Co się stanie, jeśli Macron i przyszły premier Francji będą przeciwnikami?
Liberalny prezydent stale walczący ze skrajnie prawicowym premierem byłby przepisem na polityczną katastrofę.
Kadencja Emmanuela Macrona trwa do 2027 roku i tylko masowej skali kryzys byłby w stanie skłonić go do wcześniejszej dymisji. Zdjęcie: Hannah McKay/Getty Images
Liberalny prezydent Emmanuel Macron może być niedługo zmuszony do pozwolenia premierowi z antagonistycznie nastawionej partii przewodzić francuskim rządem – prawdopodobnie Jordanowi Bardelli ze skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego. Sondaże wskazują, że centryści Macrona mogą ponieść spore straty w trakcie trwających dwie rundy wyborów parlamentarnych odbywających się 30 czerwca i 7 lipca. To oznacza, że prezydent prawdopodobnie będzie musiał zwrócić się do opozycji, aby móc utworzyć rząd pod swoją prezydenturą – niestabilny sojusz, którego Francuzi nazywają „kohabitacją”. Kadencja Macrona trwa do 2027 roku i tylko masowej skali kryzys byłby w stanie skłonić go do wcześniejszej dymisji. „Kohabitacja” nie jest niczym nowym i zdarzyła się w historii współczesnej Francji trzy razy. Konserwatywni premierzy Jacques Chirac i Édouard Balladur współpracowali z socjalistycznym prezydentem François Mitterrandem w latach 80-tych i 90-tych, zaś socjalistyczny premier Lionel Jospin kohabitował z Chiraciem jako prezydentem od 1997 do 2002 roku. Tym razem jest jednak inaczej. Wcześniejsze niedobrane pary ze świata polityki pochodziły z politycznego mainstreamu, co sprzyjało współpracy. Premier pochodzący z jednego z politycznych ekstremów wepchnąłby jednak Francję w nieznane wody. Ta perspektywa już teraz wywołuje panikę w Unii Europejskiej i nie tylko. Inne kraje członkowskie Unii Europejskiej obawiają się katastroficznych konsekwencji dla pozycji Francji jako globalnej siły strategicznej i filaru UE oraz utraty jednego z niewielu członków bloku, który byłby w stanie przewodzić z autorytetem na arenie międzynarodowej w kwestiach od polityki przemysłowej po obronność. Próby utrzymania w ryzach wysokiego długu publicznego lub zwiększenia pomocy dla Ukrainy również mogą stać się trudniejsze w czasie przepychanek o władzę Macrona ze skrajnie prawicowym rządem.
Centryści Macrona mogą ponieść spore straty w trakcie trwających dwie rundy wyborów parlamentarnych. Zdjęcie: Hannah McKay/Getty Images
Oto niektóre z najważniejszych punktów zapalnych między prezydentem, a potencjalnym rządem „kohabitacyjnym”.
Wsparcie dla Ukrainy
O francuskim prezydencie uważa się, że posiada ekskluzywną władzę nad polityką obronną i zagraniczną, znaną jako „domaine réservé”. Rzeczywistość nie jest jednak tak prosta. Biorąc pod uwagę fakt, że budżet musi zostać wspólnie ustalony przez parlament, jakiekolwiek nowe fundusze obronne lub dodatkowe wpłaty na rzecz pomocy Ukrainie mogą zostać zablokowane przez Zgromadzenie Narodowe. Brukselscy urzędnicy mocno obawiają się, że francuski parlament zdominowany przez prawicowych i lewicowych populistów może doprowadzić do sabotażu planów obronnych UE i pomocy dla Ukrainy. Niektórzy z najbliższych sojuszników Francji, w tym Niemcy i Polska, wydali nadzwyczaj dosadne ostrzeżenia, w których zaadresowali swoje obawy, że wygrana skrajnej prawicy we Francji – od dawna oskarżanej o zaloty z Kremlem – może osłabić europejską jedność w momencie, w którym kontynent jest zagrożony przez Rosję. Decyzja francuskich wyborców „wywrze wpływ na całą Europę”, powiedział w poniedziałek polski minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas spotkania ze swoimi odpowiednikami z Francji i Niemiec, wyrażając przy tym swoje zwątpienie we wsparcie dla Ukrainy ze strony Zjednoczenia Narodowego. „Mam swoje obawy co do wyborów we Francji” – powiedział kanclerz Olaf Scholz na ramach niemieckiego publicznego nadawcy ARD w niedzielę. „Mam nadzieję, że partie, które nie należą do Le Pen odniosą zwycięstwo w wyborach”. Jak powiedział to jeden ze starszych dyplomatów UE: „Mam wiele pytań co do wpływu francuskich wyborów na Unię Europejską… Czy francuski parlament będzie w stanie ratyfikować budżet obronny Unii Europejskiej? Czy Francja wciąż będzie w stanie zainwestować pieniądze w gotowość obronną po lipcowych wyborach?”.
Zadłużenie
Niestabilne finanse Francji również mogą stanowić ryzyko dla strefy euro, a napięcie na szczycie rządu na pewno nie ułatwi sytuacji. Niepokojąco wysoki wskaźnik zadłużenia wynoszący ponad 110% produktu krajowego brutto sprawił, że Macron musiał z niezwykłym trudem utrzymywać balans, żeby zaspokoić lokalne rynki i przekonać je, że utrzyma krajowe finanse w równowadze. Plany skrajnej prawicy, aby znieść wysoce niepopularną reformę emerytalną Macrona i zmniejszyć wiek emerytalny z 64 do 62 mogą jednak mocno zaburzyć tę równowagę i przenieść Francję na skraj urwiska.
Skrajna prawica planuje znieść wysoce niepopularną reformę emerytalną Macrona i zmniejszyć wiek emerytalny z 64 do 62. Zdjęcie: Damien Meyer/Getty Images
Powstający francuski rząd od początku będzie musiał stawić czoła trudnym negocjacjom z Brukselą, aby uniknąć kary za niepokojącą wysokość swojego długu publicznego. Te rozmowy stałyby się tym trudniejsze ze skrajnie prawicowym ministrem finansów.
Doprowadzanie systemu do granic wytrzymałości
Francuskie rządy „kohabitacyjne” miały w przeszłości wpływ na Brukselę. Rządy Mitteranda i Chiraca cały czas doświadczały walk o władzę ze strony premierów, ale chciały też przy tym ukazywać jedność w Brukseli, bo zgadzali się w kwestii najbardziej podstawowych rzeczy: miejsca Francji w Unii Europejskiej, praworządności i wspólnej idei demokratycznej debaty i uprzejmości. Tym razem „kohabitacja” poddałaby próbie granice wytrzymałości systemu. Kluczowa rola Francji w projekcie Unii Europejskiej oznacza, że niewiele reguł, które dotyczą pomniejszych państw, byłyby w stanie utrzymać w ryzach źle funkcjonującą francuską władzę wykonawczą w przypadku, gdy – przykładowo – Francja zaczęłaby ignorować wyroki Trybunału Europejskiego w sprawach prawa do azylu i wolności medialnych. „Jeśli Francja zacznie naruszać podstawowe prawa Unii Europejskiej, Parlament Europejski będzie się domagać o zamrożenie europejskich funduszy dla Francji. To byłoby jednak dużo trudniejsze, jako że Francja jest drugim największym państwem UE i płatnikiem netto” – powiedział europoseł Daniel Freund, przewodnik starań Parlamentu o zmuszenie Brukseli do zamrożenia funduszy dla Węgier i Polski, aby ukarać ich naruszenia wobec praworządności. Francuski premier i prezydent będą musieli też zgodzić się kogo wysłać do Brukseli, aby piastować wpływową rolę Komisarza Unii Europejskiej. W przeszłości Francji wyjątkowo pozwalano wysyłać aż dwóch komisarzy w okresie „kohabitacji”, ale tym razem nie otrzymają takiego luksusu. Macron i niedoszły premier Bardella już teraz kłócą się o to komu przypadnie mianowanie komisarza. W poniedziałek Bardella twierdził, że to przyszły rząd, a nie Macron, powinien wybrać kandydata. „To będzie jedna z naszych pierwszych decyzji” – powiedział Bardella, dodając przy tym, że „zapoznaje się” z nazwiskami potencjalnych kandydatów. Niektórzy sojusznicy Macrona widzieli to jednak inaczej. Prywatnie przyznali, że nie ma w tej kwestii pisemnej zasady, ale dodali, że to Macron powinien mianować następnego francuskiego komisarza, jako że to zawsze prezydent wykonywał tę czynność. Rzeczywistość nie jest jednak tak oczywista, jak chcieliby tego Macron czy Bardella. Według traktatów Unii Europejskiej, to ministrowie 27 krajów członkowskich UE przedstawiają listę komisarzy, nie głowy państw czy rządów. To zapewniłoby Bardelli wkład w decyzję. Komisarze muszą być jednak zaakceptowani przez przewodniczącego Komisji i potwierdzeni przez Radę Europejską, do której należy Macron.
Malejące wpływy
Przed ogłoszeniem przez Macrona przedterminowych wyborów 9 czerwca, spodziewano się, że Francja zapewni sobie potężne stanowisko wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej odpowiedzialnego za ważne kwestie gospodarcze takie jak konkurencja. Ta obsada pozwoliłaby Francji na realizowanie swoich interesów stworzenia większej ilości lokalnych tytanów przemysłowych i wyrobienia pozycji obronnej przeciwko Stanom Zjednoczonym i Chinom. Według trzech unijnych dyplomatów z innych krajów, którzy nie chcieli podać swoich nazwisk ze względu na delikatny charakter negocjacji, pozostaje to nadal roboczym założeniem dotyczącym tego, do czego będzie dążyć Francja.
Macron i niedoszły premier Bardella już teraz kłócą się o to komu przypadnie mianowanie komisarza. Zdjęcie: Dimitar Dilkoff/Getty Images
Ze względu na możliwe osłabienie Macrona po przegraniu dwóch następujących po sobie wyborów i przejęcie kontroli nad rządem przez agresywnego Bardellę, powstanie konfliktów wewnętrznych jest bardzo prawdopodobnie, a to może przeszkodzić Francji w wypełnianiu swoich celów. „Z pewnością przyniosę ze sobą popcorn” – powiedział jeden z dyplomatów. Wysoko postawiony francuski urzędnik powiedział, że skrajnie prawicowy rząd dostosowałby się do najważniejszych interesów Francji, takich jak wsparcie dla energii atomowej i dla farmerów, ale ostrzegał, że toksyczność skrajnej prawicy mogłaby osłabić plany Francji w Brukseli. „Jeżeli chcesz zablokować Mercosur [umowę handlową z Ameryką Południową], to dobrze byłoby, jakbyś miał ministra agrokultury”, który byłby w stanie negocjować z innymi ugrupowaniami politycznymi, „niż takiego, który byłby od wszystkich odizolowany ze względu na swoją skrajnie prawicową przynależność”. Eksperci się z tym zgadzają. Macron „ryzykuje utrudnienie sobie pracy przez rząd, który by się z nim sprzeciwiał” – powiedziała Pascale Joannin z Fundacji im. Roberta Schumana. „To może doprowadzić do chaosu w uprawianiu polityki i osłabienia wpływów Francji w Europie”.
Dział: Europa
Autor:
Jakob Hanke Vela i Giorgio Leali | Tłumaczenie: Karol Rogoziński - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/