Szczęsny bohaterem Barcelony pogrom Arsenalu nad PSV - relacja z pierwszych meczów 1/8 finału Ligi Mistrzów
Pierwsze mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów dostarczyły kibicom piłkarskich emocji na najwyższym poziomie. Aston Villa z Mattym Cashem pokonała Club Brugge, Real Madryt triumfował w madryckich derbach, a Arsenal rozgromił PSV aż 7:1. Nie zabrakło także polskich akcentów – Wojciech Szczęsny był kluczową postacią w zwycięstwie Barcelony nad Benficą, a Piotr Zieliński i Jakub Moder stanęli naprzeciw siebie w meczu Feyenoordu z Interem. Jak przebiegały te spotkania? Oto podsumowanie pierwszych starć fazy pucharowej.

Zdjęcie: PAP / EPA / Miguel A. Lopes
Club Brugge – Aston Villa
Pierwszym meczem w ramach 1/8 finału tego sezonu Ligi Mistrzów było starcie Clubu Brugge z Aston Villą – zespołem, w którym występuje reprezentant Polski Matty Cash. Zespół z Brugii uzyskał awans do fazy pucharowej dzięki zwycięstwu w barażowym dwumeczu ze zwycięzcą poprzedniej edycji Ligi Europy – Atalantą Bergamo.
Z kolei Aston Villa uzyskała awans bezpośredni dzięki ósmemu miejscu w fazie ligowej. Pierwszy mecz odbył się w Belgii. Na pierwszą bramkę nie trzeba było długo czekać. Już w 3. minucie pomocnik Aston Villi Youri Tielemans posłał z rzutu wolnego piłkę wgłąb pola karnego gospodarzy. Tam w okolicach linii 5. metra znalazł się Tyrone Mings, który wycofał głową piłkę.
Wtem Leon Bailey dopadł futbolówkę i oddał strzał w okolice lewego dolnego rogu bramki, nie dając szans bramkarzowi Clubu Brugge Simonowi Mignoletowi i tym samym dając swojemu zespołowi prowadzenie już w 3. minucie meczu.
Szansę na kolejnego gola goście mieli w 9. minucie, kiedy w pobliżu pola karnego z piłką znalazł się Marcus Rashford, który podał do Baileya, a ten odegrał mu na dobieg, po czym angielski napastnik zdecydował się na strzał z ostrego kąta, który okazał się jednak zbyt łatwy dla Mignoleta.
W 12. minucie przyszedł czas na odpowiedź Clubu Brugge. Wtedy pomocnik gospodarzy Ardon Jashari podał piłkę ze środkowej strefy boiska na lewą stronę pola karnego gości, gdzie do piłki dobiegł Christos Tzolis, który podał piłkę rozpędzonemu Maximowi De Cuyperowi, który oddał strzał po ziemi w prawy dolny róg, pokonując argentyńskiego bramkarza Emiliano Martineza i doprowadzając tym samym do remisu.
W 31. minucie Club Brugge stanął przed szansą na prowadzenie, kiedy De Cuyper dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie została ona przejęta przez Chemsdine’a Talbiego, któremu jednak strzałem po ziemi nie udało się pokonać Emiliano Martineza.
Do kolejnej ciekawej akcji doszło w 68. minucie, kiedy Jacob Ramsey znalazł się z piłką po lewej stronie od pola karnego Clubu Brugge i podał do Marco Asensio, który znajdował się bliżej bramki i oddał strzał, który obronił Simon Mignolet. Piłkę dopadł wtedy Matty Cash, który jednak spudłował z dobitki.
W kolejnej minucie gospodarze ruszyli do kontrataku. Tzolis dośrodkował piłkę do Hansa Vanakena, a ten oddał strzał głową, który jednak również nie znalazł drogi do bramki.
Prawdziwą okazję w 74. minucie miał Tzolis, który po podaniu od Vanakena znalazł się sam na sam z bramkarzem, jednak nie wykorzystał tej sytuacji i przestrzelił nad bramką.
Wynik meczu zmienił się w 82. minucie, kiedy pomocnik Aston Villi Morgan Rogers dośrodkował piłkę w stronę bramki gospodarzy, a obrońca Clubu Brugge Brandon Mechele, chcąc wybić piłkę za linię końcową, skierował ją do własnej bramki i wyświadczając Aston Villi przysługę, dzięki której objęła prowadzenie 2:1.
W 86. minucie w polu karnym Clubu Brugge po niedokładnym dośrodkowaniu o piłkę walczył Matty Cash z Christosem Tzolis i wtedy Grek dopuścił się faulu na reprezentancie Polski, w związku z czym sędzia podyktował rzut karny dla Aston Villi.
Jedenastkę wykorzystał Marco Asensio, który pokonał Simona Mignoleta strzałem przy lewym słupku.
Gospodarze w 3. minucie doliczonego czasu gry mieli szansę na zniwelowanie różnicy bramkowej przed rewanżem.
Wtedy na pole karne po dalekim podaniu od Jasariego przedarł się De Cuyper, wykładając piłkę Hugo Vetlesenowi, który oddał strzał nad poprzeczką. Mecz zakończył się wynikiem 3:1.
Real Madryt – Atletico Madryt
W kolejnym meczu 1/8 finału na Santiago Bernabeu rozegrano derby Madrytu, czyli spotkanie pomiędzy Realem a Atletico. Podobnie jak w starciu pomiędzy Clubem Brugge a Aston Villą, na ciekawe sytuacje nie trzeba było długo czekać.
W 4. minucie Rodrygo otrzymał długie prostopadłe podanie od Federico Valverde. Następnie wykonał drybling, znajdując się w środkowej części pola karnego i oddał silny strzał przy lewym słupku, nie dając szans bramkarzowi Atletico Janowi Oblakowi.
W 27. minucie pomocnik Atletico Rodrigo de Paul podał na dobieg na prawą stronę od pola karnego od Giuliano Simeone, który skierował piłkę w stronę wbiegającego do linii bramkowej Samuela Lino, jednak był on pilnowany przez Federico Valverde, który przeciął podanie i uratował swój zespół przed utratą bramki, bo gdyby piłka trafiła do Lino, ten miałby przed sobą pustą bramkę.
Po wybiciu piłki wróciła ona w posiadanie zawodników Atletico znajdujących się tuż za polem karnych i na strzał z daleka zdecydował się Pablo Barrios, który strzelił jednak nad poprzeczką.
W 32. minucie po podaniu od Javiego Galana znalazł się Julian Alvarez, który zdecydował się na strzał z okolic 16. metra, po którym piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki Los Blancos i w meczu zapanował remis 1:1.
W drugiej połowie, a dokładnie w 53. minucie, po dośrodkowaniu Galana blisko bramki znalazł się de Paul, którego strzał z ostrego kąta został jednak zablokowany przez Ferlanda Mendy’ego.
Dwie minuty później Brahim Diaz wraz z Mendym i Viniciusem podjęli się ataku pozycyjnego na bramkę Atletico, co udało im się i ostatecznie Diaz znalazł się na pozycji dogodnej do oddania strzału przy prawym słupku, który znalazł drogę do siatki i dał ponowne prowadzenie Realowi Madryt.
W 60. minucie Antoine Griezmann przebił się przez obrońców, którzy znajdowali się w prawej części boiska, patrząc z perspektywy połowy Atletico, a następnie wykonał podanie do wbiegającego w stronę bramki Alvareza.
Czujnością wykazał się jednak bramkarz Realu Thibaut Courtois, który sięgnął piłkę, delikatnie dotykając ją palcami, co mogło zmylić Alvareza, przez co nie przejął piłki za to trafiła ona do Valverde, który wybił ją poza pole karne.
W 61. minucie Atletico stanęło przed kolejną szansą na remis. Wtedy Griezmann dośrodkował w pole karne, a przy piłce znalazł się Jose Gimenez, który jednak posłał piłkę nad poprzeczką.
W 1. minucie doliczonego czasu gry przez linię obrony przedarł się po prostopadłym podaniu Kylian Mbappe i skierował piłkę w stronę Viniciusa, jednak podanie zostało przecięte przez Marcosa Llorente, po czym piłka trafiła pod nogi Luki Modricia, który również nie wykorzystał okazji na podwyższenie wyniku, strzelając w środek bramki, prosto w ręce Oblaka.
Ostatnią szansę dla Królewskich na powiększenie zaliczki przed rewanżem na Wanda Metropolitano miał Vinicius, który po podaniu od Eduardo Camavingi wykonał rajd przez pół boiska i próbował wykonać strzał z lewego ostrego kąta, jednakże został zablokowany przez Gimeneza i tym samym pierwszy mecz derb Madrytu w Lidze Mistrzów zakończył się zwycięstwem Realu 2:1.
PSV Eidhoven – Arsenal FC
Tymczasem w Eidhoven rozegrano mecz 1/8 finału pomiędzy miejsowym PSV a Arsenalem. Zespół z Holandii dostał się do fazy pucharowej za pośrednictwem barażu, w którym pokonał w dwumeczu Juventus 4:3.
Z kolei Arsenal uzyskał awans bezpośrednio z fazy ligowej, w której zajął trzecie miejsce. Pierwszy raz piłka w bramce znalazła się w 12. minucie, kiedy pomocnik Arsenalu Declan Rice po podaniu od Mikela Merino znalazł dogodną pozycję do strzału i skierował piłkę do bramki, jednak przy podaniu był on jedną nogą na pozycji spalonej, więc bramka nie została uznana.
W 16. minucie pomocnik PSV Ivan Perisić wykonał centrę w pole karne Arsenalu. Piłkę odbił jednak bramkarz Kanonierów David Raya, usiłując oddalić zagrożenie. Wtedy do piłki dopadł Ismael Saibari, który zmarnował niemalże stuprocentową okazję i trafił w poprzeczkę. Ryan Flamingo wykonał jeszcze strzał z dobitki, jednak piłka po nim przekozłowała obok bramki.
Pierwszy gol padł w 18. minucie, kiedy Declan Rice dośrodkował piłkę w pobliże prawego słupka bramki PSV, a tam znalazł się Jurrien Timber, który strzałem z główki z bliskiej odległości nie dał najmniejszych szans bramkarzowi PSV Walterowi Benitezowi.
Trzy minuty później londyńczycy strzelili drugą bramkę, a jej strzelcem został Ethan Nwaneri, który po podaniu z lewego skrzydła od Milesa Lewisa-Skelly’ego oddał strzał w okolice lewego górnego rogu bramki.
W 31. minucie w polu karnym PSV miała miejsce chaotyczna walka o piłkę między dwoma zawodnikami Arsenalu a trzema piłkarzami PSV. Ostatecznie tą walkę wygrał Mikel Merino, który znalazł się sam na sam z bramkarzem i strzelił z ostrego kąta po ziemi na dalszy słupek, podwyższając prowadzenie na 3:0.
W 42. minucie sędzia meczu Jesus Manzano podyktował rzut karny po faulu Thomasa Parteya na Luuku de Jongu, gdzie Partey złapał de Jonga za szyję. Jedenastkę wykonał Noa Lang, pewnie trafiając do bramki przy lewym słupku i przywracając tym samym nadzieje miejscowym kibicom.
W 47. minucie czwartą bramkę na konto Arsenalu strzelił Martin Odegaard, który dopadł do piłki, która została wypiąstkowana przez Waltera Beniteza po głębokim dośrodkowaniu w pole karne.
Minutę później Riccardo Calafiori wykonał podanie na dobieg do Leandro Trossarda, który znalazł się niedaleko lewego słupka bramki gospodarzy i przelobował Beniteza, kierując piłkę do bramki.
W 73. Minucie Martin Odegaard po podaniu od Merino wykonał rajd z piłką w okolice 16. metra, skąd oddał strzał, po którym Benitez dotknął piłkę dłonią, jednak mimo to, wpadła ona do bramki PSV po raz szósty.
To nie był jednak koniec pokazu siły Arsenalu, bo w 85. minucie Riccardo Calafiori otrzymał prostopadłe podanie, po którym znalazł się sam na sam z Benitezem i po jego strzale piłka odbiła się od lewego słupka i wpadła do bramki.
Ten gol zamknął wynik meczu – 7:1 dla Arsenalu.
Borussia Dortmund – LOSC Lille
Ostatnim wtorkowym meczem w Lidze mistrzów było starcie Borussii Dortmund z LOSC Lille na Signal Iduna Park w Dortmundzie.
Borussia dostała się do 1/8 finału, zwyciężając w barażach dwumecz ze Sportingiem Lizbona, natomiast Lille zajęło siódme miejsce, dzięki czemu uniknęło baraży.
Borussia pierwszą okazję na bramkę w meczu z Lille miała w 8. minucie, kiedy to w polu karnym gości znalazł się Jamie Gittens, który zagrał krótkie podanie do Serhou Guirassy’ego, a ten przestrzelił nad bramką za sprawą Alexsandro, który wykonując wślizg, ograniczył pole manewru napastnika Dortmundu.
W 22. minucie pod bramką gości obie drużyny walczyły o piłkę w powietrzu i ostatecznie trafiła ona pod nogi Karima Adeyemiego, który skorzystał z okazji i oddał strzał w okolice lewego słupka bramki i dał Borussii prowadzenie.
Blisko wyrównania w 26. minucie było Lille, kiedy mocny strzał z daleka oddał Ngala’yel Mukau, jednak piłka poszybowała obok bramki.
Z kolei w 38. minucie dogodną pozycję do strzału wypracował sobie obrońca Borussii Nico Schlotterbeck.
Przed kolejną szansą na podwyższenie prowadzenie dortmundczycy stanęli w drugiej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy, kiedy Emre Can nieczysto trafił w piłkę głową w taki sposób, że futbolówka trafiła do znajdującego się przy bramce Pascala Grossa, który skierował ją do bramki, jednak znajdował się na pozycji spalonej.
W 68. minucie perfekcyjną akcję rozegrał Jonathan David, który wykonał prostopadłe podanie do Hakona Haraldssona, który znalazł się sam na sam z bramkarzem Borussii Gregorem Kobelem i trafił do bramki gospodarzy, doprowadzając do remisu.
Ostatnia akcja podbramkowa meczu miała miejsce w 88. minucie, kiedy strzał głową na bramkę Dortmundu oddał Jonathan David, jednak nie popisał się umiejętną grą głową, bo dość mocno przestrzelił nad poprzeczką.
Mecz skończył się wynikiem 1:1, a więc w rewanżu w Lille szanse nadal będą równe.
Feyenoord Rotterdam – Inter Mediolan
Następnego wieczoru w Rotterdamie odbyło się spotkanie pomiędzy miejscowym Feyenoordem z Jakubem Moderem w składzie a Interem Mediolan z Piotrem Zielińskim.
Do pierwszej groźnej sytuacji doszło w 3. minucie, gdy Jakub Moder wykonał długie podanie na lewe skrzydło do Ibrahima Osmana, który zdecydował się na strzał z ostrego kąta, jednak był on zbyt łatwy dla bramkarza Interu Josepa Martineza.
W niemalże identycznej sytuacji Osman znalazł się w 11. minucie i ponownie sprytniejszy okazał się Martinez, który wyszedł z bramki i udanie zablokował podanie Osmana.
Piłkarze Interu pierwszą poważną okazję na gola mieli w 35. minucie, kiedy piłka po dośrodkowaniu trafiła do Francesco Acerbiego, jednak strzał, który oddał, nie sprawił większego problemu bramkarzowi Feyenoordu Timonowi Wellenreutherowi.
W 38. minucie wynik meczu otworzył Marcus Thuram, który oddał strzał z woleja po dośrodkowaniu od Nicolo Barelli z prawego skrzydła.
Już dwie minuty później gospodarze przez stratę na własnej połowie mogli przegrywać już 0:2, kiedy podanie na ich stronie zostało przecięte przez Acerbiego, który podał do Lautaro Martineza, a ten zdecydował się na strzał z okolic 16. metra, jednak świetną interwencją wykazał się tu Wellenreuther.
W 3. minucie doliczonego czasu w w pierwszej połowie bramkarz gospodarzy ponownie wykonał świetną robotę, broniąc strzał Kristjana Asllaniego z rzutu wolnego, który był skierowany pod poprzeczkę.
W 50. minucie tuż za polem karnym Feyenoordu do piłki dopadł Piotr Zieliński i oddał strzał, który został zablokowany przez jego rodaka – Jakuba Modera.
Piłka znów trafiła pod nogi Zielińskiego i ten zdecydował się na podanie do Lautaro Martineza, którego strzał był już za trudny zarówno dla obrońców, jak i dla bramkarza i w efekcie Inter prowadził już 2:0.
Sześć minut później Feyenoord miał szansę na bramkę kontaktową, a wszystko było w rękach Jakuba Modera, który po podaniu od Ibrahima Osmana wykonał uderzenie, po którym piłka niestety jedynie musnęła poprzeczkę.
W 61. minucie z piłką w polu karnym Feyenoordu znalazł się Marcus Thuram, któremu futbolówkę próbował odebrać Jeyland Mitchell, który zahaczył o nogę Thurama, sprawiając, że ten upadł na murawę.
Sędzia nie odgwizdał faulu. Jednak gdy piłka znalazła się poza boiskiem, główny arbiter po konsultacji z sędziami VAR podbiegł do ekranu, aby ocenić sytuację i po zapoznaniu się z nagraniem uznał zagranie za nielegalne i podyktował rzut karny dla Interu.
Do karnego podszedł nie kto inny, jak Piotr Zieliński i posłał piłkę z jedenastki w okolice lewego słupka, jednak świetnym refleksem wykazał się Timon Wellenreuther, który obronił strzał.
Kolejną szansę na zniwelowanie różnicy bramkowej w 80. minucie miał David Hancko, który po rzucie rożnym w wykonaniu Thomasa Beelena wyskoczył do strzału głową, nie trafiając do bramki.
Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Interu, a więc można powiedzieć, że starcie dwóch Polaków w Lidze Mistrzów wygrał Piotr Zieliński.
Bayern Monachium – Bayer Leverkusen
Z kolei na Allianz Arenie w Monachium odbyło się bratobójcze starcie Bayernu Monachium z Bayeru Leverkusen.
Pierwszym golem pachniało już w 6. minucie, kiedy strzał głową na bramkę gości oddał Leon Goretzka, jednak strzał został zablokowany przez obrońcę Bayeru Mario Hermoso.
Zaledwie trzy minuty później Bayern ponownie zaatakował bramkę rywala, tym razem poprzez dośrodkowanie w wykonaniu Michaela Olise, po którym Harry Kane wyskoczył do główki i posłał piłkę do bramki przy lewym słupku, otwierając wynik meczu.
Z kolei w 14. minucie obrońcy gospodarzy popełnili błąd, który mógł kosztować ich utratę prowadzenia. Dayot Upamecano nie porozumiał się z Kim Min-Jae i we własnym polu karnym Francuz podał do Koreańczyka, a ten przepuścił piłkę, przez co dopadł do niej Jeremie Frimpong, który znalazł się sam na sam z Manuelem Neuerem.
Na szczęście dla Bawarczyków górą w tym starciu był niemiecki bramkarz, który obronił strzał z bliskiej odległości.
W 22. minucie gospodarze byli bliscy podwyższenia prowadzenia, kiedy po głębokim dośrodkowaniu z rzutu rożnego od Joshui Kimmicha Jamal Musiala oddał głową strzał w poprzeczkę.
W 54. minucie Kimmich wykonał kolejne, tym razem aż zbyt głębokie dośrodkowanie w pole karne Bayeru i wtedy bramkarz gości popełnił niewybaczalny błąd. Gdy wydawało się, że po dośrodkowaniu bez problemu złapie piłkę, ta wyślizgnęła mu się z rąk, co bezlitośnie wykorzystał Jamal Musiala, przejmując piłkę i z łatwością kierując ją do bramki.
Radość z gola jego kolegów z drużyny była na tyle mocna, że jeden z nich doznał kontuzji. Mowa tu o Manuelu Neuerze, który przy celebracji trafienia Musiali naderwał mięsień prawej łydki i w efekcie został zmieniony przez 21-letniego Jonasa Urbiga, dla którego był to debiut w Bayernie.
Sytuacja dla gości zrobiła się jeszcze trudniejsza, gdy w 62. minucie Nordi Mukiele obejrzał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną za faul na Kingsleyu Comanie, przez co Bayer resztę spotkania musiał grać w dziesiątkę.
W 72. minucie w momencie wykonywania rzutu rożnego przez gospodarzy sędziów zaniepokoił sposób, w jaki obrońca Bayeru Edmond Tapsoba trzymał Harry’ego Kane’a i ostatecznie po konsultacji z sędziami VAR arbiter główny meczu Michael Oliver podyktował rzut karny.
Podszedł do niego sam poszkodowany, czyli Kane, pewnie wykorzystując jedenastkę strzałem w okolice prawego górnego rogu bramki.
Na czwarte trafienie Bayern miał szansę w 88. minucie, kiedy fenomenalnym dryblingiem popisał się Leroy Sane, jednak uderzając na bramkę, minimalnie chybił. Mecz zakończył się wynikiem 3:0, a szanse Bayeru Leverkusen na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść w rewanżu wydają się mało prawdopodobne.
Benfica Lizbona – FC Barcelona
W Lizbonie zaś odbywało się spotkanie, na które z pewnością większość polskich kibiców czekała najbardziej. Wszystko dlatego, że miejscowa Benfica mierzyła się z FC Barceloną, w której składzie od pierwszego gwizdka zagrali Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski.
Polski bramkarz pierwszą udaną interwencją popisał się już w 17. sekundzie meczu po błędzie zawodników Barcelony przy własnym polu karnym, przez który piłkę przejęli zawodnicy Benfiki i strzał z bliskiej odległości oddał napastnik lizbończyków Kerem Akturkoglu, jednak refleks Szczęsnego nie zawiódł.
Wtedy z kontratakiem ruszyli Katalończycy i strzał zza pola karnego oddał Dani Olmo, jednak piłka przeleciała przy słupku od strony zewnętrznej.
Gorąco w bramce gospodarzy zrobiło się w 12. minucie, kiedy Raphinha dośrodkował piłkę po ziemi w stronę Roberta Lewandowskiego i Lamine’a Yamala, którzy bombardowali bramkę w sumie trzema strzałami, jednak wszystkie zostały obronione przez bramkarza Benfiki Anatolija Trubina.
Sytuacja dla Barcelony mocno pogorszyła się w 21. minucie, kiedy obrońca Barcy Pau Cubarsi obejrzał czerwoną kartkę za ostry faul na Vangelisie Pawlidisie. Po faulu Benfica wykonała rzut wolny niemalże z granicy pola karnego.
Do stałego fragmentu podszedł Orkun Kokcu i zdecydował się na bezpośredni strzał na bramkę. Mimo że strzał był dość mocny, ponownie nie zawiódł Wojciech Szczęsny.
Dużo szczęścia miała Barcelona w 50. minucie, kiedy w bardzo dobrej pozycji do strzału po podaniu od Alvara Carrerasa znalazł się Pawlidis i przestrzelił nad poprzeczką, ale gdyby oddał bardziej precyzyjny strzał w prawą stronę bramki, Wojciech Szczęsny wydawałby się bez szans.
Gracze Benfiki nie przestali jednak atakować bramki Blaugrany i w 51. minucie Andreas Schjelderup przedryblował z piłką w stronę pola karnego gości i podał do Fredrika Aursnesa, który oddał strzał.
Ponownie przytomnie zachował się Wojciech Szczęsny, odbijając piłkę, którą od razu wybił Ronald Araujo.
W 61. minucie obrońca gospodarzy Antonio Silva wykonał na własnej połowie niedokładne podanie, przez co do piłki dopadł Raphinha, strzelając po ziemi lewą nogą i trafiając do bramki przy prawym słupku i tym samym dał Katalończykom prowadzenie.
W 77. minucie swoją dobrą dyspozycję potwierdził Szczęsny, broniąc strzał Akturkoglu po podaniu, które ten otrzymał od Joao Rego.
Zawrzało w 82. minucie, kiedy sytuację sam na sam ze Szczęsnym wypracował sobie Andrea Belotti, a polski bramkarz przytomnie wyszedł z bramki, zaliczając kontakt fizyczny z Belottim, po którym sędzia użył gwizdka.
Przed karnym uratował Barcelonę fakt, że Belotti znajdował się na pozycji spalonej, co zauważył sędzia lioniowy i zostało to potwierdzone przez sędziów VAR.
Dzięki temu Barcelonie w pierwszym starciu udało się dowieźć zwycięstwo do końca meczu.
Do dziś nie milkną echa o niesamowitym występie Wojciecha Szczęsnego.
Paris Saint-Germain – Liverpool FC
Ostatnim meczem w ramach 1/8 finału piłkarskiej Ligi Mistrzów było starcie na Parc des Princes miejscowego Paris Saint-Germain, które w barażach rozgromiło rodzime Brest 10:0, i Liverpoolu, który zajął pierwsze miejsce w fazie ligowej.
Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 8. minucie, gdy lewy skrzydłowy PSG Bradley Barcola oddał strzał, który został zablokowany, po czym piłka wróciła pod jego nogi i zdecydował się na wycofanie do Fabiana Ruiza, który jednak niecelnie strzelił po ziemi.
W 16. minucie świetny rajd z piłką przez prawe skrzydło wykonał Ousmane Dembele, po czym dośrodkował do Joao Nevesa, który minimalnie przestrzelił nad bramką.
W 20. minucie po dośrodkowaniu Dembelego z rzutu rożnego piłkę wypiąstkował bramkarz Liverpoolu Alisson Becker, po czym piłkę znów przejęli gracze Paryża i po podaniu od Vitinhi na strzał zdecydował się Khvicha Kvaratskhelia i trafił do bramki przy lewym słupku.
Szczęście PSG nie trwało jednak długo, bo po konsultacji z sędziami VAR arbiter główny zasygnalizował pozycję spaloną Kvaratskhelii, o której zadecydowała jego pięta.
Kolejny strzał, tym razem zza pola karnego, w 29. minucie oddał Kvaratskhelia, jednak tym razem świetną interwencją wykazał się Alisson Becker. Jeszcze goręcej w polu karnym Liverpoolu zrobiło się minutę później, gdy Dembele po podaniu od Barcoli znalazł się sam na sam z Alissonem, a ten popisał się przytomnym wyjściem.
Nie był to jednak koniec zagrożenia. Piłka wróciła do Barcoli, który oddał dwa kolejne strzały, spośród których pierwszy został zablokowany przez Dominika Szoboszlaia, a drugi poszybował nad poprzeczką.
W 37. minucie Kvaratskhelia poprzez drybling wypracował sobie kolejną dogodną pozycję do strzału, jednak strzał również nie był na tyle trudny, by pokonać Alissona.
To nie był koniec bombardowania bramki przez tego zawodnika, bo w 54. minucie podszedł on do rzutu wolnego, który również nie znalazł drogi do bramki i futbolówka przeleciała obok prawego słupka.
W 63. minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Achraf Hakimi, jednak poślizgnął się na murawie, przez co strzał był niecelny.
Kolejną niesamowitą paradą Alisson wykazał się w 80. minucie, kiedy groźny strzał z dystansu w okolice prawego słupka wykonał Desire Doue, a bramkarz Liverpoolu wyciągnął się jak mógł i nadal jego konto pozostało czyste.
Te wszystkie kapitalne interwencje Alissona ostatecznie zostały wynagrodzone, gdy w 87. minucie przed polem karnym PSG do piłki dopadł Darwin Nunez i wysunął piłkę do Harveya Elliotta, a ten wykonał pierwszy i jedyny celny strzał Liverpoolu w tym meczu, po którym bramkarz PSG Gianluigi Donnarumma dotknął piłkę, jednak ta trafiła do bramki, co zadecydowało że to
Liverpool wróci do domu z jednobramkową zaliczką przed rewanżem, mimo że to jego przeciwnicy dominowali w całym meczu.
Dział: Nożna
Autor:
Maciej Śliwiński – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
Canal + Sport