05.05.2025 JPM Redakcja

„Socjaliści nie lekceważyli kultury. Systematycznie podważali jej wiarygodność.”

Fakt, że wielu badaczy i ludzi mediów wywodzi się z politycznej lewicy, jest obecnie dobrze udokumentowany. Nie wynika to jednak raczej z inteligencji ani braku kompetencji kulturowych. Najprawdopodobniej zajęli takie pozycje, ponieważ dają one możliwość wywierania wpływu politycznego (dziennikarze) oraz zdobycia władzy akademickiej (naukowcy).

Zdjęcie: Dana Neibert/getty images

„W dziedzinie kultury socjaliści odnieśli triumf, ale nie dlatego, że jej nie
docenili” – pisze Paul Grøtvedt.

Fakt, że wielu badaczy i ludzi mediów wywodzi się z politycznej lewicy, jest obecnie
dobrze udokumentowany. Nie wynika to jednak raczej z inteligencji ani braku
kompetencji kulturowych. Najprawdopodobniej zajęli takie pozycje, ponieważ dają
one możliwość wywierania wpływu politycznego (dziennikarze) oraz zdobycia władzy
akademickiej (naukowcy).

Od samego początku byli politycznie zaangażowani, a swoją edukację i działalność
zawodową planowali zgodnie ze swoimi zdolnościami i ideologicznym fundamentem.

Kiedy przeczytałem analizę Aslaka Versto Storslettena dotyczącą inteligencji lewicy
i jej rozumienia kultury w „Subjekcie” z 29 kwietnia, szybko się wyłączyłem. Gdy pyta
on: „Dlaczego tak wielu pozornie inteligentnych ludzi to socjaliści?”, i odpowiada:
„ponieważ przeceniają inteligencję – i nie doceniają kultury”, to całkowicie gubi się
polityczna perspektywa.

Załóżmy, że niektórzy socjaliści przeceniają inteligencję – ale dlaczego z tego
miałoby wynikać, że lekceważą kulturę?

Ciche przejmowanie instytucji.

Nie jestem zwolennikiem ideologicznych „przepisów” lewicy, choć przeanalizowałem
gruntownie wiele z nich. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, że socjaliści
lekceważą kulturę. Co do tego, czy przeceniają swoją inteligencję — nie mam
zdania. Jednakże wykazują tendencję do ślepej wiary w swój potencjał władzy.

Socjalizm, podobnie jak komunizm, to strategie władzy, które wymagają od swoich
zwolenników zajmowania wszelkich stanowisk, które oferują możliwość wywierania
politycznego wpływu.

Nie oznacza to, że lewica skupiała się jedynie na mediach i nauce. „Czerwonych”
znajdziemy w administracji państwowej, systemie edukacji, życiu kulturalnym i innych
istotnych instytucjach społecznych. Wszystko to odbywa się poza systemem
partyjnym, jako sprytna działalność kreta, poza demokratyczną kontrolą.

Strategię tę opracował włoski komunista Antonio Gramsci (1891–1937), który
zrozumiał, że brutalna rewolucja nie jest już możliwa w społeczeństwach zachodnich.
Jego zdaniem należało zdobyć władzę od wewnątrz, zajmując stopniowo stanowiska
i kluczowe funkcje społeczne przez ideologicznie poprawnych socjalistów. W dłuższej
perspektywie miała zwyciężyć niewidzialna wersja socjalizmu.

Postrewolucyjna koncepcja Gramsciego to sprytna strategia władzy, która w wolnym
tempie ideologicznym przekształci całe społeczeństwo w stronę socjalistyczną. To, że
większość dzisiejszych dziennikarzy i naukowców znajduje się na lewicy, nie wynika
z przeceniania przez nich inteligencji czy niedoceniania kultury. W ideologii
socjalizmu władza ma najwyższy priorytet i to ona wyznacza, co jest „właściwym
myśleniem” i jaką inteligencję uznaje się za „właściwą”. Nie chodzi tu więc
o przecenianie swojej inteligencji, lecz o ukierunkowanie jej na osiągnięcie
maksymalnej władzy na swoim poziomie.

Kto naprawdę lekceważy kulturę?

Z tej perspektywy warto byłoby zbadać, w jakim stopniu lewicy udało się
skonsolidować
i zyskać wpływy w systemie szkolnictwa i administracji publicznej. W kulturze
widzimy dość wyraźnie, że lewica osiągnęła hegemoniczną kontrolę nad twórczością
artystyczną.

Nigdy jednak nie lekceważyli kultury — wręcz przeciwnie. Co nie oznacza, że
wynieśli ją na piedestał — lecz systematycznie ją podkopywali.

Od czasu estetycznego buntu awangardy w połowie XIX wieku socjaliści postrzegali
kulturę jako narzędzie w rękach władzy królewskiej i arystokracji do uciskania
społeczeństwa. Tradycje i wartości przeszłości miały zostać zwalczone na wszystkich
poziomach.

Nienawiść do kultury przewija się jak czerwona nić przez zaangażowanie społeczne
socjalistów. Normy jakości są dekonstruowane, a pojęcie „dzieła” – rozpuszczone.
Dzisiejsza kultura to kultura pozorna, nad którą lewica ma pełną kontrolę – od
państwowych pieniędzy po instytucje symulujące działalność kulturalną.

W dziedzinie kultury socjaliści odnieśli zwycięstwo, ale z pewnością nie dlatego, że ją
lekceważyli. To, że kultura została rozcieńczona, pozbawiona treści i oderwana od
historii, nie miało znaczenia – dopóki władza pozostawała w rękach czerwonych.
Czytając artykuł Storslettena, uderza mnie, że całkowicie pomija on ideologiczne
i polityczne ambicje socjalizmu w odniesieniu do kultury.

Nie ma jednak oznak, że socjaliści przecenili własną inteligencję w walce kulturalnej.
Jeśli już ktoś przecenia własną inteligencję w walce o kulturę, to z pewnością nie są
to socjaliści. To raczej Storsletten i Civita.no zdają się lekceważyć kulturę – skoro na
ich stronie internetowej nie ma nawet kategorii poświęconej kulturze.

Autor:
Paul Grøtvedt| Tłumaczenie: Miłosz Nawrot — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
www.subjekt.no/sosialistene-har-ikke-undervurdert-kulturen

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE