2024-02-26 23:51:55 JPM redakcja1 K

Dune: recenzja części drugiej

Na planecie Arrakis Paul Atreides (Timothée Chalamet) dołącza do rdzennych Fremenów i planuje zemstę na Harkonnenach i cesarzu Shaddamie IV (Christopher Walken). Ale straszne wizje drażnią straszliwą przyszłość.

Zdjęcie to kadr z filmu „Dune”

Wyczuwam, że Denis Villeneuve przez całe życie miał wizje napełnione przyprawami. Reżyser dużo opowiadał o tym, jak lektura „Diuny” Franka Herberta w młodym wieku otworzyła mu umysł. Przeniesienie na ekran porywającej mieszanki walczących rodów, psychodelicznych marzeń, wątków antykolonialnych i akcji międzygalaktycznej, charakterystycznej dla powieści science fiction, jest w rzeczywistości dziełem jego życia. I po raz kolejny w „Dune wydaje się, że obrazy, które Herbert wyczarował w głowie Villeneuve’a wiele lat temu, są przenoszone prosto z synapsy na ekran.

To, że część druga w ogóle się ukazała, jest czymś w rodzaju cudu. Reżyser postawił na dwuczęściową adaptację książki, mimo że nie gwarantowano kontynuacji – i zdumiewająca pierwsza część (według własnego uznania Villeneuve’a, która zadecydowała o spłacie w późniejszych częściach) dotarła w sam środek Covida. Część druga , zgodnie z obietnicą, to epopeja wojenna: ważniejszy, bardziej rozbudowany rozdział, w którym jest mniej do zrobienia w zakresie budowania świata, ale bardziej zawiła narracja wymaga rozwikłania.

Akcja rozpoczyna się wkrótce po zakończeniu części pierwszej (zaleca się ponowne obejrzenie, chociaż nadchodząca księżniczka Irulan Florence Pugh pełni głównie funkcję lektora podsumowującego), kiedy Paul Atreides (Timothée Chalamet) i jego ciężarna matka Lady Jessica (Rebecca Ferguson) zostają zaakceptowani do Fremenów, rdzennych mieszkańców wyschniętego na kość Arrakis. Paul, któremu udało się uniknąć masakry rodu Atrydów dokonanej przez brutalnych Harkonnenów – zaplanowanej przez cesarza Shaddama IV, rozczarowująco grzecznego Christophera Walkena – pragnie zemsty na wszystkich, którzy go skrzywdzili. Wielu Fremenów – w tym przywódca Stilgar (Javier Bardem) – uważa, że ​​Paul mógłby być „Lisan al-Gaib”, prorokiem w ich religii; z tym wyjątkiem, że te proroctwa zostały celowo sformułowane przez wtrącające się kosmiczne wiedźmy, Bene Gesserit (do której należy matka Paula, Jessica), a wizje Paula pokazują mu możliwe przypadki przyszłości, w których opieranie się na jego wymyślonym mesjańskim „przeznaczeniu” skutkuje niekończącym się rozlewem krwi. Tymczasem Paul zakochuje się w fremeńskiej wojowniczce Chani (Zendaya, tutaj biorąc pod uwagę prawdziwy czas ekranowy po jej przelotnej turze w części pierwszej ), a ich rozwijający się romans komplikuje… cóż, wszystkie powyższe czynniki.

Krótko mówiąc, kręci się mnóstwo talerzy – i w większości przypadków Villeneuve wykazuje nad nimi niezwykłą kontrolę. Poza tym organizuje oszałamiające sekwencje, które wrzucą cię z siedzenia: początkowy atak wojowników Harkonnenów, którzy przełamują grawitację, jeży włos na głowie; rzadka misja wystrzelenia rakiety, w której Paul i Chani eliminują wrogie ornitoptery, jest zapierająca dech w piersiach; Długo oczekiwana pierwsza przejażdżka Paula na robaku piaskowym to przytłaczający wyczyn dźwięku i obrazu z grzmiącym basem, który zamieni każde zwykłe kino w wstrząsające wrażenia 4DX. A Austin Butler jest MVP nowicjuszy jego chłopak z Harkonnenów, Feyd-Rautha (w każdym sensie Anty-Paul), jest bezwłosym ucieleśnieniem całkowitej nieludzkości. Jego zacięta bitwa na arenie na odległej planecie – całkowicie monochromatyczna pod czarnym słońcem wysysającym wszelkie kolory, a niebo eksplodujące plamami Rorschacha – jest miłą odskocznią od akcji rozgrywającej się głównie w Arrakis.

Głupotą jest narzekać, biorąc pod uwagę niesamowite osiągnięcia tutaj zaprezentowane – nieskrępowaną ambicję Villeneuve’a, bardziej rozdzierające oczy zdjęcia Greiga Frasera i świeże jammy Hansa Zimmera (mroczny plot-twist Paula; grzmiący hymn Feyda-Rauthy). Aha, i tak, Gurney Halleck (Josh Brolin) dostaje krótki balisetowy banger (przykładowy tekst: „Jego filtrfrak jest pełen sików…”). Pod koniec możesz czuć się nieco oszołomiony, ale ogólnie rzecz biorąc, pozostaje to niezwykły pokaz pustynnej mocy.

Dział: Premiery

Autor:
Ben Travis | Tłumaczenie: Kacper Sobierajski

Żródło:
https://www.empireonline.com/movies/reviews/dune-part-two/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE