Jako dziecko Vinay Sastha R rozpalał swoją wyobraźnię takimi filmami jak „Władca Pierścieni” i seria o Harrym Potterze
Jednak w przeciwieństwie do większości innych ludzi, pracuje teraz przy filmach. Mieszkający w Trichy w południowych Indiach pan Sastha R pracuje jako dyrektor techniczny tworzący efekty wizualne (VFX) dla DNEG, jednego z wiodących studiów VFX w Indiach.
Zdjęcie: Vinay Satha R
W wieku 26 lat, zaliczył dopiero kilka lat w branży, ale wciąż ma okazje pracować nad ciekawymi projektami.
„Dyrektor techniczny zajmuje się głównie tworzeniem elementów, których nie można byłoby stworzyć podczas filmowania... jak wywołanie deszczu lawy w mieście, sprawienie, że deszcz zamarza w locie czy topiący się księżyc – każdy fantastyczny element o jakim możesz pomyśleć”, powiedział. „Kocham to co robię i sprawia mi to radość”
Boom w indyjskiej branży VFX przyniósł korzyści panu Sastha R. Indyjski przemysł filmowy nie tylko domaga się więcej efektów specjalnych, również firmy z zagranicy wysyłają prace do Indii.
Na przykład, smoki z piątego sezonu „Gry o Tron” zostały stworzone w Bombaju.
Serwisy streamingowe takie jak Netflix, producenci telewizji i filmów animowanych, oraz przemysł gier komputerowych żądają więcej.
„Branża VFX odnotowała gwałtowny wzrost dzięki napływowi efektów wizualnych w prawie całym sektorze rozrywkowym”, powiedział Namit Malhotra, założyciel Prime Focus, wielkiej, indyjskiej firmy medialnej, będącej właścicielem DNEG.
Indie są relatywnie tanim miejscem do tworzenia takich dzieł sztuki, a przyjęcie chmury obliczeniowej uczyniło łatwiejszym dla indyjskich pracowników wniesienie wkładu w projekty realizowane za granicą.
„Indie stały się dużym rynkiem dla outsourcingu, jednak nie dla całego filmu, a jego części”, powiedział Ketan Mehta, założyciel Cosmos Maya, studia efektów wizualnych i animacji.
Twierdzi, że to „tylko kwestia czasu”, nim indyjskie studia będą zajmowały się wszystkimi efektami wizualnymi dla dużych światowych produkcji.
Jednak podłączenie do globalnego rynku ma swoje słabe strony. Indie nie zdołały uniknąć efektów strajków w Hollywood, które zakończyły produkcje telewizyjne i filmowe na wiele miesięcy w zeszłym roku.
„Strajk w Hollywood miał wielki wpływ na rynek w Indiach. Wyraźnie mogliśmy dostrzec skutki fali. Zwalniano ludzi i zmniejszyły się zakłady produkcyjne. Opóźniło się wiele projektów, a rynek nadal działa bardzo wolno przez przychodzące prace z Hollywood”, powiedział pan Metha.
Niemniej jednak jest pewny, że rynek się z tego podniesie. A kolejnym wyzwaniem dla indyjskiej branży, może być znalezienie odpowiednio licznego grona pracowników.
Obecnie w przemyśle VFX i animacji pracuje około 250 tysięcy osób, według grupy zadaniowej ds. animacji, efektów wizualnych, gier i komiksów (AVGC).
Szacuje się jednak, że do 2032 roku owa liczba wzrośnie do 2,2 miliona.
By pomóc w zaopatrzeniu tych pracowników, AVGC pracuje z uniwersytetami i uczelniami, aby wymyślić nowe kursy i kwalifikacje.
Ashish Kulkarni, członek grupy zadaniowej AVGC, chciałby zobaczyć starszych członków branży zaangażowanych w proces edukacji.
„Dziecko, które podejmie taki kurs powinno być motywowane przez dobrze znanych ludzi z branży, żeby VFX i animacja stały się popularne, a rodzice nie byli sceptycznie nastawieni do pozwolenia dziecku na wybór tego pola”, powiedział.
Kashitiz Sharma, ze Szkoły Filmowej w Whistling Woods International, twierdzi, że Indie mają sporo młodych ludzi posiadających techniczne umiejętności jak inżynieria.
Według niego, to czego brakuje to kursy uczące „głębokiego rozumienia” tworzenia filmów i artystycznej strony efektów wizualnych.
Ów brak jest jednak uzupełniany przez nowe kursy VFX oferowane przez uniwersytety i inne instytucje.
„Dla ludzi chcących zajmować się animacją i VFX przyszłość wygląda obiecująco”, twierdzi pan Sharma.
Mimo najszybszego wzrostu gospodarczego ze wszystkich głównych gospodarek, Indie nadal są w nisko na liście krajów o średnich dochodach.
Może zatem nie być łatwo znaleźć pieniądze na kursy efektów wizualnych i drogi sprzęt i oprogramowanie potrzebne do szkolenia.
„Kursy VFX i animacji nie są łagodne dla portfela. Jeśli chcemy więc stać się globalnym centrum, powinniśmy skupić się na kwestii kosztów”, mówi pan Sharma.
Wskazał, że samo użycie kilku pakietów oprogramowania, używanego do tworzenienia efektów wizualnych, może kosztować tysiące dolarów rocznie.
Zaproponowanym przez niego rozwiązaniem, jest sprawienie by duże firmy medialne i technologiczne pochyliły się nad kosztami.
„Nie tylko rząd ma za zadanie zapewnić dotacje. Korporacje powinny znaleźć rozsądne rozwiązanie, by zapewnić narzędzia i technologię na poziomie edukacyjnym.
Oprogramowanie powinno być dostępne dla studentów w celach edukacyjnych”, powiedział pan Sharma.
Sztuczna inteligencja (SI) może pomóc złagodzić braki kadrowe w branży.
Już teraz „zmienia sposób tworzenia filmów”, jak twierdzi Keitan Yadav producent VFX i dyrektor operacyjny w bombajskim Red Chillies Entertainment.
„Jeśli muszę pokazać reżyserowi ujęcie, mogę stworzyć scenę przy pomocy SI – można wprowadzić zmiany bez straty czasu”, stwierdził.
„Złożone sceny z dużą ilością efektów specjalnych wykorzystują SI do by szybko generować CGI [obrazy generowane komputerowo] tła, postaci, symulacji efektów i ruchu kamery w niskiej rozdzielczości. W ciągu kilku godzin, zamiast miesięcy, można zobaczyć finalny produkt i podjąć decyzję o zmianie”.
Jego zdaniem, ludzie stracą pracę przez przejęcie kilku pól przez SI, ale narodzą się inne okazje.
„Powinniśmy patrzeć na SI jak na potężne narzędzie do ulepszenia kreatywności, produkcji i jakości, a nie jak na zagrożenie. Proste – jeśli dziesięć drzwi się zamknie, otworzy się 100”
W Trichy, jedna z najbardziej emocjonujących, dla pana Sasthy R, rzeczy w pracy w branży filmowej jest prosta i mało techniczna.
„Zostać w ciemności kina, kiedy większość ludzi już wyszła i czekać, by zobaczyć jak towje nazwisko przewinie się w napisach końcowych. Świetne uczucie!”
Dział: Kino
Autor:
Priti Gupt | Tłumaczenie: Miłosz Andrzejczak