Koniec życia: „Sarco”, kapsuła, która powoduje zamieszania w Szwajcarii
Promowana przez australijskiego lekarza, ta niezwykła maszyna powstała w celu umożliwienia wspomaganego samobójstwa… bez asysty. Państwo podchodzi w liberalny sposób do eutanazji, ale ten najnowszy wynalazek budzi kontrowersje.
Zdjęcie: Own Work/ Wikimedia
Listy z Genewy
Jest to kapsuła o smukłej budowie, której aerodynamika wskazuje na jej innowacyjność i postępowość. Ta maszyna, przedstawiona w ostatnich dniach w Szwajcarii, po dwóch latach polemiki, stała się sensacją. Zwłaszcza, że podróż, w którą zabiera, to taka, z której się nie wraca. Ochrzczona „Sarco” (od sarkofag), skrzynia pozwala popełnić samobójstwo bez pomocy z zewnątrz. W środku, dobrowolny kandydat musi tylko nacisnąć przycisk, który wyzwoli azot. Jego saturacja powoduje utratę przytomności z powodu braku tlenu, później bezbolesną śmierć w kilka sekund. Ta metoda nie wymaga połknięcia ani wstrzyknięcia trucizny. A ponieważ materiały tworzące „Sarco” są biodegradalne, może ona również służyć jako trumna. „Premiera” tej maszyny będzie miała miejsce w Szwajcarii w najbliższych tygodniach. Pierwszy kandydat, śmiertelnie chory, przybył już do kraju, aby odbyć swoją ostatnią podróż, mówi Philipa Nitschke, lekarz nadzorujący jego stan i autor projektu. Przedstawiony, przez gazetę z Zurychu „Neue Zürcher Zeitung” jako „stary australijski aktywista eutanazji”, mężczyzna nie robi tego po raz pierwszy. Ten 76-latek, który określa się jako mistrz humanistycznych liberalnych praktyk pomocy w samobójstwie, stwierdza, że dorośli posiadający wszystkie zdolności poznawcze powinni mieć prawo do wyboru spokojnej śmierci, nawet jeśli są zdrowi. Nitschke ma za sobą liczne dyskusyjne i nieuchronnie kontrowersyjne „nowości”. Między 1995 a 1997 był pierwszym lekarzem na świecie, wykonującym zastrzyki śmierci osobom śmiertelnie chorym; cztery eutanazje w Australii, na Terytorium Północnym, przed tym jak Sąd Najwyższy w Canberze nie zakazał tej praktyki. Żeby to zrobić, wynalazł pierwszą „maszynę zbawienia”. Ci, którzy chcieli umrzeć naciskali przycisk na laptopie, uruchamiając podanie śmiertelnego leku. Urządzenie znajduje się teraz w Brytyjskim Muzeum Nauki.
Rozdrażnienie
Nieco później, Nitschke założył organizację Exit International by wspierać swoje tezy oraz projekty i opublikował w 2009 The Peaceful Pill, dzieło, za pomocą którego chciał przybliżyć i promować wspomagane samobójstwo. Podzielił się w nim praktycznymi radami dotyczącymi trucizn i gazów. Książka jest zakazana w większości państw, ale z łatwością można ją dostać w Internecie. Wytrwały aktywista, ochoczy prowokator, australijski lekarz wymyślił też plastikową torbę, którą można założyć na głowę i szczelnie zamknąć. Azot dostawał się do niej przez rurę. Trochę później, rozpoczął otwarty konflikt z władzami swojego państwa i organizacjami medycznymi, które chciały nadzorować jego działania. Wściekły, spalił swoją licencję medyczną w 2015 i w efekcie wyemigrował do Niderlandów. Dlaczego teraz znajduje się w Szwajcarii? „Ponieważ jest to najbardziej liberalne państwo w tym temacie”, mówi Jean-Jacques Bise, współprzewodniczący organizacji Exit, pionierskiej w krajach alpejskich, w temacie wspomaganego samobójstwa. Australijski lekarz Philip Nitschke, który poza tym opublikował przewodnik (Going to Switzerland: how to plan your final exit - pl. Wyjazd do Szwajcarii: jak zaplanować swoje ostatnie odejście), dostrzegł tą przychylną atmosferę prawodawczą. W 2021 ogłosił, że pierwsze użycie „Sarco” na następny rok, wywołując wiele szumu. W Szwajcarii, gdzie organizacje wspomaganego samobójstwa mają dobrą pozycję, przybycie awanturnika z antypodów z początku nie wzbudziło większych emocji, zanim jego naciski na „premierę” jego projektu wywołało rozdrażnienie. „Mówienie, że działa za pomocą najbardziej humanitarnych środków jest zupełnie niedorzeczne. Żadna organizacja pomagająca w umieraniu nie będzie używać tej maszyny, tu nawet nie ma nawet dyskusji” rozstrzyga Jean-Jacques Bise w artykule w gazecie „Le Temps”. „Trzeba zobaczyć to co my widzimy, kiedy towarzyszymy osobie umierającej z naszą pomocą, otoczonej rodziną, najbliższymi, którzy trzymają ją za rękę, to jest człowieczeństwo, które jest daleko od tej surrealistycznej maszyny”.
„Tesla samobójstwa”
Jednak nie uważa, żeby „Tesla samobójstwa”, jak nazwał maszynę amerykański dziennikarz entuzjasta, była ryzykiem dla wszystkich promotorów wspomaganego samobójstwa. „Legalność praktyki jest szeroko znana wśród społeczeństwa. W kantonach Valais i Genewa, 75% wyborców poparło przy urnach prawa na nią pozwalające.” dodaje współprzewodniczący Exit. Jednakże boi się, że jeden obecny przepis dotyczący wspomaganego samobójstwa w prawie szwajcarskim (art. 115 kodeksu karnego) nie wystarczy, żeby uregulować przyszłe działania. Mówi jedynie, że kandydat do samobójstwa musi być zdolny do dokonywania wyborów, zrobić ostatni gest i, żeby osoba, która mu asystuje była pozbawiona motywów egoistycznych. Czy Philip Nitschke naprawdę uruchomi swoją maszynę w najbliższych dniach na terytorium Szwajcarii? Władze mogłyby zainterweniować i mu tego zakazać. Przede wszystkim, ponieważ przedstawił swoje urządzenie jako „medyczne”, a to najpierw powinna zatwierdzić szwajcarska instytucja certyfikująca (Swissmedic, ekwiwalent PCBC - Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji), tymczasem żadna prośba nie została wystosowana. Do tego sam projekt stawia inne, nierozstrzygnięte pytania. Według wizji Nitschke, osoby zainteresowane powinny móc wytworzyć, za pomocą drukarki 3D, ich własne „Sarco” w przyszłości. Nie byłyby już uzależnione od służby zdrowia i organizacji wspomagających samobójstwo.
Dział: Nauka
Autor:
Serge Enderlin | Tłumaczenie: Zuzanna Radio - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/