Piekło afrykańskich pokojówek na Bliskim Wschodzie: „Nie rozumiem, w jaki sposób wysyłanie naszych córek do niewolnictwa miałoby być postępem”
Kilka krajów na kontynencie, w tym Kenia, Burundi i Etiopia, podpisało dwustronne umowy mające na celu uregulowanie wysyłania pracowników do Arabii Saudyjskiej, Kataru i Libanu, gdzie ich prawa są regularnie łamane.
Mekka, 20 czerwca 2024. Zdjęcie: ABDEL GHANI BASHIR/AFP
To pierwszy tego rodzaju proces w Kenii. Dwanaście wściekłych kobiet, w tym 34-letnia Mediatricks Khasandi, od ponad roku potępia „handel ludźmi” i „współczesne niewolnictwo”. Podobnie jak miliony innych, były one zatrudniane jako pomoc domowa na Bliskim Wschodzie, były wykorzystywane fizycznie lub seksualnie i czują się opuszczone przez swój kraj. W sądzie w Nairobi stają teraz w obronie kenijskich władz, które według powodów nie poinformowały ich ani nie ochroniły przed związanym z tym ryzykiem.
Kiedy Mediatricks Khasandi wylądowała w Tabouk w Arabii Saudyjskiej pod koniec 2019 roku, ta sprzątaczka dostrzegła szansę na pięciokrotne zwiększenie swojej pensji. „Miałam nawet dokument podpisany i podstemplowany przez kenijski rząd, który nazywa się kontraktem na usługi zagraniczne” - mówi. Jej doświadczenie szybko zmieniło się w koszmar. Jako jedyna pomoc domowa w 17-osobowej rodzinie pracowała do 20 godzin dziennie. Jej paszport został skonfiskowany, a pracodawca groził jej nożem, gdy poprosiła o przewiezienie do szpitala z powodu choroby.
A kiedy zwróciła się do służb konsularnych swojego kraju z prośbą o repatriację? „Urzędnik ambasady obraził mnie przez telefon, mówiąc mi, że głupie kobiety takie jak ja powinny wrócić do pracy, zamknąć się i spłacić swoje długi”, wspomina. Rozmowa telefoniczna, którą nagrała Mediatricks Khasandi, jest jednym z dowodów w procesie.
Zeznania pozostałych powodów wskazują na systematyczną odmowę pomocy ze strony kenijskich władz. Drzwi ambasady w Rijadzie pozostały dla nich zamknięte, mimo że Arabia Saudyjska jest dla tych kobiet śmiertelną pułapką: od 2021 roku zginęły tam 183 kenijskie kobiety. Zapytane o to kenijskie Ministerstwo Pracy pochwaliło się, że zbudowało tam schronisko dla kobiet w niebezpieczeństwie. „To kłamstwo, nie ma schronienia, kryjówki, ochrony... ani w Arabii Saudyjskiej, ani nigdzie indziej na Bliskim Wschodzie”, mówi John Mwariri, prawnik skarżących w Nairobi.
Siatki przemytnicze
Kenia, podobnie jak inne kraje afrykańskie (Etiopia, Sierra Leone, Burundi, Malawi), zwiększa liczbę dwustronnych umów o pracę (BLA) z krajami Zatoki Perskiej. Mają one na celu uregulowanie mobilności siły roboczej składającej się głównie z pracowników domowych. Według Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) na Bliskim Wschodzie jest ponad 6,6 miliona takich pracowników, głównie z Azji i Afryki. Teoretycznie ABT powinno zapewnić im lepszą ochronę, ale wielu z nich dociera do Zatoki Perskiej za pośrednictwem sieci przemytniczych.
W październiku 2023 r., po powrocie z wizyty w Rijadzie, prezydent Kenii William Ruto ogłosił utworzenie 350 000 miejsc pracy w królestwie dla swoich współobywateli. „Saudyjskie władze twierdzą, że Kenijczycy pracują ciężej niż inni”, powiedział. Głowa państwa planuje eksportować 5 000 pracowników tygodniowo, „aby przynosili pieniądze”, mimo że Arabia Saudyjska jest drugim co do wielkości źródłem waluty obcej Kenii.
Burundi zgodziło się również eksportować swoją siłę roboczą do Arabii Saudyjskiej w 2021 r. i do Kataru w 2023 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdza na swojej stronie internetowej, że te ramy instytucjonalne zapewniają „ochronę prawną i społeczną [...] dla młodych ludzi, którzy stanowią 60% populacji”. Etiopia podpisała podobną umowę z Rijadem w kwietniu 2023 r., aby przyjąć pół miliona pracowników. Jednak Arabia Saudyjska, podobnie jak inne kraje w regionie, nie ratyfikowała Międzynarodowej konwencji o ochronie praw wszystkich pracowników migrujących i członków ich rodzin.
W krajach pochodzenia programy te są zarządzane na szczycie państwa, które przedstawia je jako sposób na walkę z bezrobociem i zwiększenie napływu walut obcych. „Nie rozumiem, w jaki sposób wysyłanie naszych córek do niewolnictwa można uznać za postęp” - ripostuje Etiopka Banchi Yimer, która była zatrudniona jako pomoc domowa w Libanie w latach 2011-2018.
Po powrocie założyła stowarzyszenie Egna Legna Besidet, które walczy z „kafala”, systemem, który czyni pracowników domowych własnością ich „sponsora” i wyklucza ich z przepisów lokalnego prawa pracy. Bardzo często ich paszporty są konfiskowane zaraz po przyjeździe. „Dopóki kafala nie zostanie zniesiona, pozostanie to współczesnym niewolnictwem”, mówi Banchi Yimer. Podobnie jak ona, kilka stowarzyszeń praw człowieka oskarża swój rząd o postrzeganie eksportu swojej siły roboczej jako sposobu na rozwój lukratywnego i słabo regulowanego rynku, nawet jeśli oznacza to poświęcenie praw swoich obywateli na Półwyspie Arabskim.
Ofiary uciszane
W Burundi niektóre zatwierdzone przez państwo agencje rekrutacyjne są oskarżane o wykorzystywanie swoich klientów, szczególnie „w przypadkach wcześniejszego rozwiązania umowy”, mówi Espérance (jej imię zostało zmienione).
Roztrzęsiona młoda kobieta została właśnie wypisana ze szpitala. Przed wyjazdem do królestwa Saudów w lipcu 2023 r. ważyła 69 kg; teraz jest o prawie 30 kg lżejsza. „Kiedy wróciłam do Bużumbury, nie mogłam wstać”, mówi. Repatriowana z powodów zdrowotnych przy wsparciu finansowym swojego pracodawcy, nie była w stanie ukończyć trzymiesięcznego okresu próbnego. Agenci, którzy ją wysłali, natychmiast zażądali zwrotu „poniesionych kosztów”, tj. 12 milionów franków burundyjskich (około 3 800 euro).
Według raportu Departamentu Stanu USA w sprawie handlu ludźmi 2024, Burundi podjęło „wysiłki” w celu zapewnienia zgodności z międzynarodowymi standardami. Sytuacja pozostaje jednak niepokojąca. Zgodnie z dokumentem, agenci nadal otrzymują prowizje, a urzędnicy państwowi pozostają zaangażowani w handel ludźmi, zwłaszcza w Generalnej Komisji Migracji, oddziale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Po skontaktowaniu się z Le Monde, władze Burundi nie odpowiedziały na nasze prośby o wywiad.
W kraju rządzonym przez generała i byłego rebelianta Evariste Ndayishimiye, gdzie 62% ludności żyje za mniej niż 2 dolary dziennie, ofiary są uciszane. „Niektórzy z nas zostali wtrąceni do więzienia”, ubolewa Espérance. Sądy nigdy nie zajęły się tymi nadużyciami, a spory z 21 akredytowanymi agencjami, według danych Departamentu Stanu USA, są rozstrzygane poza sądem. Zwłaszcza, że rekruterzy często zatrudniają samotne matki.
„Ramy prawne w Burundi należy przyjąć z zadowoleniem, ale nadal istnieją problemy, takie jak późna dostępność wiz, gdy kandydaci zaciągnęli długi, aby uzyskać paszport. To czyni ich podatnymi na zagrożenia, a niektórzy wątpią w skuteczność tych, którzy ich wybierają”, mówi Prime Mbarubukeye, prezes Narodowego Obserwatorium do Walki z Przestępczością Międzynarodową (ONLCT).
Malawijczycy w Izraelu
Również w Kenii wiarygodność niektórych agencji rekrutacyjnych jest kwestionowana. „Są one własnością polityków, są skorumpowane i korzystają ze współudziału państwa”, oskarża prawnik John Mwariri, według którego 35% z nich działa bez licencji. „Gdy tylko zostaną zidentyfikowani, znikają, zmieniając nazwisko i adres”, podkreśla, zdając sobie sprawę z niemożności postawienia ich przed sądem. Dla rządu „to przede wszystkim kwestia pieniędzy”, kontynuuje.
„Afrykańskie rządy muszą bezwzględnie powstrzymać się od zachęcania swoich obywateli do emigracji do Zatoki Perskiej”, argumentuje Ekaterina Sivolobova, dyrektor organizacji Do Bold zajmującej się obroną pracowników: „Etiopia jest aktywnie zaangażowana w rekrutację i szkolenie pracowników domowych dla Arabii Saudyjskiej. Jest to nieodpowiedzialne, ponieważ władze Etiopii są świadome warunków pracy i bezbronności pracowników domowych w Arabii Saudyjskiej. Podobnie, nowy TBA między Libanem a Etiopią w 2023 r. nie zawiera klauzul dotyczących płacy minimalnej ani mechanizmów zwalczania konfiskaty paszportów - a tym samym „kafali”.
Co gorsza, rząd Etiopii mobilizuje swoje zasoby na te programy, nawet jeśli oznacza to czasami kompromitację prawdy. W sieciach społecznościowych ponad sto kont rządowych, regionalnych i partii rządzącej promuje te programy. Budżet państwa jest wykorzystywany do rekrutacji, szkolenia i wysyłania pół miliona pracowników domowych do Arabii Saudyjskiej. W kwietniu 2023 r. wiadomość na Facebooku od Ministerstwa Pracy głosiła, że „wyeliminowano system kafala”. Było to kłamstwo. Inne ogłoszenie, z regionu w południowej Etiopii, obiecywało miesięczne wynagrodzenie w wysokości 2200 dolarów, podczas gdy w rzeczywistości pracownicy domowi zarabiają mniej niż 1000 dolarów miesięcznie.
Arabia Saudyjska jest daleka od spokojnego środowiska pracy dla etiopskich pracowników. Od kwietnia 70 000 z nich zostało repatriowanych przez rząd i Organizację Narodów Zjednoczonych. Raport Human Rights Watch (HRW) z 2023 r. odnosił się do egzekucji setek etiopskich migrantów przez saudyjską straż graniczną, powołując się na potencjalne „zbrodnie przeciwko ludzkości”.
Ostatnimi czasy Malawi nie zawahało się narazić swoich obywateli na fizyczne niebezpieczeństwo. Od listopada 2023 r. setki Malawijczyków zostało wysłanych do Izraela w ramach rządowego programu emigracji zarobkowej, aby pracować na farmach opuszczonych przez pracowników rolnych od czasu konfliktu w Strefie Gazy. Dwunastu z nich zostało wydalonych przez państwo hebrajskie na początku maja za opuszczenie izraelskich sadów.
Dział: Świat
Autor:
Noé Hochet-Bodin i Coralie Pierret | Tłumaczenie: Ewa Matczak - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/