Seamus Coleman - Jak być przywódcą bez gry?
Przywództwo jest kojarzone z rządzeniem w danej grupie. Zazwyczaj w środowisku sportowym, wyłania się taka osoba przez cechy charakteru. Takie jak poświęcenie, zaangażowanie i dobro klubu. W jaki sposób 36-letni Irlandczyk wpływa na szatnię Evertonu?
Zdjęcie: GettyImages
Bycie kapitanem nie oznacza, że ktoś zostanie przywódcą. Mając na myśli postać, która poszukuje głosu ludu, by zdobyć władzę w szatni. Seamus Coleman jest kapitanem drużyny Evertonu od 2019 roku, wówczas zastąpił Phila Jagielka. W piłce nie zawsze o władzy nad szatnią decydują gole. Przykładem jest 36-letni prawy obrońca. Występujący w przeszłości również jako środkowy defensor. 28 goli w 426 występach nie wpływa na widza, jakby to było niesamowite osiągnięcie. Lecz i tak Coleman jest już jedną z legend „The Toffees”. Zajmując siódme miejsce z największą liczbą rozegranych spotkań dla Evertonu. Czy to już świadczy o jego przywództwie?
Jaki wpływ wywarł trener na Colemanie?
„Myślę, że podpisanie kontraktu, gdy menedżerem był David Moyes, było najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się w futbolu” - mówi Coleman, który pod wodzą Moyesa zaliczył swoje pierwsze 102 występy w barwach Evertonu. Władza w szatni powinna przysługiwać trenerowi. W ostatnim czasie został nim David Moyes, który zastąpił Seana Dyche. Aczkolwiek, trener nie jest w tym sam. Rządzenie w szatni nie polega tylko i wyłącznie na wydawaniu poleceń, to ciągła interakcja z ludźmi z boiska.
Czasem są to kłótnie po przegranych meczach, owinięte w płaszcz nadziei na lepsze jutro. Gdy zaś zespół wygrywa, powstaje w człowieku coś w rodzaju satysfakcji. Chociaż, być może nie jest ona długa. Głównie dlatego, że Everton przez ostatnie trzy sezony walczył o utrzymanie. Jednak wraz z przyjściem nowych właścicieli zapaliło się światło nadziei. Zwycięstwo 3:2 nad Spurs w ostatniej kolejce Premier League jest tego potwierdzeniem. Coleman, to przykład pracowitości. Dzięki niej oraz boiskowej postawie wyrobił sobie markę, która pozwala na utrzymanie swej mocnej pozycji w szatni.
Coleman - lojalność wobec klubu
Mówi się, że Coleman to wyginający gatunek. Lata lojalności wobec Evertonu, w którym jest od 2009 roku – gdy przeszedł ze Sligo Rovers za 60 tysięcy funtów - są również wyrazem miłości do klubu. W obecnych czasach jest to trudne, gdy kluby wykładają olbrzymie pieniądze na piłkarzy. W szczególności, gdy więcej dla zawodnika znaczą banknoty niż miłość do klubu. Inaczej jest w przypadku Colemana. 36-letni Irlandczyk jest już bliżej zakończenia kariery. W wygranym 2:0 meczu pucharu FA Cup z Peterborough, asystował na ławce z Leightonem Bainsem. „Bycie po tej stronie, zobaczenie i poczucie, jak to działa, bycie na linii bocznej i obserwowanie swojej drużyny było dobre i przyjemne. W przyszłości to zdecydowanie coś, w czym myślę, że spróbuję swoich sił" - stwierdził Coleman.
Czy Coleman to odpowiedni przywódca?
Trudno być w skórze kapitana Evertonu i nawet nie mam na myśli kontuzji. Choć są one wynikiem ciągłej rywalizacji na wysokim szczeblu. W jaki sposób, tak naprawdę zdefiniować kapitana? Czy jest to przywódca, który musi opuścić drużynę dla jej dobra, gdy wiek nie pozwala mu już grać? Po to, by następnie zmienić swoją rolę w drużynie. Na osobę, która będzie nie tylko wydawała polecenia, ale również wskazówki. Na przykład, w jaki sposób pilnować napastników w fazie obrony, aby lepiej ustawić drużynę. Coleman ma doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. Miłość do klubu dała mu możliwości, by kiedyś być samodzielnym trenerem. To tylko przyszłość. Póki co kontrakt wygasa 30 czerwca 2025 roku.
Dział: Nożna
Autor:
Marcin Kanafek - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
Tekst autorski