Co się dzieje, kiedy gwiazda popu nie jest aż taka popularna?
Klasa średnia gwiazd popu cieszy się lojalną grupą internetowych fanów. Dla tych artystów status gwiazdy nie jest komercyjny, ale odnosi się do ich muzyki, estetyki oraz zachowania.
W zakamarkach Internetu siódmy album kanadyjskiej piosenkarki Carly Rae Jepsen zatytułowany The Loveliest Time może być uznany za największy album tego roku. W rzeczywistości przeciętny słuchacz radiowej listy top 40 nigdy o nim nie słyszał. Z kolei w zeszłym miesiącu na liście 200 przebojów Billboard opublikowanej tydzień po wydaniu albumu Jepsen, nie było o nim mowy.
Artystka ma bardzo aktywnie działającą w sieci grupę fanów, którzy należą do pewnego rodzaju ekosystemu, w tak zwanym „stanie Twitter”. Przeglądając obsesyjnie „aktualizowane konta" w mediach społecznościowych, takie jak @PopCrave i @chartdata, można odnieść wrażenie, że przeżywamy złotą erę czystego popu, podobną do tej z okresu lat 2010, w którym Katy Perry, Lady Gaga i Rihanna zawładnęły stacjami muzycznymi, dzięki piosenkom bazującym na chwytliwym bicie i dudniących syntezatorach. Internetowe konwersacje dotyczą ciągle tylko pewnej grupy piosenkarzy, w tym między innymi: Kim Petras, Avy Max, Sabriny Carpenter, Bebe Rexhy, Riny Sawayama, Rity Ory, Troye’a Sivana. Są uwielbiani, fani często dyskutują między sobą na ich temat, przez co stają się najbardziej popularnym tematem poruszanym na portalu. Dla ich wiernych fanów, których większość stanowią kobiety oraz mężczyźni queer (którzy od zawsze ciężko pracowali aby doceniono niedoceniane divy), są, w dyskursie internetu, gwiazdami popu. Bez wątpienia są to celebryci z dużą liczbą obserwujących na mediach społecznościowych. Mogli więc w pewnym stopniu poczuć się popularni. Hity na liście top 100, moment popularności na TikToku lub po prostu bardzo wierna, choć skromna rzesza wielbicieli to jest to, co nakręca sprzedaż koncertów w średniej wielkości obiektach na całym świecie. Budują karierę na chwytliwym, żywym meta-popie. Na piosenkach, które powstają przez zabawę i inspirację popowymi utworami z poprzednich dekad. Ale również z pomocą fanów, którzy traktują ich tak, jakby byli tak znani jak Taylor Swift. Dla tych artystów bycie gwiazdą popu to nie jest bycie jakąś kategorią komercyjną, ale bycie pewnym brzmieniem, estetyką i postawą.
Gonzalo Marroquin/Getty Images for Spotify
Biznes streamingowy stworzył obraz gwiazdy popu, która może nigdy nie zdobyć tak szybkiej popularności w internecie. Nie musi też być wspierana przez dużą wytwórnię aby osiągnąć wysokie pozycje na listach przebojów, czy też wyprzedać cały stadion. Mają za to oddane grupy fanów i stałe dochody z tras koncertowych i licencji za piosenki. To na takim właśnie modelu pracy niezależni muzycy polegali od lat. Może to być dalekie od zapierających dech w piersiach koncertów i świateł lamp błyskowych zwykle kojarzonych z muzyką pop, ale zapewnia ścieżkę w kierunku czegoś, co przez dziesięciolecia okazywało się nieuchwytne dla wielu aspirujących gwiazd popu czyli stabilności kariery. Niektórzy z tych muzyków jak na przykład Jepsen i Charli XCX stworzyli przebój lub dwa już na początku swojej kariery, zanim zostali w średniej klasie popu. Inni, tacy jak Bebe Rexha i Ava Max konsekwentnie tworzą hity gatunkowe muzyki tanecznej, ale jak dotąd nie udało im się ugruntować swojej pozycji na liście popularnych nazwisk. Rita Ora, czyli prawdziwy sukces na listach przebojów w Wielkiej Brytanii, zbudowała kultową grupę fanów dzięki temu, że nie jest w stanie przebić się na rynek w Stanach Zjednoczonych. Jej najnowszy album, zatytułowany You & I, nie trafił na listy przebojów po jego wydaniu w lipcu. Podobnie jak w przypadku wielu innych gwiazd fani Rity Ory kochają ją właśnie dlatego, że nie odniosła sukcesu - niszową artystkę, która pracuje z całych sił i daje koncerty na miarę elitarnego artysty.
Piosenkarki takie jak Sawayama i Caroline Polachek tworzą muzykę, która ma niewielki wpływ komercyjny. Udało im się za to wywrzeć taki wpływ na popowe brzmienia, że pozwala im to organizować występy na żywo i po prostu bawić się popową estetyką. Z kolei artyści tacy jak Sivan i Carpenter zawsze wydają się balansować na krawędzi prawdziwej megagwiazdy. Od czasu do czasu trafiają na niższe szczeble listy top 100, ale rzadko wyżej.
Kim Petras przedstawia swoją twórczość jako rodzaj meta-komentarza na temat samej natury popowej sławy. Jej debiutancki album zatytułowany Feed the Beast, wydany w czerwcu, łączy ze sobą dźwięk trzeszczących bitów EDM, brzdęków młota kowalskiego i prawdziwego sukcesu, utworu pt. Unholy. Piosenkę stworzyła razem z Samem Smithem, który w lutym zdobył nagrodę Grammy. Czy ten sukces uczynił z niej prawdziwą gwiazdę popu? Nie do końca. Feed the Beast zadebiutował na 44. miejscu listy Billboard 200, sprzedając równowartość 17 000 albumów. Spadł z listy po zaledwie dwóch tygodniach. Singiel zatytułowany Alone z udziałem Nicki Minaj, spędził jedynie tydzień na liście top 100 w maju.
Debiutancki singiel Avy Max, używający syntezatorowego tupania pod tytułem Sweet But Psycho, zajął 10. miejsce na listach przebojów w 2019 roku. Od tego czasu artystka podążała za podobną formą z malejącą ilością zwrotek. Jej najnowszy krążek Diamonds & Dancefloors na liście albumów był tydzień.
Sabrina Carpenter zyskała sławę jako gwiazda kanału dla dzieci Disney Channel i osiadła na solidnym popowym sukcesie o średnim zasięgu. Emails I Can't Send to jej piąty i jak dotąd najbardziej udany album. Wydany został w zeszłym roku, na którym był jej singiel Nonsense. Przez krótki czas był wszechobecny w radiu, ale osiągnął tylko 56 miejsce na liście 100 przebojów.
Rexha ma 11 milionów obserwujących na Instagramie, rzeszę oddanych "Rexharów" online. Niedawno stworzyła singiel z Davidem Guettą I'm Good (Blue), który był na piątym miejscu listy przebojów. Ale podobnie jak w przypadku wielu innych obecnie pracujących gwiazd popu - w tym Sivana, który wystąpił w serialu HBO zatytułowany Idol - sława Bebe Rexhy wydaje się istnieć całkowicie oddzielnie od jej komercyjnych wyników.
Bianca De Marchi/EPA, via Shutterstock
Wątkiem łączącym tych muzyków jest to, że nie traktują „muzyki pop" jako kategorii komercyjnej, ale jako odrębną linię muzyczną z własnymi kodami i konwencjami, które można plądrować i reinterpretować. Jest to punkt widzenia możliwy dzięki rodzajowi sławy, którą zbudował i wspiera internet. Przyświeca temu idea, że tytuł „gwiazdy pop" jest miarą siły przebicia lub rozpoznawalności nazwiska, a nie odznaką, która bezpośrednio koreluje z sukcesem komercyjnym. Te gwiazdy popu po prostu tworzą płyty gatunkowe. W przeciwieństwie do artystów z minionych epok, którzy specjalnie plądrowali podziemie w poszukiwaniu nowych dźwięków aby wprowadzić je do głównego nurtu. Ci artyści są skupieni na tworzeniu własnej marki popu. Pod wieloma względami ma to sens, że dla mieszkańców świata tak obsesyjnego na punkcie odniesień, jak Twitter, będą oni postrzegani jako gwiazdy popu przez wielkie P. Wiele utworów sprawia wrażenie, jakby zostały stworzone przez i dla zagorzałych fanów. Niedawny singiel Sivana „Rush", który w zeszłym miesiącu był na 76 miejscu w top 100, łączy w sobie mocny house w stylu lat dwutysięcznych z mrugającym refrenem w stylu Village People. Trzy pełnometrażowe albumy Petras przypominają przeglądy tanecznego popu na przestrzeni wieków, mniej dbając o nowatorskie dźwięki, a bardziej o pełne miłości hołdy. Popowy bricolage Sawayamy to ukłon w stronę Shanii Twain, Lady Gagi, Linkin Park i legendy J-popu Utady Hikaru.
Pod wieloma względami sam pop się kurczy. Lista top 100 jest obecnie wypełniona muzykami country - Morganem Wallenem czy Luke’iem Combsem, dostawcami regionalnych dźwięków (Remem, Peso Plumem) i gwiazdami rapu (Travisem Scottem, Gunnem). Poza kilkoma wyjątkami, takimi jak Swift i Miley Cyrus, reliktami epoki, w której muzyka głównego nurtu była zdominowana przez bijące rekordy, światowe gwiazdy pop, na listach przebojów znajduje się obecnie niewiele piosenkarek pop.
Dla innych współczesnych gwiazd muzyki pop, sam fakt wydawania muzyki wydaje się być pewnym nieznaczącym epizodem. W ostatnich latach jedna z dominujących gwiazd komercyjnych w 2010 roku Kesha, która w ciągu pierwszych czterech lat swojej kariery zdobyła nagrodę dla 10 najlepszych albumów, stała się znana mniej ze swojej muzyki, a bardziej z długotrwałej walki prawnej z producentem Dr. Luke'iem — obecnie znanym jako X. Na Twitterze i w tabloidach jej muzyka jest często ostatnim tematem, na który się dyskutuje. Jej najnowszy album zatytułowany „Gag Order” zadebiutował w maju na pozycji 187., sprzedając równowartość 8,300 egzemplarzy w pierwszym tygodniu. Jest też Charli XCX, która spędziła dużą część swojej kariery, tworząc dziwaczne, ścierne płyty z plejadą twórców ze świata hiperpopu i eksperymentalnej muzyki elektronicznej. Niegdyś była prawdziwie dobrze zapowiadającą się komercyjną gwiazdą. We wczesnych latach swojej kariery Charli zdobyła kilka top 10 utworów listy top 100, w tym kolaborację nr 1 z raperką Iggy Azaleą w utworze pt. „Fancy". Przez chwilę wydawało się, że Charli świadomie wycofała się z olimpiady muzyki pop. Być może był to sposób na odizolowanie się od bezdusznych i często okrutnych kaprysów przemysłu dużych wytwórni. Jak się okazało, było to o wiele prostsze. Po prostu wybrała „estetyczny odjazd”. Jej mainstreamowy piąty album „Crash", wydany w zeszłym roku, został opisany przez samą Charli jako jej „moment głównej gwiazdy popu" i zadebiutował na 7. miejscu. Był to jak dotąd najwyżej notowany album artystki na liście Billboard 200. W tym miesiącu jej singiel „Speed Drive", napisany na potrzeby ścieżki dźwiękowej do filmu „Barbie", stał się jej pierwszym utworem na liście gorącej 100 od dziewięciu lat. To doprowadziło do sedna sprawy: ona może być ponadczasową gwiazdą popu, oczywiście jeżeli tak zadecyduje.
Źródło: https://www.nytimes.com/2023/08/14/arts/music/pop-musics-middle-class.html?unlocked_article_code=O_MdNfCkfnZ_7kYTp927n2faeRXFYQX-nWtDn5VOIBGsT-7kH5Kb5mvOK1L4kBjznnIPqcbwNVeUMInsGoC28Pmy4RsH_cLqlAwS4n-gaA3Rql3TAfsUXBQWU5s02Gpei8iUCm6nCTi15hqbLsEqnLDetvK-UV36S4xRqC3u087DHK7a-AI2g8QVNzIAKKITupD4Bo-9oh3VAimffBliygpDKLs8dQTL-nHk6-wuKNu_J_FJOEccPRy4qymNNlax6Pi6zLPc4wHda1kauM8CJgEmw1W-fABjBteGBiwXX9J3nROJX5TOwf8FC988r7kApBVv3tKRPbsuBI8yZf_HN9afQULT&smid=url-share
Dział: Muzyka
Autor:
Shaad D’Souza | Tłumaczenie: Joanna Najder
Źródło:
The New York Times