2025-02-03 10:52:17 JPM redakcja1 K

Disneyland Paris – wartość nowego nocnego widowiska Disney Tales of Magic

REPORTAŻ – Słynny park rozrywki wystartował 10 stycznia ze swoim całkowicie nowym nocnym widowiskiem. Drony, muzyka, fragmenty kultowych filmów... Oglądaliśmy show.

Zdjęcie: C.van Hanja-Edgerider

20:15. Podczas gdy niektórzy goście wykorzystują krótki czas oczekiwania, by przeżyć pętle na atrakcji Star Wars Hyperspace Mountain, inni zbierają się przed zamkiem Śpiącej Królewny. Chłodny, styczniowy wiatr nie zniechęca ani rodzin z małymi dziećmi, ani par, które ustawiają się, by zdobyć najlepsze miejsca. Jednak prawdziwi eksperci kierują się gdzie indziej, w samo serce Main Street, aby podziwiać nocny spektakl zaplanowany na godzinę 21:00.

Od 2012 roku to wydarzenie zamyka każdy dzień w Disneyland Paris, łącząc muzykę i pokaz sztucznych ogni w imponującym widowisku. W tym roku spektakl odnawia się po raz trzeci od swojego debiutu, łącząc nowinki technologiczne z nowymi efektami świetlnymi. Pierwsza znacząca zmiana: projekcje nie ograniczają się już wyłącznie do zamku. Według znawców, których spotykamy, najlepiej prezentują się one w okolicach restauracji Market House Deli, przy głównej alei parku Disneyland. To właśnie tutaj postanowiliśmy się osiedlić.

„Najlepiej stanąć w centrum” – mówi Amélie, trzymająca jedną ze swoich córek, która prawie zasypia w jej ramionach. Przyjechała z rodziną z Belgii i wydaje się bardziej niecierpliwa niż jej troje dzieci w wieku od dwóch do sześciu lat. Otulone szalikami i wygodnie ustawione w podwójnym wózku, dwie starsze córki mają nadzieję zobaczyć swoich ulubionych bohaterów Disneya. „W tej chwili uwielbiają Małą Syrenkę, ale to się zmienia” – przyznaje ich matka, z wyraźnym belgijskim akcentem, tłumacząc zainteresowanie Joy filmem „W głowie się nie mieści”, która dzieli imię z jednym z bohaterów filmu.

„Wszystkie mają imiona związane z Disneyem” – uśmiecha się Amélie. Judy, najmłodsza, oddaje hołd bohaterce z „Zwierzogrodu”, natomiast Lily nawiązuje do żony „Walta” – tłumaczy Amélie, jakby mówiła o znajomym. Nie zdążyła dodać nic więcej, gdy nagle ucicha muzyka dochodząca z głośników, a wszystkie światła alei gasną. „Ze względu na warunki pogodowe, spektakl zostanie przedstawiony w innej wersji” – ogłasza głos do publiczności. Twarz Amélie nabiera zaskoczonego, pełnego niedowierzania wyrazu. Jaka adaptacja nas czeka?

Gra świateł

Kiedy Main Street ponownie rozbłyska, wszelkie wątpliwości znikają. Niezależnie od tego, czy adaptacja jest zmieniona, czy nie, podmuchy wiatru z Seine-et-Marne nie są w stanie przyćmić czarodziejskiej atmosfery, jaką wprowadza początek show, ani uciszyć licznych międzynarodowych turystów. „Wow, to niesamowite”  – słychać okrzyk zachwytu. „Welcome to the Disney Tales of Magic” – rozbrzmiewa głos, wywołując owację publiczności, której smartfony uniesione są w górę. Już teraz dostrzec można sylwetki bohaterów Disneya, które są projekcjami na zamku.

Zimno znika, a oczy starają się podążać za obrazami wyświetlanymi na elewacjach Main Street: Król Lew, Lilo i Stitch, Toy Story… O, tego chyba nie znamy. W tej selekcji przeważają filmy z ostatnich lat, co czasem utrudnia ich identyfikację dla osób powyżej 18. roku życia. Nic z tego – dajemy się pochłonąć przez 20 przeorganizowanych utworów Disneya przygotowanych specjalnie na tę okazję oraz hymn spektaklu „Live in Magic”, oryginalną piosenkę wykonywaną po francusku. Utwór wprowadza główny temat: magię „w każdym z nas” i „na wieczność”. Trochę banalne? Może, ale ta dziecięca niewinność jest właśnie tym, co czyni uniwersum Disneya tak uroczym – niezależnie od krytyków.

Przez około dwadzieścia minut trwania spektaklu wyobrażamy sobie Elsę z Krainy Lodu, próbującą dotknąć czubkiem palca sztucznych, migoczących płatków śniegu zawieszonych nad naszymi głowami, albo Belle, poszukującą płatków róży przedstawionych z każdej strony. Światła chwytają za serce publiczność, która z łatwością zapomina o wszystkim, kierowana jedynie ciekawością, by poznać tożsamość przedstawianych postaci oraz szalonych, ożywionych fontann. Nawet jeśli sekwencja hiszpańskich piosenek wydaje się trwać dłużej niż reszta, rytmiczne nuty z filmów Coco i Encanto na końcu rozgrzewają atmosferę.

Ponadczasowy pokaz fajerwerków wieńczy przedstawienie wśród radosnych owacji. Prawie nie zauważamy braku dronów – wielkiej obietnicy tego nowego spektaklu – których nie można było użyć z powodu wiatru. Od początku stycznia drony te uzupełniają show przy sprzyjającej pogodzie, przybierając w niebie formę twarzy Buzza Astrala lub żyrandoli z Pięknej i Bestii. Więc to właśnie była ta „wersja adaptowana”. 

„Miałam łzy w oczach”

Wśród wiwatów słychać liczne okrzyki po hiszpańsku: „Fue hermoso” („To było piękne”). „Przyjechaliśmy, bo teraz u nas są ferie i ceny są niższe” – zwierza się Valentina, 21-letnia mieszkanka Barcelony, z ogromnym uśmiechem na twarzy i głosem pełnym wyraźnego podekscytowania. To była jej pierwsza wizyta zarówno w stolicy Francji, jak i w parku rozrywki. „To było niesamowite, aż miałam łzy w oczach” – dodaje, poruszona. Kilka kroków dalej Vanessa i jej córka dzielą się swoimi wrażeniami, kierując się w stronę wyjścia z parku. „Kolejność była bardzo szybka, trzeba było się skupić, ale to było naprawdę piękne” – ocenia matka, która również przyjechała z północy Hiszpanii.

Obok Jérôme i Doreen, pochodzący z Lille i doskonale znający park, są równie entuzjastyczni. „Dobrze pamiętam poprzednią wersję, ale ta podobała mi się bardziej. Projekcje na Main Street pozwalają na inne kąty widzenia” – ożywia się Doreen, choć przyznaje, że brak dronów ją rozczarował. Para, posiadająca roczny karnet, planuje wrócić już następnego dnia, aby świętować 27. urodziny Doreen. „Tym razem ustawimy się bliżej zamku” – zdradza Jérôme, jej partner. Jedynym jego zastrzeżeniem jest brak większej liczby starszych postaci Disneya, takich jak „Arystokraci” czy bohaterowie filmów z lat 2000.

Kilka kroków dalej odnajdujemy naszą belgijską rodzinę, pełną pasji. „Nie spodziewałam się czegoś tak wspaniałego” – przyznaje Amélie, wciąż zachwycona. Joy, Judy i Lily kiwają głowami na znak zgody, siedząc w swoim wózku. Niespodzianka się udała: „Uniknęliśmy oglądania zwiastunów w Internecie, żeby sobie nic nie zaspoilerować. I to była dobra decyzja!” – cieszy się Amélie. Rodzina, z gwiazdami w oczach, opuszcza pokaz i planuje dalej cieszyć się pobytem w jednym z hoteli parku.

Dział: Widowisko

Autor:
Mélanie Tuyssuzian | Tłumaczenie: Laura Śniada - praktykantka fundacji https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.lefigaro.fr/voyages/disneyland-paris-que-vaut-le-nouveau-spectacle-nocturne-disney-tales-of-magic-20250131#20-minutes-d-immersion-totale

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE