Zmiana klimatu powoduje suszę i wymagające warunki dla dzikiej przyrody w Zimbabwe
Wreszcie deszcz ułatwił życie ludziom i zwierzętom w drugim co do wielkości parku narodowym Zimbabwe. Jednak brutalna susza pochłonęła ofiary.
Wolontariusze biorą udział w corocznym liczeniu dzikich zwierząt w Parku Narodowym Gonarezhou w Zimbabwe. Susza i upał odbijają się na zwierzętach i roślinach. Zdjęcie: Tsvangirayi Mukwazhi/AP/NTB
W odległym południowo-wschodnim zakątku Zimbabwe wolontariusze z samochodów i wież obserwacyjnych uważnie wpatrują się w lornetki. Celem są dzikie zwierzęta, które przychodzą do wodopojów, aby się napić. Wszystko jest notowane, najlepiej w świetle latarki.
Około 140 wolontariuszy bierze udział w corocznym spisie ludności, który daje dobry obraz stanu różnych populacji podczas dotkliwej suszy w regionie.
Tuż przed świtem słoń podąża za łydką do strumienia. W oddali ryczą lwy. Wrzeszczące pawiany gromadnie przestają pić. Ku uldze wszystkich nadeszły deszcze, a stepy w Parku Narodowym Gonarezhou, którego nazwa oznacza „miejsce słoni”, zielenią się.
Mylący widok.
Na pozór wszystko może wydawać się w równowadze, ale wprawne oko dostrzega oznaki zagrożenia. Połamane pnie baobabów, uszkodzenia liści akacji, oba zacienione miejsca na równinach. Teraz słonie oszalały na ich punkcie w poszukiwaniu pożywienia i wilgoci w parku o powierzchni 5000 kilometrów kwadratowych.
W innych parkach narodowych warunki są jeszcze gorsze niż w Gonarezhou. Konsekwencje zmiany klimatu, obejmujące cieplejszą i bardziej suchą pogodę, spowodowały spadek zasobów.
- Zwierzęta w Gonarezhou należą do szczęśliwców. Zwierzęta często umierają, ale teraz umierają młodo. Głodują i umierają. Grzęzną w lepkim błocie w poszukiwaniu wody i tam umierają. „Widzieć to jest bolesne.” – mówi Tinashe Farawo. Jest on rzecznikiem prasowym agencji zarządzającej parkami narodowymi i dzikimi zwierzętami.
W tym roku pojawiły się złowieszcze doniesienia z parków narodowych. Badania nie zostały jeszcze zakończone, ale w listopadzie w Hwange, największym parku narodowym w kraju, w ciągu jednego tygodnia zginęło 15 słoni, a 16 bawołów zostało znalezionych martwych.
Deszcz.
Okresy suszy stają się coraz dłuższe i trudniejsze. Przez dziesięciolecia pora deszczowa w Zimbabwe rozpoczynała się w październiku i trwała aż do marca. Każdy o tym wiedział i odpowiednio się dostosował. Jednak w ostatnich latach deszcz zachowywał się nieprzewidywalnie. W niektórych latach docierał dopiero w grudniu.
- ‘’Zmiana klimatu to dla nas największe wyzwanie. Rytm został zakłócony, a pora deszczowa stała się nieprzewidywalna. Zwierzęta często obchodzą się bez jedzenia i wody.’’ – mówi Farawo.
Wszystkie parki narodowe w Afryce zgłaszają podobne konsekwencje. Liczne badania pokazują, że ekstremalne warunki pogodowe prowadzą do utraty roślin i zwierząt, które ulegają walce z dłuższymi suszami i wyższymi temperaturami.
Administracja parków narodowych próbowała zaradzić niektórym problemom, instalując pompy zasilane energią słoneczną, które wtłaczają wodę gruntową do stawów, gdzie zwierzęta mogą ugasić pragnienie. Jednak przy wysychaniu tak dużej ilości wód powierzchniowych zwierzęta muszą pokonywać duże odległości i często przekraczać granice państw w poszukiwaniu pożywienia i wody.
Korytarz.
Rozległy obszar Kavango-Zambesi obejmuje 520 000 kilometrów kwadratowych i obejmuje części pięciu krajów, w tym Zimbabwe. Obszar ten jest większy niż Niemcy i Austria razem wzięte i stanowi korytarz dla dużych stad zwierząt wędrujących w poszukiwaniu pożywienia i wody. Zwierzęta pokonują na tej trasie kilkaset kilometrów.
– ‘’Wiele dużych stad zwierząt jest zmuszonych do migracji.’’ – mówi Farawo.
Jak wynika z niedawnego raportu badaczy z Zimbabwe, Wielkiej Brytanii i Republiki Południowej Afryki, te spalone obszary wpływają na zwierzęta, takie jak słonie, na kilka sposobów. Raport opublikowano pod koniec października w czasopiśmie Nature Communications i wynika z niego, że połączenie upału, suszy i dużych stad zwartych blisko siebie może przyczynić się do wybuchu epidemii bakterii zatruwającej krew.
Być może to właśnie ta bakteria zabiła w 2020 r. 35 słoni w Parku Narodowym Hwange w zachodnim Zimbabwe. Raport powstał po szeroko zakrojonych testach tusz słoni.
Zimbabwe ma na swoim terytorium około 100 000 słoni, ustępując jedynie sąsiedniej Botswanie ze 130 000. Obydwa kraje stworzyły duże plemiona, które przekraczają pojemność kilku parków narodowych. Obaj twierdzą teraz, że negatywne skutki przeludnienia pogłębiają wyczerpywanie się zasobów, ponownie wywołane zmianami klimatycznymi. Wierzą, że związek przyczynowy jest jasny i wyraźny.
Zakłóca rozmnażanie.
Kolejną bezbronną grupą są ptaki. Do budowy gniazd i rozmnażania potrzebują baobabów, akacji i innych gatunków drzew. Ale głodne zwierzęta roślinożerne, takie jak słonie i żyrafy, odkurzają drzewa w poszukiwaniu liści, pozostawiając jedynie gałązki i gałęzie.
- ‘’Ptaki mogą budować gniazda jedynie na drzewach znajdujących się na określonej wysokości nad ziemią. Obecnie rytm godowy zakłóca fakt, że drzewa są zbyt niskie, aby zapewnić ochronę młodym ptakom. Poza tym prawie nie widać młodszych baobabów i akacji, są one niszczone przez roślinożerców, zanim osiągną odpowiedni wiek.’’ – mówi Farawo.
W całym Zimbabwe narasta także konflikt między zwierzętami a ludźmi. Wiele osób mieszka blisko granic parków narodowych i z trudem wiąże koniec z końcem w obliczu złych warunków ekonomicznych. Podczas suszy doszło do kilku starć między ludźmi i zwierzętami, które przemieszczały się z parków narodowych na obszary zamieszkane przez ludzi w poszukiwaniu pożywienia i wody.
Wieczna walka.
Farawo twierdzi, że w 2022 r. administracja parku otrzymała ponad 4000 telefonów alarmowych od społeczności, które miały bliski kontakt z hienami, lwami, słoniami i pawianami. Od 2018 roku konflikty nasiliły się.
Niektórzy kopią rowy, inni zakładają ule i biją garnkami i patelniami, aby odstraszyć intruzów. To nie zawsze działa. Donoszono, że w mieście Hwange i okolicach stada słoni wdzierają się do ogrodów warzywnych wioski, burząc płoty i niszcząc rury wodociągowe.
Istnieją nawet doniesienia o zabiciu przez hieny człowieka w prowincji Manicaland, które oderwały część twarzy i ramię.
- ‘’Zwierzęta desperacko szukają pożywienia. Hieny są wskaźnikiem tego, jak zła jest sytuacja. Idą po wszystko.’’ - mówi Farawo.
Dział: Przyroda
Autor:
NTB | Tłumacz: Antonina Nowicka