2024-04-25 10:50:49 JPM redakcja1 K

Chamiejemy! Czyli: gdzie się podziały ambitne czasopisma?!

Media elektroniczne wyparły, niemal zupełnie, wydawnictwa papierowe. Ot, postęp! Chronimy lasy... Poza tym, każdy, w kieszeni może nosić źródło informacji wszelakich. W postaci niewielkiego gadżetu, który nabyć można nawet za symboliczną złotówkę, podpisując stosowną umowę z dowolnym operatorem sieciowym.

Okładka magazynu ,, Przekrój ". Zdjęcie: www.przekroj.pl

Postęp ma tyluż admiratorów, ilu przeciwników. Ci ostatni, w obliczu korzyści, płynących z nowoczesności dla wygody życia, stoją na straconej pozycji. Postępu nie da się zatrzymać! I chyba nie warto? Kiedy myślimy o wszelkich udogodnieniach, będących efektem powszechnej mechanizacji oraz cyfryzacji – zgodnie skłonni jesteśmy docenić pożytek, wynikający z innowacyjnych technologii. Osobną kwestię stanowi, dla przedstawicieli średniego i starszego pokolenia, zanik mediów papierowych. Ludzka natura ma to do siebie, że idealizuje czasy własnej młodości. Dlatego, dla pokolenia 50+, zapach farby drukarskiej, świeżo nabytej prasy, pozostanie na zawsze uroczym afrodyzjakiem. Zwiastującym ponadto treści, których próżno szukać na współczesnym rynku medialnym.

 Każdy wynalazek służyć może dobremu, albo złemu. Energia, powstała wskutek rozszczepienia atomu, jest tego najlepszym dowodem. Może być wykorzystana, jako źródło taniej elektryczności, lecz również jako niszczycielska bomba, siejąca totalną zagładę... Internet? Nikomu nie trzeba opisywać korzyści, ale także wielu zagrożeń. Pomijając te kryminalne, poprzez powszechny dostęp do informacji wszelakich – autorzy, zmuszeni czynnikiem ekonomicznym, często już także własnymi niedostatkami lingwistycznymi – dokonują zubożenia słownictwa. Pospolite staje się używanie skrótów językowych, które jeszcze lat temu kilkadziesiąt, uchodziły za slang. Charakterystyczny dla podkultur. Zamiast rozwoju piękna języka – mamy do czynienia z powszechnym chamieniem! Nawet wulgaryzmy nie uchodzą już za nietakt!

 Gdzie się podziały tamte wspaniałe czasopisma? Tamto słownictwo? Autorzy? W tym ostatnim względzie, swoje uczyniła natura... Wymarli... Wracając do gazet i periodyków, nawet prasa codzienna sprzedaje się obecnie w śladowych ilościach. Tygodniki? Miesięczniki? Wiele wartościowych tytułów zniknęło z rynku zupełnie. Inne „przepoczwarzyły” się w kolejne pisma, zaspokajające gusta mniej wytrawnych czytelników. Liczy się sprzedaż! Popyt kształtuje rodzaj oferowanego towaru. Niestety, na rynku prasowym także! Dominuje prostota języka, ubogie słownictwo, skróty i pogoń za sensacją, tudzież plotką.

 Onegdaj Ministerstwo Kultury sypało grosiwem, hojniej darząc ambitne wydawnictwa, o charakterze stricte literackim, lub chociażby dotykające tematyki społeczno-kulturalnej w wymiarze ogólnym. „Odra”, „Dekada Literacka”... Wiele innych, niszowych pozycji. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia, ówczesny rząd SLD-PSL pomógł powołać do życia „Wiadomości Kulturalne”. Tygodnik, o zabarwieniu lewicowym, aczkolwiek pełen treści wartościowych, nie mających z polityką wiele wspólnego. Przyszła zmiana władzy, zakręciła kurek z dotacją i... pismo padło. Tak na marginesie, chodziło o groszowe pieniądze, w zestawieniu z przepychem, fundowanym na koszt podatnika, instytucji Kościoła Katolickiego, przez PiS!

 Najbardziej żal „Przekroju”! Krakowski tygodnik, wydawany od 1945 roku, łączył w sobie cechy pisma opinii, informacji; jednocześnie obficie ukwiecając każdy numer tematyką literacką, i dotyczącą sztuk wszelakich. No i ten specyficzny krakowski humor! Nie było w powojennej Polsce drugiego pisma, gdzie publikowali swe teksty wszyscy ówcześni wielcy polskiego pióra. Niepodobna wymienić tych nazwisk w komplecie! Konstanty Ildefons Gałczyński, Jerzy Waldorf, Janina Ipohorska, Stefan Kisielewski, Julian Tuwim, Arkady Fiedler, Ludwik Jerzy Kern, Leszek Mazan... Pod redakcją Mariana Eile, sekretarza przedwojennych „Wiadomości Literackich”. Schedę po nim przejął Mieczysław Czuma i wtedy pismo nadal funkcjonowało na wysokim pułapie. Jakoś tak do przełomu stuleci. Kiedy tytuł sprzedano i redakcję przeniesiono do Warszawy – nastąpił stopniowy upadek „Przekroju”. Doszło nawet do zawieszenia jego wydawania. Dopiero przed kilkoma laty wznowiono druk, aczkolwiek już w formie kwartalnika. Zarówno szata graficzna, jak również nieudolne próby naśladowania specyficznego stylu z przeszłości, spełzają na niczym. Brak odpowiednich autorów. Niektóre numery noszą znamiona profanacji periodyku, który przez połowę stulecia, karmił duchową strawą na mistrzowskim poziomie. No cóż? - znak czasów! Ambitnym czytelnikom pozostaje sięganie do archiwów i szukanie w nich „odtrutki” na bieżące gnioty.

Dział: Literatura

Autor:
Jacek Zyguła

Żródło:
Tekst własny

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE