2024-04-06 12:25:39 JPM redakcja1 K

Arkady Fiedler – fenomen popularności

Urodził się w Poznaniu w roku 1894 – a więc pod panowaniem cesarza Wilhelma II – na ziemiach zaboru pruskiego. Polak, choć obywatel niemiecki. Rzesza, w efekcie zjednoczenia małych księstw oraz rządów „żelaznego” kanclerza Bismarcka, dorobiła się licznych kolonii, dzięki czemu w tamtym okresie zyskała status mocarstwa.

Fotografia: podroze.onet.pl.

Arkady Fiedler, postać obecnie niemal zapominana, może stanowić dumę dla poznańczyków. Podróżnik, reportażysta, przyrodnik‑samouk, a wcześniej właściciel zakładu fotochemigraficznego, który, jako scheda po ukochanym ojcu, pozwolił mu uzyskać fundusze na sfinansowanie pierwszych podróży. Walczył ponadto w jedynym zwycięskim Powstaniu Wielkopolskim, zrzuciwszy noszony wcześniej pruski uniform. Porucznik odrodzonego Wojska Polskiego, wkrótce po zakończeniu walk, zdemobilizowany, gdyż nie pociągała go kariera zawodowego oficera. Syn Antoniego, intensywnie kultywującego polską kulturę i literaturę oraz prowadzącego otwarty dla przedstawicieli sztuki dom, którego bywalcami często byli twórcy najwyższej próby: Artur Maria Swinarski, Jan Wroniecki, Roman Wilkanowicz... Wydawcy patriotycznych publikacji. Jego syn, Arkady, od pacholęcych lat chłonął dziecięcymi zmysłami urocze klimaty, roztaczane przez rozochoconych poetów, prozaików, satyryków i innych ludzi kultury. Dorastał w duchu polskości, mimo zalewu agresywnej niemczyzny wokół.

Dziadkiem Arkadego był leśnik spod Poznania, toteż przyroda stanowiła naturalne spektrum zainteresowań chłopca uczestniczącego w polowaniach, zapalonego wędkarza i miłośnika relaksu na łonie natury – w początkach minionego stulecia jakże czystszej aniżeli obecnie. Nic zatem dziwnego, że, porzuciwszy studia filozoficzne tuż po Wielkiej Wojnie, skupił się na gromadzeniu środków umożliwiających realizację chłopięcych marzeń o poznawaniu świata. Przedwczesny zgon ojca zmusił go ponadto do przejęcia zakładu, który w dziedzinie fotochemigrafii nie ustępował nowoczesnością innym tego typu manufakturom w ówczesnym zaborze pruskim czy w Europie. Kontynuował przy tym rodzinne tradycje i, po dniu wypełnionym pracą w zakładzie, dom Arkadego zamieniał się w czarodziejską przystań dla biesiad bohemy artystycznej Poznania i nie tylko.

W okresie Międzywojnia, gdy Arkady Fiedler – za sprawą kapitalnych reportaży ze swych licznych podróży – stał się jednym z poczytniejszych i sławniejszych podówczas autorów. Przyjaźnił się z najznamienitszymi postaciami tamtego okresu, jak choćby Zofia Nałkowska, Kazimierz Wierzyński, generał Gustaw Orlicz‑Dreszer (prezes Izby Morskiej i Kolonialnej), Maja Berezowska, Krystyna Skarbek, Halina Konopacka i wielu, wielu innych; często zapomnianych w upływie nieubłaganej współczesności. Jako wielbiciel wszystkiego, co piękne, pisarz zadbał również, aby jego życie uczuciowe bogate było w doznania, tyleż ciekawe, co rozmaite. Pierwsza żona, Janka Brejska, nie zagrzała długo miejsca przy jego boku. To smutne szczegóły z życiorysu Fiedlera. Z pierwszej egzotycznej wyprawy, po lasach brazylijskiej Parany, przywiózł do domu małpkę imieniem Mikuś. Wkrótce po tym zmarła córeczka Fiedlera, Basia, co niektórzy łączyli z owym zwierzątkiem. Również nieporozumienia finansowe, zadłużenie zakładu, zostawionego pod opieką Janki, oraz podburzanie jej przez fałszywych przyjaciół, jakoby podróż Arkadego była niepoważnym szusem, doprowadziły – jakbyśmy dzisiaj określili – do „rozkładu pożycia”. Kolejną partnerką pisarza była Aleksandra (Andra), dziewczyna o 20 lat młodsza, poznana na jednej z pod-poznańskich plaż. Burzliwy był to związek. Nie wolny od kryzysów. Powtórzyła się historia, kiedy Arkady powrócił z kolejnej wyprawy, w latach 1933‑1934, gdy popłynął w górę Amazonki i Ukajali. To ta eskapada i jej twórcze efekty w postaci książki Ryby śpiewają w Ukajali, zapewniły autorowi niesamowity rozgłos i uwolniły od problemów finansowych. Należy pamiętać, że wszystko miało miejsce w czasach, gdy książki i inne papierowe publikatory, były – oprócz raczkującego radia – jedynym źródłem informacji, a także jedną okazją do obejrzenia pięknych obrazów z szerokiego świata. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że same podróże w tamtym okresie wiązały się z kilkutygodniowymi rejsami przez ocean oraz dużymi kosztami. Umarła tamta romantyczna epoka. Czymże jest kilkugodzinny lot, przenoszący nas współcześnie w dowolny zakątek globu, w zestawieniu z wielotygodniowym rejsem, pełnym nowych znajomości, doświadczeń i podniety? Na marginesie, współcześni mogliby być oburzeni szczerością autora w opisie zabawnych perypetii z dwunastoletnim podlotkiem – Dolores, mieszkanką dorzecza Ukajali.

Nic zatem dziwnego, że Arkady Fiedler nie wytrzymał długo w rodzinnym Poznaniu. W roku 1935 odbył wyprawę do Kanady, połączoną ze spływem canoe, w górę rzeki Oskelanoe, do siedziby Indian Odżibwejów. Wszystko w towarzystwie przewodnika – polskiego osadnika – Stanisława. Podróż zaowocowała kolejnym księgarskim bestselerem Kanada pachnąca żywicą. Niedługo potem Arkady udał się na Madagaskar, gdzie powracał jeszcze wielokrotnie. Madagaskar, okrutny czarodziej, Wyspa kochających lemurów, Jutro na Madagaskar – to tylko niektóre pozycje, opisujące doznania z tych podróży. Przeczytamy tamże, między innymi, o kolejnych sercowych przygodach z autochtonkami czy o dźwięcznych imionach: Velomody i Benaczehina. Tuż przed wybuchem II Wojny Światowej Fiedler, wabiony śladami Gauguina, wyruszył w najdalszą rajzę, na Tahiti. Tam, w archipelagu Polinezji Francuskiej, dopadła go wiadomość o hitlerowskiej agresji na Polskę. Jako oficer rezerwy natychmiast zamustrował się na francuski statek płynący do Europy, lecz nie zdążył wziąć udziału w walce, a okręt zmuszony został udać się do Wielkiej Brytanii, której Hitler nie zdołał zająć.

Paradoks polega na tym, że obecnym pokoleniom młodych najbardziej znane są książki Fiedlera opisujące losy polskich lotników (Dywizjon 303) oraz marynarzy (Dziękuję ci kapitanie). Los bywa przewrotny, a dzieje ludzkości nadają znaczeń wydarzeniom w sobie znany sposób. Wojenną „zdobyczą” Arkadego była kolejna kobieta, a ich synowie, Arkady Radosław i Marek, do dzisiaj prowadzą rodzinne muzeum „Pod Totemem” w Puszczykówku, skupiające pamiątki po sławnym ojcu. Warto obejrzeć jego zbiory, aby pojąć ogrom zainteresowań Fiedlera i kunszt w wychwytywaniu klimatu odwiedzanych miejsc.

Mniej znane są perypetie Arkadego Fiedlera po wojnie. Nadal podróżował. Wielokrotnie wracał do Kanady, czego efektem jest chociażby publikacja I znowu kusząca Kanada. Tym razem podróżnik eksplorował zachodnie prowincje: Albertę, Saskatchewan, Kolumbię Brytyjską i Manitobę. Afrykańska eskapada do zrzucających jarzmo kolonialne narodów, przyniosła dzieło o tytule Nowa przygoda Gwinea. Wielokrotnie ślady swoich stóp odciskał Fiedler na plażach Madagaskaru, w delcie Orinoka, oraz wielu innych regionów świata. Dzikie banany – to efekt peregrynacji po dawnych Indochinach, Wietnamie. Spotkałem szczęśliwych Indian nawiązuje do jednej z kolejnych eskapad po Ameryce Południowej, od Brazylii po Wenezuelę i Gujanę, wówczas Brytyjską.

Arkady Fiedler był niezwykle wszechstronnie utalentowanym człowiekiem. Jego wiedza o świecie , i nie tylko, może robić wrażenie. Wyrafinowanego gustu dla spraw sztuk wszelakich – tak dlań charakterystycznego – próżno już szukać u współczesnych. Patriota. Uczestnik Powstania Wielkopolskiego i komisarz plebiscytowy na Warmii i Mazurach. Wszystko to opisane w jego wspomnieniach. Pozycja pt. Mój ojciec i dęby traktuje o dzieciństwie i dorastaniu. Wiek męski zwycięski – to już opisy dorosłego życia pisarza, do roku 1939. Zachęcam do lektury, co, być może, nawet przy aktualnych uwarunkowaniach, rozpali niejedną wyobraźnię, a przynajmniej pozwoli poznać świat, który odszedł już do lamusa. Oprócz innych sukcesów, niepodobna nie wymienić „Orderu Uśmiechu”, którego Fiedler pozostaje kawalerem. Poznań może być dumny ze swojego krajana!

Dział: Literatura

Autor:
Jacek Zyguła

Żródło:
Źródła własne.

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE