2023-06-23 19:25:01 JPM redakcja1 K

Wojna na Ukrainie: Życie bez wody w mieście zniszczonym przez przerwanie tamy

W kurczącej się, słonej kałuży wody, w zasięgu słuchu ukraińskich linii frontu, dwie małe rybki sapały i pływały w południowym upale.

 

Wokół nich rozległe przestrzenie błota i skał - pokryte przez ostatnie trzy czwarte wieku metrami wody - były wystawione na działanie słońca. Na pobliskiej piaszczystej ławicy leżała ogromna barka ze zbożem. Węże wodne i żaby przemykały przez kurczące się płycizny, jakby w poszukiwaniu cienia.

Dwa tygodnie po tym, jak podejrzana rosyjska operacja sabotażowa zniszczyła tamę, która powstrzymuje Dniepr przed utworzeniem gigantycznego zbiornika Kachowka, około 18 kilometrów sześciennych wody - wystarczającej do wypełnienia płytkiego brodzika wielkości Anglii - popłynęło na południe, by zniknąć w Morzu Czarnym.

"To katastrofa. Wszystko zostało zmyte. Jelenie, dzikie świnie, ryby i wiele zagrożonych gatunków. Około pół miliona ludzi zostało bez wody" - powiedział 37-letni Anatolij Derkach, sekretarz rady miejskiej w Marhańcu, na zachodnim brzegu dawnego zbiornika.

Ze swojego biura na czwartym piętrze Derkach spoglądał przez szare, popękane błoto w kierunku sylwetki największej elektrowni jądrowej w Europie na wschodnim brzegu. Zaporoska elektrownia z sześcioma reaktorami znajduje się obecnie pod rosyjską okupacją. Gdy woda zniknęła, elektrownia - oddalona o około 10 km (sześć mil) - nagle stała się znacznie bliższa.

"Mówią, że wody w zbiornikach wystarczy na około sześć miesięcy. Ale nie możemy być tego pewni" - powiedział z westchnieniem, po którym nastąpiło nieuniknione słowo ostrzegawcze "Czarnobyl" - odniesienie do elektrowni jądrowej, której reaktor eksplodował w 1986 roku na radzieckiej Ukrainie, powodując najgorszy wypadek nuklearny w historii.

Tymczasem Marhanets, małe miasteczko położone na wzgórzu z widokiem na zbiornik, jest często celem rosyjskiej artylerii.

"Obserwują nas z dronów. Jeśli zobaczą więcej niż pięć osób w jednym miejscu, rozpoczynają ostrzał" - powiedział Derkach.

Jednak wraz z opróżnieniem zbiornika i odcięciem dostaw wody, rada została zmuszona do utworzenia tymczasowych punktów dystrybucji w całym mieście.

"Jak myślisz, jak się czuję? Chodzę jak osioł, zmuszona do noszenia wody" - powiedziała Iuliia, emerytka stojąca w kolejce ponad 20 osób obok zestawu kranów i dużego plastikowego zbiornika w centrum miasta.

"To nawet nie jest woda pitna. Boję się o przyszłość. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji" - powiedziała jej sąsiadka, 70-letnia Nina.

Marhanets i inne pobliskie miasta opracowują plany wykopania nowych kanałów, aby połączyć je z innymi zbiornikami. Jednak wielu mieszkańców wyjechało, a lokalne kopalnie i inne gałęzie przemysłu zostały zmuszone do zamknięcia. Lokalni rolnicy próbują teraz uzyskać dostęp do starych studni i małych strumieni, aby znaleźć alternatywne źródła wody.

"Nie wiem, co [Rosjanie] sobie myśleli - robiąc to. Środowisko ucierpi i będzie to trudne dla nas wszystkich" - powiedział 56-letni Iwan Zaruski, robiąc sobie krótką przerwę w ładowaniu bel słomy na przyczepę z grupą krewnych i sąsiadów na polu poza miastem.

"Najważniejsze, żeby elektrownia atomowa nie wybuchła. Ale przetrwamy to wszystko. Nie mamy dokąd pójść, więc nie mamy wyboru" - dodał z uśmiechem.

Moskwa twierdzi, że nie miała nic wspólnego ze zniszczeniem tamy w Kachowce na terytorium okupowanym przez Rosję i oskarżyła Ukrainę o wystrzelenie w nią rakiet.

Tymczasem dalej na południe, poniżej zniszczonej tamy, falujące wody powodziowe, które bez ostrzeżenia przetoczyły się przez portowe miasto Chersoń i mniejsze miasta, zabijając dziesiątki ludzi i zmuszając tysiące do ucieczki, w dużej mierze ustąpiły.

"Jesteśmy jak szczury - możemy przetrwać wszystko" - powiedziała Irina, 73-letnia emerytowana nauczycielka, gdy ona i jej mąż, Evhenii, powoli wyciągali przemoczoną zawartość swojego małego domku na zewnątrz.

W pewnym momencie wody powodziowe sięgnęły dachu ich domu przy ulicy Czajkowskiego, w pobliżu Dniepru w centrum Chersonia. Ale teraz na zewnątrz pozostało tylko kilka dużych kałuż, obok kilku małych łodzi, które były używane podczas powodzi.

"Przynajmniej stało się to na początku lata. Wciąż mamy czas, by wszystko wyschło" - powiedział Evhenii, układając cuchnące, gnijące meble na podwórku.

Wcześniej tego ranka kilka rosyjskich pocisków artyleryjskich uderzyło w centrum Chersonia, a wiele innych wyląduje w tej okolicy w nadchodzących godzinach i dniach, wystrzelonych z rosyjskich pozycji na drugim brzegu. Ukraińskie oddziały blokowały samochody przed zbliżaniem się do rzeki, a większość miasta wydawała się opustoszała.

"Dzisiaj było cudownie" - powiedziała Oksana, która przyszła pomóc swoim starszym rodzicom z ulicy Czajkowskiego posprzątać po powodzi. Odnosiła się do wiadomości o ukraińskiej kontrofensywie.

"Nasi ludzie wykonują świetną robotę. Możemy powiedzieć, kto gdzie strzela. Nasi ludzie odnieśli kilka dużych sukcesów przeciwko rosyjskim pozycjom - i trafili kilka dużych składów amunicji. Chciałabym tylko, żeby to wszystko działo się trochę szybciej" - powiedziała.

W pobliżu jej 78-letni ojciec, Vladimir, opadł na krzesło. Klęczał z siekierą, aby usunąć zalane wodą sekcje ze starej szafki, ale wstał zbyt szybko.

"Urodził się tutaj. Spędził tu całe swoje życie. Większość ludzi, którzy pozostali w tej okolicy, to osoby starsze. Nigdzie się nie wybierają" - powiedziała Oksana.

Dział: Europa

Autor:
Andrew Harding | Tłumaczenie: Wojciech Rzeszut

Żródło:
https://www.bbc.com/news/world-europe-65973624

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE