2023-11-10 02:00:56 JPM redakcja1 K

Czy wolne rynki przeszły do historii?

Czasami, podczas wojen i rewolucji, fundamentalne zmiany przychodzą nagle. Częściej jednak przychodzą powoli. Tak właśnie dzieje się z tak zwanym „patriotyzmem gospodarczym”, protekcjonistyczną, wysoko subsydiowaną, wymagającą interwencji ideologią zarządzaną przez ambitne państwo.

Zdjęcie: Skorzewiak

Kruche łańcuchy dostaw, rosnące zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego, transformacja energetyczna i kryzys kosztów utrzymania wymagają działań ze strony rządów - i nie bez powodu. Kiedy zbierzemy jednak te wszystkie elementy razem, staje się jasne, że zasada otwartych rynków i ograniczonej ingerencji rządu została zignorowana w sposób systemowy. 

Dla naszej gazety, założonej w 1843 roku, by prowadzić kampanię na rzecz, między innymi, wolnego handlu i skromnej roli rządu, trend ten jest alarmujący. Dziś te klasyczne liberalne wartości są nie tylko niepopularne, ale coraz częściej nieobecne w debacie politycznej. Niecałe osiem lat temu prezydent Barack Obama próbował podpisać umowę w ramach partnerstwa pacyficznego (ang. Trans-Pacific Partnership). Dziś, jeśli w Waszyngtonie opowiesz się za wolnym handlem, zostaniesz wyszydzony jako beznadziejnie naiwny. W krajach wschodzących natomiast będziesz przedstawiony jako neokolonialny relikt wzorujący się na „nieomylnym Zachodzie”. 

Nasz raport specjalny, który publikujemy w tym tygodniu, dowodzi, że socjalizm gospodarczy ostatecznie okaże się rozczarowaniem. Błędna diagnoza, co poszło nie tak, nadmierne obciążenie państwa niewykonalnymi przedsięwzięciami, oraz spartaczony okres szybkich zmian społecznych i technologicznych, spowoduje, że ostatecznie doprowadzi ona do własnego upadku, i to jest dobra wiadomość. 

Centralnym elementem nowego reżimu jest idea, że protekcjonizm jest sposobem na radzenie sobie z wyzwaniami wolnego rynku. Sukces Chin przekonał zachodnią klasę robotniczą, że ma wiele do stracenia na swobodnym przepływie towarów przez granice. Pandemia COVID-19 sprawiła, że elity uznały, iż ryzyko związane z globalnymi łańcuchami dostaw musi zostać zmniejszone, często poprzez przeniesienie produkcji bliżej domu. Wzrost Chin w ramach „socjalizmu gospodarczego”, z jego lekceważącym podejściem do uczciwego handlu i konkurencji z amerykańską potęgą, został wykorzystany w rozwiniętych i wschodzących gospodarkach jako uzasadnienie interwencji państwowej. 

Ten protekcjonizm idzie w parze z dodatkowymi wydatkami rządowymi. Aby przyspieszyć transformację energetyczną i zagwarantować dostawy towarów strategicznych, przemysł pochłania dotacje. Ogromne transfery pieniężne do gospodarstw domowych podczas pandemii zwiększyły oczekiwania wobec państwa jako bastionu chroniącego przed problemami. Rządy Hiszpanii i Włoch ratują kredytobiorców, którzy nie mogą sobie pozwolić na rosnące koszty kredytów hipotecznych. 

Nieuchronnie, państwowe zapomogi idą w parze z dodatkowymi regulacjami. Uruchomiono prawo antymonopolowe. Organy nadzorujące przyglądają się powstającym rynkom, począwszy od gier w chmurze, na sztucznej inteligencji kończąc. Ponieważ ceny emisji dwutlenku węgla są wciąż zbyt niskie, rządy posuwają się do zarządzania transformacją energetyczną w skali mikro za pomocą dekretów. 

Takie połączenie ochrony, wydatków i regulacji wiąże się z wysokimi kosztami. Po pierwsze, jest to błędna diagnoza. Łączenie ryzyka jest rzeczywiście istotną funkcją rządów, ale nie za wszelką cenę; aby rynki funkcjonowały prawidłowo, działania muszą mieć konsekwencje. 

W przeciwieństwie do przyjętego poglądu pandemia COVID-19 i wojna na Ukrainie pokazały, że rynki radzą sobie ze wstrząsami lepiej niż eksperci. Zglobalizowany handel poradził sobie z ogromnymi wahaniami popytu konsumpcyjnego; przepustowość w amerykańskich portach w 2021 r. była o 11% wyższa niż w 2019 r. W 2022 r. niemiecka gospodarka powtórzyła tę sztuczkę, nie powodując katastrofy, gdy szybko przestawiła się z rosyjskiego gazu na inne źródła energii. Z kolei rynki zdominowane przez państwo, takie jak dostawy pocisków na Ukrainę, wciąż borykają się z trudnościami. Podobnie jak stare skargi na handel z Chinami — który zwiększył realne dochody Amerykanów — narzekania na rzekomą kruchość globalizacji zbudowały katedrę strachu na ziarnie prawdy. 

Kolejną wadą gospodarki socjalnej jest przeciążenie państwa. Rządy zaczynają rozdawać pieniądze właśnie wtedy, gdy muszą ograniczyć wydatki socjalne. Starzejące się społeczeństwa obciążają budżet państwa dodatkowymi wydatkami na emerytury i opiekę zdrowotną. Całą tę sytuację pogarszają rosnące stopy procentowe. Po kryzysie na rynku obligacji w 2022 r. prawicowy rząd Wielkiej Brytanii podniósł podatki w stosunku do PKB, o więcej niż w jakiejkolwiek kadencji parlamentarnej w historii tego kraju. Wraz ze wzrostem rentowności obligacji długoterminowych, zadłużone Włochy znów wyglądają niepewnie. Przed końcem dekady, rosnące zadłużenie Ameryki prawdopodobnie dorówna rekordowemu poziomowi, co świadczy o niestabilności fiskalnej nowej ery. 

Najmniej widoczną, ale potencjalnie najbardziej kosztowną wadą socjalizmu gospodarczego jest to, że, jest to system niezdolny do szybkich zmian. Transformacja energetyczna i rewolucja sztucznej inteligencji są zbyt złożone, by jakikolwiek rząd mógł je zaplanować. Nikt nie wie, jaki jest najtańszy sposobów dekarbonizacji, czy też jak optymalnie stosować nowe technologie. Pomysły muszą być testowane i wdrażane za pomocą rynku, a nie centralnego sterowania. Nadmierne regulacje będą hamować innowacje, a rosnące koszty, sprawią, że zmiany będą wolniejsze i bardziej uciążliwe dla konsumentów. 

Pomimo swoich wad, socjalizm gospodarczy będzie trudny do zatrzymania. Ludzie lubią wydawać nieswoje pieniądze. Wraz ze wzrostem wydatków budżetowych, grupy interesów, które na nich żerują, będą rosły w siłę i wpływy. Trudniej jest wycofać zapomogi niż je przyznać - szczególnie w przypadku większej liczby starszych wyborców, którzy mają mniejszy udział we wzroście gospodarczym. Każdy, kto z przymrużeniem oka patrzy na tok historii zmierzający w stronę postępu, powinien pamiętać, że sto lat temu poziom zamożności Argentyn był, mniej więcej, na poziomie ówczesnej Szwajcarii. 

Plan na przyszłość 

W końcu jednak nadejdzie rozczarowanie. Stanie się tak dlatego, że nadmierne wydatki w końcu przytłoczą rządzących. Być może chciwość „podróżujących na gapę” stanie się zbyt trudna do ukrycia albo pogrążone w stagnacji, represyjne Chiny, nie będą już w stanie dotrzymać swojej obietnicy dobrobytu kreowanego przez państwo. 

Kiedy nadchodzą zmiany, mogą być zaskakująco szybkie — przynajmniej w państwach demokratycznych. W latach siedemdziesiątych XX wieku entuzjazm w stosunku do wolnych rynków pojawił się niemal tak szybko, jak dziś zanika, co doprowadziło do wyboru Margaret Thatcher i Ronalda Reagana. Zadaniem liberałów jest przygotowanie się na ten moment poprzez zdefiniowanie nowego konsensusu, który dostosuje ich idee do bardziej niebezpiecznego, wzajemnie połączonego i podzielonego świata. Nie będzie to łatwe, zwłaszcza w obliczu rywalizacji między Ameryką a Chinami. W przeszłości już to robiono i warto zrobić to ponownie. 

Dział: Gospodarka

Autor:
The Economist | Tłumaczenie: Krzysztof Morys

Żródło:
https://www.economist.com/leaders/2023/10/05/are-free-markets-history

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE