2025-02-26 12:38:17 JPM redakcja1 K

„Celem tak naprawdę nie jest oszczędzanie pieniędzy, lecz demontaż instytucji publicznych.”

Minęło zaledwie nieco ponad 30 dni, odkąd Donald Trump ponownie został prezydentem. Wydaje się, jakby minęło co najmniej 100.

Zdjęcie: https://www.nrk.no/urix/trumps-nye-regime-1.17311476

Celem tak naprawdę nie jest oszczędzanie pieniędzy, lecz demontaż instytucji publicznych” Minęło zaledwie nieco ponad 30 dni, odkąd Donald Trump ponownie został prezydentem. Wydaje się, jakby minęło co najmniej 100.

Każda minuta to nowe powiadomienie Co chwilę na telefonie pojawiają się nowe alerty informacyjne:

  • Zwolniony szef sił zbrojnych,
  • Nowy dekret prezydencki dotyczący osób transpłciowych,
  • Związek zawodowy pozywający administrację Trumpa,
  • Zagraniczny przywódca oznajmiający, że żyjemy w zupełnie nowych czasach.

Zmiana reżimu

W ciągu 30 dni USA stały się czymś innym. Świat również wygląda inaczej. To jak jazda na karuzeli z zawrotną prędkością. Według ekspertów to właśnie strategia nowej administracji Trumpa – zalewać nas lawiną informacji, tak aby trudno było wyłowić to, co naprawdę istotne.

Najbardziej klarowny artykuł, jaki ostatnio czytałam, napisała historyczka Anne Applebaum dla magazynu The Atlantic. „Trump chce zmiany reżimu” – pisze Applebaum. „To, co on i Elon Musk robią, to demontaż biurokracji oraz wartości i kultury, które nią rządziły. Następnie zamierzają zastąpić je czymś innym.” Innymi słowy: zmiana reżimu.

Czas dla silnych ludzi

Applebaum łączy zmiany w administracji publicznej ze zbliżeniem Trumpa do Rosji i ogromnymi cięciami w sektorze państwowym. Jednym z kluczowych elementów tej zmiany jest odwrócenie się od dotychczasowych sojuszy i partnerów. Trump chce być „silnym człowiekiem” i współpracować z innymi „silnymi ludźmi”.

Europa nie jest już dla niego najważniejszym sojusznikiem. Chce mieć swobodę zawierania umów z kimkolwiek – Putinem, Xi... kimkolwiek. Bez zapowiedzi. Bez przewidywalności. Tak, aby nikt nie wiedział, kto następny odbierze telefon.

Publiczni urzędnicy pod oblężeniem

Według Applebaum strategia wobec pracowników administracji publicznej polega na tym, by poczuli się jak pod okupacją. Mają stracić wiarę w sens swojej pracy jako neutralni urzędnicy państwowi. Mają usłyszeć, że lepiej przenieść się do sektora prywatnego.

„Celem tak naprawdę nie jest oszczędzanie pieniędzy, lecz demontaż instytucji publicznych i zastąpienie części ich pracowników lojalistami” – podkreśla Applebaum. W Waszyngtonie widać efekty tej strategii. Jedna z moich znajomych pracuje w Departamencie Zdrowia i Opieki Społecznej. Jest zestresowana do granic możliwości.

– Traktują mnie jak przestępcę – wzdycha, pokazując mi wysypkę na ramionach spowodowaną stresem. Pracuje jednocześnie na dwóch laptopach – na jednym czyta e-maile o cięciach, na drugim komunikuje się z kolegami przez zaszyfrowane aplikacje.

„Atmosfera jest ponura”

Na mojej własnej aplikacji Signal pojawia się wiadomość od „Jacoba”, którego niedawno cytowałam w artykule o urzędnikach federalnych.

– Atmosfera w biurze jest ponura – pisze.

– Właśnie pożegnałem kolegę, który został zwolniony wczoraj i musiał odejść dziś rano. Pracował tu osiem lat. Straciliśmy już 15% zespołu, a to dopiero początek.

Nie wiemy, jak mamy dalej funkcjonować. Dlaczego Trump nie znosi urzędników? Odpowiedzi łatwiej znaleźć poza Waszyngtonem. W zeszłym tygodniu byłam w Teksasie. Wielu ludzi było tam zachwyconych, że Elon Musk pomaga Trumpowi zwalniać biurokratów, mimo że fabryka Tesli w Austin boryka się ze spadkiem sprzedaży.

Najlepszą odpowiedź usłyszałam jednak w Kanadzie. Kanadyjczycy nie nienawidzą urzędników. Są dumni ze swojego publicznego systemu opieki zdrowotnej. Jeden z burmistrzów w Ontario powiedział mi: Kanada została stworzona PRZEZ rząd. USA zostały stworzone PRZECIWKO rządowi.

Trump i rok 1987

Niechęć do państwa jest głęboko zakorzeniona w amerykańskiej historii. Amerykanie wywalczyli niepodległość od Brytyjczyków w 1776 roku. Kanadyjczycy pozostali częścią Imperium Brytyjskiego. Trump zrozumiał to lepiej niż inni. Chce pokazać, że dotrzymuje obietnic wyborczych.

 W 1987 roku kupił całostronicowe reklamy w gazetach, w których twierdził, że Japonia i inne kraje żerują na USA i powinny same płacić za swoje bezpieczeństwo. W 2000 roku wydał książkę „Ameryka, na jaką zasługujemy”, w której napisał: „Będziemy zarabiać miliony dolarów rocznie, wycofując się z Europy.”

Orwellowskie naklejki

Zwykle bilans prezydentury podsumowuje się po 100 dniach, ale trudno sobie wyobrazić jeszcze 70 dni w tym tempie. Po kolejnej relacji telewizyjnej wchodzę do małego sklepiku, żeby kupić świeczki. Przy kasie widzę sterta naklejek.

Na pierwszy rzut oka wyglądają uroczo – przedstawiają ptaki. Ale gdy się przyjrzeć... Jedna ma napis: „Sraj na faszystów”. Druga: „Czy tylko ja uważam, że ten orwellowski koszmar przestał już być śmieszny?”

Ptaki i ceny jajek

Orwell w 1984 opisał dystopijną przyszłość. Czy rok 2025 będzie taki? Być może nie. Ale ptaki przypominają mi o czymś, co naprawdę jednoczy Amerykanów: Kosmiczne ceny jajek. Od momentu, gdy Trump został prezydentem, jeszcze bardziej podrożały – częściowo z powodu rozprzestrzeniającej się ptasiej grypy. I oto niektórym urzędnikom publicznym udało się odzyskać pracę. Zostali zwolnieni przez pomyłkę, ale teraz administracja uznała, że jednak są potrzebni. Są ekspertami od ptasiej grypy.

Dział: Politycznie

Autor:
Tove Bjørgaas | Tłumaczenie: Magdalena Stygar — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.nrk.no/urix/trumps-nye-regime-1.17311476

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE