Jak transmisja zaćmienia Słońca w latach 90-tych pozwoliła ludziom zabrać kosmos do domu
Całkowite zaćmienie Słońca na Arubie w 1998 roku transmitowane było do milionów użytkowników ogólnoświatowej sieci World Wide Web, tym samym przyczyniając się do rozpoczęcia trwającej do dziś ery viralowych filmików o kosmosie i astronomii.
Publiczność w studiu internetowym Phyllis C. Wattis w Exploratorium w 1998 r. podczas przygotowań do oglądania zaćmienia, które miało miejsce na innym kontynencie. Fot. Exploratorium
26 lutego 1998 roku setki ludzi zebrały się, aby wspólnie zobaczyć całkowite zaćmienie Słońca.
Tłum wzdychał w szoku, patrząc jak Księżyc łapczywie pożera Słońce. Wznosił okrzyki pełne przejęcia, dostrzegając pierzaste promienie górnej części atmosfery słonecznej. A gdy chwilę później Słońce ponownie wyjrzało zza swojego księżycowego kompana, rozległy się gromkie oklaski.
„Ponownie ocaleni przez prawa mechaniki nieba” - powiedział gospodarz wydarzenia w nagraniu wideo przedstawiającym sceny z Aruby, jednego z miejsc, w których zaćmienie było widoczne.
Tyle tylko, że ten przejęty tłum wcale nie znajdował się na Arubie. Tak naprawdę byli oni w oddalonym o tysiące kilometrów San Francisco, zgromadzeni przed ekranem w muzeum zwanym Exploratorium. Prawdopodobnie po raz pierwszy w historii Internetu zaćmienie Słońca było wtedy transmitowane na żywo. Ten tłum w muzealnym audytorium nie był jednak jedyną zdalną publicznością tego zaćmienia. Potencjalne miliony użytkowników raczkującej dopiero sieci World Wide Web oglądały w ten sposób „Zaćmienie z 1998 roku”, przyczyniając się do rozpalenia potężnego cyfrowego pożaru na wiele lat przed tym, jak uwagę użytkowników Internetu pochłonęły viralowe filmiki takie jak „Peanut Butter Jelly Time”, „Charlie Bit My Finger” czy „Gangnam Style”.
Postęp technologiczny już od dziesięcioleci umożliwiał nam sprowadzenie przestrzeni kosmicznej na Ziemię. Publika nie mogła wyjść z podziwu, gdy NASA transmitowała w 1969 roku pierwsze kroki ludzkości na Księżycu; lata później z przerażeniem zaś oglądała w telewizji eksplozję promu kosmicznego Challenger.
Jednak wraz z powstaniem sieci WWW społeczeństwo zyskało całkowicie nowy sposób na bliskie spotkanie z kosmosem. Każdy, kto miał komputer, wystarczająco szybki modem internetowy i monitor, był w stanie na żądanie doświadczyć nieziemskiego uczucia eteryczności pławienia się w cieniu księżyca. Nie było to już zarezerwowane tylko dla tych, którzy mogli osobiście znaleźć się na ścieżce zaćmienia.
I tak jak widownia pod koniec XIX wieku zachwycała się, widząc po raz pierwszy ruszające się obrazy wyświetlane na kinowych ekranach, tak samo tłum w Exploratorium wydawał się olśniony tym, co zobaczył podczas tej wyjątkowej transmisji na żywo.
„Nawet zdalnie, ludzie mogą poczuć tę emocjonalną więź, tak istotną przy doświadczaniu zaćmienia” - powiedziała Robyn Higdon, producentka wykonawcza w Exploratorium.
Obraz zgromadzonych, by oglądać transmisję na żywo z Aruby to absolutny szczyt estetyki lat 90-tych. W tłumie nie brakuje golfów, fryzur w stylu pixie cut czy wiatrówek we wszystkich kolorach tęczy. Gospodarze wydarzenia mają na uszach, teraz już w zasadzie zabytkowe, przewodowe zestawy słuchawkowe, za nimi zaś stoją masywne, białe komputery.
Internet dopiero wtedy raczkował: YouTube nie miał powstać jeszcze przez kolejnych siedem lat, a z samej sieci korzystała mniej niż połowa Amerykanów, wielu z nich zbyt sfrustrowanych opóźnieniami w prędkości dial-upu. Pomimo ograniczeń technologicznych, transmisja na żywo z zaćmienia – mocno wspierana zarówno przez NASA, jak i Discovery Channel – była dla Exploratorium jednym ze sposobów, by zaznaczyć swoją obecność w Internecie. Częściowo również po to, by podzielić się tym, co zgromadziliśmy w środku, z ludźmi, którzy nie mogą odwiedzić muzeum osobiście, powiedział Rob Semper, dyrektor ds. nauczania w muzeum, który pomógł stworzyć jego stronę internetową ponad 30 lat temu. „Ale działało to też w drugą stronę” dodał dr Semper. „Sieć dała nam również możliwość zaproszenia świata zewnętrznego do środka”.
Personel nie mógł się jednak spodziewać, do jak wielu osób spoza murów muzeum dotrze ich transmisja. Jako że było to jedno z pierwszych nagrań na żywo przedstawiających zaćmienia Słońca w tak wysokiej rozdzielczości, transmisja została szybko podłapana przez największe serwisy informacyjne. Według rzeczników muzeum aż cztery miliony widzów oglądało transmisję bezpośrednio online.
Z upływem lat cyfrowa widownia zaćmień, jak i innych wydarzeń astronomicznych tylko wzrosła. Całkowite zaćmienie Słońca, które w 2017 roku przetoczyło się przez Stany Zjednoczone, przyciągnęło gigantyczną liczbę widzów online, nie tylko w Exploratorium, ale również w wielu innych organizacjach, które zdecydowały się transmitować ten słoneczny spektakl. NASA emitowała swoją transmisję na żywo z 12 różnych lokalizacji; Science Channel, oferujący widoki z Oregonu, również przyciągnął pokaźną liczbę wyświetleń. Obydwie organizacje planują nadawać transmisję ponownie podczas zaćmienia 8 kwietnia tego roku.
„Podobnie jak w przypadku wielu innych aspektów naszego życia, które zmienił Internet, chodzi tutaj przede wszystkim o dostępność” - powiedział Jeff Hall, astronom słoneczny z Obserwatorium Lowell, który komentował fragmenty transmisji internetowej z 2017 roku. Dodał też, że zdjęcia z zaćmień były ogólnodostępne od dawna, ale że mimo to „nic nie może się równać z doświadczeniem tego wydarzenia w czasie rzeczywistym”.
Takie transmisje na żywo oferują również widzom możliwość nauczenia się czegoś nowego na temat różnych wierzeń kulturowych z miejsc znajdujących się pod tym wyjątkowym cieniem księżyca. W październiku ubiegłego roku Exploratorium transmitowało zaćmienie „pierścienia ognia” z Doliny Bogów w Utah, znanej z wyrastających z ziemi gigantycznych, skalistych czerwonych iglic. Ponieważ ziemia ta jest świętym miejscem dla członków narodu Nawaho, muzeum współpracowało przy tym projekcie z astronomami nawahańskiego pochodzenia, którzy podzielili się swoją tradycyjną wiedzą o kosmosie.
Nie dla wszystkich jednak Internet jest godnym substytutem prawdziwego życia. „To marny sposób na doświadczanie zaćmienia” - powiedział Paul Maley, emerytowany inżynier NASA, który widział już 83 zaćmienia i nie ma zamiaru na tylu poprzestać. Pan Maley wyjaśnił, że zaćmienia to coś więcej niż to, co widzą oczy: podczas całkowitego zaćmienia zmieniają się powiewy wiatru, temperatura spada, a cały horyzont się rozświetla. „Żadnej z tych rzeczy się nie doświadczy, oglądając transmisję w Internecie” - powiedział.
Pracownicy i wolontariusze Służby Leśnej biorą udział w zaćmieniu słońca w 2017 r. w lesie państwowym Bridger-Teton w Jackson w stanie Wyoming. Fot. Celia Talbot Tobin dla The New York Times
Patricia Reiff, fizyczka z Uniwersytetu Rice, poniekąd się z nim zgadza. „Transmisja na żywo jest świetna, ale faktycznie oferuje jedynie efekty wizualne” - powiedziała. „To jak różnica między obejrzeniem zdjęcia Wielkiego Kanionu a spłynięciem po nim kajakiem”. Dr Reiff często podróżuje, aby na własne oczy zobaczyć zaćmienia Słońca – do tej pory przeżyła ich już 25 – i trochę wbrew wyrażonej opinii również niektóre z nich postanowiła transmitować, bo mimo wszystko uważa, że przynajmniej część doświadczenia da się przekazać za pośrednictwem ekranu. Zaćmienie Słońca z 1991 roku jest jednym z ostatnich wspomnień, jakie ma ze swoją matką, która oglądała transmisję telewizyjną z tego wydarzenia, podczas gdy dr Reiff w tym samym czasie widziała je na żywo w Meksyku. Mogłyśmy wspólnie dzielić ze sobą tę chwilę, nawet będąc tak daleko od siebie” - powiedziała.
Jednak transmisje to nie wszystko, co w temacie zaćmień można teraz znaleźć w Internecie. Dostępne publicznie są również informacje o ich lokalizacjach, bezpiecznych praktykach oglądania i aktualnych prognozach pogody. Sieć to też narzędzie dla osób pasjonujących się polowaniem na zaćmienia do komunikowania się ze sobą, organizowania wycieczek, a także opisywania swoich wisceralnych reakcji na kolejne doświadczone zaćmienia. Naukowcy użyli nawet aktywność w mediach społecznościowych podczas zaćmienia w 2017 r. w celu zbadania trendów turystycznych, jakie wywołało ono w społecznościach wiejskich.
W kwietniu Exploratorium znów ruszy do działania, tym razem z ekipami produkcyjnymi w Teksasie i Meksyku, aby transmitować ostatnie zaćmienie Słońca, które dotknie kontynentalne Stany Zjednoczone przez następne 20 lat. Będą nadawać zarówno w języku angielskim, jak i hiszpańskim, a także zapewnią to, co dyrektor techniczny muzealnych wypraw zaćmieniowych Larry Kenworthy nazywa „pożywką dla nerdów” – trzygodzinną transmisję bez komentarza dla tych, którzy chcą skupić się tylko w widokach, lub którą inne organizacje mogą wykorzystać podczas własnych imprez obserwacyjnych.
Dr Hall, który 8 kwietnia będzie gospodarzem programu na żywo na kanale Science Channel, ma nadzieję, że te transmisje online posłużą jako inspiracja dla widzów i zachęcą ich do zobaczenia kiedyś zaćmienia w prawdziwym życiu.
„Postawcie sobie za cel, żeby chociaż raz w życiu zobaczyć zaćmienie na własne oczy” – zachęca. „Bo, mimo że oglądanie go w Internecie też jest zachwycające, to jednak nigdy nie dorówna uczuciom, jakie towarzyszą doświadczeniu zaćmienia na własnej skórze."
Dział: Kosmos
Autor:
Katrina Miller | Tłumacz: Karolina Cieślicka
Źródło:
https://www.nytimes.com/2024/04/05/science/eclipse-webcast-first-1998-aruba.html