2022-11-15 12:55:23 JPM redakcja1 K

Niebezpieczne książki zbyt potężne, by je czytać

Czterdzieści lat po wprowadzeniu Tygodnia Książek Zakazanych cenzura znów się rozwija. Aby rozpocząć nową serię „BBC Culture”, John Self przygląda się długiej i niecnej światowej historii zakazów książek.

Czterdzieści lat po wprowadzeniu Tygodnia Książek Zakazanych cenzura znów się rozwija. Aby rozpocząć nową serię „BBC Culture”, John Self przygląda się długiej i niecnej światowej historii zakazów książek.

Legenda Ksiąg Sybillińskich mówi, że w starożytnym mieście kobieta zaoferowała mieszkańcom sprzedaż 12 ksiąg zawierających całą wiedzę i mądrość świata za wysoką cenę. Odmówili, uznając jej propozycję za niedorzeczną, więc ta od razu na miejscu spaliła połowę ksiąg i zaproponowała sprzedaż pozostałych sześciu za podwójną cenę. Mieszkańcy wyśmiali ją jednak tym razem niespokojnie. Spaliła trzy i zaoferowała pozostałe za ponownie podwojoną cenę. W pewnym stopniu niechętnie ‒ czasy były ciężkie, ich kłopoty zdawały się mnożyć ‒, odmówili jej raz jeszcze. W końcu, gdy została tylko jedna księga, obywatele zapłacili nadzwyczajną kwotę, o którą teraz prosiła kobieta, zostawiła ich samych, by mogli jak najlepiej zaplanować co zrobić 
z jedną dwunastą całej światowej wiedzy i mądrości. 

Książki przekazują wiedzę. Stanowią zasilacze naszych umysłów, przekazując samopowielające się pomysły w przestrzeni i czasie. Zapominamy jakim cudem jest to, że znaczki na stronie czy ekranie mogą umożliwić komunikację pomiędzy jednym a drugim mózgiem po przeciwnej stronie globu lub w innym stuleciu.

Książki to jak określił je Stephen King „wyjątkowo przenośna magia” ‒ część przenośna, jest tak samo ważna, jak ta magiczna. Książka może być zabrana daleko, schowanym zbiorem wiedzy. (Pamiętnik mojego syna ma nieskuteczny ‒ jednak symbolicznie ważny ‒  zamek na kłódkę.) Moc słów zapisanych 
w książce jest tak wielka, że przez długi czas zwyczajem było wymazywanie niektórych słów: takich jak przekleństwa, gdy ktokolwiek natrafi na „d‒‒d” 
w XIX-wiecznej powieści, będzie wiedział: lub słowa zbyt niebezpiecznie potężne, by je zapisać jak imię Boga w tekstach niektórych religii. 

Książki przechowują wiedzę, która jest siłą obracającą książki w zagrożenie dla autorytetów ‒ rządów i samozwańczych liderów ‒ którzy chcą mieć monopol na wiedzę i kontrolować myśli obywateli. Najbardziej efektywną drogą do wywierania wpływów większych niż książki jest ich zakazanie.

Zakazy książek mają długą i niecną historię, jednak nie jest ona martwa: pozostaje dobrze prosperującym przemysłem. W tym tygodniu mija 40-sta rocznica Tygodnia Książek Zakazanych corocznego wydarzenia „celebrującego wolność czytania”. Tydzień Książek Zakazanych został zapoczątkowany w 1982 roku jako odpowiedź na wymagania stawiane książkom w szkołach, bibliotekach i księgarniach.

W pewnym sensie musimy podziwiać energię i czujność tych, którzy zakazują książek dziś: było to kiedyś dużo prostsze. Wieki temu, gdy większość społeczeństwa nie potrafiła czytać i książki nie były powszechnie dostępne, ich mądrość mogła być ograniczana u źródła. Na przykład Kościół katolicki przez długi czas zniechęcał ludzi przed posiadaniem ich własnych kopii Biblii i aprobował jedynie łacińskie tłumaczenie, które tylko kilku zwyczajnych ludzi mogło przeczytać. Pozornie miało to chronić osoby świeckie przed niepoprawną interpretacją słów Boga, to jednak zapewniało, że nie będą kwestionować autorytetów głów Kościoła.

Nawet gdy wskaźnik alfabetyzacji się podwyższył choćby gdy Wielka Brytania wprowadziła przepisy oświatowe w późnym XIX wieku, książki pozostawały drogie szczególnie te prace z wyższej półki, których słowa i idee były najtrwalsze (potencjalnie najbardziej niebezpieczne). Dopiero w 1930 roku Albatross Books i Penguin Books rozpoczęły nowy przekaz masowy jakościowo dobrych i cenowo przystępnych książek, które zaspokoiły apetyty.

Jednocześnie zakazy książek miały przybrać na sile, jak gdyby cenzorzy desperacko próbowali zatrzymać rozprzestrzenianie się nowych tytułów otwierających czytelników na nowe i destrukcyjne idee. Jednak tym, co było zaskakujące na temat rozszerzenia zbiorów ksiąg zakazanych w XX wieku, jest to, jak rozpowszechnione było pragnienie tej pozornej „ochrony”.

 

„Zepsute umysły”

Dziś rząd Chin na przykład wciąż wydaje edykty przeciwko książkom w szkołach, które „nie pokrywają się z [krajowymi] socjalistycznymi kluczowymi wartościami; mającymi odstępujące od normy poglądy na temat świata i życia oraz wartości ” ‒ klasycznie elastycznymi słowami, które mogą zostać odniesione do każdej książki nieuznawanej przez władze z jakiegokolwiek powodu. (Poza tym „uczniowie i tak na to nie patrzą” zauważył jeden nauczyciel 
w 2020 roku, usuwając ze szkolnej biblioteki Folwark Zwierzęcy i Rok 1984).

 

W Rosji wznowienie zakazywania książek było niezwykle ryzykowne, zważając na liczbę wybitnych pisarzy, jaką ten kraj wydał ‒ ochoczo lub nie ‒ reszcie świata. Podczas ery Sowietów rząd próbował zyskać tak dużą kontrolę nad obywatelskimi czytelniczymi nawykami, jak nad resztą ich życia.

 

W 1958 roku Boris Pasternak został nagrodzony Literacką Nagrodą Nobla za powieść Doktor Zhivago, która została wydana poprzedniego roku we Włoszech, ale nie w kraju. Jego nagrodzenie rozzłościło Sowieckie autorytety tak bardzo (media kontrolowane przez władze nazwały to „artystycznie zapyziałą, złowrogą pracą ”), że zmusiły go do odrzucenia nagrody. Rząd pogardzał książką, za to, czego nie zawierała ‒ nie wychwalała Rosyjskiej rewolucji ‒ oraz za to, co zawierała: religijne wydźwięki i pochwały wartości jednostki. (CIA widząc „wspaniałe wartości propagandowe” Doktora Zhivago, zaaranżowało jego wydruk w Rosji.)

Zakazy książek w Związku Sowieckim doprowadziły do rozwoju samizdat ‒ czyli samodzielnie opublikowanych ‒ tekstów, którym zawdzięczamy dalsze istnienie choćby poezji Osipa Mandelstama. Opozycyjny pisarz Vladimir Bukovsky tak podsumował samizdat: „Sam piszę, sam redaguje, sam poddaje cenzurze, sam publikuje, sam rozprowadzam i sam odsiaduje za to wyrok więzienny”.

Jednak ci na Zachodzie, którzy myślą, że u nich się to nie dzieje, schlebiają sobie. Kiedy książki są zakazywane lub tworzone, są plany zakazów, argument jest wszędzie ten sam: jest to w celu ochrony zwykłych ludzi, którzy są podobno zbyt nierozsądni, by samodzielnie osądzać od ekspozycji na korupcyjne idee. 

W Wielkiej Brytanii zakazywanie książek często było narzędziem przeciwko seksualnym wulgaryzmom. To typowa próba używania tępego przymusu prawnego, by powstrzymać zmiany społeczne: taktyka, która zawsze zawodzi, a mimo tego nie mogą się jej oprzeć krótkoterminowym autorytetom. 

Wielu pisarzy zyskało reputację dzięki otarciu się o brytyjskie prawo przyzwoitości. James Joyce trafnie powiedział podczas pisania Ulyssesa „pomimo policji chciałbym wszystko umieścić w swojej powieści” ‒ książka była zakazana w Wielkiej Brytanii od 1922 do 1936 roku, mimo że urzędnik odpowiedzialny za zakaz przeczytał jedynie 42 z 732 stron książki. „Wszystko”, które Joyce umieścił w Ulysses, zawierały masturbacje, przeklinanie, seks i wyjścia do toalety. 

DH Lawrence był szczególnym przypadkiem: jego prace często zawierające sceny seksualne ukazywał z duchową czcią, stały się na lata tematem kampanii Brytyjskiego Dyrektora Prokuratury: paląc jego książkę The Rainbow, przejęcie jego gabinetu, by przejąć jego wiersz Pansies i najechanie jego wystawy sztuki.

Wendeta była kontynuowana zza grobu, gdy Penguin books opublikował Kochanka Lady Chatterley w 1960 roku i wszczęto dochodzenie. Proces jest słynny: wydawca zatrudnił tuziny pisarzy i nauczycieli akademickich, aby poświadczyli literackiej jakości (mimo że Enid Blyton odrzucił ich), a osąd stanowił przykład rządowego braku zaufania dla zwyczajnych czytelników, gdy on przestrzegał sędziów przed poleganiem na ekspertach literatury, mówił: „Czy tak będą czytać tę książkę dziewczyny pracujące w fabryce?”.

(Koda sprawy, w której sędziowie jednogłośnie zdecydowali o winie Penguin to wyborna ironia. Trzy lata temu i sześć dekad po próbie zakazania książki brytyjski rząd zabezpieczył sądową kopię Lady Chatterley Lover od sprzedaży za morzem, aby „znaleźć kupca, dzięki któremu ta cenna część naszej narodowej historii zostanie w Wielkiej Brytanii”.)

 

Utrzymywanie idei przy życiu

W międzyczasie w USA trwał hołd siły książek, których zakazywanie czyni je popularnymi w świecie, w którym każda nowa fala technologii od telewizji do gier i mediów społecznościowych budzi lęki o „niewłaściwą” zawartość. Szkoły są siedliskiem prób cenzury częściowo kierowanej dziecięcymi plastycznymi rozumami, wydaje się wydajną drogą wykluczenia dostrzeżonych zagrożeń; a także dlatego, że (w przeciwieństwie do księgarni) na radę szkoły w pewnym stopniu ma wpływ społeczeństwo.

W 1982 roku, tym samym, w którym został zapoczątkowany Tydzień Książek Zakazanych, sprawa planowanych szkolnych cenzur (Island Trees School District) dotarła do Sądu Najwyższego w USA. Tutaj kuratorium oświaty argumentowało, że „to nasz moralny obowiązek chronić dzieci w naszych szkołach przed tym moralnym niebezpieczeństwem równie pewnie, jak przed fizycznymi i medycznymi niebezpieczeństwami”. Niebezpieczeństwo, do którego się odwoływali, stanowiły książki, które były „antyamerykańskie, antychrześcijańskie, antysemickie i po prostu brudne”. (Oskarżenie o antysemityzm zostało postawione przeciwko wspaniałej powieści The Fixer napisanej przez żydowskiego powieściopisarza Bernarda Malamuda). Sąd zdecydował zgodnie z pierwszą poprawką, że „lokalne kuratoria oświaty nie mogą usunąć książek ze szkolnych bibliotek tylko dlatego, że nie podobają im się idee zawarte w tych książkach”.

To ich nie zatrzymało. Głównym pośród gorących tematów do zmian i zakazów książek w amerykańskich szkołach i bibliotekach jest seks. „Ameryka zdaje się bardzo wyćwiczona w sprawach seksu”, jak ujął to James LaRue w 2017 roku, późniejszy dyrektor American Libraries Association Office for Intellectual Freedom. 

Seks tradycyjnie oznaczał wulgaryzm, który doprowadził do amerykańskiego sądu Pottera Stewarta słynnego z próby określenia definicji „ostrej pornografii” w sprawie sądowej w 1964 roku: „Rozumiem to, gdy to widzę”. Jednak dziś „seks” w zakazach książkowych znaczy raczej seksualność i tożsamość płciową: trzy najbardziej kwestionowane książki 2021 roku w USA wywoływały sprzeciw z powodu treści LGBTQI+. To prowadzi do podważania idei tego, że zakazy książek są stworzone, by chronić młodych ludzi bardziej niż do prób ideologicznej czystki i pokazuje brak wyobraźni cenzorów utrzymujących, że przedstawienie (na przykład transpłciowych osób) skutkuje fenomenem bardziej niż zmianom. To jest połączone z przeświadczeniem, że rzeczy, których nie lubimy mogą być bezpiecznie 

zignorowane tak długo, jak nie widzimy ich na stronie: regularnym bywalcem pierwszej 10 list Zakazanych Książek jest nowoczesna klasyka utwór The Bluest Eye Toniego Morrisona za przedstawienie seksualnego wykorzystywania dzieci.

Jednak cenuzra w USA ma długą historię. Jej najsłynniejszą wczesną ofiarą padł utwór o tematyce sprzeciwiającej się niewolnictwu Uncle Tom’s Cabin autorstwa Harriet Beecher Stowe z 1852 roku. W 1857 roku czarnoskóry mężczyzna mieszkający w Ohio Sam Green został „osądzony i skazany na 10 lat więzienia w zakładzie karnym ” za „posiadanie na swojej posesji Uncle Tom’s Cabin”. To przekręt historii, że książka jest obecnie częściej krytykowana za postępowy koniec politycznego spektrum niż stereotypowe ukazanie czarnoskórych postaci.

Im bardziej wybitna książka, tym częściej budzi zainteresowanie cenzorów. Dzieło JD Salingera The Catcher in the Rye regularnie było kwestionowane ‒ nauczyciel, który został zwolniony ze szkoły za uczenie o niej w 1960 roku, a książka została usunięta ze szkół w Wyoming, Północnej Dakocie i Kalifornii 
w latach 80. XX wieku. Argumentacja stojąca za zakazem powieści Stalingera jest typowa, wskazująca na profanacje i wulgarny język, mimo że to główna linia dziś ‒ z „całymi bzdurami Davida Copperfielda” ‒ wydaje się osobliwa.

Zakazy książek to szeroki zbiór, zbiera razem książki, które normalnie nie są ze sobą połączone. Obejmuje wszystko, od popularnej fikcji (Peter Benchley, Sidney Sheldon, Jodi Picoult) do znanych klasyków (Kurt Vonnegut, Harper Lee, Kate Chopin). Ma więcej celów niż konkurs łucznictwa, od okultyzmu (seria Harry'ego Pottera) do ateizmu (The Curious Incident of the Dog in the Night-Time).

Oczywiście jest nadzieja. Rozgłos Tygodnia Książek Zakazanych utrzymuje te książki i problem cenzury dla oka publicznego. Jest także efekt Streisand ‒ próba zakazania książek, sprawia, że ludzie bardziej się nimi interesują. W USA niektóre sklepy Barnes and Noble mają tablice zakazanych książek, a ich strony internetowe mają dla nich osobną kategorię. W Wielkiej Brytanii targi rzadkich książek w galerii Saatchi w tym miesiącu prezentowały i sprzedawały rzadkie wydania zakazanych książek od bardzo rzadkiej podpisanej Catcher in the Rye (225 000/264 000 funtów) do Kopernikowskiego On the revolution of the Heavenly Spheres, która była oskarżana przez Kościół w 1543 roku o sugerowanie, że Ziemia nie stanowi centrum układu słonecznego (2 funty).

Jednak nieustająca czujność nie tylko American Libraries Association, ale przez wszystkich czytelników wszędzie to cena utrzymania naszych idei żywych. Tak jak historia Ksiąg Sybillińskich mówi nam, że książki mogą zostać spalone, ich wiedza utracona i nic nie jest na zawsze.

Dział: Literatura

Autor:
John Self | Tłumaczenie: Eliza Gorzelak

Żródło:
https://www.bbc.com/culture/article/20220921-the-dangerous-books-too-powerful-to-read

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE