2024-05-26 17:46:14 JPM redakcja1 K

Melchior Wańkowicz. Wspomnienie wybitnego reportażysty

Melchior Wańkowicz żył w niesłychanie ciekawych czasach, obfitujących w wydarzenia tyleż dramatyczne, ile stygmatyzujące dzieje Świata i Polski na długie dziesięciolecia.

Foto: Melchior Wańkowicz na balkonie swego warszawskiego lokum; nowahistoria.interia.pl 

Urodził się 10 stycznia 1892 roku, w Kalużycach, w ówczesnej guberni mińskiej, Wielkiego Cesarstwa Rosyjskiego. Podług kalendarza juliańskiego był to 29 grudzień 1891 roku. Stąd poszczególne źródła podają różne daty. Zmarł 10 września 1974 roku w Warszawie. Rodziców praktycznie nie znał. Ojciec, schorowany po katordze na Syberii, gdzie został zesłany, wskutek udziału w Powstaniu Styczniowym, skąd wrócił dopiero w 1875 roku, zmarł kilka miesięcy po narodzinach syna. Matka opuściła Go na zawsze, kiedy liczył kilka lat. Postanowieniem nieformalnej rady rodzinno – sąsiedzkiej, mały Mel został wysłany pod kuratelę jednej z ciotek do majątku babki ze strony matki, w okolice Kowna. Wańkowiczowie jako zasłużona dla Kresów szlachta, pieczętowali się herbem Wańkowicz właśnie, będącym odmianą herbu Lis. 

Życiorys Melchiora Wańkowicza przypadł na okres, bogaty w szalenie istotne dla Polski i Świata, przełomowe zdarzenia, niosące nieodwracalne zmiany geograficzne, społeczne i mentalne całych społeczeństw. Urodzony i dojrzewający pod zaborem rosyjskim, był świadkiem Rewolucji 1905 i 1917 roku. Uczestniczył w obydwu wojnach światowych. Między nimi zaznaczył swoją obecność, zarówno w literaturze faktu, jak też w biznesie wydawniczym. Barwne dzieje swego życia opisywał ze szlagońską fantazją i niecodziennym humorem. Po latach, gdy brak już naocznych świadków – trudno zweryfikować, ile w opowieściach Wańkowicza prawdy, a ile niesłychanej fantazji oraz fasonu, w stylu szlacheckiego spadkobiercy zasłużonego rodu. 

 Dojrzewał w patriotycznym domu kresowym. Studiował, między innymi, prawo. W Krakowie, na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wybuch Wielkiej Wojny przerwał beztroskie, studenckie życie Wańkowicza. Był korespondentem wojennym, przy I Korpusie Polskim, pod komendą gen. Józefa Dowbór- Muśnickiego. Wrzesień 1939 zmusił go z kolei do ucieczki z kraju, z uwagi na wściekłe zapędy Niemców, aby schwytać autora reportażu z włóczęgi po Prusach Wschodnich, kilka lat wcześniej, a zatytułowanego: „Na tropach Smętka”. Następnie był ponownie korespondentem wojennym, tym razem przy II korpusie Polskim, gen. Władysława Andersa. 

Melchior Wańkowicz pozostaje autorem wspaniałych wspomnień, opartych na kanwie ważnych, przełomowych i tragicznych dziejów Polski, Europy i Świata. Wymieńmy niektóre spośród tytułów: „Wrzesień żagwiący”, „Ziele na kraterze”, „Anoda-katoda”, „Szczenięce lata”, „Czerwień i amarant”, „Tworzywo”, „Przez cztery klimaty 1912-1972”, „Wojna i pióro”. Przed II Wojną Światową założył wydawnictwo Rój, które publikowało dzieła takich znakomitości pióra, jak: Brunon Schultz, Witold Gombrowicz, Jerzy Andrzejewski czy Czesław Centkiewicz. 

Melchior Wańkowicz wykazywał się niesłychaną żywotnością. Odbył mnóstwo podróży. Posiadał niepowtarzalny styl, „przyprawiony” ogromną wiedzą. W latach pięćdziesiątych minionego wieku powrócił z emigracji i przysporzył sporo zgryzot komunistycznej władzy. Skazano Go nawet na więzienie (za „List 34”), w którym karnie się stawił, lecz osobista interwencja ministra Moczara zapobiegła kompromitacji. Znakomity gawędziarz. Nazywano Go ostatnim kresowym szlagonem. Umiejętnie wplatał w swoje teksty zabawne anegdoty, co czyniło ich treść nad wyraz atrakcyjną i wprawiało czytelników w pogodny nastrój. Wyraźnie przerastał w tym względzie innych znanych reportażystów, na czele z Aleksandrem Janta-Połczyńskim czy Ryszardem Kapuścińskim, którzy nie posiadali charyzmy, zbliżonej choćby do tej, będącej znakiem firmowym Wańkowicza. Jego publikacje – to żywa historia, opisana z pozycji obserwatora uczestniczącego. W jego książkach smutne i tragiczne dzieje, także osobiste dramaty, okraszone bywają szczyptą optymizmu i nadziei na przyszłość. Warto „odkurzyć” tego autora i na nowo, z dystansu wielu lat, przypomnieć sobie nasze ojczyste perypetie. Wańkowicza można bowiem określić Sienkiewiczem polskiego reportażu. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dział: Publicystyka

Autor:
Jacek Zyguła

Źródło:
Tekst własny

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE