierwszych meczów.
Robert Lewandowski
Zdjęcie: Getty
Arsenal F.C. – Real Madryt
W pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów Arsenal podjął na własnym stadionie Real Madryt – obrońcę tytułu i 15-krotnego zdobywcę trofeum. Kanonierzy w 1/8 finału rozgromili PSV Eidhoven różnicą aż sześciu bramek. Z kolei Real po rzutach karnych wyeliminował z rozgrywek inną drużynę z Madrytu – Atletico.
Bramka Królewskich w meczu z Arsenalem po raz pierwszy była zagrożona już w 7. minucie po głębokim dośrodkowaniu Bakayo Saki z rzutu rożnego, jednak przytomnie zachował się bramkarz Realu Thibaut Courtois, który udanie wypiąstkował piłkę.
Minutę później szczęścia pod bramką Arsenalu próbował napastnik gości Vinicius Junior, który po podaniu od Davida Alaby zdecydował się na strzał z ostrego kąta, jednak nie trafił w światło bramki. W 13. minucie, przejąwszy piłkę od Declana Rice’a, napastnik Arsenalu Gabriel Martinelli wykonał świetny drybling, przedostając się na pole karne gości, a następnie odegrał do Rice’a, a ten oddał strzał, który jednak został zablokowany. Następnie piłka znalazła się pod nogami Mikela Merino, który wycofał futbolówkę do Thomasa Parteya, a ten oddał strzał, który został obroniony przez Courtoisa.
W 21. minucie Vinicius Junior otrzymał od Kyliana Mbappe podanie w okolice 16. metra i zdecydował się na strzał na bramkę Arsenalu, który poleciał obok bramki.
W 24. minucie reprezentant Polski Jakub Kiwior niedokładnie podał do Williama Saliby, co wykorzystał Vinicius, dopadając do piłki, którą szybko podał do Mbappe, a ten znalazł się sam na sam z bramkarzem Arsenalu Davidem Rayą, jednak oddał strzał nad poprzeczką i jak się okazało, nie miało to większego znaczenia, ponieważ Mbappe znajdował się na pozycji spalonej.
Francuski napastnik Realu Madryt przed kolejną szansą na bramkę stanął w 31. minucie, kiedy dalekie podanie na dobieg od Jude’a Bellinghama, jednak strzał okazał się zdecydowanie zbyt łatwy dla Davida Rayi.
Kolejna groźna sytuacja, tym razem pod bramką Realu, miała miejsce w 44. minucie, kiedy niepilnowany przez obrońców Los Blancos Jurrien Timber znalazł miejsce, by dośrodkować w pole karne, gdzie do strzału głową wyskoczył Declan Rice. Thibaut Courtois obronił ten strzał, a następnie dobitkę z lewego ostrego kąta wykonał Gabriel Martinelli, co również było za słabe, by pokonać belgijskiego bramkarza.
Ostatni strzał w pierwszej połowie oddał w 2. Minucie doliczonego czasu gry napastnik Realu Eduardo Camavinga, który zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, jednak strzał był mocno niecelny, przez co obie drużyny zeszły na przerwę z czystym kontem.
W drugiej połowie pierwsza ciekawa akcja miała miejsce w 51. minucie, kiedy Bellingham ponownie świetnie obsłużył Mbappe podaniem na dobieg, a Mbappe oddał strzał, który trafił tylko w boczną siatkę.
Pierwszy gol padł w 58. minucie, kiedy doszło do rzutu wolnego dla Kanonierów, który wykonał Declan Rice, oddając mocny strzał przy prawym słupku, nie dając szans dla Courtoisa. Ten gol zwiastował sensację w Londynie.
Zawodnicy Arsenalu nie chcieli poprzestać na jednym trafieniu u siebie i w 67. minucie kibice oglądali grad strzałów na bramkę Realu, z czego jeden strzał oddał Martinelli, a dwa kolejne Merino. W obronie tych strzałów miał udział nie tylko Courtois, ale także David Alaba, który stanął tuż przed linią bramkową i zablokował jeden ze strzałów Mikela Merino.
Podobną interwencją popisał się w 68 minucie Bellingham, który wyręczył Courtoisa po strzale Declana Rice’a.
Kolejny rzut wolny blisko pola karnego Arsenal miał w 70. minucie i ponownie podszedł do niego nie kto inny jak Rice, który ponownie stanął na wysokości zadania i posłał piłkę w prawy górny róg bramki, podwyższając wynik na 2:0. To nie był jednak koniec pokazu siły Arsenalu.
W 75. Minucie podanie od Milesa Lewisa-Skelly’ego otrzymał Merino, który wykonawszy półobrót posłał piłkę w lewy dolny róg bramki Realu, powiększając przewagę Kanonierów do 3 bramek.
W końcówce meczu na domiar złego dla Królewskich drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną za faul na Leandro Trossardzie otrzymał Eduardo Camavinga, przez co Real w spotkaniu rewanżowym będzie musiał sobie radzić bez niego w odrabianiu strat. Mecz zakończył się wynikiem 3:0, a rewanż odbędzie się za tydzień na Santiago Bernabeu.
Bayern Monachium – Inter Mediolan
Drugi mecz ćwierćfinałowy odbył się na Allianz Arenie w Monachium, gdzie miejscowy Bayern zmierzył się z Interem Mediolan.
Pierwszą szansę na otwarcie wyniku miał Bayern w 7. minucie, kiedy po podaniu od Leona Goretzki na strzał po ziemi zdecydował się pomocnik Bayernu Michael Olise, jednak piłka potoczyła się tuż obok bramki.
Kolejna szansa dla Bayernu nadarzyła się w 14. minucie, kiedy dośrodkowanie z prawego skrzydła od Olise otrzymał Harry Kane, jednak oddał strzał głową w sam środek bramki, co nie stanowiło dla bramkarza Interu Yanna Sommera żadnego wyzwania.
Kolejnym świetnym podaniem Olise wykazał się w 20. minucie, podając tym razem do Raphaela Guerreiro, jednak ponownie przytomnie zachował się Sommer.
W polu karnym Interu ponownie zawrzało w 26. minucie, kiedy Kane ponownie został świetnie obsłużony podaniem na dogodną pozycję od Michaela Olise i tym razem piłka musnęła słupek.
Zawodnicy Interu pierwszą poważną sytuację na strzelenie bramki mieli w 30. minucie, kiedy Carlos Augusto otrzymał podanie na dobieg od Alessandro Bastoniego, jednak Augusto trafił jedynie w boczną zewnętrzną siatkę.
Osiem minut później Inter wykonał kolejny efektowny atak na bramkę Bayernu, gdy Augusto dośrodkował piłkę do Marcusa Thurama, a ten podał piętą do tyłu do Lautaro Martineza, który oddał strzał na bramkę zewnętrzną częścią stopy, pokonując bramkarza Bayernu Jonasa Urbiga.
Doskonałą szansę na wyrównanie wyniku Bayern miał w 62. minucie po dośrodkowaniu obrońcy Bayernu Konrada Laimera w pole karne Interu, gdzie ku nieszczęściu Bawarczyków strzał głową nad poprzeczką oddał Josip Stanisić.
Bayern nie przestawał jednak atakować bramki gości i w 64. minucie Stanisić wykonał kolejne dośrodkowanie w pole karne. Tym razem piłkę wybił obrońca Interu Francesco Acerbiego, jednak piłka trafiła do Guerreiro, który oddał strzał z woleja, który poszybował nad bramką.
Kolejnego ataku na bramkę gości zawodnicy Bayernu podjęli się w 80. minucie, gdy Laimer wysunął piłkę wbiegającemu w pole karne Kane’owi. Jaki efekt? Ponownie niecelny strzał.
85. minuta to kolejne dośrodkowanie Laimera na pole karne Interu, tym razem dużo głębsze, w stronę Thomasa Muellera, który znalazł się z piłką tuż przed pustą bramką i jak na tak doświadczonego piłkarza przystała, z zimną krwią wykorzystał tą okazję, doprowadzając do remisu.
Inter nie chciał jednak pozwolić Bayernowi wygrać w Monachium i fenomenalną akcję wykonali Carlos Augusto z Davidem Frattesim. Brazylijczyk w polu karnym Bayernu wykonał szybkie równoległe do linii końcowej podanie, a Frattesi na jeden kontakt uderzył piłkę, która wleciała do bramki niczym pocisk, dzięki czemu Inter zwyciężył w Monachium 2:1 i rozpocznie za tydzień mecz na San Siro z jedną bramką przewagi w dwumeczu.
FC Barcelona – Borussia Dortmund
Następnego dnia w Barcelonie odbył się mecz pomiędzy FC Barceloną a Borussią Dortmund, czyli kolejny występ dwóch reprezentantów Polski – Wojciecha Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego.
Dla Lewandowskiego drużyna przeciwna jest wyjątkowa, ponieważ w Borussii Dortmund kapitan reprezentacji Polski występował w latach 2010-2014, awansując między innymi w 2013 roku do finału Ligi Mistrzów.
Pierwszą poważną sytuację na bramkę Barcelona miała w 6. minucie, gdy Lamine Yamal przedostał się z prawego skrzydła w pole karne Borussii i spróbował swoich sił, strzelając z ostrego kąta, jednak piłka poszybowała poza boisko przy lewym słupku.
Minutę później przed szansą na gola stanął Robert Lewandowski, który otrzymawszy podanie z lewego skrzydła od Raphinhi oddał strzał, który pewnie obronił bramkarz Borussii Gregor Kobel.
Więcej szczęścia Katalończycy mieli w 25. minucie, gdy z rzutu wolnego piłkę w pole karne dośrodkował Fermin Lopez, po czym głową futbolówkę uderzył Inigo Martinez, a następnie piłkę w stronę bramki po ziemi skierował Pau Cubarsi, a gdy piłka była już niemalże na linii bramkowej do bramki wbił ją Raphinha. Ingerencja Raphinhi w lot piłki była już jednak zbędna przy tej bramce, tym bardziej, że naprawdę niewiele brakowało, aby znalazł się on na pozycji spalonej, przez co bramka zostałaby nieuznana.
Pierwszą szansę na wyrównanie Borussia miała w 36. minucie, gdy Carney Chukwuemeka znalazł się z piłką tuż przed polem karnym Barcelony i zagrał wysokie podanie, przez co futbolówka przelobowała obrońców Blaugrany i znalazła się pod nogami Serhou Guirassy’ego, który jednak nie trafił w piłkę i znalazła się ona w rękach Wojciecha Szczęsnego.
Kolejnej próby wyrównania wyniku goście podjęli się w 40. minucie. Wtedy Karim Adeyemi wykonał równoległe do linii końcowej podanie do Chukwuemeki, który strzelił prosto w nogi Cubarsiego. Wtem piłkę zebrał Jamie Gittens, jednak jego strzał był zdecydowanie za łatwy, szczególnie dla takiego bramkarza jak Wojciech Szczęsny.
W 48. minucie Lamine Yamal wypracował wyśmienitą okazję dla Barcelony. Dośrodkował piłkę głęboko do wbiegającego w stronę bramki Raphinhi, a ten uderzył piłkę głową. Futbolówka nie znalazłaby drogi do bramki, gdyby nie to, że przy prawym słupku stał Robert Lewandowski, który wyskoczył do główki i wykorzystał stuprocentową szansę na bramkę dającą Barcelonie dwubramkową przewagę. Lewandowski zdobył tym samym dziesiątą bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów.
Kolejną szansę na podwyższenie wyniku Katalończycy mieli w 63. minucie, kiedy Jules Kounde podał piłkę w kierunku znajdującego się w polu karnym Lewandowskiego. Podanie przeciął jednak Emre Can, lecz zrobił to dość niefortunnie, bo piłka znalazła się pod nogami Pedriego, który natychmiast podał do Fermina Lopeza, a ten strzelił po ziemi, jednak piłka potoczyła się obok bramki.
Lopez przed kolejną szansą na trafienie stanął w 65. minucie, kiedy Yamal dostrzegł go w polu karnym niepilnowanego, jednak ponownie czujny był Emre Can, który zablokował swoim ciałem strzał. Co prawda, Lopez dopadł do piłki ponownie, tym razem miał już dużo mniej dogodną pozycję i w efekcie przestrzelił nad bramką.
Minutę później Lopez, otrzymawszy podanie na dobieg, wykonał niesamowity rajd z piłką, a następnie podał do Lewandowskiego, który oddał silny strzał, po którym piłka odbiła się od rąk Kobela i wpadła do bramki, dzięki czemu Lewandowski zanotował na swoim koncie dublet.
Ostatnią bramkę w meczu Barcelona strzeliła w 77. minucie po utracie piłki w środkowej strefie boiska. Lewandowski przejął piłkę i szybko podał do Raphinhi, który ruszył do przodu z piłką i podał na dobieg do Yamala. 17-letni napastnik oddał strzał w okolice lewego słupka, trafiając do bramki i ustawiając tym samym wynik meczu na 4:0.
Borussia próbowała nadrobić przed rewanżem choć jedną bramkę i taką próbę widzieliśmy w 83. minucie, gdy Niklas Sule po dośrodkowaniu z rzutu rożnego oddał strzał w okolice poprzeczki, jednak ponownie dobrą interwencją wykazał się Wojciech Szczęsny, który zachował w tym meczu czyste konto. Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:0, więc szanse Borussii na odrobienie strat na Signal Iduna Park wydają się znikome, aczkolwiek nie takie comebacki zdarzały się w Lidze Mistrzów.
Paris Saint-Germain – Aston Villa
W ostatnim w tym tygodniu meczu ćwierćfinałowym na Parc des Princes Paris Saint-Germain zmierzyło się z Aston Villą z reprezentantem Polski Mattym Cashem w składzie.
PSG pierwszy raz w tym meczu zaatakował bramkę rywala w 5. minucie, gdy Vitinha uderzył piłkę wysuniętą od Ousmane Dembele, jednak był to strzał prosto w ręce bramkarza Aston Villi Emiliano Martineza.
Po chwili Kvicha Kvaratskhelia i Ousmane Dembele próbowali pokonać Martineza inną metodą – strzałami z ostrego prawego kąta, jeden po drugim, jednak oba zostały obronione przez argentyńskiego golkipera.
W 17. minucie za faul na Kvaratskhelii żółtą kartkę obejrzał Matty Cash.
W 23. minucie powtórzyła się sytuacja z początku meczu – Dembele wysunął piłkę Vitinhi, a ten posłał ją nad poprzeczką.
Niewykorzystane okazje lubią się mścić – potwierdziła to sytuacja z 35. minuty, gdzie niepilnowany pomocnik Aston Villi Morgan Rogers wbiegł w pole karne i otrzymał doskonałe podanie od Youriego Tielemans, dzięki czemu miał stuprocentową okazję na objęcie prowadzenia, co wykorzystał.
Cztery minuty później PSG było bliskie wyrównania po strzale Desire Doue, który wydawało się, że bez trudu zostanie wybroniony przez Martineza, jednak wtem piłka wyślizgnęła mu się z rąk i w ostatniej chwili złapał futbolówkę, nim ta zdążyła przekroczyć linię bramkową.
Doue w kolejnej minucie ponownie oddał strzał na bramkę Aston Villi i tym razem piłka odbita od poprzeczki wpadła do bramki i w Paryżu był ponownie remis.
W drugiej połowie, a dokładnie w 49. minucie, Kvaratskhelia wykonał drybling przez niemal połowę boiska, mijając przy tym 4 obrońców drużyny gości, a na sam koniec oddał silny strzał z ostrego kąta, który okazał się zbyt mocny dla bramkarza Aston Villi, dzięki czemu paryżanie objęli prowadzenie w całym meczu 2:1.
Gdy w 58. minucie PSG przejęło piłkę w okolicach własnego pola karnego Kvaratskhelia wykonał bardzo długie podanie lewą stroną boiska do Desire Doue. Ten wbiegł z futbolówką tuż przed pole karne Aston Villi, a następnie podał do Achrafa Hakimiego, jednak strzał został obroniony.
To nie był koniec popisowych podań Kvaratskhelii, bo w 71. minucie Gruzin wykonał podanie na dobiego do Hakimiego, który posłał piłkę do bramki, jednak Marokańczyk był na spalonym.
Minutę później Aston Villa wykonało ostatni ze swojej strony strzał na bramkę. Autorem tego strzału był Morgan Rogers, jednak bez trudu został on obroniony przez Gianluigiego Donnarummę.
W 81. minucie Marco Asensio próbował jeszcze zaatakować bramkę francuskiego zespołu, jednak strzał był niecelny.
W 2. minucie doliczonego czasu gry w drugiej połowie PSG przypieczętowało wynik, a konkretnie dokonał tego Nuno Mendes po prostopadłym podaniu od Ousmane Dembele. Bramka Mendesa dała paryżanom prowadzenie w całym meczu 3:1.
W 4. minucie doliczonego czasu Warren Zaire-Emery próbował jeszcze dobić Aston Villę czwartym trafieniem i zdecydował się na strzał zza pola karnego, który jednak poszybował nad poprzeczką, a więc PSG musiało zadowolić się zwycięstwem 3:1, co i tak wydaje się dobrą zaliczką przed rewanżem w Birmingham.
Dział: Nożna
Autor:
Maciej Śliwiński – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
Tekst autorski