2024-04-08 10:15:18 JPM redakcja1 K

Konkurs Piosenki Eurowizji - “festiwal ludowy”?

Konkurs Piosenki Eurowizji zbliża się wielkimi krokami. Jednak to, co tak naprawdę miało być festiwalem ludowym, który łączy “całą” Europę, w tym roku cechuje się zamieszaniem, protestami i demonstracjami. Udział Izraela w tegorocznym konkursie jest gorąco dyskutowany. Wiele osób chce wykluczenia Izraela z konkursu, w wyniku wojny z Hamasem.

Zdjęcie: dagbladet.no

 

Niespełna osiem tygodni pozostało do rozpoczęcia tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji w Malmö. Po raz 68, 37 krajów zbierze się tam na tydzień przepełniony muzyką, dobrą atmosferą i wydarzeniami folklorystycznymi.


Ale czy w tym roku naprawdę będzie to “festiwal ludowy”? 


To, że Izrael otrzymał przyzwolenie na udział w tegorocznej Eurowizji wywołało falę protestów w całej Europie, a w wielu krajach konkurs spotkał się z ogromnymi demonstracjami i groźbami bojkotu. Europejska Unia Nadawców (EBU) przez cały czas twierdzi, że wykluczenie Izraela z konkursu, tak jak Rosji w 2022 roku, nie wchodzi w grę.

Podczas każdego z półfinałów Melodi Grand-Prix (norweskich preselekcji na Eurowizję), oraz finału w Trondheim, protestujący zebrali się przed wejściem na widownię. Jeden z demonstrujących zdołał nawet dostać się do środka, co poskutkowało odwołaniem pierwszego półfinału.

“Nie sądzę bym pamiętał rok, w którym było więcej zamieszania niż w tym” - mówi Johan Patrick z “Eurovision Norway”

Entuzjasta Eurowizji Anders Tangen uważa, że trudno jest porównywać ją z poprzednimi latami, ale zdaje sobie również sprawę, że jest wokół niej dużo szumu.

'‘W dużej mierze wynika to prawdopodobnie z faktu, że internet i social media są teraz wyraźniej obecne niż podczas poprzednich kontrowersji. Jednak w tym roku wydaje się to rozległe na skalę międzynarodową” - mówi Tangen.

Również w krajach sąsiednich Norwegii finały krajowe spotkały się z protestami. Zdjęcie przedstawia billboard w Malmö, mieście organizującym tegoroczny konkurs. Został zdewastowany, gdy Izrael otrzymał od EBU zielone światło na udział.

 

Kraje rozważały bojkot


Islandia jest jednym z krajów, które już na początku zagroziły wycofaniem się, jeśli Izrael zostanie dopuszczony do udziału. Niedawno jednak okazało się, że reprezentantka Islandii, Hera Björk, i tak chce wziąć udział w konkursie. Tutaj zdjęcie z 2010 roku, gdy reprezentowała swój kraj podczas Eurowizji w Oslo.

Reprezentanci Finlandii, grupa Windows95man, wyrazili przed zwycięstwem, że rozważają rezygnację, jeśli wygrają preselekcje. Mimo to od tego czasu zdecydowali się wziąć udział w konkursie w Malmö.

Norweska nadzieja Eurowizji, członkowie zespołu Gåte, również szczerze wyznali, iż uważają udział Izraela za skomplikowany. Musieli podjąć decyzję czy pojadą, czy nie.

“Zgadzamy się w zespole, że uważamy to za bardzo problematyczne, jeśli Izrael dalej będzie prowadził działania, jakie prowadzi obecnie.” - ujawnił wcześniej zespół dla NRK


Dziennikarze komentują sprawę

 

Johan Patrick Bredesen z “Eurovision Norway” podkreśla, że konkurs w sposób oczywisty jest nacechowany wojną i zgiełkiem jaki ona wywołuje, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mamy dopiero marzec.

“Gdy się o tym mówi, często wspomina się również o «kłopotach» w kontekście Eurowizji, które z reguły dotyczą krajowych preselekcji, na których występują problemy, lub o tym, że piosenki są niemal skopiowane od poprzednich. Z pewnością w tym roku jest bardzo duże zamieszanie, dotyczące być może o wiele poważniejszych spraw niż w zeszłych latach.”

Redaktor ds. rozrywki w NRK, Charlo Halvorsen, mówi, że NRK oczywiście nie może się doczekać finału Eurowizji w Malmö - i trzymają kciuki za zwycięstwo Norwegii, ale uważają, że sytuacja na Bliskim Wschodzie i w Izraelu będzie miała wpływ na tegoroczny finał. Bredesen ma nadzieję, że sam konkurs nie zostanie dotknięty, ale to jest trudne do przewidzenia.

”Bardzo łatwo zrozumieć tak silne poruszenie, gdy jeden z krajów uczestniczących w konkursie jest stroną toczącej się wojny. Ciężko z wyprzedzeniem powiedzieć jakie będą konsekwencje dla finału konkursu” - mówi Halvorsen dla “Dagbladet”

Anders Tangen wskazuje na wcześniejsze kontrowersje związane z konkursem. Na przykład wtedy, gdy w 2017 Ukraina organizowała festiwal w Kijowie. 

“Rosja wysłała artystkę, której odmówiono udziału za to, że występowała wcześniej na okupowanym Krymie. Kontrowersje te były jednak jeszcze bardziej widoczne w krajach, których to dotyczyło.”

Anders zwraca również uwagę, na wydarzenia z 2019, gdy konkurs odbywał się w Tel Avivie. Wtedy eurowizyjne show spotkało się z protestami. 

”Znamy już sytuacje z przeszłości, gdy wydarzenia polityczne miały wpływ na wynik konkursu. To, co myślę, że jest najbardziej prawdopodobne, to że będziemy mogli zobaczyć jak Izrael otrzymuje mniej punktów niż dostałby na początku.”

Tangen obawia się, że na wynik wpłynie wszystko, co dzieje się poza konkursem.

- “Można głosować zarówno za Izraelem, jak i przeciwko. Jednak skoro nie można oddać «negatywnego głosu» na dany kraj, odpowiednia ilość zwolenników z całego świata może się silnie zmobilizować i zagłosować na Izrael. Podczas gdy ci, którzy chcą zaprotestować przeciwko niemu, muszą rozdzielić swoje głosy pomiędzy wszystkie inne nacje. Myślę, że sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdyż Izrael ma świetną piosenkę, która się wyróżnia. Jeśli wygra, bardzo wiele osób może zinterpretować to jako zwycięstwo polityczne, natomiast ja sądzę, że istnieją dobre powody, aby twierdzić, że byłoby to również zwycięstwo muzyczne. Musimy być w stanie oddzielić piosenkę od kraju” - dodaje Tangen.

Bredesen odnosi się do głosów, które rozbrzmiewają w social mediach, oraz sprzeciwu z jakim konkurs się tam mierzy. Uważa, że może to wpłynąć na oglądalność.

-”Wiele osób twierdzi, że zbojkotuje tegoroczną Eurowizję, jeśli EBU nie wyrzuci Izraela z konkursu. Czy to zrobią, jest niemożliwe do stwierdzenia. Jednak festiwal jest tak ogromny i popularny, że według mnie nie będzie aż tyle bojkotujących, żeby spowodowało to kryzys dla nadawców”.

-”Widzę, że niektórzy nawołują do bojkotu, ale coś mi mówi, że pochodzi to od grup osób, które mimo wszystko i tak by nie oglądały. Tak więc nie powinniśmy całkowicie ignorować faktu, że całe to zainteresowanie i szum wzbudza również ciekawość widzów. Wiele osób chce zobaczyć jak to się ostatecznie potoczy” - mówi Tangen.


Polityczna propaganda?


Chociaż EBU przez cały czas z chęcią zaprasza Izrael do tegorocznej edycji, ich droga do uczestnictwa w majowym konkursie była trudna. Przez długi czas wydawało się, że kraj zostanie zdyskwalifikowany, ponieważ piosenka, którą chciał wysłać, była zbyt polityczna. Jedną z najważniejszych zasad Eurowizji, a także wymogiem uczestnictwa, jest to, że piosenki nie mogą zawierać odniesień politycznych.

Izrael chciał partycypować z piosenką “October Rain”, która przez wiele osób została odebrana jako oczywiste odniesienie do ataku Hamasu z 7 października. Początkowo izraelski nadawca KAN, zaprotestował i odmówił wprowadzenia niezbędnych zmian w tekście. Ostatecznie jednak wyrazili zgodę, więc “October Rain” to teraz “Hurricane”.

O tym, kto ostatecznie zwycięży - a także o tym, czy festiwal spotkają problemy, dowiemy się już 11 maja.

Dział: Muzyka

Autor:
Jonathan Gaathaug Nielsen | Tłumaczenie: Michał Biegun

Żródło:
https://www.dagbladet.no/kjendis/kan-ikke-huske-sist/81112005

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE