2025-01-23 15:16:44 JPM redakcja1 K

Równi i równiejsi wobec prawa: Międzynarodowy Trybunał Karny w cieniu polityki

Międzynarodowy Trybunał Karny (MTS) powstał z ambitnym celem – stać się gwarantem globalnej sprawiedliwości i pociągać do odpowiedzialności za najcięższe zbrodnie, takie jak ludobójstwo, zbrodnie wojenne czy przeciwko ludzkości. Jednak w praktyce idealistyczna wizja tego organu ściera się z brutalną rzeczywistością międzynarodowej polityki. Przykłady przywódców takich jak Władimir Putin czy Benjamin Netanjahu pokazują, jak nierówno stosowane jest prawo międzynarodowe, szczególnie wobec najsilniejszych graczy na globalnej scenie.

Zdjęcie: justflix / Wikimedia

Statut Rzymski, który powołał do życia Trybunał w 2002 roku, podpisały 123 państwa. Brzmi imponująco, ale wśród tych, którzy odmówili ratyfikacji, znajdują się największe mocarstwa: Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Indie czy Izrael. Bez ich udziału idea powszechnej sprawiedliwości pozostaje tylko marzeniem. Trybunał nie ma również własnych mechanizmów egzekucji swoich decyzji – nie dysponuje ani armią, ani siłami policyjnymi, które mogłyby realizować wydane nakazy aresztowania. W praktyce jego skuteczność zależy więc od woli państw członkowskich, a te często kalkulują swoje działania przez pryzmat polityki i interesów narodowych.

Władimir Putin stał się symbolem ograniczeń w działaniu MTS. W marcu 2023 roku Trybunał wydał nakaz aresztowania prezydenta Rosji, oskarżając go o deportację dzieci z okupowanych terytoriów Ukrainy do Rosji. Był to gest bezprecedensowy – nigdy wcześniej urzędujący przywódca tak potężnego kraju nie znalazł się na celowniku Trybunału. Jednak nakaz ten, mimo medialnego rozgłosu, ma przede wszystkim charakter symboliczny. Rosja nie uznaje jurysdykcji MTS, a Putin, jako lider jednego z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, korzysta z geopolitycznej ochrony. Nakaz ogranicza wprawdzie swobodę jego podróży, ale nie wpływa realnie na jego pozycję wewnętrzną czy międzynarodową.

Podobnie wygląda sytuacja w przypadku premiera Izraela, Benjamina Netanjahu. MTS od lat bada oskarżenia o zbrodnie wojenne i naruszenia praw człowieka na terytoriach palestyńskich, takie jak nielegalne osadnictwo, blokada Strefy Gazy czy nadmierne użycie siły. Izrael, podobnie jak Rosja, nie ratyfikował Statutu Rzymskiego, a dodatkowo może liczyć na silne wsparcie Stanów Zjednoczonych. Amerykanie nie tylko otwarcie krytykują działania MTS wobec Izraela, ale również blokują międzynarodowe naciski, skutecznie chroniąc swojego sojusznika przed odpowiedzialnością. Netanjahu odpiera wszystkie zarzuty, tłumacząc, że działania Izraela są konieczną obroną narodową. Tymczasem kolejne raporty organizacji takich jak Amnesty International czy ONZ pozostają bez większego echa.

Nie tylko Rosja czy Izrael korzystają z politycznej ochrony. Stany Zjednoczone, które same nie uznają jurysdykcji MTS, wielokrotnie blokowały próby pociągnięcia ich do odpowiedzialności za działania wojskowe w Afganistanie czy Iraku. Waszyngton argumentuje, że Trybunał mógłby być używany politycznie przeciwko amerykańskim żołnierzom. Podobnie Chiny unikają konsekwencji za represje wobec mniejszości ujgurskiej w Sinciangu dzięki swojej pozycji jako globalnej potęgi gospodarczej i politycznej. Tymczasem w innych częściach świata, szczególnie w Afryce, działania Trybunału są znacznie bardziej widoczne. Krytycy zarzucają MTS, że skupia się przede wszystkim na afrykańskich przywódcach, takich jak Omar al-Baszir z Sudanu, co wzmacnia zarzuty o neokolonialny charakter jego działań.

Podwójne standardy w stosowaniu prawa międzynarodowego podważają jego autorytet i skuteczność. Największe globalne potęgi popierają działania Trybunału tylko wtedy, gdy są one zgodne z ich interesami. W efekcie międzynarodowa sprawiedliwość staje się wybiórcza i podporządkowana geopolityce. Aby zmienić tę sytuację, konieczne są głębokie reformy: rozszerzenie jurysdykcji Trybunału na wszystkie państwa, zwiększenie jego niezależności od politycznych nacisków i stworzenie międzynarodowych mechanizmów egzekwowania prawa. To jednak wymaga woli politycznej największych graczy, a tej na razie brakuje.

Przykłady Putina, Netanjahu i innych pokazują, że Międzynarodowy Trybunał Karny stoi przed trudnym wyzwaniem. Bez wsparcia najsilniejszych państw nie będzie w stanie w pełni realizować swojej misji. Choć idea powszechnej sprawiedliwości pozostaje odległa, działania Trybunału mają znaczenie symboliczne – przypominają światu, że nawet najpotężniejsi przywódcy powinni być pociągani do odpowiedzialności. Droga do równych zasad w stosowaniu prawa międzynarodowego jest długa, ale warto nią podążać.

Dział: Politycznie

Autor:
Paulina Popiołek - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
Tekst autorski

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE