Rzadkie wydarzenie ożywia suche pustkowie w Australii
Na zdjęciach satelitarnych wygląda to na duże plamy niebieskiego i zielonego atramentu; wirujące, rozlewające się, wchłaniające się w papier do pieczenia. W opustoszałym sercu Australii te plamy reprezentują nowe śródlądowe morze, stworzone z wód, które przemierzyły setki kilometrów przez ten wielki, wysuszony kontynent.

Zdjęcie: Zdjęcie Kalamurina Wildlife Sanctuary z 2018 roku ukazuje wodę powodziową z
Queensland położonego na północnym-wschodzie spływającą do obszaru, która
pokonała ponad 965 kilometrów w ponad dwa miesiące. Podobna sytuacja ma
miejsce obecnie, na dużo większą skalę, a swój końcowy efekt może osiągnąć
dopiero w październiku. Brad Leue/Australian Wildlife Conservancy
Na zdjęciach satelitarnych wygląda to na duże plamy niebieskiego i zielonego
atramentu; wirujące, rozlewające się, wchłaniające się w papier do pieczenia.
W opustoszałym sercu Australii te plamy reprezentują nowe śródlądowe morze,
stworzone z wód, które przemierzyły setki kilometrów przez ten wielki, wysuszony
kontynent.
To rzadkie wydarzenie ożywia pustynię, sprowadza ssaki, ptaki i turystów do serca
australijskiego pustkowia.
Ekolog Richard Kingsford z University of New South Wales opisał możliwości
naukowych odkryć oferowane przez powstanie tej niespodziewanej oazy w jednym z
najsuchszych obszarów na świecie jako „niemożliwe do zmierzenia”.
„To ptaki wodne, woda spektakularnie przepływająca przez środek pustyni. To ryby
żyjące w rzekach. To również miesiące po tym wydarzeniu, gdzie pustynię
przykrywają dywany rosnących dzikich kwiatów”, powiedział.
„Rzadkie wydarzenia nie są dobrze zrozumiane, ponieważ są rzadkie. Nie wiemy, jak
duża będzie ta powódź”.
Eyre jest ulotnym jeziorem o powierzchni prawie sześciu kilometrów kwadratowych i,
pomimo swojej nazwy, rzadko jest bardzo mokre; średnio otrzymuje jedynie 13,97 cm
wody w ciągu roku. Łatwiej byłoby myśleć o nim jak o wielkim solnisku na pustyni na
południu Australii.
W 1964 roku Donald Campbell, brytyjski kierowca wyścigowy, użył jeziora jako toru
wyścigowego osiągając na rozległym nieprzerwanym obszarze rekordową na tamte
czasy prędkość 648,73 km/h.
W 1974 roku, dziesięć lat po wystąpieniu Campbella na solnej równinie, jezioro
wypełniło się do swojej maksymalnej pojemności jedynie trzeci raz w znanej historii.
To zalanie zostało uznane za punkt najwyższego poziomu wody w czasie przypływu
i nie widzianego od tamtego czasu, pomimo tego, że w ostatnich latach
zarejestrowano kilka mniejszych wydarzeń o takim samym charakterze.
W tym roku po przejściu cyklonu Alfred przez stan Queensland w marcu, woda
spływająca do jeziora Eyre wydaje się napełniać je zaledwie czwarty raz na
przestrzeni 160. lat.
‘Olbrzymi boom turystyczny’
Jezioro Eyre napełniają dwie główne rzeki - rzeka Georgina-Diamantina, która
rozpoczęła napełniać północną część jeziora we wczesnym maju oraz system
Cooper Creek.
Cooper Creek, niejako błędnie nazwany przez wczesnego brytyjskiego eksploratora,
Charlesa Sturta, na pewno nie jest potokiem.
Kingsford mówi, że podczas powodzi może mieć od 60. do 80. kilometrów
szerokości.
Woda niesiona przez drugi system jeszcze nie dotarła do jeziora, a swój końcowy
efekt może osiągnąć dopiero w październiku.
Kiedy woda dotrze do jeziora, ekosystem pustyni będzie odczuwał wybuchowe
ekstrema cyklu boom i bust. Krewetki i skorupiaki będą się rozmnażać, liczba ryb
będzie gwałtownie rosnąć, ssaki takie jak zagrożone mulgara pręgoogonowa i
skakuszka australijska będą miały szansę, aby się rozmnożyć. Pelikany, szczudłaki i
inne wodne ptaki odnajdą drogę do jeziora nawet z tak dalekich miejsc jak Chiny czy
Japonia. Kurz i piasek staną się zielone ze względu na rodzime krzewy z kolorowymi
kwiatami.
Ptaki nie są jedynymi przylatującymi chcącymi zobaczyć tą oazę.
„Na Ziemi nie ma już zbyt dużej ilości dzikich miejsc, a ten obszar jest dziki i
spektakularny”, mówi Kingsford. „Te powodzie wyraźnie przyciągają wielu lokalnych i
międzynarodowych odwiedzających chcących zobaczyć ten fenomen.”
„Wydarzenie to powoduje olbrzymi boom turystyczny.”
Napływ turystów nie obył się jednak bez negatywnych konsekwencji dla terenu
przystosowującego się do swojej nowo odnalezionej popularności. W lutym rząd
południowej Australii zakazał ludziom chodzenia po dnie jeziora, zarówno żeby
ochronić delikatną skorupkę solną oraz powierzchnię, jak i zapobiec urazom w
oddalonym obszarze, gdzie pomoc medyczna nie zawsze jest dostępna od ręki.
Zakaz wspiera też praktyki kulturalne ludzi z grupy Arabana, którzy uważają jezioro
za święte.
Jednak jak podaje ostatni raport sporządzony przez ABC, australijskiego nadawcę
publicznego, ludzie nadal ryzykują chodzenie po dnie jeziora ze względu na brak
oznakowania podkreślającego zakaz. Rząd obiecał wkrótce dodać nowe
oznakowanie miejsca oraz infrastrukturę dla odwiedzających.
Dystans sam w sobie jest ochroną
Aby obsłużyć rynek turystyczny, operatorzy tacy jak Phil van Wegen oddają się
prowadzeniu życia na oddalonym pustkowiu Australii. Prowadzi on firmę Arid Air
oferującą przeloty nad wielkim jeziorem wykorzystując samoloty śmigłowe Cessna.
Firma zlokalizowana jest w Marree, mieście na południe od jeziora Eyre.
„Lot, trasa którą obieramy po prostu zwala ludzi z nóg”, twierdzi. Dla niego pustynia
jest „rozległa, wiecznie zmienna i spektakularna”.
„Więc, jeśli ktoś ma chęć przyjść i to zobaczyć, Marree to relatywnie łatwa okazja.”
twierdzi van Wegen zapewniając, że znajdują się jedynie około 700 kilometrów od
drzwi miasta Adelaide i jego asfaltu.
Linia kolejowa Ghan biegła przez Maree aż do lat 80-tych, zapewniając „zajęte,
bełkotliwe małe miasteczko”, twierdzi van Wegen. Obecnie jest jednym z około 50.,
czy 60. ludzi żyjących tam i wierzy, że duża odległość pomaga utrzymać jezioro w
czystości.
„Ma szczęście, że jest tak oddalone, wiesz, i jest tak daleko od czegokolwiek, że po
prostu nie jest ruszane ani wykorzystywane, ani nic. To jego własna obrona.”
Naturalne rytmy
Nie znaczy to, że jezioro nie ma swoich ochroniarzy. Działacze ruchu na rzecz
ochrony przyrody, Annemarie van Doorn i Luke Playford, pilnują tego regionu jak
strażnicy. Razem, duet zarządza Kalamurina Wildlife Sanctuary, obszarem
obejmującym wschodni brzeg jeziora, wynoszącym prawie 800 tysięcy hektarów,
który jest własnością Australian Wildlife Conservancy. Rozmiar ich świata może być
zrozumiany jedynie z helikoptera, którego używają do swojej pracy. Teren, który
posiadają na własność, jest rozmiaru Delaware.
Gdy obszar jest suchy, drogi są otwarte i mogą dotrzeć do najbliższego
supermarketu - zlokalizowanym w oddalonym o 9 godzin jazdy mieście Port Augusta.
Teraz jednak, wody powodziowe odcięły drogi, które łączą ich z cywilizacją. Zostaną
w swoim pustynnym domu, uwięzieni przez wodę na miesiące, możliwe że do końca
roku. The Royal Flying Doctor Service przylatuje raz na miesiąc, aby sprawdzić ich
stan zdrowia.
„Nie widzisz nic wokół siebie. Jest bardzo, bardzo cicho.”, powiedziała Van Doorn w
rozmowie telefonicznej z CNN.
„Nie ma zanieczyszczenia światłem, nie ma hałasu. I patrzysz w górę, a tam dino
spaceruje po pustynnej wydmie, i myślisz ‘jak wielkie mamy szczęście?’”, mówi.
„A innym razem muchy wchodzą ci do nosa i oczu, jest 48 stopni Celsjusza i myślisz
‘wow, to jest całkiem przygnębiające”, ale robisz to dla szczytnego celu.”
Szczytnym celem pary jest sprawienie, aby nieskażone środowisko pozostało w
takiej właśnie formie. Wlicza się w to ograniczanie populacji dzikich zwierząt, takich
jak dziki i wielbłądy.
Około ⅔ wody, która wpływa do jeziora przepływa przez rezerwat Kalamurina, a para
będzie obserwować życie odmieniające ich jałowy świat.
„To specjalne wydarzenie, ponieważ jest naturalne”, mówi Playford. „To największa
powódź w ciągu ostatnich 50. lat i podczas gdy wyrządziła wiele szkód w
Queensland, to działanie nie wywołane przez zmiany klimatu. To specjalna okazja.”.
„Pozytywna historia”, dodaje van Doorn, „Tam jest nadzieja.”.
Ta nadzieja jest podzielona przez ekologa Kingsforda, który dołączy do turystów,
osób zajmujących się konserwacją i innych naukowców podczas wielogodzinnej
drogi i podróży powietrznej, aby zobaczyć jak pustynia na krótki moment staje się
urodzajna.
„Jestem biologiem zajmującym się konserwacją, więc patrzenie na świat i to, co mu
wyrządzamy jest często przygnębiające, a możliwość zobaczenia tego systemu
nadal żyjącego swoimi naturalnymi rytmami w tak spektakularny sposób daje mi
niezwykłą dozę optymizmu”.
Dział: Świat
Autor:
Autor: Angus Watson, CNN Tłumaczka: Klaudia Kubas
Źródło:
https://edition.cnn.com/2025/06/25/travel/australia-outback-flooding-kati- thanda-lake-eyre-intl-hnk