Sprawa „Voice of Europe”. W Parlamencie Europejskim przeprowadzono rewizje w związku z zarzutami o rosyjską ingerencję w wybory
W biurach Parlamentu Europejskiego w Brukseli i Strasburgu, a także w brukselskim mieszkaniu jednego z pracowników Parlamentu Europejskiego, przeprowadzono rewizje w ramach śledztwa w sprawie domniemanej ingerencji Rosji w wybory europejskie, pisze Rosyjska Służba BBC.
Samochód policyjny przed Sekretariatem Parlamentu Europejskiego w Brukseli, 29 maja 2024 r. Fot. Reuters
Prokuratura Belgii próbuje ustalić, czy posłowie Parlamentu Europejskiego mogli otrzymywać pieniądze za umieszczanie rosyjskiej propagandy na zarejestrowanej w Czechach stronie Voice of Europe („Głos Europy”).
Pod koniec maja Czechy i Unia Europejska nałożyły na to wydawnictwo sankcje, oskarżając je o organizowanie kampanii informacyjnej podważającej suwerenność i integralność Ukrainy.
Na listy sankcyjne wpisano również dwóch biznesmenów pochodzenia ukraińskiego, których władze powiązały z Voice of Europe: Wiktora Medwedczuka, znanego ukraińskiego polityka i kumpla Władimira Putina, oraz jego współpracownika Artema Marczewskiego.
Władze ukraińskie aresztowały Medwedczuka pod zarzutem zdrady stanu, a po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji rosyjskiej został wydany Rosji w zamian za ukraińskich jeńców wojennych. Europejskie służby specjalne nazywają Marczewskiego bezpośrednim kierownikiem strony Voice of Europe; według ukraińskich mediów, mieszka on na Słowacji, a wcześniej kierował projektami medialnymi Medwedczuka na Ukrainie.
Na środowy wieczór strona Voice of Europe działa, jednak w jej materiałach umieszczono informację, że powinna być zablokowana decyzją UE.
Głównym celem domniemanej rosyjskiej ingerencji, według prokuratury Belgii, jest osłabienie wsparcia dla Ukrainy ze strony Unii Europejskiej.
Prokuratura Belgii oświadczyła, że pracownik Parlamentu Europejskiego, w którego mieszkaniu przeprowadzono rewizję, mógł odegrać „znaczącą rolę” w promowaniu rosyjskiej propagandy w UE. Jednak jego nazwisko nie zostało ujawnione.
Europejska skrajna prawica, podejrzewana o współpracę z Rosją
Francuska gazeta Le Figaro, powołując się na źródła, pisze, że chodzi o Guillaume’a Pradoura, asystenta holenderskiego posła do Parlamentu Europejskiego z skrajnie prawicowej partii „Forum dla Demokracji” Marcela de Graafa.
Wcześniej Pradour był także asystentem europejskiego posła Maximiliana Krah, reprezentującego niemiecką skrajnie prawicową partię „Alternatywa dla Niemiec” (AfD), sprzeciwiającą się imigracji.
Jak informowało Deutsche Welle, Krah opuścił zarząd AfD po tym, jak niemieccy prokuratorzy podejrzewali go o przyjmowanie pieniędzy z Rosji i Chin.
W połowie maja niemiecka policja przeszukała biura kolejnego członka „Alternatywy dla Niemiec” Petra Bystrona, podejrzewanego o przyjmowanie pieniędzy z Rosji w zamian za wpływy.
Zarówno Krah, jak i Bystron zaprzeczają zarzutom przyjmowania pieniędzy z Rosji.
Marcel de Graaf na platformie społecznościowej X twierdzi, że o przeszukaniu w domu swojego asystenta dowiedział się z doniesień medialnych. Pradour, według jego słów, również dowiedział się o tym z gazet.
De Graaf oświadczył również, że nie ma żadnego związku z „jakąkolwiek tak zwaną rosyjską operacją dezinformacyjną”. Zasugerował także, że władze ścigają partię „Alternatywa dla Niemiec”, ponieważ obawiają się, że osiągnie ona dobre wyniki w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się od 6 do 9 czerwca.
W połowie maja również stało się wiadomo, że kraje UE zgodziły się zakazać dystrybucji na swoim terytorium „Izwiestii”, „Rossijskiej Gaziety” i materiałów agencji RIA Nowosti.
„Prorosyjskie narracje”
O dochodzeniu w sprawie domniemanego rosyjskiego wpływu na europejskie wybory w połowie kwietnia ogłosił premier Belgii Alexander De Croo.
Według niego, służby wywiadowcze kraju potwierdziły istnienie rosyjskiej sieci agentów działającej „w kilku krajach europejskich” w celu podważenia europejskiego wsparcia dla Ukrainy.
W szczególności, jak powiedział De Croo, władze rosyjskie oferowały członkom Parlamentu Europejskiego pieniądze za wspieranie narracji korzystnych dla Kremla, czyli rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy.
„Według naszych służb wywiadowczych, cel Moskwy jest całkowicie jasny. Polega na tym, aby pomóc wybrać do Parlamentu Europejskiego jak najwięcej prorosyjskich kandydatów i wzmocnić w tej instytucji pewne prorosyjskie narracje”, oświadczył De Croo dziennikarzom.
Według niego, „osłabienie europejskiego wsparcia dla Ukrainy jest korzystne dla Rosji na polu walki”, i to właśnie było ostatecznym celem interwencji Moskwy w kampanię wyborczą.
Już w marcu czeskie władze ogłosiły, że wywiad kraju odkrył wrogą sieć agentów, która wykorzystywała europejskich ustawodawców do rozpowszechniania rosyjskiej propagandy za pośrednictwem strony Voice of Europe.
Strona Politico poinformowała, że zidentyfikowała 16 ustawodawców UE, którzy występowali w tym medium, a wszyscy oni są politykami skrajnej prawicy.
Czeska gazeta Denik N i niemiecki magazyn Der Spiegel wymienili wśród podejrzanych dwóch czołowych niemieckich kandydatów z partii skrajnie prawicowej „Alternatywa dla Niemiec” (AfD), Petra Bystrona i Maximiliana Krah.
Dział: Politycznie
Autor:
The Mirror | Demian Chrupkowski