Śledzenie pogody: Zimowy lód morski w Arktyce osiąga rekordowo niski poziom w 2025 roku, informują naukowcy
Najniższy poziom w historii – pokrywa lodowa osiągnęła 5,53 mln mil kwadratowych, czyli o 30 tys. mniej niż poprzednie minimum z 2017 r.

Zachodzące słońce za lodowcami i krą lodową unoszącą się nad wodą u wybrzeży Nuuk w Grenlandii.
Zdjęcie: Odd Andersen/AFP/Getty Images
Zimowa pokrywa lodowa w Arktyce osiągnęła w 2025 roku rekordowo niski poziom, jak podały NASA i amerykańskie Narodowe Centrum Danych o Śniegu i Lodzie (NSIDC). Roczny szczyt zasięgu lodu, zanotowany 22 marca, był najniższy od początku pomiarów 47 lat temu – lód morski pokrywał zaledwie 5,53 mln mil kwadratowych (około 14,3 mln km kwadratowych), czyli o 1,1 mln mil kwadratowych mniej niż rok wcześniej, oraz o 30 tys. mil kwadratowych mniej niż rekordowe minimum z 2017 r. Zatoka Świętego Wawrzyńca została niemal całkowicie pozbawiona lodu, a Morze Ochockie miało znacznie niższy niż przeciętny zasięg lodu.
Pod koniec stycznia nastąpił niespodziewany spadek zasięgu lodu w Arktyce – zniknęła powierzchnia o wielkości Włoch (ponad 115 tys. mil kwadratowych. Zjawisko to było wynikiem działania cyklonów, które wypchnęły ciepłe wiatry na północ w rejonie mórz Barentsa i Beringa. Spowodowały one powstawanie fal oceanicznych, które rozbijały i topiły cienki lód przy krawędzi lodowej pokrywy. W rejonie między północną Grenlandią a biegunem północnym temperatury były nawet o 12°C wyższe niż norma.
Zasięg arktycznego lodu morskiego prawdopodobnie będzie się nadal zmniejszał w nadchodzących latach z powodu kombinacji czynników, takich jak wyższe temperatury, cieplejsze morza, wiatry rozbijające pokrywę lodową oraz coraz cieńszy lód – wszystkie te czynniki nasilane są przez kryzys klimatyczny. Niektóre modele klimatyczne sugerują, że Arktyka w lecie może być całkowicie pozbawiona lodu jeszcze przed 2050 rokiem, choć te przewidywania pozostają niepewne.
W miniony weekend rozpoczął się długotrwały okres zwiększonego ryzyka występowania gwałtownych burz w centralnych i wschodnich regionach Stanów Zjednoczonych. Fala ta ma potrwać przez większą część tygodnia. 29 i 30 marca przez obszar od Wielkich Jezior po Teksas przeszła fala gwałtownej pogody, z wieloma tornadami, wiatrem dochodzącym do 154 km/h oraz gradem o średnicy do 7,5 cm. Fala tych burz dotknie wschodnie rejony kraju już w poniedziałek.
Druga fala niebezpiecznej pogody ma rozpocząć się we wtorek nad centralnymi równinami USA. Będzie to efekt zderzenia mas gorącego i wilgotnego powietrza z południa z zimnym powietrzem z północy. Burze mogą rozciągać się od Minnesoty po Teksas, a burze przemieszczać się będą na wschód w drugiej połowie tygodnia. Przyniosą one kolejne przypadki niebezpiecznych wiatrów, bardzo dużego gradu i tornad, część z których może być szczególnie silna.
Wolne przesuwanie się burz może też zwiększyć ryzyko powodzi, ponieważ w niektórych rejonach przewidywane są długotrwałe i intensywne opady. (Narodowa Służba Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) prognozuje znaczne zagrożenie powodziowe na obszarze od Louisville po Little Rock. Miejscami może spaść od 15 do 30 cm deszczu w ciągu tygodnia.
Dział: Przyroda
Autor:
Ishani Mistry, James Parrish i Brendan Wood (Metdesk) | Tłumaczenie: Oleg Konetskii — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/