2024-04-18 15:54:20 JPM redakcja1 K

Nowa ekranizacja „Szōguna” jest o wiele lepsza od oryginału

Pięcioodcinkowy miniserial „Szōgun” oparty na bestsellerowej powieści Jamesa Clavella z 1975 roku pod tym samym tytułem, stał się hitem stacji NBC we wrześniu 1980 roku, wywołując boom na wszystko co japońskie w Ameryce Północnej

Nowy serial „Szōgun” koncentruje się na walkach o władzę w epoce samurajów w Japonii, gdzie watażka Toranaga (Hiroyuki Sanada) znalazł się w niebezpieczeństwie pokonania - a być może ścięcia - przez rywala Lorda Ishido i jego sojuszników. Zdjęcie: FX NETWORKS.

Program, który w całości lub w części obejrzało 33% wszystkich amerykańskich gospodarstw domowych wyposażonych w telewizor, według doniesień przyczynił się do wzrostu popularności sushi w kraju, gdzie niegdyś najlepsze kawałki tuńczyka przeznaczano na karmę dla kotów.

Nowy 10-odcinkowy serial, również zatytułowany „Szōgun”, dostępny na platformie Disney+, stał się ogromnym hitem, odnotowując 9 milionów wyświetleń na całym świecie w ciągu pierwszych sześciu dni od premiery 27 lutego, zdobywając jednocześnie uznanie w Japonii i za granicą za wszystko - począwszy od użycia napisów zamiast dubbingu w japońskich dialogach, po pełne szacunku traktowanie japońskich postaci kobiecych.

Z kolei kinowa wersja serialu z 1980 roku, opowiadająca o angielskim pilocie statku, który zostaje samurajem w Japonii na początku XVII wieku, zbombardowała japoński box office, a oglądalność wszystkich pięciu odcinków nadawana w sieci Asahi spadła. Głównym powodem było dostrzeżenie w serialu lekceważącego stosunku do historii i kultury Japonii, choć stanowiło to postęp w porównaniu z wcześniejszymi hollywoodzkimi przedstawieniami kraju i jego mieszkańców, takimi jak notorycznie rasistowski portret japońskiego właściciela nieruchomości w wykonaniu Mickey’a Rooney’a w filmieŚniadanie u Tiffany’ego z 1961 roku.

Nadawanie fikcyjnych imion i historii bohaterom opartym na prawdziwych postaciach oraz skok nagiego żonatego katolickiego tłumacza granego przez Yoko Shimada do wanny z bohaterem Richarda Chamberlaina uraziło wrażliwość Japończyków, tak wtedy jak i teraz. „To tak odległe od faktów historycznych, że nie mogłem się w to zaangażować emocjonalnie” - napisał niedawno komentator na stronie z recenzjami filmów japońskiej Filmarks.

Prawie dwie dekady później reżyser Edward Zwick zdecydował się przyjąć bardziej autentyczne podejście podczas kręcenia „Ostatniego samuraja” - dramatu akcji, którego współautorem jest Zwick, opowiadającego o kapitanie amerykańskiej armii - alkoholiku, granym przez Toma Cruise’a, który zostaje wynajęty do walki z oddziałami samurajów przeciwko rosnącej fali westernizacji.

W mailu z 2002 roku, w którym poprosił mnie o zostanie doradcą ds. scenariusza, Zwick przyznał się do fałszowania historii w filmie - po raz kolejny prawdziwa postać, „ostatniego samuraja” Saigo Takamori, otrzyma fikcyjne imię - ale dodał, że chce poprawić „opisy, interakcje między bohaterami i poruszane problemy”, aby japońska publiczność nie śmiała się w niewłaściwych miejscach.

„Szczerze wierzę (i to jest być może największa pycha ze wszystkich), że mogę przedstawić międzynarodowej publiczności wyraziste, złożone i heroiczne japońskie postacie” - napisał Zwick. Aby mieć pewność, że tak się stanie, wysłałem mu notatki, z których część włączył do filmu, a także zaangażowałem do projektu weterana scenarzysty - Yo Takeyamę.

W ciągu trzech miesięcy pobytu w japońskiej gospodzie w dzielnicy Kagurazaka w Tokio spędziliśmy długie godziny, przeglądając każdą linijkę scenariusza - który został źle przetłumaczony na japoński - wprowadzając zmiany i uzupełnienia. Zwick zabrał nas także na zdjęcia w Kioto i zapytał Takeyamę, który napisał scenariusz do wielu uznanych dramatów kostiumowych, jak zastępca Saigo Ken Watanabe powinien podejść i zwrócić się do cesarza Meijiego, granego przez aktora kabuki Nakamurę Shichinosuke II. (Takeyama, który był pod wrażeniem, powiedział mi później, że Zwick był pierwszym reżyserem w całej jego karierze scenarzysty, który zaprosił go na plan).

„Ostatni samuraj”, w którym postać Cruise’a odnajduje duchowe odkupienie podczas niewoli u swoich samurajskich wrogów, stał się największym hitem roku w japońskim box offisie po premierze w listopadzie 2003 roku. Lubię myśleć, że Takeyama i ja mieliśmy niewielki udział w tym sukcesie.

Aktor Hiroyuki Sanada gra postać wzorowaną na watażce Tokugawie Ieyasu w „Szōgunie”, 10-odcinkowym serialu opartym na bestsellerowej powieści Jamesa Clavella z 1975 roku pod tym samym tytułem. Zdjęcie: AFP-JIJI.

Kiedy więc wirtualnie uczestniczyłem w lutowej konferencji prasowej poświęconej nowej wersji „Szōguna”, z ulgą usłyszałem, jak showrunner Justin Marks, współtwórczyni serialu Rachel Kondo oraz producent i gwiazda Hiroyuki Sanada powtarzają wiele z tego, co Zwick mówił dwie dekady temu.

Po pięciu latach w produkcji, serial nadal trzyma się założeń powieści Clavella. (Córka zmarłego autora - Michaela Clavell, była producentką wykonawczą i przypuszczalnie obrończynią dziedzictwa ojca).

Jednak zespół mąż-żona Marksa i Kondo wraz z ich współpracownikami zaktualizowało serial we wszystkim, począwszy od fabuły - pilot Blackthorn (w roli Cosmo Jarvis), jest bardziej częścią zespołu niż bohaterem typu „biały zbawca” - po przedstawienie Japonii z czasów samurajów.

„Pomyślałem, że to świetna historia, która pozwala przedstawić światu naszą kulturę” - powiedział Sanada, grający postać wzorowaną na wodzu Tokugawie Ieyasu. (Aktor pojawił się także w „Ostatnim samuraju” i wielu innych hollywoodzkich filmach.) „Jako producent starałem się o jak największą autentyczność. Do każdego wydziału zatrudniliśmy japońskich specjalistów od dramatów kostiumowych z epoki samurajów. Wierzę więc, że będzie to duży krok w przyszłość, zarówno dla mnie, jak i branży.”

Notując dyplomatycznie, że serial z 1980 roku „poczynił ogromny postęp, w wyniesieniu Japonii do świadomości amerykańskiej”, Marks powiedział, że „musieliśmy na nowo zrozumieć, dlaczego opowiedzenie tej historii jest dzisiaj ważne. ...Jakie błędy popełniliśmy w naszej kulturalnej przeszłości, próbując reprezentować Japonię poprzez naszą branżę? Jak możemy tego uniknąć?”

Współtwórcy „Szōguna”, Rachel Kondo (po lewej) i Justin Marks, starali się nie zafałszować obrazu Japonii w swojej nowej serii, której akcja rozgrywa się w epoce samurajów. Zdjęcie: AFP-JIJI.

Oglądając pierwsze dwa odcinki serialu (wszystko, co było dostępne na Disney+ w momencie pisania tego artykułu), widziałem wysuwające się miecze i odcinane głowy, gdy bohaterowie mówili o śmierci - honorowej czy nie. Innymi słowy, standardowe tropy hollywoodzkich przedstawień przednowoczesnej Japonii, w tym „Ostatniego samuraja”.

Jednak główni japońscy bohaterowie, od przebiegłego wodza Toranagi (Sanada) po skonfliktowaną tłumaczkę Annę Sawai - Lady Mariko i szorstkiego dowódcę samurajów Tadanobu Asano - Yabushige, to złożone osobowości, a nie byle jako zakreślone karykatury.

Fabuła skupia się głównie na nich i walkach o władzę w tamtej epoce, a Toranaga znajduje się na skraju porażki - a być może ścięcia - przez rywala Lorda Ishido (Takehiro Hira) i jego sojuszników. Odzwierciedla to prawdziwą historię Japonii, ryzykując jednocześnie poziom szczegółowości, który może zbić z tropu widzów spoza Japonii (ale biorąc pod uwagę entuzjastyczne recenzje i dużą oglądalność za granicą, niekoniecznie).

Co więcej, walory produkcyjne - od zniszczonego przez sztorm statku Blackthorne’a po bogato kolorowe kimona arystokratycznych postaci - są na najwyższym poziomie, mimo iż oczywiste jest, że pojawienie się Osaki Blackthorne’a ze swoimi samurajskimi porywaczami jest dziełem CGI. (Nie będąc w stanie cyfrowo przywołać XIX-wiecznej Japonii, Zwick spędził miesiące na zdjęciach w Nowej Zelandii.)

Japońscy krytycy i fani zareagowali ze znacznie większym entuzjazmem niż osoby oceniające pierwowzór, co potwierdza świeżą ocenę serialu na poziomie 99% w serwisie Rotten Tomatoes. Jak napisał jeden z fanów na X (dawniej Twitterze): „To historyczne osiągnięcie, że opowieść rozgrywająca się w Japonii, w której postarano się o autentyczność, jest rozpowszechniana na całym świecie’’. I nawet Mariko grana przez Sawai nie musi wskakiwać do wanny z barbarzyńcą, aby podnieść oglądalność.

Dział: Premiery

Autor:
Mark Schilling | Tłumaczenie: Julia Mezibrocka

Żródło:
https://www.japantimes.co.jp/culture/2024/03/09/tv-streaming/shogun-hiroyuki-sanada-last-samurai/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE