2023-03-02 11:45:35 JPM redakcja1 K

Rozmowa o Ukrainie się rozpada

To, co urzędnicy państwowi mówią publicznie i prywatnie, jest fascynujące i pełne sprzeczności.

Prorosyjscy bojownicy z batalionu Wostok (Wschód) rozdzierają ukraińską flagę przed regionalnym budynkiem państwowym we wschodnim mieście Donieck, 29 maja 2014 r. Prorosyjscy bojownicy z batalionu Wostok (Wschód) rozdzierają ukraińską flagę przed regionalnym budynkiem państwowym w Doniecku, 29 maja 2014 r. VIKTOR
DRACHEV/AFP VIA GETTY IMAGES


W tym roku po raz pierwszy uczestniczyłem w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, więc mogę być jednak członkiem waszyngtońskiego tak
zwanego Bloba. Byłem wdzięczny za tę możliwość i podobało mi się to doświadczenie, ale nie mogę powiedzieć, że wyszedłem z tego z lepszym
samopoczuciem w związku z obecnym stanem świata. Wojna Rosji na Ukrainie

Wojna na Ukrainie zdominowała oczywiście obrady, a w zbiorowej rozmowie istniały dwie ważne linie podziału.

Pierwszą luką były ogromne różnice w postrzeganiu, narracjach i preferowanych reakcjach między społecznością transatlantycką z jednej strony a kluczowymi członkami globalnego Południa z drugiej.

 Kilka ważnych mediów opisało już tę lukę, a nowy raport Europejskiej Rady ds. Stosunków Międzynarodowych zawiera przekonujące dane z ankiety,
które ją dokumentują. Uczestniczyłem w kilku sesjach i prywatnych kolacjach poświęconych temu zagadnieniu, a dyskusje były odkrywcze.

Zagorzali atlantycy mają tendencję do przedstawiania wojny na Ukrainie jako najważniejszej geopolitycznej kwestii dzisiejszego świata. Wiceprezydent USA  Kamala Harris  powiedziała, że ​​wojna ma „daleko idące globalne konsekwencje”, a szef jednego z amerykańskich think tanków nazwał ją „punktem kulminacyjnym XXI wieku”. Podobnie, zapytana, jak może zakończyć się wojna, niemiecka minister spraw zagranicznych  Annalena Baerbock  odpowiedziała, że ​​cokolwiek mniej niż całkowita klęska i wycofanie się Rosji oznaczałoby „koniec porządku międzynarodowego i koniec prawa międzynarodowego”.

Krótko mówiąc, w tej narracji stawką na Ukrainie jest przyszłość całego porządku opartego na zasadach – a nawet przyszłość samej wolności. Niektórzy amerykańscy i europejscy mówcy zdawali się rywalizować o to, kto wygłosi najbardziej kościelne przemówienie, twierdząc, że nic nie zastąpi zwycięstwa, odrzucając wszelkie ryzyko eskalacji i wzywając zwolenników Ukrainy, by dali Kijowowi wszystko, czego potrzebuje, aby wygrać szybkie i zdecydowane zwycięstwo.

Reszta świata widzi to inaczej. W Monachium nikt nie bronił Rosji ani prezydenta Władimira Putina, a rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ wzywająca Rosję do wycofania się z Ukrainy „natychmiast, całkowicie i bezwarunkowo” została przyjęta ponad 140 głosami kilka dni później.
 Ale państwa spoza koalicji transatlantyckiej (w tym ważne mocarstwa, takie jak Indie, Brazylia czy Arabia Saudyjska) nie przyłączyły się do kierowanych
przez Zachód wysiłków na rzecz sankcjonowania Rosji i nie postrzegają konfliktu w tych samych apokaliptycznych kategoriach, jak większość
urzędników na Zachodzie.

 Atlantyści w Monachium wydawali się zdumieni ich postawą, a kilka osób było ostro krytycznych. Słyszałem, jak inny szef zachodniego think tanku
beształ państwa niezaangażowane, mówiąc: „Ta konferencja nie dotyczy moralnej dwuznaczności”.

W rzeczywistości ta luka nie jest trudna do zrozumienia. Po pierwsze, ludzie spoza Zachodu postrzegają porządek oparty na zasadach i zachodnie
naleganie, by państwa nie łamały prawa międzynarodowego, jako rażącą hipokryzję i byli szczególnie urażeni zachodnimi próbami domagania się
moralnej wyższości w tej kwestii. 

 Ich zdaniem mocarstwa zachodnie nie tylko stosują większość zasad, ale są też całkowicie skłonne je łamać, kiedy tylko im to pasuje. Nic dziwnego, że przedstawiciele globalnego Południa szybko poruszyli nielegalną inwazję Stanów Zjednoczonych na Irak w 2003 roku – gdzie wtedy był porządek oparty na
zasadach? 

Podobnie, kilku mówców zwróciło uwagę, że te same zachodnie rządy ostrzegające, że Rosja łamie powojenną normę dotyczącą zdobywania
terytoriów przez podbój, nie zrobiły nic, aby powstrzymać Izrael przed podbojem Wzgórz Golan i Zachodniego Brzegu, anektowaniem tego pierwszego i zapełnieniem drugiego osadnikami. 

Na Rosję nałożono obecnie surowe sankcje – co jest zrozumiałe – podczas gdy Stany Zjednoczone udzielają Izraelowi hojnej pomocy gospodarczej i
wojskowej, a także wykorzystują swoje weto, aby chronić Izrael przed krytyką w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. 

Takie rażące podwójne standardy sprawiają, że zachodnia postawa moralna jest trudna do przełknięcia.

Co więcej, kluczowe państwa globalnego Południa nie podzielają zachodniego przekonania, że ​​przyszłość XXI wieku będzie zdeterminowana przez wynik wojny. 

Dla nich rozwój gospodarczy, zmiany klimatyczne, migracje, konflikty domowe, terroryzm, rosnąca potęga Indii i Chin oraz wiele innych będą miały większy wpływ na przyszłość ludzkości niż losy Donbasu czy Krymu.  Zastanawiają się, dlaczego zachodnie rządy szybko znalazły dziesiątki miliardów dolarów , aby wysłać Ukrainę, ale nie zapłaciły wystarczająco dużo, aby zorganizować skuteczną globalną kampanię szczepieńprzeciwko COVID-19.

 Pytają, dlaczego Ukraina jest teraz w centrum uwagi 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, ale Zachód poświęca tylko sporadyczną uwagę ofiarom śmiertelnym w Afryce Subsaharyjskiej, Ameryce Środkowej i innych problematycznych miejscach. Są wściekli, gdy kraje europejskie przyjmują ukraińskich
uchodźców z otwartymi ramionami, biorąc pod uwagę ich wcześniejszą wrogość wobec uchodźców uciekających przed równie przerażającymi sytuacjami w Syrii czy Afganistanie. A ponieważ wojna szkodzi ich interesom (np. poprzez wyższe ceny żywności), są bardziej zainteresowani jej zakończeniem niż pomocą Kijowowi w osiągnięciu wszystkich celów wojennych.

Wyważone stanowisko globalnego Południa nie oznacza, że ​​jest ono „prorosyjskie”; oznacza to, że te państwa są tak samo zainteresowane sobą,
jak inne kraje. Oznacza to również, że przepaść między Zachodem a tak zwaną resztą prawdopodobnie nie zniknie.

Drugą luką, którą zaobserwowałem w Monachium, była przepaść między optymizmem wyrażanym publicznie przez najwyższych urzędników a bardziej pesymistycznymi ocenami, jakie można było usłyszeć prywatnie. W głównych wydarzeniach z udziałem urzędników, takich jak Harris, Baerbock, sekretarz stanu USA Anthony Blinken i inni, można było usłyszeć optymistyczne opowieści o jedności Zachodu i długoterminowych perspektywach zwycięstwa.

Prezydent USA Joe Biden i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powtórzyli to przesłanie podczas niespodziewanej wizyty Bidena w Kijowie w zeszłym tygodniu. Uznając, że czekają nas trudne dni, w Monachium skupiono się na zwycięstwie, które pewnego dnia zostanie odniesione.
Prywatnie rozmowy były jednak znacznie bardziej ponure. Żadne z moich prywatnych spotkań nie obejmowało urzędników na samym szczycie
kluczowych rządów, ale nikt, z kim rozmawiałem, nie spodziewał się szybkiego zakończenia wojny i nikt nie sądził, że Ukraina będzie w stanie odzyskać całe utracone terytorium (w tym Krym) bez względu na to, ile pomocy trafi w przyszłym roku. Rzeczywiście, coraz bardziej żarliwe apele o bardziej śmiercionośną pomoc (taką jak czołgi, artyleria, wojskowe systemy rakiet taktycznych i samoloty myśliwskie) mogą odzwierciedlać świadomość, że Ukraina jest w gorszym stanie, niż wskazują na to główne raporty. 

Większość ludzi, z którymi rozmawiałem, spodziewa się ciągłego impasu, który być może doprowadzi do zawieszenia broni za kilka miesięcy. Zachodnia pomoc dla Ukrainy nie jest ukierunkowana na zwycięstwo; dlatego prawdziwym celem jest umożliwienie Kijowowi zawarcia korzystnej umowy, gdy nadejdzie czas.

Ta przepaść między publicznym optymizmem a prywatnym realizmem również nie jest zaskakująca. Przywódcy na wojnie muszą utrzymać publiczne morale (i spójność sojuszu), a to oznacza publiczne opowiadanie optymistycznej historii. Wyrażanie wiary w sukces i zobowiązanie do walki tak długo, jak to konieczne, może pomóc przekonać wroga do zrewidowania własnych celów wojennych w dół. Nawet jeśli ktoś myśli, że nadszedł czas, aby zawrzeć umowę, powiedzenie tego na głos podważy własną pozycję przetargową i ostatecznie uzyska gorszy wynik.

Ale oto co mnie martwi. Retoryczne poparcie administracji Bidena dla Ukrainy wciąż rośnie i wciąż obiecuje nam jakiś hollywoodzki happy end. 
Podróż Bidena do Kijowa była odważnym posunięciem, które podkreśliło jego wytrzymałość i osobiste zaangażowanie w pomoc Ukrainie, ale także bardziej bezpośrednio i wyraźnie powiązało jego polityczne fortuny z wynikiem wojny. Jeśli Biden nie może dotrzymać tego, co obiecał, to to, co dziś wygląda na przekonującą demonstrację przywództwa USA, za rok będzie wyglądało o wiele mniej imponująco. Jeśli w lutym 2024 r. wojna nadal będzie w brutalnym impasie, a Ukraina zostanie zniszczona, Biden będzie musiał zrobić więcej lub poszukać planu B. 

Biorąc pod uwagę to, co obiecał, wszystko, co nie jest całkowitym zwycięstwem, będzie wyglądało na porażkę. Co więcej, jeśli Chiny zdecydują się udzielić Rosji większej pomocy, dodatkowe sankcje na drugą co do wielkości gospodarkę świata, wywołując nowe problemy w łańcuchu dostaw i zagrażając delikatnemu ożywieniu gospodarczemu, które jest obecnie w toku. A jeśli tak się stanie, republikańscy kandydaci na prezydenta (w szczególności jeden z nich) będą lizać swoje kotlety i lubić swoje szanse.

Dział: Politycznie

Autor:
M. Walta Stephen M. Walt ,Roberta i Renée Belferów | tłumaczenie: Redakcja

Żródło:
https://foreignpolicy.com/author/stephen-m-walt/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE