Wysocy rangą Republikanie odchodzą w obliczu chaosu w kongresie
Republikanie zajmujący miejsca w Izbie Reprezentantów byli w szoku słysząc rewelacje dotyczące złożenia immunitetów ich kolegów z ramienia partii, którzy tym samym pozostawili ważne stanowiska przewodniczących komisji. Odeszły również potencjalne gwiazdy Partii Republikańskiej.
Niemniej biorąc pod uwagę obecny przykry stan rzeczy w kongresie, być może szok - nie był tak wielki. „Partia obiecała sobie, że będzimy robić wielkie rzeczy, a tak się nie dzieje” - powiedział Ken Buck, kongresmen z Kolorado, który sprzeciwił się partii w kilku ważnych kwestiach. Republikanin Don Bacon z Nebraski z umiarkowanymi poglądami, piastujący ważne stanowisko, podaje jako przyczynę swojego odejścia nieustanne walki o przodownictwo partii. „Kiedy podziały są duże w Twoim obozie trudno o radość z pracy. Kiedy twoi koledzy mają nóż w zębach, widząc siebie nawzajem trudno o optymizm” - powiedział Bacon dla CNN. Natomiast Carlos Gimenez z Florydy, sojusznik wcześniej obalonego przewodniczącego kongresu Kevina McCarthyego, powiedział, że sprawy nie mają się tak, jak przypuszczał będąc w większości, a zdanie podziela wielu jego kolegów, „sądziłem, że niektórzy nasi koledzy będą mądrzejsi. Wielu z nas jest sfrustrowanych tym, co się dzieje, po prostu jestem szczery. To głupota, nie możesz robić tego samego i oczekiwać innych efektów” - skomentował polityk dla CNN.
118 Kongres jest naznaczony nieporadnością i podziałami w Partii Republikańskiej. Przez taki stan rzeczy, tak zwani liderzy partii skłaniają się ku odejściu. Jak dotąd 23 członków partii uznało, że nie będzie ubiegać się o reelekcję, bądź wcześniej zrezygnowali, było to między innymi 5 członków komisji, choć jak twierdzą, powody były osobiste, bądź szukali wyższych stanowisk. Mimo to powaga i moment tego typu decyzji postawił na nogi partię republikańską. Szczególny niepokój budzi oddawanie pozycji, na które wiele polityków pracuje latami. Przewodnicząca Izby Energetycznej i Handlowej Cathy McMorris Rodgers z Waszyngtonu nie była nawet objęta kadencyjnością na swoim stanowisku, a przewodniczący komisji specjalnej ds. Chin Mike Gallagher z Winconsin, któremu przewidywano świetlaną przyszłość, ogłosił odejście z kongresu. Powodem mają być konsekwencje związane z głosowaniem za oskarżeniem Sekretarza Bezpieczeństwa Wewnętrznego Alejando Mayorkasa. W samej komisji Energii i Handlu, której członkami chce być większość polityków, do dymisji podało się ośmiu polityków. „To wielkie straty, to alarmujące, a zwłaszcza biorąc pod uwagę wiedzę instytucjonalną” - stwierdził Greg Pence z Indiany, polityk który zawiesił swoją kartę do głosowania.
Fala odejść mocno niepokoi tych Republikanów; ci, którzy chcą pozostać w partii odczuwają niepokój związany ze znaczącymi odejściami starszych członków partii, których doświadczenie i mądrość zawsze była w cenie. „Jest taki okres nerwowości, sami zadajemy sobie pytania w głowie, kto odejdzie następny. Nie wiemy, czy takie coś jest normalne i dzieje się co jakiś czas, czy jednak coś wymknęło się spod kontroli, martwi nas cała ta sytuacja” - powiedział August Pfluger z Teksasu. Inni jednakże twierdzą, że taka zmiana jest całkowicie normalna, zwłaszcza od kiedy partia nałożyła swoim członkom zasadę kadencyjności poszczególnych stanowisk. Dzięki temu możliwa jest zmiana pokoleniowa. Republikanom pomaga fakt, że Demokraci również odczuli zmianę w szeregach, co doprowadziło do ich degradacji w stan mniejszości politycznej. Co więcej, opuszczane stanowiska nie pochodzą z zagrożonych okręgów, więc większość w kongresie nie jest zagrożona.
„Nie jest to przyjemne, co się dzieje, ale mamy wielu wspaniałych młodych polityków. Widziałem wielu kiedy dołączali do partii, nie jestem zmartwiony” - stwierdził Tom Cole z Oklahomy. Bob Good, którego zachowanie jest zdaniem wielu przyczną obecnych zawirowań w partii, stwierdził, że czuje ulgę w związku z odejściem niektórych kolegów. „Odejście doświadczonych i inteligentnych polityków z kongresu? Dlaczego nie zrobicie badania opinii publicznej i nie zapytacie czy ktoś jeszcze ma odejść? Popularność decyzji Izby Reprezentantów to tylko 20%. Większość tego, co robimy kraj uznaje jako błędne. Myślę, że kongresowi przyda się więcej odejść, to fantastyczne co się dzieje, nie jestem zmartwiony” - powiedział Good dla CNN.
McCarthy, który zrezygnował z końcem ubiegłego roku i zasugerował, że być może celem Mike'a Gooda i Matta Gaetza było stworzenie obecnej sytuacji w partii. „To nieszczęsny moment, jeżeli popatrzymy na to zdrowo-rosądkowo, tracimy. Nie podobało mi się wiele szalonych decyzji ze stony Gaetza. Chcą by nasza partia działała dysfunkcyjnie, chcą zmęczyć ludzi. To bardzo smutne, nie damy rady przetrwać w taki sposób” - stwierdził McCarthy w rozmowie z reporterami.
Republikanie biją się z myślami, czy gra jest warta świeczki
Podczas ostatniego posiedzenia w kongresie, politycy byli świadkami historycznego głosowania, które miało wskazać nowego przewodniczącego Izby Reprezentantów. Odbyło się ono aż 15 razy po nieoczekiwanym usunięciu ówczesnego przewodniczącego. Do żenujących historii możemy również zaliczyć, usunięcie z obrad jednego z polityków, a także niezliczona ilość nieudanych głosowań, które miały na celu utrzymać słabnącą większość Republikanów w kongresie. Wszystko to zmęczyło blok polityczny od wewnątrz. „Jeżeli jesteś przewodniczącym komisji to starasz się pracować nad trudnymi procesami legislacyjnymi. Odczuwamy frustrację. Za dużo tego wszystkiego” - powiedział przewodniczący Komisji ds. Nauki Frank Lucas.
Republikanin Mark Green z Tennessee i zarazem przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa, stwierdził, że w polityce panuje impas, jeżeli chodzi o odejścia polityków mówiąc: „Nasz kraj, nasz kongres, wymaga gruntownych zmian”. Debbie Lasko z Arizony, która odeszła ze stanowiska kilka tygodni później po tym, jak McCarthy został usunięty z roli przewodniczącego Izby, wskazała na bezduszność jako czynnik odgrywający dużą rolę. „Poświęcamy czas z rodziną, żeby być tutaj i osiągać wielkie rzeczy. Teraz kiedy nie ma mowy o osiąganiu celów, zaczynamy myśleć, czy to wszystko jest warte świeczki?” - skomentowała rozgoryczona Debbie Lasko.
Czasami w obozie partii republikańskiej dochodzi nawet do fizycznych starć. Nie jest już też normą przegłosowanie zwykłych procedur, co na ogół nikomu w przeszłości nie sprawiało problemów. „Teraz nic nie działa. Mamy mały margines na porozumienie, podzielone izby, nasza Komisja Regulaminowa nie funkcjonuje w sposób należyty” - orzekł Brian Fitzpatrick z Pensylvanii, jeden z przewodniczących dwupartyjnego organu, zajmujący się nadzwyczajnymi sprawami politycznymi. „Jesteśmy złamani, tracimy kluczowe postaci dla naszej polityki” - dodał Republikanin Steve Womack z Arkansas. Oprócz chaosu związanego z niepewną sytuacją wielu prominentnych polityków w szeregach partii republikańskiej, niepokój również budzi kwestia utrzymania większości w kongresie w rękach konserwatystów. Lęk ten jest wzmożony po przegraniu wyborów w Nowym Jorku przez Georga Santosa na rzecz Demokraty – Toma Suozzi. Nowy Jork to ważne miejsce na politycznej mapie kraju. „Jeżeli chodzi o większość to mamy przewagę trzech głosów, a ci którzy mają więcej do powiedzenia w kreowaniu polityki nie są w najlepszych stosunkach z Donaldem Trumpem, to nie jedyny problem odnośnie utrzymania większości. Będzie nerwowo, musimy być gotowi” - powiedział Kelly Armstrong z Północnej Dakoty, który opuszcza kongres i będzie ubiegał się o funkcję gubernatora. Wewnątrz partii jest również niepokój związany z Donaldem Trumpem, którego celem jest uzyskanie republikańskiej nominacji, by znów stanąć w szranki o prezydenturę, a politycy czują naciski, aby się podporządkowali byłemu prezydentowi. „Niektórzy mówią: Nie chcę go popierać, nie chcę mu służyć jak poddany. Rozmowy, jakie prowadzę z kolegami z partii są bardzo poważne” - powiedział jeden z kongresmenów dla CNN. Niektórzy Republikanie martwią się ciągłymi przetasowaniami, które mogą sprawić, że komisje nie będą funkcjonowały należycie i władza zostanie przekazana lobbystom, bądź innym grupom zewnętrznym. „ Jestem podczas mojej pierwszej kadencji i będę pracował jako jeden z bardziej doświadczonych członków, gdybym został ponownie wybrany. Odbyliśmy rozmowy na temat tego, jak sprawić, by nasza praca jako organu ustawodawczego była cechowana wysoką jakością. Wiemy, że jest wielu, którzy odchodzą i wkraczamy w nową erę Izby Reprezentantów” - powiedział Erin Houchin z Indiany. Niektórzy odchodzący z kongresu Republikanie są postrzegani jako ważni politycy, którzy wiedzą, jak radzić sobie w życiu politycznym, a przykładem jest Patrick McHenry z Północnej Karoliny, Przewodniczący Komitetu Usług Finansowych. Odejścia takich ludzi rodzą niepokój co do potencjalnych następców. „Jesteśmy absolutnie zaniepokojeni odejściami ważnych ludzi pod kątem wiedzy, doświadczenia i życzliwości. Nie wiemy, kto ich zastąpi, nie wiemy jak będzie wyglądał kongres w przyszłości” - oznajmił Chuck Fleischmann z Tennessee.
Dział: Świat
Autor:
Melanie Zanona, Annie Grayer, Haley Talbot | Tłumaczenie: Jarosław Badura
Źródło:
https://edition.cnn.com/2024/02/19/politics/republicans-retiring-house/index.html