Wizyta Bidena w Kijowie jest jak Kennedy'ego w Berlinie
Służby specjalne i Pentagon próbowały uniemożliwić Joe Bidenowi wizytę w Kijowie. To dlatego, że miasto jest pod rosyjskim ostrzałem.
Spore ryzyko: Prezydent USA Joe Biden (r.) spotyka się w Kijowie z Wołodymyrem Selenskyjem.
Źródło: via REUTERS
Jednak odbył on podróż, na którą nie odważył się wcześniej żaden inny prezydent USA i która z kilku względów jest symboliczna.
Są to chwile, które przejdą do podręczników historii. Przywódca wolnego świata idzie z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Selenskyjem przez centrum Kijowa a następnie wchodzą do klasztoru św. Michała, podczas gdy w tym samym czasie wyją syreny przeciwlotnicze, ostrzegające przed atakami rosyjskich bombowców.
To, co dla służb specjalnych, którym powierzono ochronę prezydenta USA Joe Bidena jest koszmarem, jest jednocześnie symbolem solidarności z Ukrainą właśnie w tygodniu, w którym przypada rocznica napadu Rosji na ten kraj.
Krawat w barwach Ukrainy
Biden i Selensky złożyli kwiaty pod pomnikiem żołnierzy, którzy zginęli od czasu pierwszej wojny Rosji z Ukrainą w 2014 roku. Ukraińcom nie umknęło również, że prezydent USA na cześć ich kraju założył krawat w niebiesko-żółtych barwach ukraińskiej flagi.
Pod względem symboliki podróż Bidena można porównać do wizyty Johna F. Kennedy'ego w podzielonym Berlinie w 1963 roku- z tą różnicą, że wtedy na miasto nie spadały żadne rakiety. „Może to zabrzmieć trochę arogancko z mojej strony ale pomyślałem, że to ważne, aby prezydent Stanów Zjednoczonych był tutaj w dniu ataku"- powiedział Biden do Selenskiego.
Podczas spotkania z prezydentem Selenskyjem Biden wspominał ich pierwszą rozmowę telefoniczną po wybuchu wojny. „Rosyjskie samoloty krążyły w powietrzu a czołgi przetaczały się przez granicę. Powiedziałeś mi wtedy, że słyszałeś wybuchy"- powiedział Biden. „Nigdy tego nie zapomnę. A świat miał się wtedy zacząć zmieniać".
W tamtym czasie niewielu wierzyło, że Ukraina rzeczywiście przetrwa rosyjską napaść. „Rok później Kijów dzielnie się broni, Ukraina jest silna a demokracja przetrwała" - powiedział Biden.
„Kiedy Putin prawie rok temu rozpoczął tę okrutną inwazję, myślał, że Ukraina jest słaba a Zachód podzielony"- powiedział Biden w oświadczeniu wydanym przez Biały Dom. „Myślał, że może wytrzymać dłużej niż my, ale bardzo się w tej kwestii pomylił". Wojna, którą wywołał Putin przynosi mu klęskę, powiedział.
Wyraźny gest w stronę Moskwy
Prezydent przybył do Kijowa, aby podkreślić „niezachwiane i niezaprzeczalne zaangażowanie w ukraińską demokrację, suwerenność i integralność terytorialną"- powiedział Biden. Gospodarz Selenskyj podziękował prezydentowi USA. „Pańska wizyta jest niezwykle ważnym znakiem wsparcia dla wszystkich Ukraińców".
Ale wizyta Bidena to także wyraźny gest w stronę Moskwy. Prezydent USA przybył do miasta, które wciąż jest celem rosyjskich ataków rakietowych i dronów, na dzień przed planowanym wystąpieniem prezydenta Rosji Władimira Putina z okazji rocznicy rozpoczęcia wojny.
Biden sygnalizuje w ten sposób Moskwie, że Zachód nadal będzie konsekwentnie wspierał Kijów w działaniach zmierzających do wyrzucenia rosyjskich okupantów z ich kraju.
Prezydent USA miał w swoim zanadrzu także nowy pakiet pomocy wojskowej w wysokości pół miliarda dolarów, w skład którego ma wejść więcej broni, m.in. amunicja artyleryjska, rakiety Javelin i haubice. Według Selenskiego „rozmawiali także o broni dalekiego zasięgu i broni, którą Ukraina ma otrzymać w przyszłości, a której jeszcze nie otrzymała".
Swoją wizytą w Kijowie Biden pod kilkoma względami wyraźnie kontrastuje z rosyjskim prezydentem. Putin prawie nie opuszcza swojego kremlowskiego bunkra, a w ciągu roku wojny nie odważył się nawet odwiedzić okupowanych przez Rosję terytoriów na Ukrainie.
Jest zatem tak odważny jak jego wojsko, które atakuje bezbronną ludność cywilną.
Biden natomiast był na tyle odważny, że wbrew radom służb specjalnych i Pentagonu wybrał się do miasta, które wciąż jest regularnie ostrzeliwane przez Rosjan.
Prezydentowi proponowano różne alternatywy, takie jak spotkanie z Selenskyjem na granicy polsko-ukraińskiej lub we Lwowie, który jest bardziej oddalony od frontu na wschodzie Ukrainy. Ze względów symbolicznych Biden wybrał jednak Kijów- stolicę, którą Rosja bezskutecznie próbowała zdobyć w pierwszej fazie wojny.
W ostatnich czasach prezydenci USA tylko dwa razy udawali się na tereny objęte wojną. George W. Bush w 2003 roku poleciał do Iraku w najściślejszej tajemnicy. Jego następca Barack Obama odwiedził następnie amerykańskie oddziały w Iraku w 2014 roku.
W obu tych przypadkach Amerykanie mieli tam swoich żołnierzy i przede wszystkim absolutną kontrolę nad przestrzenią powietrzną. Biden ryzykował dużo bardziej, ponieważ na Ukrainie żaden z amerykańskich żołnierzy nie mógł zabezpieczyć jego wizyty, a Kijów nie ma obecnie suwerenności nad własną przestrzenią powietrzną.
Jak podaje „New York Times", Biden wraz z żoną potajemnie wyruszył w sobotę, a w niedzielę we wczesnych godzinach rannych wyleciał z Waszyngtonu. Amerykańscy eksperci ds. bezpieczeństwa uznali, że przylot do Kijowa samolotem jest zbyt niebezpieczny.
Ze względów bezpieczeństwa udał się pociągiem
Jak podają amerykańskie media, Biden do Kijowa od polskiej granicy pojechał więc pociągiem, jak uczyniło to przed nim wielu przedstawicieli zachodnich rządów. Dla 80-latka prawie dziesięciogodzinna podróż musiała być sporym obciążeniem. Prawdopodobnie Biden pojedzie tą samą trasą z powrotem do Polski, gdzie ma złożyć wizytę we wtorek.
We wtorek po południu Biden wygłosi na Zamku w Warszawie przemówienie, które ma koncentrować się wokół rocznicy wybuchu wojny. Tego samego dnia Putin wygłosi własne przemówienie na temat wojny.
Dział: Politycznie
Autor:
Clemens Wergin | Tłumaczyła: Ewa Wilk