2023-03-27 18:51:04 JPM redakcja1 K

Zapisać Karola Wojtyłę do PiS

Kampania wyborcza rozpoczyna się na całego - tym razem Prawo i Sprawiedliwość sięga po broń masowego rażenia, a więc zaprzęga Jana Pawła II do walki politycznej. Po szeroko komentowanym reportażu Marcina Gutowskiego o Karolu Wojtyle Zjednoczona Prawica zwarła szyki i w imię dobrej pamięci o JPII próbuje zbić kapitał polityczny.

Jan Paweł II

Lex JPII

Kolejny odcinek naszego polskiego grajdołka – TVN24 przedstawia reportaż o Karolu Wojtyle, który stawia ważne, nieporuszane wcześniej pytania, a Prawo i Sprawiedliwość od razu przeprowadza przez Sejm ustawę w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II. Wisienką na torcie była manifestacja większości posłów PiS-u, którzy w trakcie debaty siedzieli w ławach sejmowych wraz z wyciągniętymi portretami JPII. Cała sytuacja była dla opozycji niełatwa – oczywistym jest, iż PiS sięga po taką ustawą z motywem żadnym innym niż w imię walki politycznej. „Bez mrugnięcia okiem wplatają Jana Pawła II w swoją kampanię przywłaszczenia i instrumentalizacji” – stwierdził na Twitterze Paweł Kowal. Ciężko sobie wyobrazić, żeby zwasalizowanie postaci Jana Pawła II przez PiS dobrze wpłynęło w dłuższej perspektywie na postrzeganie jego osoby, o czym mówił w podcaście “Rzeczypospolitej” dziennikarz Michał Szułdrzyński. Poza tym, każdy, kto choć trochę zna nauczanie polskiego papieża, zdaje sobie sprawę, iż najpewniej nie chciałby on takich podziałów w społeczeństwie, spowodowanych jego osobą. Nieważne jak patrzymy na całokształt pontyfikatu JPII, wydaje się to jasne, iż papież nie chciałby mentalnego zapisywania go do jakiejkolwiek z partii.

Wracając do opozycji – oczywiście, że w “lex JPII” nie chodzi o żadną pamięć, ale o politykę. Z drugiej strony – jak opozycja wytłumaczyłaby się części katolickiego społeczeństwa głosowaniem przeciw ustawie “w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II”? PiS chyba jednak zyskał po raz kolejny, bo dla partii opozycyjnych (powiedzmy oprócz Lewicy, która opinią katolickiego elektoratu przejmować się nie musi) nie było tutaj dobrego wyjścia. PO i Polska 2050 prawie w całości w geście protestu wyjęły karty do głosowania, a PSL się podzielił. Posłowie Lewicy zagłosowali przeciw – uderzanie w JPII, a przez to w kościół katolicki, jest dla nich wartościowym paliwem politycznym. Inaczej jest z ugrupowaniami Donalda Tuska i Szymona Hołowni. Obaj panowie lubią ukłony w stronę katolickiego elektoratu – a to Tusk święci chleb znakiem krzyża na konwencji PO, a to Hołownia przyjmuje pod swoje skrzydła Wojciecha Maksymowicza (wcześniej członka PiS-u). Takie gesty są potrzebne, aby nie przerzucić partii za bardzo na lewo, i liderzy PO i PL 2050 są tego świadomi. Wciąż jest w Polsce przecież wielu ludzi, którzy są przeciwni PiS-owi, widzą grzechy kościoła, ale ciągle są jego członkami, a życiowo określają się jako katolicy i konserwatyści. Wysoce prawdopodobne jest więc, iż także Karol Wojtyła jest dla tychże w dalszym ciągu autorytetem i świętym.

Donald Tusk (zdj. European People's Party).

PiS jak ryba w wodzie

Obóz władzy zareagował szybko, jasno i jednościowo. Wszyscy politycy Zjednoczonej Prawicy chórem zakrzyknęli, iż cały reportaż to niewątpliwie “zorganizowany atak na kościół i Jana Pawła II”, a dowody to w zasadzie nie dowody, gdyż opierają się na dokumentach Służby Bezpieczeństwa, która jak wiadomo “chciała kościół zniszczyć”. Ciekawe, iż w sprawie Lecha Wałęsy dokumenty tego samego SB były w opinii polityków PiS-u “niezbitymi dowodami”, ale to już materiał na inne opracowanie. W każdym razie – nie było mowy o jakimś dochodzeniu do prawdy czy stawianiu trudnych pytań, wszystko to po prostu zakrojona akcja opozycji/marksistów/postkomunistów w celu zniszczenia dobrej pamięci o Janie Pawle II. „Uderza się na przykład w niego zeznaniami donosiciela bezpieki, UB-eka sprzed kilkudziesięciu lat. Te ataki na papieża Polaka wpisują się w szerszy kontekst cywilizacyjny. Wychodzą bowiem ze środowisk, które w miejsce tradycji, kultury i normalności chcą zaaplikować nam rewolucję wywracającą do góry nogami dotychczasowe życie większości społeczeństwa. Jeżeli jako chrześcijanie nie staniemy w obronie pamięci naszego wielkiego rodaka z Wadowic, to nasze sumienia pokryje gruba warstwa znieczulicy." – tak m. in. skomentował całą sprawę w specjalnie wyemitowanym spocie premier, Mateusz Morawiecki. Andrzej Duda w liście do nowo nominowanego biskupa gliwickiego stwierdził, iż “dla Polaków pamięć o św. Janie Pawle II stanowi integralny element dziedzictwa narodowego i należy do polskiej racji stanu”, a na budynku kancelarii prezydenta wyświetlono portret papieża Polaka. Jarosław Kaczyński natomiast napisał list w obronie papieża (adresowany do Klubów “Gazety Polskiej”), poza tym odpowiedział omawianą wcześniej ustawą. 
 

Piotr Legutko (obecny dyr. TVP Historia) i kard. Stanisław Dziwisz (arcybiskup senior archidiecezji krakowskiej) (zdj. Piotr Drabik, 2014).

Nie ma co się łudzić: tego typu ataki będą się nasilać. Musimy więc być na nie przygotowani pod każdym możliwym względem. Dziś dajemy im odpór, ale żebyśmy mogli czynić to równie skutecznie w przyszłości, musimy wygrać wybory – tym cytatem z listu Kaczyńskiego można podsumować nasilającą się sytuację. Chcecie, żeby Karol Wojtyła dalej był nieskazitelnym autorytetem? Aby dalej był tym, z czego możemy być dumni na całym świecie? Chcecie, aby tak zostało, aby nie zadawano pytań i nie szukano prawdy? No to musicie na nas zagłosować. Co więcej, na ten moment wydaje się, że PiS tę batalię wygrywa; autorytet św. JPII to w Polsce ciągle coś nienaruszalnego w skali większości społeczeństwa. Bardzo łatwo tutaj rozdać karty i podzielić strony – opozycyjni marksiści i postkomuniści chcą nasze największe dobro narodowe zniszczyć, a my musimy tego bronić. Klasyczna polaryzacja społeczeństwa, w której bilans wychodzi dla Kaczyńskiego ewidentnie dodatni.

Jan Paweł II to de facto jedno z nieodłącznych ogniw istnienia narodu polskiego; co więcej, nigdy w historii Rzeczypospolitej żadnego człowieka nie otaczano tak ogromnym kultem. Jako że był papieżem, ale i polskim księdzem, do teraz rola JPII jako “santo subito” pośrednio daje autorytet do różnych działań polskiego kościoła. Póki pomnik JPII nie upadnie, nie upadnie i polski kościół. PiS to wie, a jako że sojusz tronu z ołtarzem nigdy w wolnej Polsce nie był tak silny, Jarosław Kaczyński obliczył wynik równania, z którego wyszło mu, co następuje: twardo stać przy Janie Pawle II, za wszelką cenę chronić jego wielkość.

 


Dział: Polska

Autor:
Kacper Labijak

Żródło:
pressglobal.pl

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.