2025-01-19 09:37:12 JPM redakcja1 K

Stała się jedną z najszybszych kobiet na świecie, które samotnie dotarły na Biegun Południowy

Rekord świata wymknął się z rąk, ale Hege Victoria Dybdalsbakk (41) ustanowiła norweski rekord, docierając na Biegun Południowy w 33 dni.

Zdjęcie: Preet Chandi

„To wielkie osiągnięcie,” mówi polarniczka Liv Arnesen o tym wyczynie. „Dostała szampana, gdy dotarła na miejsce, i teraz leży w ogrzewanym namiocie, odpoczywa. Czuje się świetnie i jest bardzo szczęśliwa,” dodaje Arnesen.

Dybdalsbakk rozpoczęła wyprawę w grudniu, dążąc do ustanowienia rekordu świata. Aby tego dokonać, musiała dotrzeć do celu w ciągu 30 dni. Ze względu na trudne warunki pogodowe w miniony weekend zdecydowała się zwolnić tempo na ostatnim etapie. Na metę dotarła w nocy z poniedziałku na wtorek czasu norweskiego. W sumie pokonała 1130 kilometrów i wspięła się na prawie 3000 metrów wysokości.

„Myślę, że jest wykończona, bo miała ciężki okres mniej więcej przy 88./89. stopniu szerokości, gdzie trafiła na ‘whiteout’ i ogromne zaspy. W takiej sytuacji nic nie widać i łatwo się przewrócić,” mówi Liv Arnesen w rozmowie z NRK. „To tak, jakby iść wewnątrz szklanki mleka. Nic nie widzisz, i to właśnie jest najtrudniejsze. Wtedy nie jesteś w stanie pokonywać dużych dystansów każdego dnia.”

Druga albo trzecia najszybsza na świecie

Arnesen sama przeszła tę trasę 30 lat temu, zostając pierwszą kobietą na świecie, która dokonała tego w pełni samodzielnie. W poniedziałek również Norweżka Karen Kyllesø (21) została najmłodszą osobą w historii, która samotnie dotarła na Biegun Południowy. Zajęło jej to 54 dni. „Ja poszłam tam 30 lat temu i po prostu chciałam czerpać przyjemność z tej wędrówki. Tak samo zrobiła Karen, która właśnie ukończyła wyprawę, ale przy próbie bicia rekordu, tak jak w przypadku Dybdalsbakk, wywiera się na siebie presję,” wyjaśnia Arnesen.

„Ona jest naprawdę twardą kobietą i na końcu cisnęła mocno. Nie mamy do końca pewności, czy jest drugą, czy trzecią najszybszą osobą na świecie, która tego dokonała. Trzeba to jeszcze dokładnie przeliczyć.”

Nie uważa, że poniosła porażkę

NRK rozmawiało z Dybdalsbakk w listopadzie, tuż przed jej wyjazdem na południe w celu przygotowań. Wtedy tłumaczyła, że ważną motywacją do wyruszenia na wyprawę było zainspirowanie młodszego pokolenia do tego, by ośmielili się próbować różnych rzeczy, nawet jeśli istnieje ryzyko niepowodzenia. „Żeby nie bać się porażki. Bo co się stanie, jeśli ci się nie uda? Załóżmy, że nie pobiję rekordu świata. Wtedy myślę: ‘Cholera, to i tak było niesamowite doświadczenie i rozwój. Przekroczyłam własne granice i poszłam za tym, czego chciałam,’” powiedziała wówczas.

„Nie myślę, że to porażka z tego powodu. Jeśli nie zaryzykujesz i nie odważysz się spróbować, to nie rozwiniesz się w żaden sposób.” Wyprawa miała też dla Dybdalsbakk głębszy sens. Przemierzyła trasę dla swojej przyjaciółki Marianne, która choruje na nieuleczalnego raka jajnika. „Ta wyprawa to nie tylko sprawdzian fizyczny i psychiczny, ale także przedsięwzięcie, by zrobić coś istotnego. Marianne była moją motywacją przez cały czas, a ja mam nadzieję, że ta wyprawa zwróci uwagę na badania nad rakiem i na walkę z rakiem jajnika. Idę za nas obie,” powiedziała w komunikacie prasowym.

Dział: Aktywnie

Autor:
Elina Rydland Ørnhaug | Tłumaczenie Bartłomiej Basta - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.nrk.no/trondelag/hege-victoria-dybdalsbakk-fra-trondelag-er-norges-raskeste-kvinne-til-a-na-sydpolen-1.17205251

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się