2023-11-17 12:30:02 JPM redakcja1 K

Paranoiczny Nacjonalizm Korumpuje

Wywołać strach jako metoda na zdobycie władzy i jej nadużywanie przez cynicznych przywódców.

Ilustracja: Sam Island

Ludzie próbują znaleźć siłę i ukojenie w swoim plemieniu, wierze lub narodzie. Można zrozumieć dlaczego. Gdy czują empatię wobec swoich współobywateli, istnieje większe prawdopodobieństwo, że zjednoczą się dla wspólnego dobra. W XIX i XX wieku miłość do ojczyzny pobudzała ludzi do poszukiwania wolności od imperialnych stolic odległych krajów. Dziś Ukraińcy bohatersko poświęcają się w obronie swojej ojczyzny przed rosyjskimi najeźdźcami.

Niestety, miłość do „nas” ma brzydkiego kuzyna: strach i podejrzliwość wobec „nich”, paranoiczny nacjonalizm, który działa przeciwko tolerancyjnym wartościom, takim jak otwartość na nieznanych ludzi i nowe idee. Co więcej, cyniczni politycy zrozumieli, że mogą wykorzystać ten rodzaj nacjonalizmu, podsycając nieufność i nienawiść oraz wykorzystując je dla dobra siebie i swoich popleczników.

Powojenny porządek otwartego handlu i uniwersalnych wartości jest nadwyrężony przez rywalizację Ameryki i Chin. Zwykli ludzie czują się zagrożeni przez siły będące poza ich kontrolą, od głodu i ubóstwa po zmiany klimatyczne i przemoc. Wykorzystując paranoiczny nacjonalizm, pasożytniczy politycy żerują na lękach swoich obywateli i niszczą globalny porządek, a wszystko to w pogoni za własną władzą.

Jak opisuje nasz krótki raport, paranoiczny nacjonalizm działa poprzez połączenie przesady z kłamstwem. Władimir Putin twierdzi, że Ukraina jest marionetką NATO, której nazistowskie kliki zagrażają Rosji; partia rządząca Indii ostrzega, że muzułmanie prowadzą „miłosny dżihad”, aby uwieść hinduskie dziewice; prezydent Tunezji potępia „spisek” czarnych Afrykanów, który ma zastąpić arabską większość w jego kraju. Głosiciele paranoicznego nacjonalizmu szkodzą oczywiście celom swojej propagandy, ale ich prawdziwym zamiarem jest oszukanie własnych zwolenników. Podsycając nacjonalistyczny zapał, samolubni przywódcy mogą łatwiej zdobyć władzę, a po objęciu urzędu mogą odwrócić uwagę opinii publicznej od swoich nadużyć, wskazując na rzekomych wrogów, którzy w przeciwnym razie trzymaliby ich w ryzach.

Daniel Ortega, prezydent Nikaragui, pokazuje, jak bardzo może to być skuteczne. Odkąd powrócił do władzy w 2006 roku, demonizuje Stany Zjednoczone i nazywa swoich przeciwników „agentami jankeskiego imperium". Kontroluje media i umieścił swoją rodzinę na wpływowych stanowiskach. Po wybuchu masowych protestów w 2018 r. przeciwko korupcji i brutalności reżimu Ortegowie nazwali protestujących „wampirami” i zamknęli ich w więzieniach. 23 sierpnia zakazali działalności jezuitom, katolickiemu zakonowi, który działał w Nikaragui od czasów, gdy była ona państwem, pod pretekstem, że jezuicki uniwersytet był „centrum terroryzmu".

Podburzanie często prowadzi do rozbojów. Podobnie jak Ortegowie, niektórzy nacjonalistyczni przywódcy starają się przejąć władzę w państwie, obsadzając je swoimi wspólnikami lub bliskimi krewnymi. Stosowanie tej techniki przez Jacoba Zumę, byłego prezydenta RPA, jest jednym z powodów, dla których krajowa spółka energetyczna jest zbyt skorumpowana, by utrzymać się na wodzie. Nasza analiza statystyczna pokazuje, że od 2012 r. rządy stają się coraz bardziej nacjonalistyczne, a im bardziej są nacjonalistyczne, tym bardziej skorumpowane.

Paranoiczny nacjonalizm odgrywa jednak ważniejszą rolę, tę mianowicie, że staje się narzędziem demontażu mechanizmów kontroli i równowagi, które leżą u podstaw dobrych rządów: wolnej prasy, niezależnych sądów, organizacji pozarządowych i lojalnej opozycji. Przywódcy nie mówią: „Chcę oczyścić komisję wyborczą, aby zablokować moich przeciwników politycznych". Mówią: „Komisarze to zdrajcy!”. Nie przyznają, że chcą stłumić organizacje pozarządowe, aby uniknąć kontroli. Uchwalają ustawy definiujące jako „zagranicznych agentów” każdą organizację, która otrzymuje zagraniczne fundusze lub nawet porady, i nakładają na takie organy drakońskie kontrole lub po prostu zakazują ich działalności. Nie zamykają prasy, są jej właścicielami. Szacuje się, że w ostatnich latach co najmniej 50 krajów ograniczyło wolność społeczeństwa obywatelskiego.

Przykładem jest prezydent Tunezji, Kais Saied. Zanim obwinił czarnoskórych za problemy swojego kraju, był niepopularny z powodu fatalnego zarządzania gospodarką. Teraz Tunezyjczycy kibicują jego odważnemu wystąpieniu przeciwko niewielkiej, napływowej mniejszości. W międzyczasie Saied zrujnował sądownictwo i zamknął komisję antykorupcyjną, a korupcja przybrała na sile.

Nadużycia są łatwiejsze, gdy instytucje są słabe: despoci z Nikaragui, Iranu czy Zimbabwe są znacznie mniej ograniczeni niż przywódcy, powiedzmy, Węgier czy Izraela. Jednak we wszystkich tych krajach (i wielu innych) rządzący wymyślili lub wyolbrzymili zagrożenia dla narodu jako pretekst do osłabienia sądów, prasy lub opozycji. A to albo przedłużyło funkcjonowanie skorumpowanej administracji, albo wręcz je pogorszyło.

Paranoiczny nacjonalizm jest częścią sprzeciwu wobec dobrych rządów. Koniec zimnej wojny doprowadził do rozkwitu demokracji na całym świecie. Kolejne kraje wprowadzały wolne powszechne wybory i ograniczenia władzy wykonawczej. Wielu żądnych władzy i grabieży polityków było z tego powodu niezadowolonych. Wśród ogólnego rozczarowania, które nastąpiło po kryzysie finansowym z lat 2007-09, dostrzegli oni szansę na odzyskanie kontroli. Paranoiczny nacjonalizm dał im narzędzie do demontażu niektórych z tych nieznośnych mechanizmów kontroli.

Ponieważ te ograniczenia często były wspierane przez Zachód, jeśli nie przez zachodnie fundusze, przywódcom łatwiej było przedstawiać orędowników praworządności jako obcych marionetek. W krajach, które przetrwały rządy kolonialne — lub ingerencję Stanów Zjednoczonych, jak to miało miejsce w wielu krajach Ameryki Łacińskiej — przesłanie to znajduje gotowych odbiorców. Jeśli przywódca może stworzyć klimat tak głębokiej podejrzliwości, że lojalność jest ważniejsza od prawdy, to każdy krytyk może zostać uznany za zdrajcę.

Pierwsza deska ratunku łajdaka

Paranoiczny nacjonalizm nie zniknie. Przywódcy uczą się od siebie nawzajem. Mają też większą swobodę działania niż jeszcze dekadę temu. Zachód nie tylko stracił wiarę w swój program szerzenia demokracji i praworządności, ale Chiny — paranoiczny kraj, który ma skłonność do dostrzegania zniewag i zagrożeń za każdym rogiem — promują ideę, że uniwersalne wartości tolerancji i praworządności są rasistowską formą imperializmu. Odrzuca ingerencję z zagranicy i nie dopuszcza krytyki w kraju. Gdyby tylko zwykli obywatele mogli przejrzeć kłamstwa kryjące się za paranoicznym nacjonalizmem, zdaliby sobie sprawę z tego, jak błędna jest chińska kampania. Nie ma nic rasistowskiego ani nielojalnego w pragnieniu lepszego życia.

Dział: Świat

Autor:
Ten artykuł ukazał się w sekcji Liderzy wydania drukowanego pod nagłówkiem „Jak paranoiczny nacjonalizm korumpuje" | Tłumaczenie: Krzysztof Morys

Źródło:
https://www.economist.com/leaders/2023/08/31/how-paranoid-nationalism-corrupts

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się