Vipers w Kristiansand ogłasza upadłość po raz drugi w ciągu trzech miesięcy
Gdyby zarząd Vipers wydał zaledwie 199 koron inaczej, historia piłki ręcznej w Kristiansand mogłaby zakończyć się z odrobiną godności.

Zdjęcie: NTB
Nowe ubrania Kristiansand
„Nie mam słów” – napisała bramkarka reprezentacji Norwegii i legenda Vipers, Katrine Lunde, na Instagramie. I trudno się jej dziwić, bo nie ma ich zbyt wielu również w ten drugi poniedziałek stycznia.
Po raz drugi w ciągu mniej niż trzech miesięcy pojawiła się szokująca wiadomość, że duma norweskiej piłki ręcznej na poziomie klubowym ogłasza upadłość.
Zespół, który przez ponad dekadę zachwycał na świecie swoimi różowymi strojami.
Ponownie stoją przed nami zawodnicy, rywalki, pracownicy i kibice, którzy nie potrafią znaleźć słów, są smutni, a na pewno wściekli.
I słusznie. „Moje różowe serce jest złamane” – kontynuuje Lunde. A Vipers wkrótce stanie się tylko wspomnieniem.
Tym razem nie możemy już nic innego, jak tylko uwierzyć, że to prawda.
Dla wielu gwiazd drużyny oznacza to, że agenci z pewnością już zaczęli dzwonić w sprawie transferów do zagranicznych klubów.
Po miesiącach oczekiwania od końca października, kiedy musiały obserwować to, co wielu uważa za powolną śmierć klubu.
Teraz przyszedł czas na rozbiórkę, można to powiedzieć dosadnie. I to wszystko będzie działo się bardzo szybko.
Gorzka rocznica
Łatwo pomyśleć, że wiadomość ta nie jest już tak szokująca, gdy pojawia się po raz drugi w krótkim czasie. Jednak czas, który minął od momentu, gdy grupa inwestorów zagwarantowała dalsze funkcjonowanie klubu, był wystarczająco długi, by dać poczucie bezpieczeństwa zawodnikom i całego środowiska piłki ręcznej.
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia kapitan Byåsenu, Mathilde Arnstad, podpisała kontrakt z Vipers, który wchodzi w życie od lata. Jednocześnie klub przed weekendem oficjalnie wyraził zainteresowanie pozyskaniem duńskiego trenera, Mikkela Voigta.
Jeszcze w sobotę Vipers grało mecz Ligi Mistrzyń przeciwko Buducnost w Czarnogórze. W niedzielę najwięksi entuzjaści nostalgii mogli świętować rocznicę założenia klubu, ponieważ został on założony 12 stycznia 1938 roku. To była najwyraźniej ostatnia.
Wieczorem w niedzielę zarząd klubu jednomyślnie podjął decyzję, by uczcić 87. rocznicę ogłaszając upadłość klubu.
Szok 25 milionów koron
Tego samego jednomyślnego głosu zabrakło we wtorek w październiku, gdy ówczesny przewodniczący zarządu, Peter Gitmark, ogłosił szokującą wiadomość, że zarząd klubu uważa, iż potrzebne jest 25 milionów koron w ciągu tygodnia, by uniknąć upadłości.
Gitmark przyznał później, że był częścią mniejszości, która uważała, że możliwe jest dalsze funkcjonowanie klubu.
Po jednym z najbardziej surrealistycznych tygodni w historii norweskiego sportu, swego rodzaju „minuty po minucie” Vipers, ogłoszono radosną wiadomość, że dalsze funkcjonowanie klubu zostało zagwarantowane.
Grupa inwestorów pod przewodnictwem Mortena Jørgensena, który od wielu lat był związany z klubem, zagwarantowała kontynuowanie działalności.
Peter Gitmark jednocześnie ogłosił, że rezygnuje ze stanowiska przewodniczącego, a nowy zarząd został wybrany.
Wciąż równie “nagi”
Wielu jednak pozostało sceptycznych. Jednym z nich był audytor państwowy, Åge Danielsen, który w artykule opublikowanym na stronie Argument Agder przeprowadził analizę, która dziś wydaje się niemal prorocza, bo cesarz w mieście Kristiansand w rzeczywistości wciąż był zupełnie nagi.
Trzeba było wydać kilka milionów więcej, zanim naprawdę zrozumiano sytuację.
Jako część restrukturyzacji pod koniec października klub podjął krok, który również krótkoterminowo wydawał się niewłaściwie przemyślany.
Gdzie wcześniej prowadzono działalność według tzw. „modelu dualnego”, w którym klub i działalność komercyjna były formalnie oddzielone, klub zdecydował się pójść do sądu z firmą odpowiedzialną za działalność komercyjną, Vipers Topphåndball AS.
Jasno było, że to właśnie ta firma była właścicielem praw marketingowych klubu.
W praktyce oznaczało to wypowiedzenie wszystkich umów sponsorskich, od których działalność klubu była zależna.
I poszli dalej z czymś, co w najlepszym przypadku można określić jako „modlitwa i nadzieja”, ale jak tylko świąteczne ozdoby zostały zdjęte z głównej ulicy Markens w Kristiansand, gdzie klub miał biura od lata, rzeczywistość ponownie dosięgnęła miasto.
ViperPizza z podwójnym optymizmem
Ignorancja w pełni optymizmu odepchnęła twarde fakty. Wydatki na gwiazdorskich zawodników, którzy zapewnili klubowi unikalne sukcesy, nie doprowadziły do wzrostu dochodów, ani z wygranych w Lidze Mistrzów, ani z praw telewizyjnych, ani z coraz trudniejszego rynku sponsorów.
Wielu lokalnych sponsorów, którzy byli zaskoczeni, nie miało już umów z klubem.
Wspomniany plan Mortena Jørgensena, by zwiększyć przyszłe dochody, m.in. poprzez sprzedaż pizzy na meczach domowych w Aquarama, nigdy nie brzmiał szczególnie przekonująco. W zeszłym tygodniu Jørgensen także zrezygnował ze swojej roli w klubie, co było złą wróżbą.
Na stronach Norweskiego Związku Piłki Ręcznej Vipers zostało już usunięte z tabeli ligowej.
Kiedy minusy i plusy dają tylko minus
Pozostaje wiele pytań dotyczących tego, jaką kontrolę nad swoimi klubami ma związek, szczególnie biorąc pod uwagę niepokojącą liczbę klubów w trudnej sytuacji finansowej.
Rzeczywistość piłki ręcznej w Norwegii na początku 2025 roku jest brutalnie prosta: stosunek dochodów do wydatków nie wygląda jak powinien. Minus przeważa nad plusem, mówiąc wprost, a odchodzący zarząd Vipers otrzymał swoją rehabilitację, niezależnie od tego, czy tego chcieli, czy nie.
Może 25 milionów koron rzeczywiście było tak realistyczne, jak pierwotnie sądzili. Zamiast tego wybrali nowy początek nie tam, gdzie trzeba było.
Przy Markens gate 34, zaledwie 160 metrów od biur Vipers w numerze 45, znajduje się księgarnia Norli. I to tam, pod koniec października, można było kupić coś, czego zarząd Vipers najwyraźniej od dawna brakowało – kalkulator. Za 199 koron można było nabyć model Casio SL-310UC. Jest nawet koloru różowego.
Dział: Ręczna
Autor:
Jan Petter Saltvedt | Tłumaczenie Julia Ćwik — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/