Rosja: Ataki dronów na Krym i Moskwę

Według doniesień, budynek biurowy w Moskwie został uszkodzony w wyniku ataku dronów na stolicę Rosji w poniedziałek wieczorem. Zdjęcie: AFP

Tymczasem zainstalowane przez Moskwę władze na Krymie twierdzą, że drony zniszczyły skład ropy naftowej na półwyspie.

Władze Moskwy zostały zaalarmowane, że drony uderzyły w dwa domy o 4 rano czasu lokalnego, powiedział burmistrz Siergiej Sobianin na Telegramie. Dodał, że nikt nie zginął w ataku, a budynki, które zostały trafione, nie mają większych uszkodzeń.

Kilka rosyjskich mediów donosi, że szczątki jednego z dronów znaleziono na ulicy zaledwie kilkaset metrów od rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Państwowa agencja informacyjna Tass podała, że drugi dron uderzył w budynek biurowy w południowej części Moskwy.

Rosyjskie Ministerstwo Obrony potwierdziło atak w komunikacie na Telegramie, twierdząc, że powstrzymało „atak terrorystyczny z użyciem dwóch dronów”, o który obwinia rząd w Kijowie.

Za atakiem ma stać agencja wywiadu wojskowego HUR, donosi ukraińska Pravda, powołując się na anonimowego urzędnika. Mychajło Fiodorow, wicepremier i minister cyfryzacji Ukrainy, nie potwierdził tych doniesień.

„Cokolwiek wydarzyło się w Moskwie, wydarzy się jeszcze więcej” - napisał na Telegramie.

Jeden z dronów podobno uderzył w dach budynku w pobliżu rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Alexander Nemenov/AFP

Wiosną i latem drony wielokrotnie atakowały Moskwę. Na początku maja Kreml twierdził, że ukraiński aktor próbował zaatakować prezydenta Władimira Putina za pomocą dronów, a zaledwie kilka tygodni później dwie osoby zostały ranne, gdy uderzono w budynki mieszkalne w stolicy.

Ukraiński rząd zaprzeczył wówczas udziałowi w ataku, który nastąpił zaledwie kilka godzin po tym, jak szef wywiadu wojskowego tego kraju Kyryło Budanow obiecał odpowiedzieć na poprzednie ataki na Kijów.

W czerwcu Rosja twierdziła, że pięć dronów zostało zestrzelonych nad stolicą, co Kreml również nazwał ukraińskim atakiem terrorystycznym.

Zaledwie kilka godzin po domniemanym ataku na Moskwę w poniedziałek, zainstalowany przez Rosję gubernator Krymu Siergiej Aksjonow poinformował, że siły rosyjskie zestrzeliły tuzin dronów nad półwyspem. Rosyjskie Ministerstwo Obrony twierdzi, że liczba dronów wynosi 17.

Rosja oskarża Ukrainę o to, że stoi za atakiem na Krym. Według gubernatora, jeden z dronów uderzył w skład amunicji na północy Krymu, a budynek mieszkalny na półwyspie został uszkodzony przez spadające szczątki dronu.

Dwie ulice w Moskwie zostały zamknięte po domniemanych atakach dronów. Zdjęcie: AP

Ukraina nie przyznała się do żadnego z poniedziałkowych ataków, ale nie zaprzeczyła swojemu udziałowi. Tymczasem rosyjskie ministerstwo obrony twierdzi, że zastrzega sobie prawo do odwetu na Kijowie.

Ataki nastąpiły dzień po zmasowanym ataku na portowe miasto Odessa. Co najmniej dwie osoby zginęły, około 20 zostało rannych, a kilka budynków, w tym najstarsza prawosławna katedra w mieście, zostało zniszczonych. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski obiecał wówczas odwet.

„Jak zawsze, zło przegra. I na pewno będzie odwet na rosyjskich terrorystach za Odessę” - napisał wówczas na Telegramie.

W nocy z poniedziałku na wtorek region został ponownie ostrzelany. Tym razem zniszczono magazyny zboża w mieście Reni, położonym nad Dunajem, który stanowi granicę między Ukrainą a Rumunią i jest określany jako kluczowy element ukraińskiego eksportu zboża.

Co najmniej sześć osób zostało rannych w ataku rosyjskiego dronu, napisał gubernator regionu Oleh Kiper na Telegramie.

Odessa znajduje się pod ostrzałem, odkąd Rosja ogłosiła, że nie przedłuży umowy zbożowej, która miała chronić ukraiński eksport zboża przez Morze Czarne.