Cała Europa ze skupieniem obserwuje pełną podziałów kampanię wyborczą w Polsce. Nie jest to piękny widok
Zacięta walka o odebranie władzy skrajnie prawicowemu rządowi zwiastuje zmagania na szerszą, europejską skalę. Oto jak zagraniczne media komentują kampanię wyborczą w Polsce.
Jarosław Kaczyński, lider partii rządzącej (Prawo i Sprawiedliwość) oraz de facto jedna
z najważniejszych osób w obozie władzy, podczas konferencji prasowej w Warszawie we wrześniu 2023, poprzedzającej wybory zaplanowane na 15 października. Zdjęcie: Damian Burzykowski/Newspix/Zuma Press/Shutterstock
Polska często padała ofiarą zewnętrznej agresji – pruskiego militaryzmu, inwazji Nazistów i dominacji rosyjskiej. Lecz w punkcie kulminacyjnym tej nadzwyczaj brutalnej, wywołującej podziały walki wyborczej, historia polskiego narodu zrobiła nieoczekiwany zwrot. Podzieleni Polacy sami z siebie robią ofiary.
Kłótnie z sąsiadami nie są Polsce obce i często zdarzały się w długiej historii kraju, jak chociażby w czasach imperium Austro-Węgier. Po wyzwoleniu się z sowieckiego komunizmu w 1989, Polska dołączyła do sojuszu NATO w 1999 r. i do Unii Europejskiej w 2004 r. Lecz nowe przyjaźnie nie wykorzeniły starych nawyków i niechęci do pewnych narodów.
Polska pozostaje we wrogich stosunkach z Rosją Władimira Putina i dyktaturą białoruską. Antyniemieckie nastroje też są częste wśród Polaków. Ponad to pozostająca u władzy skrajnie prawicowa, nacjonalistyczna partia PiS od 2015 roku nieustannie walczy z Unią Europejską w kwestii sądów, mediów i praw człowieka.
Co bardziej zaskakujące, biorąc pod uwagę hojne wsparcie po inwazji Rosji na Ukrainę, Warszawa sprzecza się obecnie z Ukrainą o uchodźców, dostawy broni i polski zakaz importu taniego zboża z Ukrainy. Kijów sprzeciwia się ostatnim protekcjonalnym uwagom Polski porównującym sytuację Ukrainy do tonącego pływaka.
Wśród oznak słabnącego poparcia społecznego dla pomagania pogrążonej w wojnie Ukrainie, polski prezydent, Andrzej Duda, wypowiadał się publicznie, że Kijów niczym osoba tonąca „chwyta się wszystkiego, czego się da”. Możliwe, że „utopi ratującego”.
Jednak w obliczu zbliżających się wyborów 15 października, skłonność Polski do przepychanek z sąsiadami, zarówno przyjaciółmi, jak i wrogami, wydaje się zwracać do wewnątrz. Sondaże opinii publicznej pokazują, że kraj jest niebezpiecznie podzielony. Ton kampanii staje się coraz bardziej jadowity. W partyzanckiej walce o władzę Polsce grozi rozpad.
Sojusznicy Warszawy obserwują tę sytuację z rosnącym niepokojem. Jednym z powodów do zmartwień jest przestrzeganie przez Polskę demokratycznych zasad UE w przyszłości. Jarosław Kaczyński, jeśli PiS wygra bezprecedensową trzecią kadencję z rzędu, obiecał dokończyć pracę poprzez „reformy”, które wbrew Brukseli krępują sądownictwo, organizacje pozarządowe i prywatne media.
W szerszym ujęciu istnieje obawa, że PiS przyjmie rolę wzorca lub przykładu dla podobnie myślących, autorytarnych, antyestablishmentowych i populistycznych partii na Węgrzech, Słowacji, w Europie Zachodniej i w przyszłorocznych czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Razem mogą zablokować kluczowe plany restrukturyzacji i rozszerzenia UE.
Wyobraźmy sobie najgorszy scenariusz: rządzona przez PiS Polska, szósta co do wielkości gospodarka UE, zastępuje węgierskiego Viktora Orbána jako lidera rosnącej w siłę europejskiej twardej prawicy w walce podobnej do Brexitu, która może sparaliżować UE. Kaczyński twierdzi, że sprzeciwia się „Polexitowi”. Jednak pozostanie Polski w UE na obecnych warunkach może stać się praktycznie niemożliwe.
Tematy i taktyka kampanii PiS rezonują w całej Europie: żarliwa obrona suwerenności i tożsamości narodowej, sceptycyzm klimatyczny, zmęczenie wojną na Ukrainie, ataki na kulturę tolerancji (woke culture), teorie spiskowe i dezinformacja, oczernianie przedstawicieli opozycji, a przede wszystkim żądania ostrzejszych ograniczeń migracji.
