Amerykańska przyszłość TikToka leży teraz w rękach Donalda Trumpa
ANALIZA – Sąd Najwyższy potwierdza wejście w życie ustawy, która ma doprowadzić do zablokowania aplikacji w tę niedzielę. Jednak wydaje się, że nikt w Waszyngtonie nie chce już realizacji tego scenariusza.
Zdjęcie: Brendan McDermid / REUTERS
Pętla wokół TikToka zaciska się coraz bardziej. Bez zaskoczenia, Sąd Najwyższy potwierdził w piątek wejście w życie amerykańskiej ustawy, która daje serwisowi społecznościowemu czas do niedzieli na zerwanie więzi ze swoją chińską spółką-matką ByteDance i sprzedaż zagranicznemu podmiotowi. W przeciwnym razie TikTok zostanie zakazany w Stanach Zjednoczonych.
Sędziowie uznali, że ustawa, uchwalona w kwietniu przy wsparciu zarówno demokratów, jak i republikanów, nie narusza Pierwszej Poprawki gwarantującej wolność słowa. „Nie ma wątpliwości, że dla ponad 170 milionów Amerykanów TikTok stanowi sposób wyrażania siebie, angażowania się i tworzenia wspólnoty. Jednak Kongres uznał, że sprzedaż jest konieczna, aby sprostać dobrze udokumentowanym obawom dotyczącym bezpieczeństwa narodowego, związanym z praktykami gromadzenia danych przez TikToka i jego relacjami z obcą potęgą” – stwierdził Sąd w swoim ekspresowym wyroku, wydanym zaledwie tydzień po przesłuchaniach obrońców TikToka.
W przypadku braku sprzedaży amerykańskich operacji TikToka przed upływem wyznaczonego terminu, ustawa zobowiązuje sklepy z aplikacjami Apple i Google do usunięcia serwisu społecznościowego z ich platform, a firmę Oracle do zaprzestania jego hostowania od 19 stycznia. Amerykanie, którzy już mają TikToka na swoich telefonach, będą mogli nadal z niego korzystać, jednak brak aktualizacji sprawi, że aplikacja wideo stopniowo stanie się nieużyteczna.
Czy to koniec amerykańskiej historii TikToka? Nic bardziej mylnego. Biały Dom oświadczył w piątek, że aplikacja wideo powinna pozostać dostępna dla Amerykanów, a jej przyszłość zostanie powierzona nowej administracji Trumpa, która obejmie władzę w najbliższy poniedziałek. „Zapewnienie przestrzegania tej ustawy po jej wejściu w życie 19 stycznia to proces, który będzie rozłożony w czasie” – poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Administracja Bidena wydaje się chcieć uniknąć „czarnego ekranu”, który mógłby rzucić cień na ostatni dzień demokratycznej prezydentury.
Przyszłość TikToka leży teraz w rękach Donalda Trumpa. Po tym, jak próbował zakazać aplikacji w 2020 roku, nowo wybrany prezydent zmienił stanowisko wiosną ubiegłego roku, zobowiązując się do „uratowania” serwisu wideo. Nigdy nie ukrywał, że po objęciu urzędu będzie dążył do znalezienia rozwiązania zapobiegającego zakazowi. „Moja decyzja dotycząca TikToka zostanie podjęta w najbliższej przyszłości, ale potrzebuję czasu na dokładne przeanalizowanie sytuacji” – powiedział w piątek Donald Trump na swoim portalu społecznościowym Truth Social.
Kilka minut wcześniej poruszył ten temat, obok innych kwestii, w rozmowie ze swoim chińskim odpowiednikiem, Xi Jinpingiem. „Chciałbym podziękować prezydentowi Trumpowi za jego zaangażowanie we współpracę z nami w celu znalezienia rozwiązania, które pozwoli TikTokowi pozostać dostępnym w Stanach Zjednoczonych” – powiedział Shou Chew, dyrektor generalny aplikacji, w opublikowanym na platformie wideo.
Kilka możliwych scenariuszy
Według amerykańskiej prasy, zespół przyszłego prezydenta rozważa kilka scenariuszy, które mogłyby dać TikTokowi tymczasowy ratunek. Donald Trump mógłby zdecydować się na wydanie dekretu, co pozwoliłoby nowej administracji opóźnić wdrożenie ustawy, dając czas na zawarcie „dealu” dotyczącego przejęcia. Pytanie jednak, czy taki dekret nie zostałby później zaskarżony w sądzie i czy wystarczyłby, by przekonać Apple, Google i Oracle do niezastosowania się do prawa, narażając się tym samym na ryzyko pozwów – zauważa The New York Times. Złamanie przepisów grozi bowiem grzywną w wysokości 5000 dolarów za każdą osobę, która pobierze aplikację od niedzieli.
Innym możliwym rozwiązaniem jest skorzystanie z przepisu ustawy z kwietnia, który daje amerykańskiemu prezydentowi prawo do wydłużenia terminu sprzedaży z 60 do 90 dni…, ale tylko w przypadku „znaczących postępów” w negocjacjach między stronami. Tymczasem takich postępów brak – ByteDance wciąż oficjalnie sprzeciwia się sprzedaży i odmawia zrzeczenia się swojego klejnotu koronnego.
W tym tygodniu pojawiły się plotki o rozmowach wewnątrz chińskiego aparatu państwowego na temat sprzedaży TikToka w USA Elonowi Muskowi, który miałby połączyć go z platformą X. „Czysta fikcja” – odpowiedział TikTok. Chyba że właściciel X, cieszący się bardzo dobrą reputacją w Pekinie, mógłby pełnić rolę pośrednika między chińskim państwem a potencjalnym nabywcą.
Jak dotąd jedyną ofertą na stole jest propozycja miliardera Franka McCourta, nazwana „Project Liberty”. Biznesmen, który zgromadził konsorcjum inwestorów gotowych wyłożyć 20 miliardów dolarów, wysłał list intencyjny do dyrektora generalnego i założyciela ByteDance, Zhanga Yiminga. Według naszych informacji McCourt ma kontakt z amerykańskimi akcjonariuszami chińskiej firmy.
Jednym z tych inwestorów jest Kanadyjczyk Kevin O’Leary, który mógłby zapewnić McCourtowi dostęp do Białego Domu. Choć McCourt najbardziej interesuje się bazą 170 milionów użytkowników aplikacji, nie jest zainteresowany ani jej algorytmem, ani nazwą. Serwis społecznościowy prawdopodobnie zmieniłby nazwę, ponieważ marka TikTok należy do ByteDance. Jego celem jest zaoferowanie twórcom treści nowego modelu podziału przychodów, w którym użytkownicy mieliby możliwość kontroli nad monetyzacją swoich danych. „Spełniamy wymogi stawiane przez Sąd Najwyższy, aby umożliwić sprzedaż TikToka” – powiedział Frank McCourt w piątek w wywiadzie dla CNBC.
Dyrektor generalny TikToka obecny na inauguracji Trumpa
Kierownictwo TikToka nie szczędziło wysiłków lobbingowych w Waszyngtonie, intensyfikując spotkania z parlamentarzystami, aby przekonać ich do uzyskania ostatecznego odroczenia. Wśród ich sojuszników znalazł się Chuck Schumer, senator ze stanu Nowy Jork i lider demokratów w Senacie, który według kilku źródeł cytowanych przez The New York Times miał nawet zadzwonić do Joe Bidena, twierdząc, że zakaz TikToka zrujnowałby jego polityczny dorobek. Argument ten miał spotkać się z przychylną reakcją ustępującego prezydenta.
TikTok wydał ponadto tysiące dolarów na sponsorowanie imprezy, która odbędzie się w tę niedzielę i będzie celebracją konserwatywnych influencerów. Co więcej, Shou Chew, dyrektor generalny TikToka, osobiście zaangażował się w działania ratunkowe, opuszczając na kilka miesięcy swój dom w Singapurze, aby walczyć o przyszłość swojej platformy. Po spotkaniu w grudniu z Donaldem Trumpem w jego rezydencji Mar-a-Lago został zaproszony na poniedziałkową inaugurację prezydenta. Przydzielono mu miejsce na trybunie obok liderów branży technologicznej, takich jak Mark Zuckerberg (Meta), Jeff Bezos (Amazon), Elon Musk (X), Sam Altman (OpenAI) i Tim Cook (Apple).
Tymczasem aplikacja ostrzegła w piątkowy wieczór na platformie X: „Niestety, TikTok będzie zmuszony zakończyć działalność 19 stycznia”, czyli w niedzielę, chyba że „rząd Joe Bidena zagwarantuje niewdrożenie ustawy”, która zakazuje działania platformy w Stanach Zjednoczonych, chyba że jej chiński właściciel zgodzi się ją sprzedać.
Dział: Świat
Autor:
Karen Lentschner | Tłumaczenie: Laura Śniada - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/