Grać, aby wygrać – czy filmy o grach wideo zastąpią hity z superbohaterami?
Po rekordowym zysku Minecraft: Film nastąpiła lawina zapowiedzi kolejnych filmów opartych na grach wideo.

Zdjęcie: Warner Bros.
Margot Robbie i Sydney Sweeney są jednymi z najbardziej pożądanych aktorek w Hollywood. W związku z tym obie grały w filmach o superbohaterach z ostatnich lat (choć rola Robbie jako Harley Quinn jest prawdopodobnie bardziej znana niż to, co Sweeney robiła w Madame Web). Godne uwagi zatem jest to, że w ostatnich tygodniach obie były łączone z projektami, które są oparte o gry wideo. Firma LuckyChap, której współzałożycielką jest Robbie, planuje produkcję filmu na bazie The Sims, tymczasem Sweeney zamierza wyprodukować OutRun, oparty na 30-letniej grze zręcznościowej o tym samym tytule, a także podpisała kontrakt na rolę w filmie opartym na najnowszej hitowej grze Split Fiction. Kilka punktów dla graczy. Czy właśnie widzimy narodziny kina dla nich?
Niezależenie od porażki Hot Lady, filmy o superbohaterach jak i inne produkcje oparte na komiksach prawdopodobnie pozostaną na rynku jeszcze przez wiele lat. Marvel rozpocznie letni sezon filmowy w tym tygodniu z ich filmem Thunderbolts*, a prawdopodobnie ta seria od MCU w szczególności dotarła do (i dotknęła) zbyt wielu ludzi, aby pójść drogą filmów Transformers. Jednak gry stanowią poważną konkurencję, jeśli chodzi of ulubione produkcje Hollywoodzkie. I mimo że filmy Marvela oraz DC w ostatnich dwóch latach bardzo mocno splajtowały, to w tym samym okresie ukazały się trzy najlepsze filmy wszechczasów oparte na grach wideo, w tym Minecraft: Film, który wciąż przynosi zyski nawet po tym jak ucichły rozruchy o kurzego jeźdźca.
Podobnie jak z filmami o superbohaterach sprzed ich boomu na początku tego wieku, gry wideo stanowiły materiał źródłowy dla wielu filmów na przestrzeni kilku ryzykownych dekad, które często były nieudane. Pierwszą próbą był film oparty na grach z serii Super Mario Bros., ale jego data premiery zbiegła się z tą Parku Jurajskiego (i jego własną szaloną dziwnością). Kolejną próbą była seria Tomb Raider, lecz powstały tylko dwa filmy – jeden był wielkim hitem, drugi drogą klapą. A wiele gier typu shoot-em-up, takich jak Doom, zostało odrzuconych. Co gorsza, wiele z najpopularniejszych filmów związanych z grami lub je naśladujące, na przykład Ralph Demolka albo Free Guy, w ogóle na nich nie bazowało. Tymczasem rzeczywiste hity oparte na grach często wydawały się wykorzystywać te tytuły bardziej jako markę, niż ich fabuły lub historie. Przykładowo, Paul WS Anderson narzucił swój wyłaniający się styl i fiksacje na sześciofilmowy cykl Resident Evil, niczym Tim Burton przekształcający Batmana tak, aby pasował do jego własnej wrażliwości.
Inaczej jest w przypadku nowych filmów o grach wideo. Minecraft: Film ma wiele elementów, które oczywiście dzielą twórcę z Napoleonem Wybuchowcem, ale w dużym stopniu te ostatnie hity oparte na Mincecrafcie, Super Mario Bros., Sonic. Szybki jak błyskawica czy też Five Nights at Freddy’s były skierowane do super młodych i oddanych fanów (a w przypadku starszych gier jak Mario oraz Sonic również dla ich nostalgicznych rodziców) czasami do tego stopnia, że nie przypominały one prawdziwych filmów dla starszych widzów. Tak jak filmy o superbohaterach z opóźnieniem odzwierciedlały przejście komiksów do starszej publiczności niż ich reputacja wskazywała, tak te nowe stanowią dowód na to, jak dominująco kulturowo są gry wideo, zwłaszcza dla millenialsów, pokolenia Z jak i wyłaniających się dzieci generacji alfa. A w porównani z komiksami, które w swej tradycyjnej formie papierowej osiągnęły szczyt ponad pół wieku temu i od tego czasu przeżywały poważne zloty i upadki, to branża gier wideo nie spędziła tak wiele czasu na krawędzi zapomnienia. Jeśli wejście gier w hollywoodzkie centrum uwagi zajęło trochę czasu, to warto przypomnieć, że dekady minęły między wielkimi hitami filmowymi z Supermanem, Batmanem i Spider-Manem.
Nie znaczy to jednak, że filmy o grach są teraz hitami z automatu. Przykładem może być niedawna premiera filmu Until Dawn, zaadaptowana z gry survival horror – choć, aby być uczciwym, to poprzeczka dla mniej budżetowego horroru opartego na mniej przyjaznej dzieciom grze jest znacznie niższa. Żaden z wyżej wymienionych projektów Robbie oraz Sweeney nie ma takiego dziedzictwa lub automatycznej atrakcyjności dla dzieci jak Sonic, Minecraft czy też Mario, a w szczególności te dwa ostatnie tytuły są częścią tkanki kulturowej w sposób, w który Hollywood wydawało się, być może, zbiorowo nie wierzyć. W najlepszym przypadku mogą oni nie potrafić odróżnić trwałego dziedzictwa od mody.
Dzieje się tak dlatego, że choć kadra kierownicza może być ganiona za bezmyślne podążanie za trendami, to często jest ona niezwykle ostrożna w stosunku do wszystkiego, co naprawdę jest nowe. Nawet pozornie nieprawdomówny drugi skład, którego Marvel użył do wsparcia swojego pierwszego impulsu w kierunku inicjatywy Avengers – Iron Man czy też Thor nie byli żadnym Spider-Manem, Wolverinem ani Fantastyczną Czwórką – miał za sobą dziesięciolecia historii wydawniczej. Dla starszego kierownika Minecraft może wydawać się chwilowym sukcesem. Pomimo jego stosunkowo solidnej historii, Chris Hemsworth jest Thorem dłużej niż ta gra istnieje. Podobnie jak w przypadku filmów po Batmanie inspirowanych superbohaterami z lat 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku, a nie komiksami z lat 70-tych czy też 80-tych, tak bez wątpienia pojawią się filmy oparte na grach, w które nikt poniżej 30 roku życia nie grał długo. Stąd Sweeney i Michael Bay zawarli umowę na nakręcenie filmu OutRun, opartego na grze wyścigowej z 1986 r., która nie zawiera ikon typu Mario albo Luigi – miałaby szczęście, gdyby mogła pochwalić się postacią na poziomie Wario.
Pod względem artystycznym te mniejsze gry mogą okazać się dużą zaletą – nikt nie nakręcił świetnego filmu z tak ukochanej gry jak Mario czy Sonic, a pomimo ich sukcesu i miłości fanów, wiele ostatnich prób można ledwie uznać za „dobre”. Innymi słowy, wciąż jest przestrzeń na eksperymenty, zanim proces utrwali się w formule. Podczas gdy komiksy o superbohaterach zawęziły swoje ekranowe interpretacje, to adaptacja gier może być bocznym sposobem na przyjęcie bardziej zróżnicowanego zestawu gatunków. Nadchodzący film The Legend of Zelda może przywrócić fantastykę w stylu Władcy Pierścieni, podczas gdy niezależnie od tego, jaki będzie film The Sims, to prawdopodobnie nie będzie to żadna przygodowo-zręcznościowa extravaganza. Z drugiej strony, zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że próba uhonorowania czasami tandetnego materiału źródłowego po prosto zaowocuje filmami, które sprawiają wrażanie, jakby zostały zaprojektowane od tyłu przez ludzi, nie mających tak naprawdę wiedzy o tym medium. Na przykład, Five Nights at Freddy’s gra mniej jak odblokowanie fenomenu kulturowego, a nawet kompetentnego gatunku filmowego, a bardziej jak horror przetłumaczony na inny język, a następnie ponownie przetłumaczony z takim pośpiechem, że nic w nim nie gra.
Niezależnie od tego, będzie takich prób więcej – kolejna część Five Nights at Freddy’s jest w drodze, podobnie jak więcej filmów o Sonicu, Mario oraz Minecrafcie. Z pewnością ktoś, prawdopodobnie Nintendo, spróbuje stworzyć kinowe uniwersum w stylu Marvela. Prawdziwym pytaniem dotyczącym stanu filmów opartych o gry wideo jest to, czy przyciągną one młodsze pokolenie z powrotem przed wielki ekran w większej liczbie, czy też zamienią doświadczenia filmów w symulację na dużą skalę jako dodatkowy poziom do przejścia czasami przed powrotem do domu i konsolę.
Dział: Kino
Autor:
Jesse Hassenger | Tłumaczenie: Sebastian Ludyga — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.theguardian.com/film/2025/apr/28/video-game-superhero-movies