Donald Tusk, były premier i przewodniczący Rady UE, miał położyć temu kres. Pomysł był taki, że jego centroprawicowa Koalicja Obywatelska odeśle Jarosława Kaczyńskiego na polityczną emeryturę z powrotem do domu (do jego kotów) i bezpiecznie przywróci Polskę do głównego nurtu politycznego.
Ale wszędzie, jak się wydaje, główny nurt polityczny płynie w prawo, podczas gdy Tusk jest oczerniany jako zdradziecka marionetka Niemiec, Brukseli, a nawet Rosji, która, niczym Guy Fawkes, spaliłaby państwo. W absurdalnej projekcji w stylu Donalda Trumpa, Kaczyński nazywa Donalda Tuska „uosobieniem zła”.
Podczas pobytu w Brukseli anglojęzyczny Tusk kontrowersyjnie opowiadał się przeciwko Brexitowi. Teraz toczy podobne bitwy od nowa, tym razem we własnym kraju. Jego przeciwnicy twierdzą, że podniósłby wiek emerytalny, sprzedał państwowe firmy obcokrajowcom i ugiął się przed europejską zieloną agendą, gdy Polska nadal silnie uzależniona jest od węgla. Donald Tusk zaprzecza temu wszystkiemu, ale partia rządząca już przypięła mu taką łatkę.
Sondaże sugerują, że Koalicja Obywatelska Tuska ma 8 punktów straty do PiS. Ale to jeszcze nie koniec. PiS może potrzebować pomocy – od ekstremistycznej, antyunijnej, antyukraińskiej Konfederacji – aby utworzyć rząd. To popycha PiS jeszcze bardziej na prawo, pogłębia podziały i rodzi kolejne problemy.
W tym miejscu stara polska tendencja do walki z sąsiadami zderza się z kalkulacjami wyborczymi. Napięcia z Niemcami i Słowacją w związku z nielegalną migracją transgraniczną nasiliły się po tym, jak liderzy PiS oskarżyli Olafa Scholza, kanclerza Niemiec, o ingerowanie w wewnętrzne sprawy Polski.
Ta awantura jest związana z szokującym skandalem z wizami za łapówki, w którym polskie konsulaty na całym świecie rzekomo sprzedały około 250 000 wiz wjazdowych do UE za ogromne sumy. Dla rządu dumnego ze swojej twardej antyimigranckiej postawy jest to kompromitujące. Tusk nazywa to „największym skandalem XXI wieku”.
Stosunki z Berlinem były już i tak napięte z powodu ponawianych żądań 1,1 biliona funtów (około 6,22 biliona złotych) reparacji za drugą wojnę światową. Minister Arkadiusz Mularczyk – na łamach „Daily Mail” – bez skrupułów powiązał odszkodowanie od Niemiec z przyszłym wsparciem Polski dla roszczeń reparacyjnych Ukrainy wobec Rosji i aspiracji Kijowa do UE.
Polska zdecydowanie poparła członkostwo Ukrainy w UE. Jest jednak coraz bardziej oczywiste, że będzie to miało swoją cenę. Postawy w Warszawie mogą się zmienić, zwłaszcza jeśli zostanie ona wciągnięta w szersze bitwy o nowomodną, czteropoziomową, „wielobiegunową” UE, wspólną politykę migracyjną i ciągłe wysiłki Brukseli na rzecz powstrzymania demokratycznych regresów.
Kwestie społeczne, w szczególności prawa kobiet i prawa osób z mniejszości seksualnych, zaostrzają podziały polityczne. Dzięki PiS Polska ma jedne z najsurowszych przepisów aborcyjnych w Europie, zezwalające na przerwanie ciąży tylko w przypadku gwałtu, kazirodztwa lub zagrożenia zdrowia lub życia matki. Badanie przeprowadzone w maju wykazało, że Polska ma najgorsze wyniki w zakresie praw osób LGBTQ+ w całej Unii Europejskiej.
Walczące ze sobą obozy polityczne w Polsce, ideologicznie, kulturowo i nawet osobiście antagonistyczne, przedstawiają wybory jako wyjątkowo ważne, jako punkt zwrotny podobny do 1989 roku. Ale głosowanie może również okazać się kurtyną dla większego, ogólnoeuropejskiego dramatu eskalacji konfliktów i rozłamów. Cała Europa na to patrzy. Ale nie jest to piękny widok.
Dział: Polska
Autor:
Simon Tisdall | Tłumaczenie: Martyna Przybysz-Kapusta