2023-02-14 08:29:09 JPM redakcja1 K

Szymonie, dokąd prowadzisz?

Polska 2050 Szymona Hołowni staje na progu kluczowych dla przyszłości partii decyzji. Po niespodziewanym wyłamaniu się ze wspólnego opozycyjnego planu ws. pieniędzy z KPO, Hołownia wraz z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem ogłosili założenie tzw. Jednej Listy Spraw, a więc parlamentarno-partyjnego zespołu PL2050 i PSL-u, który ma pracować nad wspólnymi rozwiązaniami programowymi obu partii.

Szymon Hołownia i Emmanuel Macron | CC BY-NC-ND © ALDE Party

Nowelizacja ustawy o SN

Hołownia w ostatnich dniach osiągnął jeden, niezaprzeczalny sukces – o nim, jak i o jego partii, jest w mediach głośno. Wzięło się to oczywiście z innego - niż innych partii - z tak zwanego antyPisu głosowania ws. nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Owa ustawa oczywiście ma otwierać drzwi dla unijnych funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, zapewnionego przez Komisję Europejską. Kluby parlamentarne Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL-u (a w zasadzie KP – Koalicja Polska) z drobnymi wyjątkami wstrzymały się od głosu, tłumacząc taką decyzję koniecznością odblokowania pieniędzy z KPO dla Polski, pomimo wątpliwości natury konstytucyjnej nt. ustawy. Opinia publiczna rozpatruje tę ustawę jako głosowanie za środkami europejskimi albo przeciw - powiedział przed głosowaniem Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL. Polska 2050 zdecydowała się jednak zagłosować przeciw nowelizacji, usprawiedliwiając się niekonstytucyjnością ustawy, na którą zwraca uwagę szereg ekspertów, np. Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego Jacek Chlebny, I Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Manowska czy znany konstytucjonalista prof. Adam Strzembosz.

Samo głosowanie przeciw posłów PL2050 faktycznego skutku nie miało - jest ich bowiem zaledwie siedmiu, i ustawa o nowelizacji SN przeszła przez sejm niezależnie od tychże. Czyn ten jednak miał wymiar symboliczny; przez inne partie opozycyjne (oprócz Konfederacji oczywiście) jest postrzegany jako zdrada i złamanie przynajmniej powierzchniowego porozumienia na potrzeby tworzenia narracji medialnej o spójnej opozycji. Nie mam takiego zaufania do Szymona Hołowni, bo był jedną z pierwszych osób, która chciała jeszcze w grudniu popierać tę ustawę bez poprawek - powiedział TVN24 po głosowaniu Borys Budka, szef klubu parlamentarnego KO w sejmie. Budce natychmiast odpowiedział Hołownia - Trudno jest mi dyskutować ze stanami zaufania lub braku zaufania Borysa Budki. Jeżeli ma jakiś kłopot z zaufaniem do mnie, to serdecznie zapraszam do osobistej rozmowy, wtedy na pewno wyjaśnimy sobie wątpliwości. Dodał także - Borys Budka mija się z prawdą, mówiąc, że byliśmy tymi, którzy jako pierwsi przyszli, oczekując tego, że tak, a nie inaczej zostanie zagłosowane. Hołownia, jak widać, po wszystkim twardo obstawiał przy słuszności decyzji swojej partii; po decyzji prezydenta o skierowaniu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego ostatecznie zaznaczył swoją opinię nt. nowelizacji, niejako jeszcze akcentując spór - Konstytucyjność niekonstytucyjnej ustawy będzie badać niekonstytucyjny trybunał. Prezydent schodzi z linii strzału, w TK ziobryści zetrą się z kaczystami. Chaos się pogłębia, a pieniędzy nie ma. Ten obłęd można było skutecznie zatrzymać. - komentował prezes ruchu PL2050 na Twitterze.

Borys Budka | Fot. M. Śmiarowski/KPRM

Decyzja o niezależnym głosowaniu wywołała oczywiście niemałe kontrowersje na opozycji - zarówno wśród polityków (np. powyższa wypowiedź Borysa Budki), jak i opinii publicznej – co widać szczególnie po twardym elektoracie Platformy Obywatelskiej. Na Polskę 2050, a szczególnie na Szymona Hołownię, wylało się absolutne tsunami krytyki m.in. na Twitterze - przodował temu wszystkiemu Tomasz Lis i inni zadeklarowani antypisowscy dziennikarze. Głębocy platformersi kompletnie nie mogli poradzić sobie z wyborem innej drogi przez głowę PL2050, np. nazywając samego Hołownię “Kałownią”. Zdaje się, że tenże podjął w tej sytuacji mocno polityczną decyzję. Być może rzeczywiście kierowały nim “względy konstytucyjne”; ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że takimi działaniami właśnie Polska 2050 mocno chce zaznaczyć swoje polityczne miejsce w arenie zmagań publicznych. Postępując w ten sposób, PL2050 chce sytuować samą siebie nie jako zadeklarowany antyPIS, ale jako ta “trzecia droga”, sięgając po elektorat spoza typowej “demokratycznej opozycji”. Już wcześnie widzieliśmy takie zachowania ze strony ruchu, np. przyłączenie do partii byłego posła PiS Wojciecha Maksymowicza – na tym, wydaje się, PL2050 chce w pewien sposób budować swój kapitał polityczny, przedstawiając wyborcom ofertę trochę wykraczającą poza zarysowaną między PiS-em a Platformą granicę (co widać zresztą z badań elektoratów poszczególnych partii – PL2050 ma tenże zdecydowanie “najszerszy”).

Współpraca z PSL

Ruch Szymona Hołowni nie zszedł z medialnych odbiorników przez następne dni - stało się tak dlatego, iż wyżej wymieniony zwołał niedawno wraz z prezesem PSL, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, konferencję, na której ogłosili powołanie wspólnego zespołu programowego. Jest on postrzegany jako pierwszy krok w stronę wspólnej listy na wybory parlamentarne obu partii. O ich możliwej koalicji mówi się od dawna – wiadomo, że wspólne listy/lista opozycji daje bonus podczas wyborów, a PSL, ze względu na elektoraty i cele obu partii, jest najbardziej naturalnym kandydatem do połączenia się z PL2050. Ciekawą sprawą tutaj jest na pewno moment ogłoszenia współpracy. Zastanawiać się można, czy Hołownia chce trochę uspokoić wyborców i zapewnić ich o cały czas tym samym nadrzędnym celu, czyli odsunięcie PiS-u od władzy - o czym świadczyłaby wypowiedź na Twitterze wyżej wymienionego. Wspólnie z @KosiniakKamysz powołujemy zespoły programowe, złożone z ekspertów @PL_2050 i @nowePSL. Ich zadaniem jest szybkie uzgodnienie jednej listy spraw do załatwienia. Skończmy już ze smutą na opozycji. Dajmy ludziom szansę na uwierzenie, że naprawdę odsuniemy PiS od władzy. - komentował.

Brzmi to trochę jak próba uspokojenia sytuacji i odcięcie zarzutów o niesprzyjaniu zjednoczonej opozycji. Nie wszystko poszło jednak jak trzeba – po ogłoszeniu “wspólnej listy spraw do załatwienia” rezygnację z członkostwa w partii Polska 2050 złożyła Hanna Gill-Piątek, a więc jeden z pierwszych i zarazem flagowych transferów Hołowni w sejmie. Ugrupowanie opuścił także Paweł Drążczyk, radny łódzkiego sejmiku wojewódzkiego. Powyżsi działacze mają być podobno niezadowoleni nie tyle nawet ze współpracy z samym PSL-em, ale z decyzji Hołowni o niedopisaniu się do wspólnej listy całej tzw. opozycji demokratycznej. Pomimo tych wszystkich zawirowań, nie widać na razie skutków w opinii wyborców - sondaże ukazują poparcie dla Polski 2050 na podobnym poziomie, co w poprzednich kilku miesiącach.

Hanna Gill-Piątek | Źródło: flickr.com 

Wydaje się, że Hołownia stanął na przełomie roku przed kluczową, egzystencjalną decyzją dla swojej partii: pójść do wyborów z całą opozycją i zamanifestować jedność w celu absolutnym, czyli odsunięciu PiS od władzy, ale ryzykować “zjedzenie” przez Platformę Obywatelską, czy zaznaczyć swoją, odmienną nieco wizję Polski i budować własny, niezależny kapitał polityczny. Wnioskując po ostatnich wydarzeniach, założyć można, iż lider PL2050 wybrał opcję numer 2. Jak wiadomo bowiem, w tym momencie nic w polskiej polityce nie dzieje się bez kontekstu nadchodzących wyborów, a owe są już za pasem.

 

Autor:
Kacper Labijak

Żródło:
Opracowanie własne

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.