2023-10-16 19:48:26 JPM redakcja1 K

Fikcyjna Dziewczyna - z miłości do książek do influencerki

Lena, znana w internecie pod pseudonimem Fikcyjna Dziewczyna jest jedną z topowych BookInfluencerek. Swoje social media prowadzi w tematyce książek i świata literatury. Na instagramie posiada blisko 17 tysięcy obserwujących, a jej konto na tik toku zdobyło już ponad 80 tysięcy followersów! Dowiemy się od Leny, jak wyglądają BookMedia od kuchni.

 

Cześć Lena. Na wstępie opowiedz nam coś o sobie.

Cześć, nazywam się Lena Filipiak. Chodzę do liceum. Czym się zajmuję? Głównie skupiam się na prowadzeniu BookMedii, bo to praca na pełen etat. Uwielbiam tworzyć, malować. To również pokazuje na swoim BookStagramie (Instagram o tematyce książkowej).


Jak zaczęła się twoja przygoda z BookMediami? Jest na to konkretny przepis jak zacząć?

Oczywiście trzeba mieć chęci i zacząć z optymistycznym nastawieniem. Ja początkowo już założyłam jedno konto na tik toku, i wybiło się do około 700 obserwujących. Niestety platforma zablokowała to konto. Drugie, aktualnie prowadzone przeze mnie konto wybiło się niemal od razu. Po pierwszych trzech filmikach wbiłam pare tysięcy obserwujących, co było dla mnie ogromnym szokiem! Według mnie nie ma żadnego konkretnego przepisu na to jak zacząć tworzyć w internecie. Na pewno nie można się poddawać. Nie zawsze wszystko mamy od razu. Nie zawsze pierwszy film się wybija. Jednak wydaje mi się, że na samym początku, trzeba się wbić w trendy, dodawać odpowiednie hashtagi.

Jednak twierdzisz, że częściej decyduje o tym przypadek?

Przeważnie tak.

Skąd czerpiesz inspiracje na tak kreatywne posty i materiały audiowizualne pojawiające się na twoich social mediach? Książki cię do tego inspirują? Ich treść? 

Głównie tak. Podczas czytania danej pozycji mam już w głowie zarys posta - jak go wykonam, jakich efektów użyje itp. Czasami zdarza mi się, że przerabiam zdjęcia jeszcze przed przeczytaniem książki. Po prostu liczy się też czas. I wtedy inspiruje się głównie okładką. Np. jeśli na okładce znajduje się postać - odtwarzam jej pozycje, jej wygląd, jej tło. Oglądam też estetykę danej książki, lub sprawdzam inspiracje na tik toku. Raczej nie mam głównego twórcy, którym się inspiruje. Staram się utrzymać jak największą oryginalność.

Obserwujesz innych bookstagramerów, booktokerów, czy booktuberów? Kogo najbardziej lubisz oglądać?
Booktuberów, za bardzo nie obserwuję, ze względu na to, że nie lubię długich filmów. Po prostu szybko się nudzę, nie zważając na to jak bardzo filmik jest ciekawy. Na instagramie i tik toku obserwuję głównie moje BookBesties, czyli dziewczyny, z którymi poza social mediami i książkami, łączy nas również przyjaźń. Poznałyśmy się przez internet, mamy częsty kontakt i wspólne patronaty. Jeśli chodzi o BookInfluencerów, których osobiście nie znam, to staram się ich nie obserwować. Na samym początku, kiedy założyłam konto, bardzo nie chciałam oglądać innych twórców. Czułam się po prostu zazdrosna. Teraz z biegiem czasu, nie czuję żadnej zazdrości, wręcz podziw. Na instagramie obserwuję głównie wydawnictwa, lubię mieć porządek. Wydawnictwa za pośrednictwem mediów, często informują o nadchodzących premierach, czy naborach recenzenckich.

Wspomniałaś o patronacie. Wytłumacz proszę, co to takiego. 

Patronat medialny polega na tym, że promujesz daną książkę. Twoje logo, profilowe, czy podpis ląduje na okładce książki - z przodu, z tyłu, lub na skrzydełku. Chociaż nie zawsze tak jest. Bo patronat polega przede wszystkim na jak największym rozpromowaniu danej pozycji. Influencerzy na patronaty powinni wybierać książki, które pokochali całym sercem. Niezbędna jest selekcja. Patronat to wręcz opiekowanie się tytułem.

Patronat to pewien profit od wydawnictwa. Jakie są inne korzyści z współpracy z wydawnictwem? Jak taka współpraca ogólnie wygląda?

Każde wydawnictwo ma swoje pewne wymagania, które trzeba spełnić. Między innymi progi obserwujących. Np. na recenzentów swoich książek nie wybierają BookInstagramerów, którzy mają mniej niż 1000 obserwujących. Wymagania są różne i zależne od konkretnego wydawcy. Współpraca polega na tym, że zainteresowany musi zgłosić się mailowo do wydawnictwa. Najlepiej nie pisać w ciemno. Wydawcy sprawdzają chociażby to, czy osiągnęliśmy próg obserwujących. Gdy spełnimy wszystkie warunki, piszemy maila ze zgłoszeniem. Ważne, aby ten mail wyglądał estetycznie i dawał jak najwięcej informacji. W skrócie - coś o mnie, coś o mediach, na których się udzielam, książki jakie lubię czytać. Warto zawrzeć linki do swoich platform. Promocja, to promocja. Najpierw musimy dobrze zareklamować siebie, jako influencera, aby później promować książki. Następnie wydawnictwo odpisuje. Przyjmie, lub odrzuci twoją propozycję. Jeśli w przeszłości zdarzyła nam się już praca z wydawcą, lub jesteśmy coraz większymi twórcami, wydawcy często odzywają się sami. Trzeba być jednak cierpliwym. Ja bardzo długo czekałam na pierwsze zgłoszenie. Ale niesamowicie się ucieszyłam, kiedy w końcu je dostałam. Skakałam ze szczęścia! Później współpracę trzeba dokładnie omówić. Ustalamy szczegóły takie jak komercja.


Jakie są twoje patronaty? Opowiedz o nich. 

Mam już kilka ukrytych patronatów. Nie mogę jeszcze o nich wspominać, ponieważ daty premier tych książek nie są jeszcze ujawnione. Moje już oficjalne patronaty to „Zawsze nie trwa wiecznie”  - J.C Cervantes, wydawnictwo MoonDrive. Obecnie zajmuje się promowaniem książki „Smak gorzkiej czekolady” autorstwa Weroniki Ancerowicz, wydawnictwo NieZwykłe. To mój drugi patrona, z którego jestem niezwykle dumna, bo uwielbiam poprzednie książki autorki. Oficjalna premiera tej pozycji będzie miała miejsce jeszcze w tym miesiącu. Mój następny patronat, książka która jeszcze nie została wydana, ale data premiery jest już znana to „Known from snow”, autorstwa jednej z BookInfluencerek - Veli, mojej dobrej przyjaciółki.

Dostajesz propozycje patronatu, wydawnictwo wysyła ci książkę i czeka na twoją recenzję? 

To raczej wygląda tak, że na początku recenzenci dostają tytuł w postaci PDF. Znowu, jest to zależne od wydawnictwa, ponieważ niektóre z nich wysyłają tylko kilka rozdziałów, a inne od razu całość. Nie ma tak, że bez przeczytania powieści podejmiesz decyzje. To nie ma żadnego sensu. Musimy wiedzieć, co promujemy i przede wszystkim promować książki, które uwielbiamy. Nie chciałabym być twarzą byle jakiej książki. Później parę dni przed premierą, książka przychodzi do nas w oficjalnej, papierowej wersji. Możemy wtedy zacząć promować ją medialnie, robiąc zdjęcia, czy nagrywając filmiki. Możemy też oczywiście przeczytać taką książkę drugi raz. Jednak ja zazwyczaj nie lubię tego robić. 

Czy możesz zdradzić, jakie jest twoje ulubione wydawnictwo? Z kim najbardziej lubisz współpracować? 

Pod względem współpracy nie mam ulubionego wydawcy. Z każdym pracuje mi się równie dobrze. 

Czy prowadzenie mediów o tematyce książkowej uważasz za pewien pomysł na biznes, czy jednak hobby?

Według mnie na początku jest to hobby. Moim zdaniem nie wolno zabierać się za cokolwiek z myślą tylko o zyskach. Liczy się pasja, zaangażowanie i chęci. Natomiast z czasem, kiedy już przebijemy jakiś próg obserwujących, mamy coraz więcej współprac i patronatów, wtedy zaczyna się powoli praca. Musimy pilnować terminów, wywiązywać się z obowiązków i spełniania zasad umowy.

Wspomniałaś o tym, że lubisz tworzyć, rysować, malować. Ja jako twoja obserwatorka doskonale wiem, jak łączysz te dwie pasje. Rysujesz po książkach, prawda?

To dość kontrowersyjne, ale tak. Na początku byłam do tego sceptycznie nastawiona. Książka musiała wyglądać idealnie, jakby wyszła prosto z księgarni. Rysowanie to niszczenie książek! Tak właśnie myślałam. W pewnym momencie zaczęłam zaznaczać sobie niektóre fragmenty budzące we mnie zainteresowanie. Po czym nagle zaczęło się od razu. Zaczęłam rysować! Zaczęłam wyrażać się artystycznie, przerzucałam moje emocje, jakie wywołuje u mnie dana powieść na kartki. Nazywam to moimi adnotacjami. 

Z rysowaniem łączę mojego instagrama. Na większości postów do recenzji coś rysuje, edytuję i tak dalej.

Czyli jesteś osobą, która lubi widzieć, że książka została przeczytana, wywołała pewne emocje, wniosła coś do życia, a nie została grzecznie odłożona na półkę?

Zdecydowanie tak. Mam z tylu głowy, że kiedyś wrócę do danej pozycji, przypomnę sobie jakie budziła we mnie emocje i ile szczęścia mi przyniosła. Być może przeczyta ją ktoś z moich bliskich i będzie mógł się utożsamić z moimi adnotacjami.

Sama przerabiasz zdjęcia wrzucane na swoje media. Jest to czasochłonne?

Poświęcam na to dużo czasu. Średnio to 3/4 godziny. Wszystko zależy jak bardzo chce przerobić daną fotografię. 

Aktualnie obserwuje cię blisko 17 tysięcy osób na instagramie i ponad 80 tysięcy na tik toku. Czy przy tak dużej społeczności możliwe jest ominięcie hejtu? 

Spotykam się z hejtem w internecie, jednak w tak małej ilości, że jest to aż szokujące. Uważam, że BookMedia to jedno z bardziej komfortowych miejsc. Oczywiście - jest wiele dram i problemów, ale nadal jest to bardzo spokojne medium i odbiorcy od początku przyjęli mnie dobrze. Większego hejtu doświadczyłam na YouTube. Teraz już nie nagrywam na tej platformie. Więc wchodząc na instagrama i tik toka, prowadząc konta o tematyce książkowej, wręcz oczekiwałam tego hejtu, spodziewałam się negatywnego odbioru. Niczego takiego nie zastałam. To było pozytywne zaskoczenie. Owszem, zdarzają się komentarze mające na celu skomentowanie np. mojego ubioru czy fryzury. Są to typowe uszczypliwości. Ilość hejtu jest i tak niewielka w porównaniu do komentarzy pozytywnych i komplementów. Jestem niezwykle wdzięczna za tak wspaniałe grono odbiorców.

A czy w szkole spotyka cię hejt ze względu na publikowane przez ciebie materiały w sieci?

Moja grupa przyjaciół raczej nie wspomina o mojej działalności w internecie. Traktują mnie normalnie, jak swoją koleżankę. Czasem śmiejemy się z tego razem - np. chodzimy do sieciowej księgarni, a oni krzyczą: „Fikcyjna Dziewczyna tu jest!”. Mimo, że czasem sprowadza mnie to do wstydu, to bardzo mnie wspierają. Generalnie w szkole nie spotkałam się konkretnie z hejtem, czasem ktoś rzuci argument „bo ty nagrywasz w internecie”, ale na tym się kończy owa wymiana zdań. Jestem bardzo szczęśliwa, dzięki przyjaciołom, w których mam oparcie.


Twórcy internetowi są rozpoznawalni. Zaliczasz się do tego grona? Szczególnie na targach książki, gdzie dana społeczność gromadzi się jednym miejscu, by dzielić swoje pasje. 

Na targach książki ludzie podchodzą po zdjęcia. Na początku było to szokujące, nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć, ale to było bardzo miłe. Im więcej targów, tym więcej obserwatorów do mnie podchodzi. Coraz bardziej się przyzwyczajam. Spodziewam się, że na najbliższych targach książki w Krakowie podejdzie do mnie jeszcze więcej osób. Nie sprawia to jednak, że czuję się celebrytką internetową.

W normalnym, nietargowym środowisku, zdarzyło ci się, że ktoś cię rozpoznał?

Często spotykam się z tym, że mijam kogoś i te osoby zaczynają szeptać: „to ta z tiktoka”. Ale zdarza się, że ktoś podchodzi do mnie, gdy jestem np. w galerii. Nie mam z tym żadnego problemu. Jest to zawsze bardzo miłe i to świetna okazja do krótkiej rozmowy. 

Wracając do targów książki - nie uważasz, że to wydarzenie zamieniło się w meetup z twórcami BookMediów, a nie z autorami i wydawnictwami?

Mam tu mieszane uczucia.  Jestem świadoma, że są widzowie, którzy przyjeżdżają na targi tylko ze względu na swoją ulubioną BookTokerke, czy ulubionego BookTubera. Jednak mam wrażenie, że targi nadal są skupione w pełni na autorach. Można to zobaczyć chociażby po kolejkach jakie ustawiają się do autorów, by ci podpisali każdemu z czytelników jego egzemplarz książki. Czasem jest to kolejka na 4 godziny. Fakt, przyjeżdżają dla książkowych influecerów, jednak to tylko dodatek, sposób promocji całego wydarzenia.

Będąc na targach książki, zdecydowaną większość uczestników wydarzenia stanowią osoby w wieku licealnym. Co więc ze stwierdzeniem, że młodzi nie czytają? 

To zupełna bzdura. BookMedia są na to żywym dowodem. Wyświetlania, polubienia, komentarze - to udowadnia, że stwierdzenie, że młodzi nie czytają jest absurdem. Sama też kiedyś nie czytałam książek. Nie rozumiałam jak można to robić z własnej woli. Myśląc o książce miałam w głowie przeklęte lektury szkolne. Teraz kiedy kocham czytanie i działanie w BookMediach widzę, jak wiele ludzi utożsamia się z tą pasją. Stwierdzenie, że młodzież stroni od literatury jest po prostu krzywdzące!

Granica między internetowym światem książkowym, a rzeczywistym światem książkowym zatarła się w momencie fenomenu „Wattpada”, czyli platformy dla pisarzy amatorów. Wydawnictwa tradycyjne coraz częściej decydują się na wydawanie książek wattpadowych.  Myślisz, że te książki to chwilowy hype i świetny marketing, czy pozycje warte przeczytania.

Jestem fanką niektórych wattpadowskich książek. Ogólnie na wattpadzie nie czytam często. Nie lubię czytać z telefonu, czy z laptopa. Ale książki z tej platformy, które zostały wydane w większości są dobre i czytam je głównie dla rozrywki. Nie dlatego, żeby poruszyć ważne problemy, ponieważ książki z wattpada w to nie celują. Możliwe, że hype jest chwilowy, a zainteresowanie wkrótce minie. Są jednak tytuły, które na topie utrzymają się pewnie dość długo, ponieważ będzie po nie sięgała młodzież, która daną książkę znajdzie w sieci. Co nie jest do końca pozytywne, bo większość książek z wattpada jest przeznaczona dla starszych odbiorców.

Co z tik tokiem? Czy wszystkie rozsławione na tym medium książki są wartościowe? 

Jeżeli książka jest popularna świadczy o tym, że większości czytelnikom się spodobała. Według mnie warto sięgać po takie książki, szczególnie, gdy jesteśmy młodymi czytelnikami. 

Jakie masz plany w związku z BookMediami? Zamierzasz to kontynuować? Wiążesz z tym swoją przyszłość?

Raczej nie wiąże z tym przyszłości. To miała być tylko zabawa, a pewnego rodzaju rozpoznawalność, to jedynie efekt uboczny. Coraz częściej zastanawiam się jak długo to potrwa, bo przecież nie wiecznie! Dopóki mam czas i sprawia mi to przyjemność, chce prowadzić BookMedia. Wydaje mi się, że studia, które wybiorę nie będą związane z działalnością w internecie, czy literaturą. Bardzo interesuje się modelingiem i aktorstwem. Chodziłam na zajęcia teatralne, codziennie ćwiczę przed lustrem i oglądam bardzo dużo filmów, żeby uczyć się mimiki aktorów. Gdyby się udało, bardzo chciałabym wyjechać za granicę i tam studiować aktorstwo.

Zajrzyjcie na Social Media Fikcyjnej Dziewczyny! 

https://www.instagram.com/fikcyjna.dziewczyna/?utm_source=ig_web_button_share_sheet&igshid=ODE2OTA4Y2Y1MQ==

https://www.tiktok.com/@fikcyjnadziewczyna?_t=8gYhlGR74Do&_r=1


Udzielająca wywiadu Lena Filipiak wyraziła zgodę na publikację materiału na stronie pressglobal.pl

Dział: Literatura

Autor:
Natalia Wasik

Żródło:
Tekst autorski

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE