Biden stara się zażegnać kontrowersje po tym, jak nazwał zwolenników Trumpa „śmieciami”
Prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden został zmuszony do złożenia wyjaśnień po tym, jak nazwał zwolenników republikańskiego kandydata na prezydenta Donalda Trumpa „śmieciami”.
Źródło: Mark Schiefelbein/AP Photo
We wtorek, podczas transmisji na żywo z grupą aktywistów Voto Latino, Biden próbował potępić retorykę wygłoszoną na niedawnym wiecu Trumpa w Madison Square Garden, którą skrytykowano jako rasistowską i mizoginiczną.
„Dopiero niedawno mówca na swoim wiecu nazwał Portoryko pływającą wyspą śmieci” – powiedział Biden w transmisji na żywo, po czym nazwał Portorykańczyków „dobrymi, porządnymi, honorowymi ludźmi”.
Następnie dodał: „Jedyne śmieci, jakie tam widzę, to nienawiść jego zwolenników, jego demonizowanie Latynosów jest niegodziwe i nie-amerykańskie”.
Fragment ten natychmiast podchwycili czołowi Republikanie, w tym Trump, którzy zinterpretowali tę wypowiedź jako zniewagę dla przeciętnego konserwatywnego wyborcy. Niektórzy dostrzegli podobieństwo do demokratki Hillary Clinton, która nazwała zwolenników Trumpa „godnymi pożałowania” podczas swojej kampanii prezydenckiej w 2016 r. Jednak Biden i jego zespół wydali później oświadczenia, w których starają się wyjaśnić, że jego uwagi dotyczyły wyłącznie mówcy z Madison Square Garden, zwolennika Trumpa i komika, Tony'ego Hinchcliffe'a.
Biały Dom odpowiada
Rzecznik Białego Domu, Andrew Bates szybko odrzucił sugestię, że Biden miał na myśli zwolenników Trumpa. Jak powiedział Bates, prezydent Demokratów „nazwał pełną nienawiści retorykę na wiecu w Madison Square Garden śmieciami” — a nie wyborców. Według transkryptu udostępnionego przez Biały Dom, słowo „zwolennicy” było formą dzierżawczą liczby pojedynczej, najwyraźniej odnosząc się do Hinchcliffe’a, w przeciwieństwie do rzeczownika w liczbie mnogiej „zwolennicy”. Niedługo potem Biden również zamieścił wpis na platformie społecznościowej X, w którym odniósł się do tej kwestii.
„Dzisiaj rano nazwałem pełną nienawiści retorykę na temat Portoryko, którą wypowiedział zwolennik Trumpa na wiecu w Madison Square Garden, śmieciami — to jedyne słowo, jakie przychodzi mi na myśl, aby ją opisać” — napisał.
„Jego demonizacja Latynosów jest nie do pomyślenia. To wszystko, co chciałem powiedzieć. Komentarze na tym wiecu nie odzwierciedlają tego, kim jesteśmy jako naród”.
Dla wielu Demokratów analiza wypowiedzi Bidena była kolejnym dowodem jego skłonności do przekręcania słów i mieszania informacji. Pozorna słabość 81-latka, widoczna podczas czerwcowej debaty z Trumpem, była czynnikiem, który ostatecznie skłonił go do wycofania się z ubiegania się o reelekcję. Nawet w obrębie jego własnej partii krytycy kwestionowali jego zdolność do przewodzenia. Po tym, jak Biden wycofał się z wyścigu w lipcu, jego następczynią natychmiast została wiceprezydent Kamala Harris, co wywołało falę entuzjazmu. Kontynuowała bronienie Bidena podczas swojej kampanii, mówiąc nawet w programie talk-show The View, że „nie przychodzi jej do głowy nic”, co zrobiłaby inaczej niż on. Niemniej jednak obserwatorzy polityczni zauważyli, że Biden był zaangażowany tylko w kilka wydarzeń organizowanych przez kampanię Harris. A sama Harris często opisywała siebie jako „nowe pokolenie przywódców”. Wypowiedź Bidena miała miejsce tego samego wieczoru, gdy Harris wygłaszała kluczowe przemówienie w Waszyngtonie, w którym próbowała rozgraniczyć swoją kampanię od podziałów wywołanych przez kampanię Trumpa.
„To obrzydliwe”
Republikanie z kolei wykorzystali wypowiedzi Bidena jako linię ataku na Demokratów w kluczowym, ostatnim tygodniu kampanii. Gdy wybory są już za siedem dni, Republikanie próbują odciąć Trumpa od wypowiedzi Hinchcliffe’a. Sam Trump bronił wiecu jako „festiwalu miłości” .
„Prezydenta Trumpa popierają Latynosi, czarnoskórzy wyborcy, pracownicy związkowi, matki-aniołowie, funkcjonariusze organów ścigania, agenci patrolu granicznego i Amerykanie wszystkich wyznań — a Harris, Walz i Biden nazwali tych wspaniałych Amerykanów faszystami, nazistami, a teraz śmieciami” — głosi oświadczenie kampanii Trumpa. „Nie da się tego odwrócić: Joe Biden i Kamala Harris nie tylko nienawidzą prezydenta Trumpa, oni gardzą dziesiątkami milionów Amerykanów, którzy go popierają”.
Kandydat Trumpa na wiceprezydenta, JD Vance również skrytykował komentarze Bidena.
„To obrzydliwe” – powiedział. „Kamala Harris i jej szef Joe Biden atakują połowę kraju. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Mam nadzieję, że Amerykanie to odrzucą”.
Senator Marco Rubio z Florydy, zastępca Trumpa w kampanii wyborczej, w swojej odpowiedzi odwołał się do swojego dziedzictwa jako Amerykanina kubańskiego pochodzenia.
„Mam nadzieję, że ich kampania przeprosi za to, co właśnie powiedział Joe Biden. Nie jesteśmy śmieciami. Jesteśmy patriotami, którzy kochają Amerykę” – powiedział na wiecu w latynoskiej twierdzy Allentown w Pensylwanii.
Niektórzy Demokraci również dystansują się od słów Bidena. Gubernator Pensylwanii, Josh Shapiro powiedział w wywiadzie dla CNN, że „nigdy nie obrazi dobrych ludzi z Pensylwanii ani żadnych Amerykanów, nawet jeśli zdecydują się poprzeć kandydata, którego ja nie popieram”.
W 2016 r. Clinton nazwała zwolenników Trumpa „koszykiem godnych pożałowania”. Później twierdziła, że generalizowała, jednak zwolennicy Trumpa odebrali jej słowa jako atak na klasę robotniczą.
Dział: Świat
Autor:
Al Jazeera | Opracowanie: Redakcja Michalina Szostek