2023-12-29 08:51:03 JPM redakcja1 K

Dlaczego teleturniej Squid Game uwięził mnie swoimi mackami - nie mogę się oderwać

Casting jest perfekcyjny, wymagania stawiane uczestnikom są ogromne, a do wygrania jest niewiarygodna ilość nagród pieniężnych. Czego tu nie kochać?

Zdjęcie pochodzące ze strony Netflix

 

Moim pierwszym odruchem było unikanie programu telewizyjnego Squid Game: The Challenge, z bardzo przyjemnych powodów samozadowolonej pogardy. Oryginalny Squid Game, dziewięcioodcinkowy dramat stworzony przez Hwang Dong-hyuk, który pojawił się na Netflixie w 2021 roku, stał się sensacją ze względu na swoją pomysłową brutalność, chwytający za serce dramat i to, co należy zawsze nazywać ostrym oskarżeniem kapitalizmu.

Przekształcenie programu, w którym zawodnicy są mordowani, jeśli przegrają grę, w rzeczywisty reality show (bez morderstwa) jest trochę jak ożywienie świata They Shoot Horses, Don't They?, w którym grupa osób niepewnych jedzenia jest zaproszona do zniszczenia się dla naszej przyjemności oglądania. Nie, dziękuję.

Cóż, w każdym razie; obejrzałem pierwszy odcinek, natychmiast się wciągnąłem, przeorałem kolejne siedem odcinków w dwa dni i jestem teraz przekonany, że to najlepsza telewizja tego roku. I chociaż mam szereg uzasadnień, dlaczego jest w porządku, warto zauważyć, że Squid Game: The Challenge to, na pewnym poziomie, po prostu perfekcyjna produkcja. Obsada jest znakomita, mocno przechylona w stronę Amerykanów, z kilkoma komediowymi Brytyjczykami i jednym dziwnym Australijczykiem. Jest bardzo różnorodna, z postaciami, których nie widuje się w bardziej konwencjonalnych programach reality show - to znaczy ludźmi, którzy sprawiają wrażenie, że kieruje nimi coś innego niż chęć bycia w telewizji (jeszcze do tego wrócę). A jakość produkcji, nakręconej na scenach dźwiękowych w Londynie i Bedford przy użyciu replik scen z dramatu, sprawia, że jest ona oszałamiająca wizualnie.

Najważniejszą rzeczą w Squid Game: The Challenge jest jednak to, że przenosi gatunek reality w nową i bardziej wyrafinowaną erę. Pod pewnymi względami program jest mniej wyzyskujący niż bardziej podstawowe przykłady tego formatu. Pamiętam, jak lata temu Simon Cowell powiedział, że moment, w którym rekin skoczył podczas przesłuchań do American Idol, nadszedł, gdy mężczyzna wybiegł na scenę i ogłosił, promieniejąc, "Mam raka!". Nawet najbardziej przyćmiony konsument reality show w dzisiejszych czasach rozumie nie tylko, że historia jest wszystkim, ale także, że łuk narracyjny, przez który udani - lub katastrofalni - zawodnicy są popychani, jest tak zmasowany, że zabija prawdziwą dramaturgię.

Squid Game natomiast obchodzi się ze swoim materiałem znacznie lżejszą ręką. Nie widzimy zawodników w ich domach; nie poznajemy ich rodzin; nie słyszymy z wyprzedzeniem ich tragicznych lub inspirujących historii. Zamiast tego jesteśmy zanurzeni w świecie gry, gdzie nie ma zegarów, widocznych kamer ani ekipy, nie ma poczucia, że ta rzeczywistość jest inscenizowana dla telewizji. Informacje o uczestnikach pojawiają się w krótkich wypowiedziach do kamery w bocznym pokoju. Ale te ujawnienia - prezentowane jako monologi, bez widocznego członka ekipy produkcyjnej - pojawiają się tylko w wyniku akcji. To znaczy: dramat jest oparty na postaciach, a badanie tych konkretnych postaci, wW rezultacie serial nie tylko dostarcza emocji i napięcia na poziomie dramatu, ale także nakłania do wczesnego (i dość odkrywczego) osądu zawodników, opartego wyłącznie na tym, jak mówią lub wyglądają. Tymczasem same wymagania gry eliminują samoświadomość, która zabiła tak wiele innych programów w świecie reality TV. Squid Game znajduje się na przeciwległym końcu skali niż coś takiego jak Bake Off, ale korzysta z podobnego poczucia celu u uczestników, które wydaje się być oddzielone od pragnienia sławy. Jest w tym zarówno coś całkiem czystego - można odnieść wrażenie, że niektórzy zawodnicy kierują się wyłącznie ekscytacją związaną z wyzwaniem, które przed nimi stoi - jak i oczywiście miara czegoś znacznie bardziej niezdrowego.

Nagrody pieniężne w Squid Game: The Challenge wynosi niewiarygodne 4,56 mln dolarów (3,55 mln funtów), co daje 10 000 dolarów dla każdego z 456 uczestników. Tak duża nagroda wyraźnie zachęciła ludzi do zgłoszenia się, którzy w innych okolicznościach nie zgłosiliby się na ochotnika do reality show, co czyni go lepszym programem telewizyjnym. Oznacza to również, że w programie biorą udział ludzie, którzy desperacko poszukują pieniędzy - jeden z uczestników twierdzi, że porzucił studia, by wziąć udział w programie i spróbować wyciągnąć swoją rodzinę z ubóstwa - a ta desperacja jest częścią dramatu. Nikt nie jest wyśmiewany ani poniżany; to nie Mam Talent. Mimo wszystko.

Myślę, że to, co go ratuje, to złożoność gry; zapożyczone poczucie celu, które pochodzi z oryginalnego programu, i rodzaj równych szans z ludźmi oglądającymi. My, jako widzowie, jesteśmy tam razem z nimi, próbując dowiedzieć się, jak postąpilibyśmy na ich miejscu. "Ty byś umarła, a ja bym przeżyła" - powiedziała moja przyjaciółka Mika do swojej żony, Tiff, kiedy emitowano oryginalny serial. "Przydałabyś się w przeciąganiu liny, ale wtedy już byś nie żyła. Byłabyś w Red Light, Green Light". Ta rozmowa, która rozpoczęła się w miejscu, w którym została przerwana po emisji nowego programu, zaowocowała tym, że Mika, nauczycielka w szkole średniej, która za milion lat nie pomyślałaby o sobie jako o paszy w reality show, w połowie zdecydowała się zgłosić, jeśli przejdzie do drugiego sezonu (sto dolców mówi, że wygra) w tym, co wydaje mi się dowodem niezwykle potężnej telewizji.

Dział: Hollywood

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE