2025-03-30 14:57:43 JPM redakcja1 K

Jak stworzyć błyskawicznie zapomniany, niezwykle kosztowny film?

Filmy braci Russo Avengers zawładnęły kulturą popularną, ale reżyserzy nie powtórzyli jeszcze tego sukcesu.

Źródło zdjęcia: Wikimedia Commons

Joe i Anthony Russo, lepiej znani jako bracia Russo, cieszą się dwiema najbardziej dochodowymi karierami w Hollywood. Większość ich sukcesu pochodzi z filmów, które współreżyserowali dla Marvela: trzy z tych projektów, w których pomogli przekształcić postacie z komiksów w ikony, a „kinowe wszechświaty” w standardową praktykę, należą do 50 najbardziej dochodowych filmów wszechczasów. Dwa z nich - Avengers: Infinity WarAvengers: Endgame zarobiły ponad 2 miliardy dolarów w kasie na całym świecie. Oprócz Jamesa Camerona są jedynymi reżyserami, którzy przekroczyli ten kamień milowy co najmniej dwukrotnie.

Sądząc jednak po ich filmografii od czasu Endgame, jest mało prawdopodobne, aby Russowie zrobili to po raz trzeci - a przynajmniej nie bez Avengersów. Astronomiczne budżety, jakimi para ta dysponowała przez ostatnie pół dekady, nie przyniosły śladów kulturowych wielkości Hulka: Netflix, który zaczął odblokowywać drogie filmy aby pomóc w budowaniu własnych franczyz, stwierdził, że szpiegowski thriller Russosa o wartości 200 milionów dolarów „The Gray Man” znajdował się na szczycie listy najczęściej oglądanych filmów przez dwa tygodnie. Jednak ani film, ani grany przez Ryana Goslinga zabójca nie zapadli w pamięć opinii publicznej. „Citadel”, serial Prime Video wyprodukowany przez Russos, jest jednym z najdroższych programów, jakie kiedykolwiek powstały - ponad 300 milionów dolarów za pierwszy sezon. Wymyślony przez jednego z dyrektorów Amazona, „Citadel” miał zapoczątkować „globalną franczyzę”, ale ledwo wywarł wrażenie na widzach; w pierwszym miesiącu dostępności serial nigdy nie wszedł do Top 10 rankingów streamingowych Nielsena. Bez „Earth's Mightiest Heroes” praca Russosa stała się formalna i tymczasowa. Wygląda na to, że ambitne studia nie mogą po prostu wkupić się w modę.

A jednak Rosjanie znów tutaj są, z kolejną wygórowaną próbą stworzenia nowej przebojowej serii. „The Electric State”, obecnie na Netflix, to warta 320 milionów dolarów adaptacja powieści graficznej Simona Stalenhåga o dziewczynie, która wraz z inteligentnym robotem szuka swojego brata w retro-futurystycznej, dystopijnej Ameryce. Część tych pieniędzy najwyraźniej została dobrze wykorzystana: Efekty wizualne są płynne, projekty robotów naprawdę dobre, a scenografia skrupulatna. Obsada również jest bogata: Holly Hunter, Colman Domingo i Brian Cox. Ich role są jednak tak absurdalnie małe, że sugerują ciężkie przeróbki i wycięte ujęcia. The Electric State
Zdjęcie: Netflix

Przeczytaj: Co Avengers: Endgame oznacza historyczny wynik kasowy na przyszłość

Hollywoodzkie studia filmowe przyznają ogromne fundusze reżyserom, którzy stworzyli kasowe hity, co jest powszechną praktyką - zwłaszcza w przypadku projektów, które wydają się przynosić zwrot z inwestycji. Russos stali się, jednak, niezwykle biegli w demonstrowaniu kreatywnych ograniczeń tych stosów gotówki. Firmy jasno dały do zrozumienia, że chcą tworzyć nowe filmowe uniwersa, a książka Stalenhåga jest doskonałym punktem wyjścia do ekspansywnej adaptacji filmowej: Jego sugestywna grafika eksploruje krainy, które praktycznie błagają o odwzorowanie na dużym ekranie, a misja jego bohaterki jest pełna patosu. Sam Anthony Russo powiedział, podczas panelu na New York Comic Con, w październiku ubiegłego roku, że on i jego brat byli podekscytowani „wymyśleniem, jaką historię możemy opowiedzieć w tym świecie”.

Opowiedziana przez nich historia zastępuje jednak oryginalność książki Stalenhåga przyjaznym dla algorytmów, nieeleganckim bełkotem. Russowie sprowadzają nawiedzoną i makabryczną opowieść z powieści graficznej do banalnej bitwy między nieetycznymi ludźmi a czującymi maszynami, w której ci drudzy próbują dochodzić swoich praw i przegrywają; jest to generyczna konfiguracja dobro kontra zło, podobna do tych, które można znaleźć w The Gray Mani Citadel. Millie Bobby Brown - najbliższa Netflixowi gwiazda - gra Michelle, nastolatkę współczującą automatom, która zbiera grupę odmieńców, aby zdetronizować bezdusznego potentata technologicznego Ethana (Stanley Tucci), który uważa, że ludzie i roboty nie powinni współistnieć. Ethan chce dać ludziom przewagę, podłączając ich do zestawów słuchawkowych wirtualnej rzeczywistości, które wynalazł; Michelle chciałaby, aby wszyscy się wylogowali i dotknęli trawy.

Michelle i Ethana łączy to, że oboje są jednowymiarowymi archetypami z tragicznymi historiami. Film wokół nich jest równie nijaki. „The Electric State” jest tak przejrzyście chętny do zaspokojenia, możliwie, jak największej liczby demograficznych widzów, że udowadnia swoje własne przesłanie: świat zależny od interesów biznesowych i optymalizacji technologicznej przytępia potencjał artystyczny i ludzką pomysłowość. Wszystko, co pozostało, to pustkowie na wpół wypalonych pomysłów szukających domu.

Przeczytaj: „Netflix myśli dokładnie tak, jak stare studio filmowe”

W „The Electric State” jest pewna samoświadomość, która od samego początku czyni go bezwładnym. Russowie zapełnili obsadę wielkimi nazwiskami (i gwiazdami Marvela), takimi jak Chris Pratt i Anthony Mackie, aktorami, których wzajemna chemia niemal odwraca uwagę od słabej fabuły. Michelle przypomina bohaterki młodych-dorosłych filmów z lat 2010-tych, z trafnymi tekstami („Mam taki stan, że mogę żyć tylko w rzeczywistości”, szydzi) i charakterystyczną fryzurą. Każda postać ma być łatwa do zakorzenienia lub przeciw, co zmusza je do uproszczenia; sojusznik Michelle, Keats, leniwie grany przez Pratta, jest tak słabo napisany, że jestem zaskoczony, że w ogóle ma imię. Wiele robotów, pomimo tego, jak realistycznie wyglądają, ma nudne osobowości. Woody Harrelson podkłada głos maskotce Planters, Panu Orzeszkowi - kolejny dowód na to, że budżet został przeznaczony na zakup rozpoznawalnych obrazów - ale generyczna rola tłumi ekscentryczny urok aktora.

Gdy oglądałem „The Electric State”, przypomniały mi się inne projekty filmów, dobre i złe: filozoficzne rozmyślania „Blade Runner”, krzykliwa niespójność „Divergent”, projekty postaci ze wspaniałej gry wideo grozy Soma. Russowie byli oczywiście pod wpływem twórczości Stevena Spielberga, ale to, co osiągnęli, jest bardziej zbliżone do bardzo źle ocenianego, pełnego odniesień „Ready Player One” niż „E.T.”. Reżyserzy mieli pieniądze i motywację do rozebrania popularnych dzieł na części - naśladowanie poprzednich sukcesów wydaje się być bezpiecznym zakładem na osiągnięcie jak najszerszej popularności i największej liczby minut oglądania, według których wiele platform streamingowych ocenia, jak dobrze radzą sobie ich projekty. Jednak takie wybory sprawiają, że film wydaje się zbyt znajomy i nie jest w stanie zbudować własnej tożsamości. Każdy misternie wymyślony robot, każdy aktor w stylu „Hej, to ten facet!”, każdy ściśle odwzorowany obraz z powieści graficznej Stalenhåga staje się niczym innym jak dekoracją.

Oczywiście nawet najbardziej uznani filmowcy mogą paść ofiarą ograniczeń związanych z oczekiwaniami korporacji. Najlepsze wysiłki Barry'ego Jenkinsa, aby ożywić „Króla Lwa” prequel, „Mufasa”, nie mogły zapobiec poczuciu, że jest to produkt z dużej litery p. Zdobywczyni Oscara, Chloe Zhao, podobnie jak Jenkins starała się oddzielić „Eternals” od pozostałych filmów Marvela. W międzyczasie bracia Russo są znani ze swoich wcześniejszych osiągnięć w przekształcaniu filmów w możliwości merchandisingowe. Ich najnowszy wpis w ten kosztowny gatunek jest kolejną żenadą w ich szeregu i podobnie skazany na zapomnienie. „The Electric State”, z przewidywalnym finałem zapowiadającym sequel, opowiada się za społeczeństwem, które ceni sobie wspólnotę i wyobraźnię. Pomimo tego, film - pod kierownictwem swoich reżyserów i producentów - po prostu nie jest w stanie sam sobie tego wyobrazić.

Dział: Kino

Autor:
Shirley Li | Tłumaczenie Bartłomiej Linek — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.theatlantic.com/culture/archive/2025/03/the-electric-state-netflix-budget-russo-brothers/682090/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE