2023-06-14 09:09:21 JPM redakcja1 K

Budując domy, odbudowuje swoje życie

Budownicze to wciąż rzadkość, ale ich liczba rośnie. Po osobistych stratach i trzech atakach Covid-19, Deyonna Hancock odnajduje swój nowy początek w tej branży. Praca na budowie to jeden z nielicznych zawodów w Stanach Zjednoczonych, w których podczas pandemii odnotowano wzrost liczby pracowników płci żeńskiej.

W uprzęży, kasku i masce Deyonna Hancock wydaje się nie do odróżnienia od innych ślusarzy; dopóki ukośny promień słońca nie odbije się od jej diamentowych kolczyków. Tylko 4,5 procenta robotników budowlanych w Stanach Zjednoczonych to kobiety, a zaledwie niewielka część z nich pracuje jako ślusarki. Jednak podczas gdy wiele kobiet opuściło rynek pracy podczas pandemii, budownictwo jest jedną z nielicznych dziedzin, w których odnotowano wzrost liczby pracujących kobiet. Pani Hancock jest jedną z tych niedawno zatrudnionych osób, a jej droga do nowej kariery była trudna.

W trakcie trwania pandemii postanowiła zmienić bieg swojego życia. Jednak zawirowania ostatnich dwóch lat – pomimo zaszczepienia się, trzykrotnie zachorowała na Covid-19 – sprawiły, że ten proces stał się wyzwaniem. Jednak wytrwała; i teraz często jest jedyną kobietą wśród 25 do 50 pracowników budowlanych, którzy pracują nad budową Casa Sueños (co tłumaczy się z hiszpańskiego jako „dom marzeń”), przystępnego cenowo projektu mieszkaniowego w pobliżu stacji Fruitvale BART w Oakland w Kalifornii.

„To bardzo ironiczne” – powiedziała 32-letnia Deyonna o budowanych przez siebie domach. Mieszka godzinę drogi od miejsca pracy, ponieważ nie stać jej na ładne mieszkanie w mieście, w którym się urodziła i wychowała. Zarabia 28,85 dolarów za godzinę (ok. 120 złotych), czyli znacznie mniej niż 39,35 dolarów (ok. 163 złote) będących średnią godzinową płacą w Bay Area w San Francisco.

Wcześnie rano, gdy jest jeszcze ciemno, pani Hancock i DeAngelo Austin, jej 12-letni siostrzeniec, którego wychowuje, wyjeżdżają do pracy i szkoły ze swojego dwupokojowego mieszkania w Vacaville, na północny wschód od Oakland, jadąc w jej wypolerowanym białym Mustangu z 2014 roku. Przyjeżdża do pracy o 6:30 rano, pół godziny przed rozpoczęciem zmiany, ponieważ nie chce się spóźnić i zarazem półtorej godziny przed rozpoczęciem zajęć DeAngelo w pobliskiej szkole publicznej - Oakland Military Institute College Preparatory Academy. DeAngelo czeka w mustangu, aż przyjaciel rodziny podwiezie go z placu budowy do szkoły.

Pani Hancock posłała go do tej szkoły, do której również sama uczęszczała, ponieważ ma nadzieję, że uchroni go ona przed wpadnięciem w kłopoty. Widzi siebie w siostrzeńcu. „Gdyby nie miał mojej pomocy, obawiam się, poczułby się skuszony ulicą” – powiedziała.

W pogodny zimowy dzień, tuż po wschodzie słońca, wchodzi na plac budowy i zarzuca na prawe ramię 23-kilogramowy pręt zbrojeniowy, który używany jest do zbrojenia betonu. Następnie przedziera się przez tor przeszkód złożony z rowów i niepotrzebnej stali, po czym pochyla się, aby zainstalować pręt zbrojeniowy. Czasami pręt, który podnosi, jest trzy razy dłuższy niż ona jest wysoka. Najczęściej pracuje sama. Jej współpracownicy, z których wielu mówi po hiszpańsku, są przyjaźni, ale mało rozmowni.

– Zawsze chciałam pracować na budowie – powiedziała. W młodości pani Hancock pomagała wujowi w naprawie garaży i malowaniu budynków.

Ale w tej pracy same dobre intencje nie wystarczą. Raudel Peña, brygadzista na budowie, powiedział, że praca ślusarza „wymaga umiejętności i siły, a czasami może być katorżnicza”. Dodał również, że ze wszystkich zawodów „to ten jest najbardziej brutalny”. 

Nie odstraszyło to pani Hancock. W pierwszych dniach pandemii, kiedy zamykano firmy, zdecydowała, że chce pracy z przyszłością. Praca na budowie byłaby sposobem na ucieczkę od życia, które kiedyś prowadziła. Miała 6 lat, kiedy jej matka zmarła z powodu tętniaka. Wychowana przez babcię z pomocą ojczyma, często trafiała do gabinetu dyrektora. Jako lesbijka, w szkole „Musiałam dać ludziom do zrozumienia, że nie pozwolę sobą pomiatać” – powiedziała. W końcu uzyskała dyplom ukończenia szkoły średniej i certyfikat biznesowy z miejscowego college'u. Ale wolała ulicę. 

– Wybrałam tę drogę – powiedziała. 

W wieku 19 lat została aresztowana za sprzedaż kokainy. W wieku 21 lat napadła na sklep spożywczy i odsiedziała 28 miesięcy. W wieku 27 lat została skazana na dwa lata więzienia za oszustwa związane z kartami kredytowymi. Wtedy jej życie jako przestępcy stało się bardziej ponure. Wiele osób, które znała, zostało zabitych. Podczas pobytu kobiety w więzieniu, zmarła jej babcia, a pani Hancock mogła tylko zadzwonić do domu pogrzebowego i zorganizować pochówek. Sześć miesięcy później dowiedziała się, że jej 19-letni chrześniak zmarł na białaczkę. „Byłam zdruzgotana” – powiedziała. „Kiedy wracałam do domu, miałam motywację i byłam w stanie zrobić wszystko dla niego i dla mojej babci” – powiedziała. „Chcieli, żebym była na właściwej ścieżce”.

„Musiała odnaleźć swoją własną drogę” - powiedział jej ojczym, Rickey Persons Senior, kierownik prac publicznych w mieście Oakland. „Myślałem, że zostanie kanciarką już do końca życia”.

Pani Hancock postanowiła zapisać się na zajęcia przyuczające do zawodu. Zbierała śmieci wzdłuż autostrady, instalowała akumulatory rowerowe, a później realizowała zamówienia w klubie konopnym. Po zapoznaniu się z programami umożliwiającymi kobietom podjęcie pracy w branży budowlanej, gdzie po czterech latach mogła zarobić 100 000 dolarów (ok. 400 000 zł), zapisała się na 10-tygodniowy program budowlany w Rising Sun Center for Opportunity, kalifornijskiej organizacji non-profit zajmującej się równością miejsc pracy w sektorze klimatycznym i budowlanym, szczególnie dla kobiet. Kiedy zachorowała na Covida, zrezygnowała i zapisała się na kolejną sesję. Podczas treningu zachorowała po raz kolejny. Wzięła kilka dni wolnego, aby wyzdrowieć, ale gdy tylko poczuła się dobrze, wróciła na zajęcia.

Ona i inni uczniowie przeszli rygorystyczne testy fizyczne, takie jak przesuwanie 45 bloków żużlowych o wadze 16 kilogramów każdy o 9 metrów w 7 minut. Juanita Douglas, starsza menedżerka Rising Sun ds. budownictwa i stosunków pracy oraz instruktorka pani Hancock, zauważyła jej pasję. Pani Hancock była skrupulatna i podczas malowania „załapała wszystko to, co innym umknęło” – powiedziała pani Douglas. Zauważyła również, że kobieta dobrze się bawiła podczas pracy: podczas malowania nuciła.

Kiedy Jason Lindsey, prezes i agent biznesowy Iron Workers Local 378, związku zawodowego reprezentującego 2500 handlowców w Oakland, udał się do Rising Sun, zapewnił uczniów, że nie obchodzi go, co ktoś zrobił w przeszłości. – Zależy mi na tym, co chcecie robić dzisiaj – powiedział im. Wyjaśnił, że ślusarze to „siły specjalne budownictwa” i że ich szefowie będą oczekiwać od nich więcej, niż oni sami od siebie. Dla pani Douglas brzmiało to jak praca stworzona dla pani Hancock. Zaproponowała jej rozmowę z panem Lindseyem, który wyjaśnił, jak można ubiegać się o tę pracę.

Deyonna Hancock ukończyła szkołę budowlaną 14 grudnia i następnego dnia rozpoczęła pracę jako pomocniczka ślusarza. (W lutym po raz trzeci zachorowała na Covid, i to tak poważnie, że opuściła pracę na trzy tygodnie oraz miała trudności z oddychaniem).

W pierwszych dniach pracy zauważyła, że bolą ją uda, łydki i kostki. „Musiałam moczyć się w soli Epsom codziennie przez dwa tygodnie” – powiedziała. Ale nie miała czasu na odpoczynek. W celu  podreperowania swojego budżetu, jeździła dla firm dostarczających żywność. Ta okazja skończyła się pod koniec stycznia, kiedy poinformowano ją, że „moja przeszłość jest niejasna” – powiedziała.

Dlatego wybrałam budownictwo – dodała. „Oni nie dyskryminują cię z takich powodów”. 

Bez dodatkowego dochodu, pani Hancock „z trudem mogła opłacić moje rachunki”. Powtarzała sobie, że „czasem dobrze jest sięgnąć dna, bo wtedy można się od niego odbić”. W pracy koncentruje się na swoich zadaniach, zamiast na finansach. Nazywa pracę swoją „strefą bezstresową”. 

Kiedy ukończyła program budowlany Rising Sun, ona i jej rodzina mieli wiele powodów do świętowania, chociaż Covid niemal im to zrujnował. Gościom nie pozwolono uczestniczyć w wydarzeniu, ale pani Hancock pojawiła się z tuzinem przyjaciół i rodziny oraz bukietem balonów. Twierdziła, że musiała przegapić ogłoszenie. 

– Nie wyszliśmy stamtąd – powiedziała. Dla niej i jej bliskich to było coś więcej niż zwykłe ukończenie szkoły. Dało jej to poczucie spełnienia. „Udało mi się dokonać czegoś, o czym zawsze marzyłam” – powiedziała.

Dział: Technologia

Autor:
Carol Pogash | tłumaczenie: Natalia Warwas

Żródło:
https://www.nytimes.com/2022/03/17/business/pandemic-construction-women.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE