2024-02-28 18:32:33 JPM redakcja1 K

Geopolityka mrówek

W ciągu ostatnich czterech stuleci biliardy mrówek stworzyły dziwne i burzliwe społeczeństwo globalne, które rzuca cień na nasze własne To znana historia: mała grupa zwierząt żyjących na zalesionych łąkach wbrew wszystkiemu zaczyna zaludniać Ziemię.

Zdjęcie: Darren Robb/ Getty Images

Początkowo zajmują specyficzne miejsce ekologiczne w krajobrazie, kontrolowane przez inne gatunki. Wtedy coś się zmienia. Zwierzęta znajdują sposób na podróż do nowych miejsc. Uczą się radzić sobie z nieprzewidywalnością. Przystosowują się do nowych rodzajów pożywienia i schronienia. Są sprytni i są agresywni . W nowych miejscach brakuje starych granic. W miarę wzrostu populacji i zasięgu zasięgu zwierzęta rościły sobie prawo do coraz większej liczby terytoriów, zmieniając relacje w każdym nowym krajobrazie, eliminując niektóre gatunki i pielęgnując inne. Z biegiem czasu tworzą największe pod względem liczby osobników społeczności zwierzęce, jakie kiedykolwiek znała planeta. A na granicach tych społeczeństw toczą najbardziej niszczycielskie konflikty wewnątrzgatunkowe, jakie kiedykolwiek widziała planetę. 

To może brzmieć jak nasza historia: historia gatunku hominina, który żył w tropikalnej Afryce kilka milionów lat temu i stał się globalny. Zamiast tego jest to historia grupy gatunków mrówek, żyjących kilkaset lat temu w Ameryce Środkowej i Południowej, które rozprzestrzeniły się po całej planecie, wplatając się w europejskie sieci eksploracji, handlu, kolonizacji i wojen – niektóre nawet ukryły się na hiszpańskie galeony z XVI wieku, które przewoziły srebro przez Pacyfik z Acapulco do Manili. W ciągu ostatnich czterech stuleci zwierzęta te zglobalizowały swoje społeczeństwa obok naszego.

Kuszące jest szukanie podobieństw z imperiami ludzkimi. Być może nie da się nie dostrzec rymów pomiędzy światem przyrody i człowieka, a jako dziennikarz naukowy włożyłem w to więcej, niż mogłem. Ale to, że słowa się rymują, nie oznacza, że ​​ich definicje są zgodne. Globalne społeczeństwa mrówek nie są po prostu echem ludzkich walk o władzę. Są czymś nowym na świecie, istniejącym na skalę, którą możemy zmierzyć, ale którą trudno zrozumieć: na naszej planecie żyje około 200 000 razy więcej mrówek niż 100 miliardów gwiazd Drogi Mlecznej.

Pod koniec 2022 r. po raz pierwszy w Europie, wzdłuż ujścia rzeki w pobliżu sycylijskiego miasta Syrakuzy, nieoczekiwanie znaleziono kolonie najsłynniejszej mrówki ognistej ( Solenopsis invicta ) z Ameryki Południowej, będącej przedmiotem eksportu. Ludzie byli zszokowani, gdy ostatecznie zlokalizowano 88 kolonii, ale pojawienie się czerwonej mrówki ognistej w Europie nie powinno być zaskoczeniem. Było to całkowicie przewidywalne: inny gatunek mrówek z rodzimych siedlisk S invicta w Ameryce Południowej trafił już do Europy.

Zaskakujące jest to, jak słabo wciąż rozumiemy globalne społeczności mrówek: pod naszymi stopami rozgrywa się epopeja science-fiction, a obca geopolityka jest negocjowana przez 20 biliardów mrówek żyjących dziś na Ziemi. Może się to wydawać znajomą historią, ale im więcej czasu z nią spędzam, tym mniej wydaje mi się znajoma i tym bardziej nie chcę się opierać na ludzkich analogiach. Czy możemy opowiedzieć historię globalnych społeczeństw mrówek, nie opowiadając po prostu naszej własnej historii?

Niektóre stowarzyszenia zwierzęce trzymają się razem, ponieważ ich członkowie rozpoznają się i pamiętają nawzajem, gdy wchodzą w interakcje. Poleganie w ten sposób na pamięci i doświadczeniu – w efekcie ufanie tylko przyjaciołom – ogranicza wielkość grup do zdolności ich członków do utrzymywania wzajemnych osobistych relacji. Mrówki działają jednak inaczej, tworząc to, co ekolog Mark Moffett nazywa „anonimowymi społecznościami”, w których można oczekiwać, że jednostki z tego samego gatunku lub grupy będą się akceptować i współpracować ze sobą, nawet jeśli nigdy wcześniej się nie spotkały. To, na czym te społeczeństwa polegają, pisze Moffett, to „wspólne wskazówki rozpoznawane przez wszystkich jego członków”.

Rozpoznawanie wygląda zupełnie inaczej w przypadku ludzi i owadów. Społeczeństwo ludzkie opiera się na sieciach wzajemności i reputacji, opartych na języku i kulturze. Owady społeczne – mrówki, osy, pszczoły i termity – polegają na chemicznych identyfikatorach. U mrówek plakietka ta jest mieszanką związków woskowych pokrywających ciało, utrzymujących egzoszkielet wodoszczelny i czysty. Substancje chemiczne zawarte w tej woskowej mieszance i ich względna moc są zdeterminowane genetycznie i zmienne. Oznacza to, że nowonarodzona mrówka może szybko nauczyć się odróżniać współtowarzyszy gniazda od obcych, gdy staje się wrażliwa na niepowtarzalny zapach swojej kolonii. Owady niosące odpowiedni zapach są karmione, pielęgnowane i chronione; ci, którzy mają niewłaściwy, są odrzucani lub walczą. 

Kolonie rozprzestrzeniają się bez wyznaczania granic, ponieważ robotnicy traktują wszystkich swoich przedstawicieli jak sojuszników. Najbardziej udane inwazyjne mrówki, w tym tropikalna mrówka ognista ( Solenopsis geminata ) i czerwona mrówka ognista ( S invicta ), mają tę samą cechę. Mają także wspólne cechy społeczne i reprodukcyjne. W poszczególnych gniazdach może znajdować się wiele królowych (w przeciwieństwie do gatunków, w których w każdym gnieździe znajduje się jedna królowa), które łączą się w pary w swoich domowych norach. W przypadku gatunków z pojedynczą królową nowonarodzone królowe opuszczają gniazdo przed kryciem, ale w przypadku gatunków jednokolonialnych skojarzone królowe czasami opuszczają gniazdo pieszo z grupą robotnic, aby założyć w pobliżu nowe gniazdo. Dzięki temu pączkowi zaczyna rosnąć sieć sprzymierzonych i wzajemnie połączonych kolonii.

W swoim naturalnym środowisku te wielogniazdowe kolonie mogą osiągnąć średnicę kilkuset metrów, ograniczoną barierami fizycznymi lub innymi koloniami mrówek. To zmienia krajobraz w mozaikę oddzielnych grup, z których każde chemicznie odrębne społeczeństwo walczy lub unika innych na swoich granicach. Gatunki i kolonie współistnieją, bez dominacji nad innymi. Jednak w przypadku „anonimowych społeczeństw” mrówek jedno kolonialnych, jak się je nazywa, transport niewielkiej liczby królowych i robotnic w nowe miejsce może spowodować załamanie stosunkowo stabilnego układu grup. W miarę tworzenia nowych gniazd kolonie pączkują i rozprzestrzeniają się, nigdy nie wyznaczając granic, ponieważ robotnicy traktują wszystkich innych przedstawicieli swojego gatunku jak sojuszników. To, co kiedyś było mozaiką złożonych relacji, staje się uproszczonym i ujednoliconym systemem społecznym. Względna jednorodność genetyczna małej populacji założycieli, replikowana w rosnącej sieci gniazd, zapewnia, że ​​członkowie gatunków jedno kolonialnych tolerują się nawzajem. Oszczędzając koszty wzajemnej walki, mrówki te mogą żyć w gęstszych populacjach, rozprzestrzeniając się po lądzie niczym roślina i skupiając swoją energię na zdobywaniu pożywienia i konkurowaniu z innymi gatunkami. Odznaki chemiczne utrzymują jedno kolonialne społeczeństwa mrówek razem, ale także umożliwiają tym społeczeństwom szybki rozwój.

Pięć mrówek znajdujących się na sporządzonej przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN) liście 100 najgorszych inwazyjnych gatunków obcych na świecie to mrówki jedno kolonialne. Trzy z tych gatunków – wspomniana wyżej mrówka ognista ( S invicta ), mrówka argentyńska ( Linepithema humile ) i mrówka ognista ( Wasmannia auropunctata ) – pochodzą z Ameryki Środkowej i/lub Południowej, gdzie występują w tych samych krajobrazach . Jest prawdopodobne, że przynajmniej dwa pierwsze gatunki rozpoczęły swoją globalną ekspansję wieki temu na statkach wypływających z Buenos Aires. Niektóre z tych podróży oceanicznych mogły trwać dłużej niż życie jednej mrówki robotnicy.

Mrówki jedno kolonialne to wspaniali i niewybredni padlinożercy, którzy potrafią polować na zwierzęce ofiary, jeść owoce lub nektar i opiekować się owadami, takimi jak mszyce, w celu uzyskania wydalanej przez nie słodkiej spadzi. Są również przystosowane do życia w środowiskach regularnie zakłócanych, takich jak delty rzek podatne na powodzie (mrówki albo wydostają się ponad linię wody, na przykład wspinając się na drzewo, albo gromadzą się na żywych tratwach i pływają, aż opadną). Dla tych mrówek zakłócanie porządku jest rodzajem resetu środowiskowego, podczas którego należy odzyskać terytoria. Gniazda – proste, płytkie nory – są porzucane i w krótkim czasie zabudowywane na nowo. Jeśli chciałbyś zaprojektować gatunek, który będzie atakował miasta, przedmieścia, pola uprawne i inne dzikie środowiska dotknięte przez człowieka, prawdopodobnie wyglądałby jak mrówka jedno kolonialna: generalista społeczny z nieprzewidywalnego, silnie konkurencyjnego środowiska.

Kiedy mrówki te pojawią się w innych miejscach, mogą w spektakularny sposób zaznaczyć swoją obecność. Wczesny przykład pochodzi z lat pięćdziesiątych XIX wieku, kiedy mrówka wielkogłowa ( Pheidole megacephala ), inny gatunek obecnie znajdujący się na liście 100 najlepszych gatunków IUCN , przedostała się z Afryki do stolicy Madery, Funchal. „Je się go do puddingów, warzyw i zup, a ręce myje się w jego wywarze” – narzekał w 1851 r. pewien brytyjski gość. Kiedy czerwona mrówka ognista ( S invicta ), prawdopodobnie najbardziej znany gatunek jedno kolonialny, rozprzestrzeniła się po społeczności rolników w USA otaczających port Mobile w Alabamie w latach trzydziestych XX wieku, siał spustoszenie na różne sposoby. „Niektórzy rolnicy, którzy mają silnie zainfekowane grunty, nie są w stanie zatrudnić wystarczającej pomocy i zmuszeni są oddawać ziemię mrówkom” – tak EO Wilson opisał w 1958 r . wynik ich przybycia. Obecnie czerwona mrówka ognista wyrządza co roku szkody warte miliardy dolarów i zadaje bolesne ukąszenia milionom ludzi. Jednak największe kolonie i najbardziej dramatyczne momenty w globalnym rozprzestrzenianiu się społeczeństw mrówek należą do mrówki argentyńskiej ( L. humile ).

Patrząc na historię ekspansji tego gatunku na przełomie XIX i XX wieku, może się wydawać, że rozprzestrzenianie się światowego handlu było argentyńskim spiskiem mrówek mającym na celu dominację nad światem. Jedna epidemia pojawiła się w Porto po Wystawie Wysp i Kolonii Portugalii w 1894 r. Owady prawdopodobnie podróżowały z produktami i towarami wystawionymi na wystawie z Madery – rośliny ozdobne, które zwykle podróżują z kępami rodzimej gleby, szczególnie dobrze nadają się do przenoszenia gatunków inwazyjnych. W 1900 roku mieszkanka Belfastu, pani Corry, znalazła „ciemną armię” tego samego gatunku, która przeszła przez podłogę w kuchni i weszła do spiżarni, gdzie zakryła udziec baraniny tak całkowicie, że „ledwie można było znaleźć miejsce na szpilkę” '. W 1904 roku Biuro Entomologii Stanów Zjednoczonych wysłało agenta terenowego Edwarda Titusa, aby zbadał plagę mrówek argentyńskich w Nowym Orleanie. Słyszał doniesienia o mrówkach wpełzających do ust i nozdrzy dzieci w takich ilościach, że można je było usunąć jedynie poprzez wielokrotne zanurzanie dziecka w wodzie. Inne doniesienia opisywały mrówki wchodzące do szpitali i „zapracowane wynoszenie plwociny” od pacjenta chorego na gruźlicę. Kiedy kilka lat później gatunek przybył na Riwierę Francuską, porzucono domy wakacyjne i ewakuowano szpital dziecięcy.

W grudniu 1927 r. król Włoch Wiktor Emanuel III i premier Benito Mussolini podpisali ustawę określającą środki, jakie należy podjąć przeciwko mrówce argentyńskiej, dzieląc koszty po równo pomiędzy zaatakowane prowincje. Skuteczność państwa, a raczej jej brak, ukazuje nowela Mrówka argentyńska (1952) Italo Calvino, jednego z najwybitniejszych powojennych pisarzy włoskich. Calvino, którego rodzice byli biologami roślin, rozgrywa swoją opowieść w bezimiennym nadmorskim miasteczku, podobnym do tego, w którym dorastał, w północno-zachodniej prowincji Ligurii. Mrówka przetrwała zarówno Mussoliniego, jak i monarchię i nasyca bezimienne miasto, kopiąc pod ziemią (i w ludzkich głowach). Niektórzy mieszkańcy zalewają swoje domy i ogrody pestycydami lub budują wymyślne pułapki z użyciem młotków pokrytych miodem; inni próbują ignorować lub zaprzeczać problemowi. Jest też Signor Baudino, pracownik argentyńskiej korporacji Ant Control Corporation, który przez 20 lat wystawiał miski z melasą zaprawioną słabą dawką trucizny. Miejscowi podejrzewają go o karmienie mrówek, aby utrzymać się w pracy. W rzeczywistości ludzie, którzy znaleźli się na ścieżce takich plag mrówek, nauczyli się stawiać nogi szafek, łóżek i łóżek w naczyniach naftowych. Nie było to jednak rozwiązanie długoterminowe: zabijanie robotnic z dala od gniazda niewiele daje, gdy większość wraz ze swoimi królowymi pozostaje bezpieczna w domu. Wolniej działające środki owadobójcze (takie jak trucizna Baudino), które robotnice zabierają z powrotem do gniazda i karmią królowe, mogą być bardziej skuteczne. Ponieważ jednak robotnice jedno kolonialne mogą wejść do dowolnej liczby gniazd w swojej sieci, z których każde zawiera wiele królowych, szanse na dostarczenie śmiertelnej dawki stają się znacznie mniejsze.

Na początku XX wieku, będącym intensywnym okresem wojny człowieka z mrówkami, badacze zajmujący się zwalczaniem szkodników zalecali stosowanie trucizn o szerokim spektrum działania (z których większość jest obecnie zakazana jako pestycydy), w celu tworzenia barier lub odkażania gniazd. Obecnie ukierunkowane środki owadobójcze mogą być skuteczne w oczyszczaniu stosunkowo małych obszarów. Okazało się to przydatne w sadach i winnicach (gdzie ochrona mrówek przed owadami wysysającymi soki sprawia, że ​​stanowią one zagrożenie dla upraw) oraz w miejscach takich jak Galapagos czy Hawaje, gdzie mrówki zagrażają rzadkim gatunkom. Likwidacja na dużą skalę to inna sprawa i niewiele miejsc tego próbowało. Nowa Zelandia, światowy lider w zwalczaniu gatunków inwazyjnych, jest jedynym krajem, który zapobiegł rozprzestrzenianiu się mrówki ognistej, głównie poprzez eliminowanie gniazd w towarach przybywających na lotniska i porty. W kraju tym żyje także spaniel wyszkolony do wywęszenia gniazd mrówek argentyńskich i zapobiegania przedostawaniu się owadów na małe wyspy ważne dla ptaków morskich.

Niedogodności dla człowieka bledną w porównaniu z wpływem mrówek na inne gatunki. Eksplorując okolice Nowego Orleanu w 1904 roku, Tytus odkrył, że mrówka argentyńska przytłacza rodzime gatunki mrówek, zabierając do spożycia zwłoki, jaja i larwy pokonanych: „kolumna za kolumną przybywających na miejsce bitwy”. Inni entomolodzy tamtych czasów nauczyli się rozpoznawać zniknięcie rodzimych mrówek jako oznakę przybycia najeźdźcy. Gatunki jedno kolonialne są agresywne, szybko znajdują źródła pożywienia i wytrwale je bronią i wykorzystują. W przeciwieństwie do wielu gatunków mrówek, u których robotnica znajdująca nowe źródło pożywienia wraca do gniazda, aby zrekrutować innych zbieraczy, mrówka argentyńska werbuje innych pracowników znajdujących się już poza gniazdem, dzięki czemu szybciej rekrutuje zbieraczy. Jednak zdecydowana przewaga jedno kolonialnych gatunków mrówek polega na ich ogromnej sile liczebnej, która zwykle decyduje o konfliktach mrówek. Często stają się jedynym gatunkiem mrówek na zaatakowanych obszarach. Skutki tych inwazji kaskadowo obejmują ekosystemy. Czasami szkody są bezpośrednie: na Galapagos mrówki ogniste żerują na pisklętach żółwi i pisklętach ptaków, zagrażając ich przetrwaniu. W innych przypadkach szkody spadają na gatunki, które kiedyś polegały na rodzimych mrówkach. W Kalifornii maleńka mrówka argentyńska (zwykle o długości poniżej 3 mm ) zastąpiła większy rodzimy gatunek, który niegdyś stanowił dietę rogatych jaszczurek, pozostawiając gady głodujące – wygląda na to, że nie uznają one znacznie mniejszego najeźdźcy za pożywienie. W zaroślach południowoafrykańskich wrzosowisk fynbos, które charakteryzują się jedną z najbardziej charakterystycznych roślin na Ziemi, wiele z nich wytwarza nasiona z tłustą plamą. Rodzime mrówki „sadzą” nasiona, przenosząc je do gniazd, gdzie zjadają tłuszcz, a resztę odrzucają. Mrówki argentyńskie – prawie na pewno sprowadzone do Republiki Południowej Afryki około 1900 roku wraz z końmi wysłanymi z Buenos Aires przez Imperium Brytyjskie na walkę z wojną burską – albo ignorują nasiona, pozostawiając je do zjedzenia przez myszy, albo pozbawiają tłuszczu tam, gdzie się znajduje, pozostawiając ziarno na ziemi. Utrudnia to rozmnażanie się flory endemicznej, takiej jak protea, przechylając równowagę w stronę roślin inwazyjnych, takich jak akacje i eukaliptusy.

W ciągu ostatnich 150 lat mrówka argentyńska rozprzestrzeniła się niemal wszędzie, gdzie lata są gorące i suche, a zimy chłodne i mokre. Pojedyncza superkolonia, prawdopodobnie wywodząca się od zaledwie sześciu królowych, rozciąga się obecnie wzdłuż 6000 kilometrów wybrzeża w południowej Europie. Inny biegnie przez większą część Kalifornii. Gatunek przybył do Republiki Południowej Afryki, Australii, Nowej Zelandii i Japonii, a nawet dotarł na Wyspę Wielkanocną na Pacyfiku i Wyspę Świętej Heleny na Atlantyku. Jej lojalność sięga oceanów: robotnice z różnych kontynentów, z milionów gniazd zawierających biliony osobników, będą się akceptować tak chętnie, jakby urodzili się w tym samym gnieździe. Rzeczywiście, robotnicy na całym świecie zjednoczyli się.

Podobnie jak w przypadku gatunków wsobnych, może to sprawić, że będą one podatne na choroby. Równolegle z obejmującą cały świat superkolonią rozwijają się oddzielne grupy mrówek argentyńskich, które noszą różne oznaczenia chemiczne – dziedzictwo innych podróży z ojczyzny. Ten sam gatunek, różne „zapachy”. W miejscach, w których te odrębne kolonie stykają się, wznawiają się działania wojenne. W Hiszpanii jedna z takich kolonii obejmuje odcinek wybrzeża Katalonii. W Japonii cztery wrogie sobie grupy walczą wokół portowego miasta Kobe. Najlepiej zbadana strefa konfliktu znajduje się w południowej Kalifornii, nieco na północ od San Diego, gdzie Bardzo Duża Kolonia, jak nazywa się grupę obejmującą cały stan, graniczy z odrębną grupą zwaną kolonią Lake Hodges, której terytorium mierzy zaledwie 30 kilometrów dookoła. Monitorując tę ​​granicę przez sześć miesięcy od kwietnia do września 2004 r., zespół badaczy oszacował , że na linii frontu o szerokości kilku centymetrów i długości kilku kilometrów zginęło 15 milionów mrówek. Były momenty, gdy wydawało się, że każda grupa zyskuje przewagę, ale w dłuższych okresach regułą był impas. Osoby pragnące kontrolować populację mrówek uważają, że prowokowanie podobnych konfliktów może być sposobem na osłabienie dominacji inwazyjnych mrówek. Istnieją również nadzieje, że sztuczne feromony – innymi słowy chemiczna dezinformacja – mogą spowodować, że członkowie rodziny zwrócą się przeciwko sobie, chociaż żaden taki produkt nie pojawił się jeszcze na rynku.

W dłuższej perspektywie los społeczeństw jedno kolonialnych jest niejasny. Inwazyjne mrówki są podatne na załamanie populacji z niezrozumiałych powodów, które mogą być związane z jednorodnością genetyczną: pojedyncza kolonia mrówek argentyńskich w ich ojczyźnie charakteryzuje się taką samą różnorodnością genetyczną, jak cała superkolonia obejmująca stan Kalifornia. Podobnie jak w przypadku gatunków wsobnych, może to sprawić, że będą one podatne na choroby. Innym potencjalnym problemem jest to, że brak wiedzy mrówek na temat tego, komu pomagają, może również sprzyjać ewolucji jeżdżących na wolności „leniwych robotników” w koloniach, którzy samolubnie prosperują, wyzyskując wysiłki swoich współtowarzyszy. Chociaż zakłada się, że ten nierówny podział pracy może ostatecznie doprowadzić do załamania społecznego, nie znaleziono żadnych przykładów.

Jeśli dobór naturalny nie zwróci się przeciwko nim, jednym z najskuteczniejszych środków ograniczających mrówki jedno kolonialne są inne mrówki jedno kolonialne. Wydaje się, że w południowo-wschodnich Stanach Zjednoczonych czerwone mrówki ogniste uniemożliwiły mrówce argentyńskiej utworzenie jednej ogromnej superkoloni, tak jak ma to miejsce w Kalifornii, zamiast tego przywróciły krajobraz do mozaiki gatunków. Jednak w Europie Południowej mrówka argentyńska miała sto lat dłużej na zadomowienie się, zatem nawet jeśli mrówka ognista rzeczywiście zdobędzie europejski przyczółek, nie ma gwarancji, że zachowa się ta sama dynamika. Na południu Stanów Zjednoczonych czerwone mrówki ogniste są obecnie wypierane przez płową szaloną mrówkę ( Nylanderia fulva ), inny gatunek z Ameryki Południowej, który jest odporny na jad mrówek ognistych.

Zadziwiające jest, jak nieodparty może być język ludzkich wojen i imperium, gdy próbujemy opisać globalną historię ekspansji mrówek. Wydaje się, że większość obserwatorów – naukowców, dziennikarzy i innych – nie próbowała. Wysiłki człowieka mające na celu kontrolowanie mrówek są regularnie opisywane jako wojna, podobnie jak rywalizacja między najeźdźcami a mrówkami rodzimymi, i łatwo zrozumieć, dlaczego dokonuje się porównań między rozprzestrzenianiem się jedno kolonialnych społeczeństw mrówek a ludzkim kolonializmem. Ludzie od tysiącleci tworzą powiązania między społecznościami owadów i ludzi. Ale to, co widzą, mówi więcej o nich niż o owadach.

Ul zorganizowany jest podobnie jak gniazdo mrówek, ale ludzkie poglądy na społeczeństwo pszczół są zazwyczaj łagodne i utopijne. Jeśli chodzi o mrówki, metafory często polaryzują, albo w kierunku czegoś w rodzaju komunizmu, albo czegoś w rodzaju faszyzmu – pewien amerykański eugenik z połowy XX wieku użył nawet wpływu mrówki argentyńskiej jako argumentu na rzecz kontroli imigracji. Dla entomologa Neila Tsutsui, który bada mrówki jedno kolonialne na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, owady są jak testy Rorschacha. Niektórzy postrzegają jego badania jako dowód na to, że wszyscy powinniśmy się dogadywać, podczas gdy inni uważają, że przemawia za czystością rasową.

Oprócz łączenia naturalnego „jest” z politycznym „powinienem”, pokusy antropomorfizmu mrówek mogą również prowadzić do ograniczonego spojrzenia na historię naturalną. Z pewnością zwyczaj mrówek robotnic w argentyńskich gniazdach, aby każdej wiosny zabijać dziewięć dziesiątych swoich królowych – pozornie usuwając stare, aby zrobić miejsce nowym – wystarczy, aby powstrzymać podobieństwa między społecznościami mrówek a ludzką polityką, prawda?

Gatunki jedno kolonialne mogą w przeważającej mierze zmienić różnorodność ekologiczną, gdy przybywają w nowe miejsce.

Im więcej się dowiaduję, tym bardziej uderza mnie dziwność mrówek, a nie ich podobieństwo do społeczeństwa ludzkiego. Istnieje inny sposób bycia zglobalizowanym społeczeństwem – całkowicie odmienny od naszego. Nie jestem nawet pewien, czy potrafimy przekazać na przykład zdolność kolonii do pobierania fragmentów informacji z tysięcy maleńkich mózgów i przekształcania ich w rozproszony, stale aktualizowany obraz ich świata. Nawet „zapach” wydaje się słabym słowem opisującym zdolność czułków mrówek do odczytywania substancji chemicznych w powietrzu i na sobie nawzajem. Jak możemy sobie wyobrazić życie, w którym wzrok jest prawie nieużywany, a zapach stanowi główny kanał informacji, gdzie sygnały chemiczne wskazują drogę do pożywienia, mobilizują reakcję na zagrożenia lub odróżniają królowe od robotnic i żywych od umarłych ?

W miarę jak nasz świat staje się obcy, próba myślenia jak obcy będzie lepszą drogą do znalezienia wyobraźni i pokory potrzebnych, aby nadążać za zmianami, niż szukanie sposobów, w jakie inne gatunki są podobne do nas. Jednak próba myślenia jak mrówka, zamiast myśleć o tym, jakie mrówki są do nas, nie oznacza, że ​​witam naszych jedno kolonialnych owadzich władców. W następstwie zglobalizowanych społeczeństw mrówek następują nieszczęścia. Najbardziej niepokojący jest sposób, w jaki gatunki jedno kolonialne mogą w przeważającej mierze zmieniać różnorodność ekologiczną, gdy przybywają w nowe miejsce. Mrówki jedno kolonialne potrafią zamienić mozaikę kolonii utworzonych przez różne gatunki mrówek w krajobraz zdominowany przez jedną grupę. W rezultacie teksturowane i złożone społeczności ekologiczne stają się prostsze, mniej zróżnicowane i, co najważniejsze, mniej różniące się od siebie. To nie jest tylko proces; to jest epoka. Obecny okres, w którym stosunkowo niewielka liczba super rozprzestrzeniających się zwierząt i roślin rozprzestrzenia się po Ziemi, nazywany jest czasami homogecenem. Nie jest to słowo napawające optymizmem, zapowiadające środowisko sprzyjające najbardziej groźnym zwierzętom, roślinom i drobnoustrojom. Mrówki jedno kolonialne przyczyniają się do bardziej jednorodnej przyszłości, ale mówią także o zdolności życia do wymknięcia się z naszego uścisku, niezależnie od tego, w jaki sposób będziemy próbować uporządkować i eksploatować świat. Jest w tym coś optymistycznego, jeśli nie dla planety, to dla nas.

Skala i rozprzestrzenianie się społeczeństw mrówek przypomina, że ​​ludzie nie powinni mylić wpływu z kontrolą. Być może będziemy w stanie zmienić nasze otoczenie, ale jesteśmy prawie bezsilni, jeśli chodzi o manipulowanie naszym światem dokładnie tak, jak chcemy. Globalne społeczeństwo mrówek przypomina nam, że nie możemy wiedzieć, jak inne gatunki zareagują na przekształcanie świata przez nas, możemy jedynie wiedzieć, jak to zrobią.

Jeśli chcesz przypowieści o zdolności mrówek do drwienia z ludzkiej pychy, trudno jest ulepszyć historię Biosfery 2. To gigantyczne terrarium na pustyni w Arizonie, ufundowane przez finansistę-miliardera pod koniec lat 80. XX wieku, miało być wielkim eksperymentem i model dalekich podróży kosmicznych i kolonizacji. Został zaprojektowany jako samowystarczalny system żywy, zamieszkiwany przez osiem osób, pozbawiony powiązań ze światową atmosferą, wodą, glebą. Tyle że wkrótce po rozpoczęciu działalności w 1991 r. czarna szalona mrówka ( Paratrechina longicornis ), gatunek jednokolonialny pochodzący z południowo-wschodniej Azji, znalazła drogę, przekształciła starannie zaprojektowane zbiorowisko bezkręgowców i zamieniła to miejsce w farmę spadzi.

Można być zarówno plagą, jak i cudem.

Dział: Przyroda

Autor:
John Whitfield | Tłumaczenie: Kacper Sobierajski

Żródło:
https://aeon.co/essays/the-strange-and-turbulent-global-world-of-ant-geopolitics

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE