„143” Katy Perry to spóźniona podróż do lat 2000
Czas, kiedy Katy Perry była jednym z najbardziej przyjemnych, a zarazem istotnych produktów eksportowych popu, wydaje się być coraz bardziej odległą przeszłością. Każdy powrót Katy oddala ją od jej „pięciu minut”.
Źródło: Okładka albumu Katy Perry, „143”
Po wydaniu albumu „Prism” w 2013 roku Perry porzuciła swoje żartobliwe teksty i charakterystyczną żywiołowość, a rozczarowanie publiczności po tej przemianie wydawało jej się niezrozumiałe. Być może dlatego w przypadku ,,143", albumu, który nawet nie dorósł do swojej katastrofalnej premiery, przyjęła zasadę ,,brak rozgłosu to zła reklama".
Kiedy piosenkarka ostrzegała nas, abyśmy „byli gotowi na wybuch” przed wydaniem singla „Woman’s World”, od razu zakładano, że nadchodzi jej trzecia z rzędu era klap. W tym momencie nużące byłoby wyszczególnianie, co poszło nie tak, ale całkowita porażka piosenki idzie w parze z tym, co nie udało się na albumie „143”. Gdyby album był odrażająco zły, przynajmniej można byłoby rzec, że jest teatralny. Zamiast tego, każdy utwór na płycie jest symulacją ADHD – na tyle nieporywający, że zapomina się, jak brzmi kilka sekund po jego wysłuchaniu.
Ten taśmociąg muzycznych produktów przełamuje czwartą ścianę w utworze „Gimme Gimme”, gdzie Bezos musiał sypnąć kasą raperowi 21 Savage za stwierdzenie, że „jest jak Amazon, ponieważ ma wszystko czego potrzebujesz”. Podobnie jak w przypadku całego „143”, pojawienie się Savage’a wydaje się okropnie nie na czasie. Raper wypluwa z siebie ten sam trapowy rytm, który nękał fale radiowe w 2018 roku. To niemalże przykre, że Perry myślała, iż projekt, który nie ma żadnej docelowej publiczności, ożywi jej karierę, zwłaszcza gdy teraz walczy z gwiazdami, które przez miniony rok tchnęły nowe życie w popową muzykę.
Termin „recesyjny pop” jest ostatnio często używany, ponieważ wiodące wokalistki mają w sobie coś ekstra i nie mają nic przeciwko narobieniu bałaganu. Perry należała do pierwotnej kohorty na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku i bez wątpienia stanowiła inspirację dla dzisiejszych Chappell, Charlie czy Sabriny. Powrót do tego, co uczyniło ją tak atrakcyjną i umożliwiło bicie rekordów wydaje się oczywistym rozwiązaniem. Problem w tym, że w najgorszym wypadku, Katy jest pół dekady w tyle, a w najlepszym – w nijaki sposób kopiuje odrodzenie muzyki tanecznej wzmocnione albumem Beyoncé „RENAISANNCE”.
Wykorzystując sample utworu „Gypsy Woman” Crystal Water w piosence „I’m His, He’s Mine”, Perry i Doechii pozbywają się oryginalnego „four-on-the-floor” na rzecz przestarzałego hi-hatu i slangu. Katy próbuje to nadrobić w utworach takich jak „Nirvana” i „Crush”, a także w singlu „Lifetimes”. Tym dwóm ostatnim najbliżej do bycia najmocniejszymi punktami „143”, ale nadal sprawiają wrażenie martwych, ponieważ Katy ledwo próbuje śpiewać zza auto-tune’a. Trudno zignorować fakt, że te błędy produkcyjne mają miejsce pod okiem Maxa Martina, a także Dr. Luke’a – najwyraźniej ryzyko zatrudnienia domniemanego oprawcy się nie opłaciło.
Wraz z Lukiem, pojawia się jego inna długoletnia współpracowniczka – Kim Petras w utworze „Gorgeous” z syntezatorami i nową warstwą mizantropii. Jak na ironię, Perry śpiewa „Czy ktoś może mi obiecać, że nasza niewinność nie zaginie w cynicznym świecie?” w zamykającym album utworze „Wonder”, pomimo jej i Petras późnokapitalistycznego nastawienia do współpracy z Dr. Lukiem. Szczerze mówiąc, dlaczego miałoby ją to obchodzić, skoro tworzy muzykę tylko po to, by wydać produkt?
Nie sposób pojąć, dlaczego Katy Perry wciąż tworzy tak bezduszną muzykę, skoro ma wystarczająco dużo środków, by po cichu odejść i zostać dobrze zapamiętaną. Zamiast tego, podąża syzyfową ścieżką zarezerwowaną dla najnudniejszych wypaleńców popu – która terroryzuje pracowników handlu detalicznego, służy za tło na konferencjach marketingu wielopoziomowego, w które zamieszany jest Twój szkolny prześladowca, a następnie toczy się z powrotem na samo dno.
Dział: Muzyka
Autor:
Sydney Brasil | Tłumaczenie: Sebastian Gołdyn – praktykant fundakcji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://exclaim.ca/music/article/katy-perry-143-album-review